niedziela, 1 grudnia 2019

Czego się boją?



Istotna informacja na którą nie zwróciłem wcześniej uwagi. Marian Banaś nie był i nie jest członkiem PiS ani żadnej innej partii, ani rządzącej, ani opozycyjnej. Prezes PiS może więc tylko apelować do prezesa NIK o rezygnację ze stanowiska.
Z upływem czasu wątpliwości zamiast ubywać, przybywa. W rezultacie wzrasta moje przekonanie, że prezes Banaś nie powinien abdykować. O jego winie lub niewinności powinien zadecydować niezawisły sąd. Do czasu rozstrzygnięcia może powinien wziąć bezpłatny urlop? Ja bym nie ryzykował :) 
https://www.salon24.pl/u/1maud/1003278,po-pierwsze-myslec
http://smieciu.szkolanawigatorow.pl/marian-banas
http://gadowskiwitold.pl/komentarz-tygodnia-matnia-banasia
Z linkowanych materiałów wynika, że zarzuty wobec prezesa Banasia są naciągane i to bardzo, albo jest coś czego nie wyciąga się na światło dzienne. W to raczej bym wątpił, bo gdyby było coś takiego red. Bertold Kittel zrobiłby z tego natychmiast użytek.
W całej sprawie jest bardzo dużo znaków zapytania. Przeważa jednak opinia, że aferę rozkręcił dziennikarz zadaniowy, za jakiego uważany jest ów redaktor. Przypominana jest afera z Szeremietiewem jako jej bohaterem w roli głównej. Trzeba było blisko 10 lat żeby Szeremietiew oczyścił się przed sadem z zarzutów. A dziennikarz BK dalej robi swoje.
Zbiegiem okoliczności, pracująca z nim wówczas Anna Marszałek zatrudniona jest teraz w NIK. W jakim charakterze?
Moim zdaniem PiS wyciąga błędne wnioski ze swej analizy wizerunkowej. Czy większe szkody poniesie działając pod dyktando opozycji, czy broniąc Banasia? Narrację, że PiS broni zasad uważam za pierdoły. Prędzej uwierzę, że PiS nie ma tu nic do powiedzenia i potulnie wykonuje czyjeś dyspozycje. Czyje?
Za skandaliczną uważam wypowiedź premiera, że w sprawie odwołania prezesa Banasia jest wariant B, w domyśle jakiś wariant siłowy. W mojej ocenie jest to groźba karalna. Prezes NIK w żaden sposób nie jest podwładnym premiera.
Za podobnie idiotyczną uważam wypowiedź minister Emilewicz z ekipy Gowina.
Zwrócę też uwagę na zapowiedź zmian w obowiązującym prawie dla umożliwienia odwołania Banasia wbrew jego woli. Nie wystarczy zmiana ustawy o NIK, potrzebna jest zmiana konstytucji. Są sygnały, że opozycja tej wersji nie poprze. Dla zasady. Z drugiej strony, takie posunięcie byłoby falandyzacją prawa przed czym PiS przy innych okazjach przestrzega.
Jeśli Banaś się postawi i nie abdykuje, sytuacja stanie się patowa.
Dla mnie sprowadza się to do pełnej hipokryzji z obydwu stron tzn. rządzących i opozycji, zwłaszcza tej totalnej.
Banasiowi nie postawiono zarzutów bo nie ma do czego się przyczepić. Odwołują się do jego morale i honoru.
Jednocześnie relatywizuje się sprawę marszałka Senatu który formalnie jest trzecią, po prezydencie RP i marszałku Sejmu, osobą w państwie. Oskarżenia wobec niego nie ograniczają się do jednego przypadku. Jaki będzie rezultat sprawdzenia przez CBA?
Senat obecnej kadencji stał się przechowalnią dla Gawłowskiego i Kwiatkowskiego którzy podobno z utęsknieniem oczekują na proces sądowy.
Spraw zawieszonych, czy raczej oczekujących na przedawnienie jest znacznie więcej.
Jakoś z tym żyjemy.
Na tym tle zaskakuje zajadłość z jaką próbuje się zniszczyć Banasia.
W mojej ocenie oznacza to jedno, Banaś komuś boleśnie nadepnął na odcisk. O tym ktosiu nie wiemy nic. Bawimy się tylko w domysły.
 

Niepokoi mnie ten komentarz:
NIK od dawna jest tylko atrapą kontroli państwowej, stanowiącej "zsyp" dla rozmaitych "polityków", którym powinęła się noga w kolejnych wyborach oraz krewnych i znajomych króliczka.  To wielka, inercyjna biurokratyczna machina, przypominająca fabrykę z robotnikami ganiającymi z pustymi taczkami (nie ma czasu, a przede wszystkim  nie ma możliwości, aby je załadować). A nad pilnowaniem, aby w taczkach (inspektorów kontroli państwowej)  była wyłącznie trzeciorzędna makulatura czuwa cały zespół wiceprezesów i doradców prezesa, który pilnuje by nikomu ważnemu nie wejść na odcisk. (zasada działania w Kolegium i Prezydium NIK: my nie ruszamy waszych, a wy nie ruszacie naszych).
Ale wszyscy utożsamiają "dumną"  nazwę tej instytucji z rzeczywistym jej znaczeniem. Nie wiadomo z jakiego powodu, bo skoro wszelkie instytucje III RP zostały "zgangrenowane", to niby dlaczego taka gangrena miałaby ominąć NIK?
 
Szkoda tylko państwa polskiego. Bo interesy partyjne mnie nie interesują.

p.s. Z mojego punktu widzenia interesująco wygląda naświetlenie sprawy Banasia przez Witolda Gadowskiego. Ciekawe, czy znajdą się odważni do pociągnięcia tematu? Ryzyko jest bardzo duże.
Nie waham się powiedzieć, że nawet grozi śmiercią lub kalectwem. 



stary.piernik

3 komentarze:

  1. https://stronazycia.pl/jestem-dzieckiem-z-gwaltu/

    OdpowiedzUsuń
  2. https://www.pch24.pl/austria--kard--schonborn-ponownie-udostepnil-katedre-w-wiedniu-aktywistom-lgbt,72485,i.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzi mi po głowie taka myśl.
    Gdyby po 1989 roku realizowano hasła z jakimi występował ruch „Solidarność” w sierpniu 1980 roku, żylibyśmy dzisiaj w zupełnie innej Polsce.
    Niestety, przywództwo ruchu przejęli cwaniacy, albo użyteczni idioci, którzy zmarnowali to wszystko. Wielu z tych przywódców, również lokalnych, zrobiło dobrze, ale sobie i najbliższemu otoczeniu. Wredność wielu z nich polega na tym, że wykorzystali związki z Kościołem Katolickim. Szczytem perwersji byli żydzi wygłaszający swą propagandę z ambon kościelnych. Po latach wielu z tych żyjących jeszcze aktywistów opluwa katolików i instytucję KK.
    Warte podkreślenia jest to, że wcześniej wielu z nich było w szeregach PZPR i przystawek. W końcu te około 3 miliony partyjnych nie wyparowało, ani nie przeniosło się na księżyc. Jak kameleony, szybko przystosowali się do nowej rzeczywistości. Wystawieni do wiatru zostali ci naiwni, którzy uwierzyli w hasła głoszone przez przywódców PZPR. To oni, po reformach Balcerowicza, stanowili zdecydowaną większość bezrobotnych i emigracji zarobkowej.
    Fortuny, które powstały „z niczego” po 1989 roku, powstały w rzeczywistości z majątku narodowego, zawłaszczonego przez związkową i partyjną nomenklaturę. Chichot historii polega na tym, że do dzisiaj to jawne złodziejstwo nie zostało ukarane, ba nawet nie napiętnowane. Samo mówienie, że coś takiego miało miejsce, to za mało.
    Druga strona medalu jest taka, że w przestrzeń medialną wtłacza się tematy zastępcze, typowe odwracacze uwagi. Na czoło wysuwa się sprawa LGBT i walka z religią katolicką.
    Z tego chleba nie ma, ale myli się ten kto sądzi, że tu można odpuścić. Każda zaraza ma gdzieś swój początek. Zło trzeba w porę dostrzegać i bezwzględnie z nim walczyć. Bez taryfy ulgowej.
    To nie jest tylko walka z islamem.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: