niedziela, 28 października 2018

Między wyborami_czas podsumowań 2/2

cd


W mojej ocenie sytuację komplikują roszady kadrowe w rządzie. Nikt, poza prezesem tego nie rozumie, a domysły można snuć.
Można też powiedzieć, że nie ma w czym wybierać. Od lat powtarzam, że kadry partyjne są zbyt wątłe, a miejsc strategicznych do obsadzenia „swoimi” dużo. Stąd tak wiele przypadkowych awansów. Bezpartyjni fachowcy to ciągle slogan bez pokrycia.
Problem pogłębi się po tegorocznych wyborach samorządowych. Znowu trzeba będzie obsadzić swoimi wiele ważnych stanowisk w samorządach i odpowiedzieć na pytanie kto wygrał wybory, a kto będzie sprawował realną władzę? Przy tak postawionym pytaniu jakie znaczenie ma ilość „zdobytych” sejmików wojewódzkich?

Jest jednak problem który zaczyna otwarcie pojawiać się w debacie publicznej. Są już próby nazwania rzeczy po imieniu. Ten problem to podział wewnętrzny Polaków. Z upływem czasu ulega systematycznemu pogłębieniu. Hodujemy sobie polską mutację Tutsi i Hutu. W czyim interesie? Jakie są realne tego powody? Dlaczego skutecznie temu nie przeciwdziałamy? Dlaczego interesy koterii partyjnych przedkładane są ponad dobro ogółu społeczeństwa?
Kościoła nie powinno mieszać się do polityki, ale tenże Kościół z pozycji swego autorytetu moralnego powinien studzić rozgrzane głowy. Nic takiego się nie dzieje. Mało tego. Kościół coraz częściej w wielu sprawach społecznych zaczyna zachowywać się dwuznacznie. Nie tylko w Polsce.

Przez jakiś czas po wyborach 2015 roku wydawało się że państwo polskie będzie państwem z krwi i kości. Szybko okazało się, że jest państwem teoretycznym i bezwolnym. Jest państwem silnym wobec słabych i słabym wobec silnych.
Kampania wyborcza 2015 przebiegała pod znakiem zapowiedzi walki z patologiami i wszechogarniającymi kraj aferami. Po wygranych wyborach rękawica została podjęta i wiele afer zostało nagłośnionych medialnie, znaleziono wielu winnych tego stanu rzeczy, postawiono akty oskarżenia i winni czekają w aresztach aż zainteresują się nimi sądy. Wszystko to ma jeden mankament. Zbyt długo trwa. Po trzech latach rządów „dobrej zmiany” żadna sprawa nie znalazła swego finału w sądzie. Nikt nie został skazany prawomocnym wyrokiem sądowym! Mało tego. Znaleźli się wśród oskarżonych tacy którzy grożą, że postawią przed sądem tych którzy chcą ich dzisiaj skazać za udowodnione winy. Oczywiście po powrocie do władzy dzisiejszej totalnej opozycji. Kiedy to nastąpi? To odrębna sprawa.
Nawet w takiej głośnej sprawie jaką jest warszawska reprywatyzacja P. Jaki zwątpił w skutki swej pracy, bo niedawno powiedział, że trzeba się poważnie zastanowić co robić dalej. Warto przypomnieć, że żadna decyzja komisji weryfikacyjnej nie została wykonana ponieważ Ratusz, na polecenie HGW, wszystkie decyzje zaskarża.
Sprawa roli jaką w aferze odgrywa HGW wymaga oddzielnego omówienia. Większość obserwatorów jest zdania, że koalicja rządząca popełniła tu kardynalny błąd. W Warszawie należało wprowadzić zarząd komisaryczny, a nie bawić się w grillowanie HGW. To miało zasadniczy wpływ na wynik wyborów samorządowych w Warszawie. Wynik wyborczy wygenerowała koalicja strachu.
 
Jest też coś o czym warto wyraźnie powiedzieć. PiS ma w swoich szeregach V kolumnę i to usytuowaną w kręgach decyzyjnych! Brzmi to idiotycznie, ale nie znajduję logicznego wytłumaczenia dla szeregu działań które w efekcie umniejszają możliwy do osiągnięcia wynik polityczny. Proszę się zastanowić jakie były przesłanki do odstąpienia od walki o wiele miast i miasteczek, o wójtów i starostów? Nie można na szali stawiać Schetyny ale odnosić się do bon motu który krąży w mediach: „Schetyna wygrał  wieczór wyborczy /w niedzielę/, ale wybory samorządowe wygrał PiS”.

I tu dochodzimy do kolejnego problemu jakim jest polityka legislacyjna „dobrej zmiany”. Jest ta polityka, czy jej nie ma? Jeśli jest to jaka? Mamy tu pomieszanie z poplątaniem. Z jednej strony przypadki uchwalania istotnych ustaw pośrodku nocy, a z drugiej strony ustawy dobrze odbierane przez społeczeństwo, ale z szansami ich spalenia wskutek braku wyobraźni pomysłodawców. Tym razem chodzi o 12 listopada który ma być dodatkowym dniem wolnym od pracy, a nie kolejnym świętem! Pomysł trzeba było uruchomić z odpowiednim wyprzedzeniem, bo teraz może się okazać, że prezydent nie zdąży ustawy podpisać. Problem dotyczy nie tylko tej ustawy, ale weta prezydenta w innej sprawie. To weto zadecydowało, że wybory do PE w 2019 roku odbędą się według starej ordynacji wyborczej. Po obecnych wyborach samorządowych trzeba poważnie zastanowić się czego mają dotyczyć zmiany w ordynacji wyborczej. W końcu wybory parlamentarne i prezydenckie tuż tuż.

Wśród wątków którym trzeba poświęcić uwagę jest polityka medialna „dobrej zmiany”. Jednak nie dołączę do chóru wrzeszczącego „Kurski won!” po pierwsze dlatego, że nie wiem kto miałby go zastąpić? Nie wiem jaka jest samodzielność decyzyjna Kurskiego. On jest tylko twarzą. Żeby nie było wątpliwości, nie jestem fanem Kurskiego. Mam wiele zastrzeżeń do niego jako do osoby i do tego co firmuje, ale z uwagi na nadchodzące kolejne wybory nie uważam za sensowne dokonywanie zmiany na stanowisku nie mając gwarancji jej skutków. Zwrócę jednak uwagę, że oglądanie programów tv /dowolnych/ jest dobrowolne i jeśli emitowane są programy w założeniu publicystyczne, ale z udziałem lewaków, to najprostszym rozwiązaniem jest zrobienie użytku z pilota. Wysyłanie wyrazów współczucia prowadzącym program jest tylko stratą czasu. Oni dla chleba zrobią każde świństwo.

Dyskusja będzie trwała i będzie szła w wielu kierunkach. Trzeba ją jednak usystematyzować.
Po pierwsze wyraźnie powiedzieć co idzie nie tak i dlaczego? Co jest wynikiem niewiedzy, co nieudolności, a co efektem zamierzonego działania? Można to zrobić na przykładzie analizy wyniku wyborczego w Warszawie.
Drugim problemem jest postawa sędziów. Tu potrzebna jest analiza w odniesieniu do sędziów TK, SN i roli nowego KRS. Jakie są szanse na unormowanie stosunków między rządem a szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości?
Z tym związana jest egzekucja prawa. W państwie prawa to prawo musi być egzekwowane wobec wszystkich bez wyjątku. Tymczasem minione lata i miesiące przyniosły wiele przypadków jawnego naruszenia porządku prawnego, a sprawców nie ukarano. Często nie wiadomo czy wniesiono akt oskarżenia. Ta uwaga dotyczy także sędziów, zarówno czynnych jak i w stanie spoczynku.
 
Kolejna sprawa dotyczy repolonizacji mediów. To powinno być priorytetem, ale nie jest.
W ocenie partii rządzącej jest to sprawa do załatwienia w kolejnej kadencji. Po prostu dzisiaj nikt nie ma pomysłu jak ten problem rozwiązać. Za to większość ma świadomość, że tu tkwi źródło wielu naszych nieszczęść.
Problem jest w tych priorytetach. Jest ich zbyt wiele i trzeba je uporządkować w kolejności. Większość ma podłoże finansowe, a kasa nie jest bez dna. 

stary.piernik

3 komentarze:

  1. Nic mnie nie bulwersuje, nic mnie nie gorszy. Choć niekiedy coś mnie u kogoś zaskoczy. A wynika to z tego, że bywa tak, że odzywa się we mnie jakieś dziecko. Ufność. I tak sobie myślę czy to jest normalne? Nie wiem. Ale z drugiej strony czy można być wiecznie nieufnym. Przecież życie w napięciu i na dystans jest czymś podejrzanym. Domniemywać na wyrost, iż wszyscy mogą mieć złe intencje. Ponieważ możemy dokonać weryfikacji po fakcie. Po owocach. No ale gdy już te owoce zgniłe zbieramy. Owoce swarów z jednej strony, której zaufaliśmy. A z drugiej owoce usmarkania. Będące wynikiem dziecięcej ufności. To możemy pozwolić by nad nieszczęściem niedogadania Słońce zaszło? Św. Paweł powiedział, że swarzcie się ale nie pozwalajcie by nad Waszym zagniewaniem Słońce zachodziło. W gniewie i popędliwości można stracić wszystko. No ale dlaczego ci rozważni, ufni, niepopędliwi najczęściej nie tryumfują, a mają tylko satysfakcję odroczoną. A tryumf i satysfakcja pierwocin -owa do prostaków, chamów należy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cisza która zapadła po ogłoszeniu oficjalnych wyników I tury wyborów samorządowych pokaże co jest ważniejsze dla samorządowców, zasady czy stołki? Totalna stara się dyskredytować tych ze swoich szeregów którzy być może przyjmą ofertę PiS i przejdą na drugą stronę. Totalni nie mają nic do zaoferowania i to wywołuje ich wściekłość. Ich zachowanie może co najwyżej śmieszyć, bo targi są nieodłącznym elementem polityki na każdym szczeblu. Gdyby ktoś zapomniał: ”Paryż wart jest mszy” to powiedzenie nie straciło nic na aktualności.
    Prezes w trakcie swoich sobotnio-niedzielnych wystąpień na mityngach przedwyborczych PiS dał do zrozumienia, że zasady w polityce to nie kamienne tablice Mojżesza i końcowy wynik wyborczy PiS niejednego zaskoczy.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: