Po
co w tym wszystkim politycy i partie polityczne? Oczywiście do sankcjonowania
faktów dokonanych. Podczas przechodzenia z PRL-u do III RP na rynku politycznym
była partia-matka, czyli PZPR i jej przystawki ZSL i SD. Zmowa magdalenkowa
wykreowała nową siłę polityczną jaką była „Solidarność” z Lechem Wałęsą na
czele. Z tą „Solidarnością” mamy problem po dzień dzisiejszy. Bo formalnie jest
to ruch związkowy, ale faktycznie była to formacja polityczna dopuszczona przez
układ okrągłostołowy do władzy. Pytanie za jaką cenę? Lapidarnie określił to
Stanisław Michalkiewicz słowami „wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy
waszych”. Wynikało to z faktu, że spora część etosu była wcześniej aktywnymi współpracownikami
wywiadu i służby bezpieczeństwa, a tym samym uczestniczyła w mistyfikacji jaką
była transformacja ustrojowa. Do kompletu trzeba dodać, chociaż próbuje się to
wstydliwie przemilczeć, że spory udział w przepchnięciu tej transformacji miało
duchowieństwo Kościoła Rzymskokatolickiego. Oczywiście nie „doły”.
Ten
zestaw startował w pierwszych, demokratycznych wyborach do Sejmu i Senatu.
Okazało się, że z demokracją te wybory nie miały wiele wspólnego, ale
zapoczątkowały burzliwy rozwój życia politycznego. W apogeum było
zarejestrowanych około 170 partii politycznych. Najsilniejsi sukcesywnie
zaczęli wycinać ten plankton i w efekcie mamy układ w którym liczą się dwie
partie, wspomagane przez drobnicę, która
od lat odgrywa rolę języczka u wagi. Zainteresowanie suwerena ogranicza się
dzisiaj do rozważań czym te partie naprawdę różnią się od siebie, poza nazwą? Dzisiaj
wcale nie jest lepiej. Świadczą o tym chociażby umizgi Gowina.
Do
polityki potrzebne są pieniądze i to nie tylko te pochodzące ze składek
członkowskich. Wiele się dzisiaj mówi o pieniądzach które zadecydowały o tym
kto do dzisiaj pozostał w polityce. Nie chodzi tu bynajmniej o partie-meteory,
ale o partie nie schodzące po dzień dzisiejszy z czołówek mediów. Przeszliśmy
już do porządku dziennego nad informacją, że były to również „szemrane
pieniądze”. Te pieniądze wymagały odwdzięczenia się darczyńcom. Repertuar metod
„odwdzięczania się” jest praktycznie nieograniczony, a pieniędzy podobno nigdy
za dużo.
Od
początku przemian ustrojowych zaczęto intensywnie dostosowywać prawo do nowej
rzeczywistości. Problem w tym, że robiono to bez głowy, a może z pełną
premedytacją? Zależy jak na to patrzeć. Oceniając po efektach, raczej z
premedytacją. Wytworzono bałagań prawny jakiego świat nie widział. Tworzono
nowe prawo, zapominając o wycofywaniu z obiegu prawnego prawa obowiązującego w
PRL-u. Okresowo podejmowano się porządkowania tego prawa, ale chodziło bardziej
o wylansowanie się konkretnych polityków. Wystarczy przypomnieć Janusza
Palikota.
Jedną
z popularniejszych form manipulowania prawem jest słynna zamrażarka w której marszałek
Sejmu przetrzymuje projekty ustaw niewygodne dla konkretnych ekip będących u
władzy. Znane są przypadki kiedy projekt ustawy przeleżał tam całą kadencję, a
po kolejnych wyborach nie miał kto do niego wrócić.
Innym
przykładem manipulacji jest „zapominanie” o obowiązku wydania przepisów
wykonawczych do ustawy. Były przypadki, gdzie przepisów wykonawczych nie można
było się doczekać przez 16 lat! Zresztą, po co mówić o ustawach, skoro do
dzisiaj nie ma przepisów wykonawczych do konstytucji z 1997 roku! Formalnie był
obowiązek przygotowania aktów wykonawczych równolegle z projektem ustawy, ale
szybko ten obowiązek został tylko na papierze.
Nie
należy też zapominać o majstrowaniu przy projektach ustaw na etapie ich
legislacji. Najbardziej znany przypadek dotyczy ustawy która kojarzona jest z
aferą Rywina.
Jednak
na tym nie kończy się przygotowanie gruntu do działalności przestępczej. Samo
istnienie prawa to za mało. To prawo musi być znane i egzekwowane. Tu na scenie
pojawia się policja, prokuratura i sądy. Od ich współpracy zależy porządek
prawny państwa.
Zacznę
od policji. Ta służba po 1989 roku, podobnie jak służba bezpieczeństwa /ten
sam resort/ przeszła weryfikację
polityczną. Zweryfikowani negatywnie musieli znaleźć sobie nową pracę, bo z
czegoś trzeba żyć, a nie wszyscy zdążyli nabyć pełne uprawnienia emerytalne. W
rezultacie ci odrzuceni przeszli np. do biznesu, do agencji ochrony, albo
wprost do świata przestępczego.
Weryfikacja
nie dotknęła jednak wymiaru sprawiedliwości. W rezultacie, mimo formalnego
trójpodziału władzy, wymiar sprawiedliwości ma najwięcej do powiedzenia w
naszym życiu. Każdy kolejny dzień przynosi na to nowe dowody.
Tak
skonstruowany system pozwala wybrańcom po dzień dzisiejszy na czerpanie
maksymalnych korzyści przy minimum wysiłku z ich strony. W pierwszych latach transformacji ogół społeczeństwa musiał opierać swą wiedzę na przekazie radiowym i telewizyjnym mediów państwowych oraz prasy państwowej i oczywiście „Gazety Wyborczej” która robiła wówczas oszałamiającą karierę. W pierwszym okresie GW miała status nieokreślony, bo istniała z logo „Solidarności”, ale wkrótce stała się po prostu gazetą redaktora Michnika. Gazeta która nadawała ton i której wszystko było wolno. Michnik bardzo chętnie wdawał się w procesy sądowe i oczywiście te procesy wygrywał, co wcale nie oznacza, że miał rację.
Urobione w ten sposób społeczeństwo łykało wszystko co płynęło z mediów. Pod pojęciem „wszystko” mieliśmy reformę Balcerowicza, galopującą inflację, horrendalny wzrost bezrobocia, kolejną falę emigracji zarobkowej i oczywiście burzliwy rozwój różnych form przestępczości zorganizowanej, którym od lat towarzyszą afery mniejsze i większe.
Różnica zasadnicza polegała na tym, że po stronie przestępców znaleźli się przedstawiciele zawodów wcześniej określonych jako zawody zaufania społecznego. Dodatkowym uzupełnieniem stały się służby specjalne krajowe /czynne i emerytowane/, jak i obce, czyli wrogie Polsce. Upływ czasu niewiele tu zmienił. Walka nie toczy się o przysłowiową pietruszkę, skoro w różnych okolicznościach wymieniane są kwoty które udało się wyprowadzić nie tylko do rajów podatkowych. Te pieniądze służą dzisiaj określonym celom, głównie destabilizacji struktur państwowych. Dodatkowo są wspomagane przez dotacje przekazywane do Polski na konta różnych NGO’sów nad którymi państwo polskie nie ma realnej kontroli.
Jeśli mówimy o pieniądzach wyprowadzonych do kieszeni prywatnych, to nikt nie wie jakich kwot to dotyczy. Są to miliardy i niekoniecznie złotych. Mówi się wręcz o setkach miliardów. Wg dziennikarzy śledczych, z samej afery FOZZ zdołano wyciągnąć co najmniej 5 mld USD, a nie jest to matka wszystkich afer.
Zdecydowanego podkreślenia wymaga też fakt, że po 1989 roku, do dnia dzisiejszego, nikt ze świata polityki nie poniósł żadnej odpowiedzialności, ani politycznej, ani karnej, za nadużycia popełnione w okresie sprawowania funkcji politycznych. Trybunał Stanu ani sądy powszechne nie mogą pochwalić się żadnym dorobkiem. Lepiej pod tym względem wyglądają samosądy w świecie przestępczym. Tu reguły gry są jak najbardziej czytelne. Każda niesubordynacja jest karana i nie ma tu apelacji i przewlekłych sądów.
Tylko czy to jest wzór do naśladowania?
stary.piernik
Dzisiejszy dzień nie przyniósł nic interesującego. Nie można za interesujące uznać odłożenie rekonstrukcji rządu PBS na przełom listopada/grudnia. Nie może tym być wycofywanie się rakiem ze swych pozycji KRS w sprawie asesorów. Nie jest też newsem informacja o konflikcie na linii PAD – ZZ.
OdpowiedzUsuńZa to warte przypomnienia jest to, że politycy III RP od samego początku roztaczali parasol ochronny nad przestępczością zorganizowaną. Koneserzy zwracają uwagę, że trzeba odróżniać przestępczość mafijną od przestępczości gospodarczej. Ja zwracam uwagę, że rozmach w przechodzeniu z PRL-u do III RP spowodował likwidację na wiele lat wyspecjalizowanych komórek milicji zajmujących się przestępstwami gospodarczymi. Przypadek? Więcej szczegółów tu http://web.archive.org/web/20100203211850/http://turalinski.pl/index.php/rozdzia-i-zarys-polskiej-przestpczoci-zorganizowanej
Nowa odsłona z udziałem KRS w roli głównej
OdpowiedzUsuńhttp://kontrowersje.net/urek_wyla_dzieci_kasty_z_k_piel_i_dosta_po_grzbiecie
Narazić się swoim to jest sztuka :)