niedziela, 3 listopada 2019

Z czym wystartujemy 12 listopada 2019 roku?


Do pierwszego posiedzenia Sejmu i powierzenia misji utworzenia rządu przez Mateusza Morawieckiego pozostało jeszcze kilka dni. W tzw. międzyczasie będą trwały zakulisowe targi o stołki i podział łupów. Normalka.
W Sejmie sytuacja jest w miarę klarowna bo tu nie ma problemów z wyjaśnieniem kto ma większość i rozdaje karty. Trochę inaczej sytuacja przedstawia się w Senacie. Arytmetyka pokazuje to co pokazuje. Jaka będzie rzeczywistość zobaczymy po posiedzeniu 12 listopada, a może znacznie później bo pojawiają się głosy, że marszałka Senatu nie uda się wybrać za pierwszym podejściem.
Jeśli spełni się scenariusz po myśli KO to Senat przez całą kadencję będzie bruździł. Tyle może. Trzeba jednak pamiętać, że przewaga koalicji strachu jest bardzo iluzoryczna /2mandaty/. Czy da się przez najbliższe lata utrzymać dyscyplinę wewnątrz opozycji i przez cztery lata torpedować poczynania rządu? Może prościej postawić pytanie o wolę walki rządu z opozycją?
Dzisiaj często słychać w szeregach PiS opinię, że nie tak miało być. Wygrana w Sejmie i w Senacie była w kieszeni.
Przypomnę więc, że miesiące przed wyborami byli tacy którzy mówili, że PiS może przegrać jedynie na własne życzenie.
Ja rozumiałem to w ten sposób, że przegrana jest wkalkulowana w ryzyko rządzenia przez koalicję PiS. Dominacja w Sejmie i w Senacie przesuwałaby ciężar debaty w kierunku większości konstytucyjnej.
PiS nie jest tym zainteresowany. Może być też i tak, że jest to ten mityczny szklany sufit którego nie jest w stanie przebić koalicja PiS. Teraz pytanie dodatkowe dotyczy faktycznej samodzielności decyzyjnej tej koalicji.
Tu moja opinia odbiega od ochów i achów których pełno w mediach. Z arytmetyki wynika, że koalicja PiS ma 235 mandatów w Sejmie /a więc zaledwie 5 mandatów powyżej progu większościowego/. Z tego przypada 17 mandatów na Solidarną Polskę Ziobry i 18 mandatów na Porozumienie Gowina /razem 35 mandatów niepewnych/. Szczególny brak zaufania mam do Gowina. Do kogo mu bliżej? Do PO cz PiS? Za jaką cenę gwarantują oboje lojalność wobec premiera Morawieckiego? Tego na pewno nie dowiemy się z umowy koalicyjnej.
Wracam do arytmetyki która pozwala na skuteczne rządzenie. Nie jest to większość konstytucyjna /307 mandatów lub 2/3 obecnych na sali obrad podczas głosowania, przy minimum 50% obecności ustawowej liczby posłów/, a więc poważne reformy związane z opracowaniem nowej konstytucji można odłożyć na zaś. Brakuje 72 głosów. 30 mandatów PSL to za mało. Dalej brakuje 42 mandatów. Zostaje do wyboru 11 posłów Konfederacji, 49 posłów SLD i 134 posłów KO.
Nie wykluczam, że w trakcie kadencji dojdzie do wędrówki ludów. Wtedy wiele może się zdarzyć.
Wracam do oceny wyniku wyborczego. Prognozy były o wiele łaskawsze dla koalicji PiS. Zakładały one jednak /jak się okazało niesłusznie/ że Konfederacja nie przekroczy progu wyborczego, a PSL nieznacznie ten próg przekroczy. Nie brakowało „optymistów” według których i PSL miał się znaleźć „pod kreską”.
Tak się nie stało i przy sporej frekwencji wyborczej /61,74%/ wynik końcowy jest nieco inny.
Co ciekawe, protesty wyborcze dotyczą w większości wyniku wyborów do Senatu. Trwa rozpatrywanie protestów przez Sąd Najwyższy. W dotychczas rozpatrywanych protestach SN kwestionuje zasadność tych protestów /większość złożonych przez PiS nie ma racjonalnego uzasadnienia/.
Znowu zwrócę uwagę, że treść/uzasadnienie protestów złożonych przez PiS przypisywana jest marszałkowi Terleckiemu. Twierdzi on, że SN powinien zweryfikować zasadność złożonych zarzutów. Tymczasem SN odbił piłeczkę twierdząc, że nic sprawdzał nie będzie, bo PiS nie pokazał palcem gdzie mogło dojść do naruszenia kodeksu wyborczego.
PiS przechodzi nad tym do porządku dziennego, a więc chodzi im zupełnie o coś innego. Znawcy twierdzą, że o uwiarygodnienie wobec zagranicy reform wymiaru sprawiedliwości. W końcu czekamy na stanowisko TS UE w sprawie stanu praworządności w Polsce. Przechodzi się przy tym do porządku dziennego nad znanymi faktami ponownego liczenia głosów /dwu czy nawet trzykrotnego/, w uznanych demokracjach np. w USA, Wlk. Brytanii, czy Niemczech.
Procedura wyborcza w Polsce też na to pozwala. Dlaczego więc tak łatwo z niej rezygnujemy?
Dla jasności trzeba powiedzieć, że w grę wchodzą dwie możliwości. Jedna to pomyłki przy liczeniu głosów, a druga to ewidentne działanie w złej wierze, czyli oszustwo wyborcze.
Przypomnę więc, że z podejrzeniem oszustwa wyborczego mieliśmy do czynienia w wyborach samorządowych 2014 roku które zapewniły wysokie wyniki uzyskane przez PSL. Komentatorzy zwracają uwagę, że PKW do dzisiaj nie opublikowała oficjalnego protokołu z tych wyborów.
Czy powinniśmy przejść do porządku dziennego nad wynikami tegorocznych wyborów parlamentarnych? Trwa rozpatrywanie protestów wyborczych przez SN. Za wcześnie więc na podsumowanie.
Wątpliwości są i nie powinno się zbyć ich milczeniem czy pogardliwym półuśmieszkiem.
W czym tkwi problem? Próba opisu tu https://twitter.com/stanczyk_rafa/status/1184816676614889472 https://bezdekretu.blogspot.com/2019/10/zbrodnia-zaozycielska-iii-rp-musi_19.html?showComment=1571647609574#c5576499305091747322
Jeśli zależy nam na uspokojeniu atmosfery politycznej powinniśmy dążyć do pełnego wyjaśnienia wątpliwości. W przeciwnym razie przez najbliższe lata będziemy wiedli jałowe dyskusje.
Bez tego problemów z którymi przyjdzie nam się zmierzyć nie zabraknie. 



stary.piernik

2 komentarze:

  1. Obecna kadencja Sejmu i Senatu do spokojnych na pewno należeć nie będzie. Musi nastąpić jednak zmiana jakościowa.
    Ostatnie kilka dni pokazały, że środowisko koalicji PiS do świętych nie należy.
    Na początek trzeba rozróżnić zarzuty medialne od zarzutów przedstawianych przez prokuraturę i spraw oczekujących na rozstrzygnięcie sądowe.
    Za normalne trzeba uznać zachowanie opozycji która będzie nagłaśniać afery dotyczące koalicji rządzącej po to żeby przykryć problemy własne których nie można zakończyć mimo upływu lat.
    Tych skandalicznych przypadków po stronie opozycji jest wystarczająco dużo. Żeby nie być gołosłownym przypomnę:
    - aferę podkarpacką z udziałem byłego posła PSL Jana Burego,
    - zarzuty wobec b. prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, senatora niezależnego /od kogo, czy od czego?/,
    - afera posła, obecnie senatora Stanisława Gawłowskiego, też niezależny,
    - afera senatora Kazimierza Kleiny
    - afera b. posła, obecnie senatora Krzysztofa Brejzy.
    Tych „orłów” jest znacznie więcej.
    Niestety, po stronie PiS też nie jest sielankowo. Różnica polega na tym, że jeszcze sprawami nie zajmuje się prokuratura. Zaznaczam, że nie chodzi tylko o przypadek prezesa NIK. Takim śmierdzącym problemem jest afera wokół wrocławskiego oddziału PCK https://www.google.pl/search?client=opera&q=wrocła+afera+pck+&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8
    Nazbierało się tego tyle, że nie ma szans zamiecenia pod dywan.

    OdpowiedzUsuń
  2. U kogo są większe afery? U rządzących, czy w opozycji? Co wyniknie z takiej licytacji? Trudno przewidzieć. W tej „rywalizacji” widzę jednak dobre strony.
    PO, czy jak kto woli KO, mającej przewagę w dużych aglomeracjach, woda sodowa uderza do głowy. Mówiąc obrazowo, odbija im palma. Będą za to systematycznie karceni.
    Moim zdaniem, zdjęcie burmistrza Włoch i wielkiego dewelopera to ostrzeżenie, że nie wolno zbytnio podskakiwać. To Kierwińskiemu wypsnęło się powiedzenie, że póki w Warszawie rządzi PO, to PiS nie dostanie zgody na inwestycję ochrzczoną jako Srebrna 12.
    Może być ciekawie kiedy burmistrzowi zrobi się przykro, że Boże Narodzenie spędzi w małej celi, może z deweloperem i z kebabem zamiast stołu wigilijnego?
    Trudno też wyrokować co wyniknie z kontroli CBA w stołecznym ratuszu. Przypominam, że kontrola związana jest z awarią oczyszczalni Czajka.
    Zima za pasem.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: