W toczącej się rozgrywce
coś mnie niepokoi.
Nie wierzę w jakiekolwiek
zapewnienia, zwłaszcza polityków, a kolejne wydarzenia utwierdzają mnie w
słuszności do takiego podejścia.
Przed nami są doświadczeni gracze polityczni.
Wątpliwość dotyczy tego, czy dla nich celem nadrzędnym jest dobro państwa, nas
Polaków, czy partykularny interes partii z ramienia której sprawują władzę?
W tym miejscu wypada
cofnąć się nieco w czasie, kiedy PiS był długo w opozycji. Czym się zajmowali
jego członkowie? Wyłącznie użeraniem się z koalicją PO-PSL. Podczas spotkań ze
swoimi wyborcami opowiadali że są przygotowani do przejęcia władzy. Kiedy to
się stało, okazało się, że zostali zaskoczeni nową dla nich sytuacją. Rzekomo
pełne projektów ustaw szuflady okazały się puste.
Przez pierwszy rok
sprawowania rządów trwały przetasowania personalne których sens nie zawsze do
dzisiaj jestem w stanie zrozumieć.
Komentatorzy sceny
politycznej zwracają uwagę, że partia która dochodzi do władzy i ma zamiar
przeprowadzić, poważniejsze i trudne w odbiorze społecznym, reformy państwa,
musi to zrobić w pierwszych dwóch latach kadencji, bo później odbije się to
niekorzystnie na wyniku wyborczym.
Te dwa lata dobiegają
końca. Ich wynikiem jest sczyszczenie TK, ustawa 500+ /właśnie mija rok jej
działania/, uruchomienie programu „mieszkanie+”, przywrócenie „starego” wieku
emerytalnego, a dla młodzieży powrót do starego modelu nauczania na poziomie
szkoły podstawowej i średniej. Nie można też zapomnieć o skutecznej, jak na
razie, obronie przed zalewem imigrantów zarobkowych z Azji i Afryki. Odnotować
też trzeba trwające prace nad odbudową pozycji Polski na arenie międzynarodowej
czego dowodem jest choćby wybór Polski na niestałego członka Rady
Bezpieczeństwa ONZ stosunkiem głosów 190 za, przy 2 wstrzymujących się.
Może coś istotnego
pominąłem.
Czego nie zrobiono? Nie
zrobiono wielu rzeczy i można się zastanawiać dlaczego? Najłatwiejsza odpowiedź
brzmi: z braku czasu. To prawda, ale tylko częściowa.
Problem z którym trudno
sobie poradzić to odbudowa zaufania społeczeństwa do instytucji państwa. To
problem długotrwały i trudny do realizacji, co szczególnie jest widoczne przy
próbie reorganizacji sytemu sądownictwa.
Po raz kolejny
spotykamy się z nachalną interwencją w wewnętrzne sprawy Polski ze strony
zagranicy, zwłaszcza ze strony urzędników UE. Jest to o tyle zastanawiające, że
brak podstaw prawnych do takiej ingerencji.
Problem tworzenia
nowego prawa sprowadza się do tego, że w sporej większości odzwyczailiśmy się
od porządnej pracy. Króluje powierzchowność i dążenie do odwalenia roboty, bez
dbałości o jej jakość. Tu już nie chodzi o perfekcjonizm w działaniu, ale o
zwykłą rzetelność.
Debata publiczna przerodziła
się w magiel, a urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie formalne dokumentu nie
potrafi wywiązać się z tego za co bierze wynagrodzenie, raczej nie symboliczne.
Sejm i Senat
zatrudniają setki ludzi, w tym prawników, którzy biorą pieniądze nie wiadomo za
co. Parzenie kawy i herbaty jest obowiązkiem nielicznej grupy spośród nich. Tak
przynajmniej to widzę.
Obowiązuje dwustopniowy
/Sejm, Senat/ system zatwierdzania dokumentów /ustawy, uchwały/, a mimo tego
wpadki trafiają się zadziwiająco często. Może ktoś to robi złośliwie? Nie
wszystko da się zwalić na karb bezmyślności.
W nawalance parlamentarnej
od kilku lat króluje nowa moda. Polega ona na forsowaniu nowych rozwiązań
prawnych pod osłoną nocy. To „wymyślono” jeszcze za koalicji PO-PSL. Skąd ten
pośpiech? Jeśli nadchodzi koniec świata, nie ma się po co spieszyć. Jeśli nie,
to trzeba nowe ustawy przyzwoicie przygotować merytorycznie i przegłosowywać
zgodnie z obowiązującymi procedurami, albo … zmienić procedury.
W obecnych realiach można
odnieść wrażenie, że władza wstydzi się tego co robi. Chyba tak nie jest, bo te
ustawy są uchwalane dla naszego dobra. Tak to jest najczęściej nam
przedstawiane.
Mieć większość nie
oznacza automatycznie, że ma się rację. Do swoich racji trzeba przekonywać. Można
do znudzenia powtarzać, że władza ma problem z komunikacją ze społeczeństwem,
ale to niczego nie zmienia. Czy z tego ma wynikać wniosek, że władza jest
głucha, czy tylko pewna swego? To wrażenie złudne. Obecna większość parlamentarna
jest quasi stabilna. W przypadku poddania jej próbie ognia, pryśnie jak bańka
mydlana. Zarówno Gowin, Gliński i ZZ mają tego pełną świadomość.
Poza tym nie
zapominajmy o „kretach”. Tych nigdy nie brakowało.
Warto też skomentować
kolejny mit. Każda przegrana partia mówi, że rządzący nie reprezentują
większości społeczeństwa, bo np. na obecną koalicję rządzącą głosowało zaledwie
około 20% uprawnionych do głosowania. Wypada więc zapytać czy ktoś utrudniał
wzięcie udziału w głosowaniu? Wynik końcowy wyborów, ogłoszony przez PKW nie
został zakwestionowany. Skoro wybory były demokratyczne, trzeba się
podporządkować i … czekać do kolejnych wyborów.
Warto przy okazji
pamiętać co mówiła na ten temat ówczesna premier Ewa Kopacz. http://www.parlamentarny.pl/spoleczenstwo/sejm-komorowski-kopacz-i-walesa-kiedys-mowili-co-innego-o-protestach-na-ulicy,19039.html
To było w listopadzie 2014 roku:
Władzy w Polsce nie można przejąć na ulicy, a
jedynie przy urnie wyborczej! Każdy ma tyle władzy, ile przyznali mu obywatele,
a nie tyle, ile przyznaje sobie sam.”
Kto i na jakiej
podstawie prawnej próbuje teraz zmienić reguły gry?
Moim zdaniem nadszedł czas,
żeby władza zaczęła korzystać z uprawnień jakie jej przynależą dla zapewnienia
ładu i porządku. Nie stać nas na anarchizację życia codziennego przy pomocy
prowokatorów opłacanych przez zagranicę. Jest to tym groźniejsze gdy takie
działania firmują politycy opozycji. Demokracja to tylko wyświechtane słowo,
które każdy rozumie po swojemu. Państwo mamy tylko jedno.
Nie wolno tego
zapominać.
stary.piernik
Ostatnio media próbują lansować konflikty między kancelarią PAD a MON, ściślej ministrem Macierewiczem.
OdpowiedzUsuńTemat wraca cyklicznie, ale jak na razie kończy się bez konsekwencji. Jeśli do spięć dochodzi to są one wynikiem niedookreślonych kompetencji ministra ON i PAD w zakresie zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Na pewno w grę wchodzą względy ambicjonalne, ale też nie można pomijać ambicji urzędników kancelarii PAD. Niektórym z tych ludzi sodowa dawno uderzyła do głowy. Nie ma wśród nich wybitnych jednostek, są jedynie wyrobnicy o przerośniętym ego.
Od dość dawna obserwuję walkę o wpływy w kreowaniu polityki zagranicznej, między prezydenckimi ministrami, a szefem MSZ. Brakuje tam refleksji, że ta polityka musi być wewnętrznie spójna.
Największą pomyłką personalną jest obsadzenie stanowiska szefa BBN. To jest typowy przykład wrzucenia człowieka na ważne stanowisko, wbrew jego kwalifikacjom i wszelkiej logice. https://pl.wikipedia.org/wiki/Paweł_Soloch Chyba, że stanowisko szefa BBN jest stanowiskiem fasadowym. Wiele wskazuje na to, jeżeli przyjmiemy za pewnik, że nie ma ruszać tego co w ocenie poprzednika jest tworem absolutnie doskonałym
https://www.wprost.pl/102511/Soloch-nie-zabiegalem-o-posade-dla-zony
Obecny szef BBN jako osoba fizyczna nie ma na swym koncie żadnych istotnych dokonań. To takie typowe „dziecko szczęścia”. Udało mu się podczepić pod właściwy skład i … płynie. Jest szefem BBN, ale nie słyszałem żeby zrezygnował z prezesury w Instytucie Sobieskiego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Instytut_Sobieskiego
http://www.sobieski.org.pl/komentarz-is-160/
http://blogmedia24.pl/node/73619
Jakoś nikomu? nie przeszkadza, że stoją za tym pieniądze Sorosa.
Wątpliwości nigdy się nie pozbędziemy, ale według mnie ciągle jesteśmy świadkami gry pozorów.
Słucham właśnie konferencji prasowej wdowy po admirale Karwecie, który zginął w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Polecam wysłuchanie tej wypowiedzi wszystkim którzy dalej uważają, że państwo polskie zdało wówczas egzamin.
OdpowiedzUsuńOd katastrofy minęło już 7 lat, a my dalej drepczemy w miejscu. Wzrasta tylko ilość dowodów potwierdzających zamierzone niechlujstwo i wredność Rosjan.
Moim zdaniem, w postępowaniu prokuratorskim powinniśmy wreszcie usłyszeć o nowych akcentach, o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej osób ze sfery polityki, za kłamstwa sączone po tej katastrofie przez lata nam wszystkim. Dotyczy to ówczesnych członków rządu, a także E. Klicha, J. Millera i M. Laska.
Jaką karę powinni ponieść publicyści którzy widzieli w tej sprawie tylko wierszówki i zero refleksji?
Przed chwilą usłyszałem z ust wnuka A. Walentynowicz, że skieruje skargę do sądu rosyjskiego o przewlekłość postępowania w sprawie śledztwa smoleńskiego.
UsuńNaszła mnie taka refleksja: co robili naprawdę oficjalni przedstawiciele Polski podczas zamykania i plombowania trumien ze zwłokami i szczątkami w moskiewskim prosektorium? Co się faktycznie działo między identyfikacją zwłok a zamykaniem trumien? Czy faktycznie przedstawiciele władz polskich tam byli? Dlaczego nie reagowali na jawną profanacje zwłok przez Rosjan? Czy są dostępne jakiekolwiek dowody z tego zakresu?
Usuńp.s. Pociągnięcie do odpowiedzialności winnych nie może być odkładane na zaś, bo wkrótce usłużne „papugi” dowiodą, że sprawy uległy przedawnieniu i „co nam zrobicie”?
UsuńNie będzie wręczenia nominacji generalskich i admiralskich w dniu 15 sierpnia br. To decyzja PAD. To oczywisty dowód na rozgrywki między PAD a ministrem Macierewiczem. Wystarczy wspomnieć sprawę gen. Jarosława Kraszewskiego z BBN.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji ciekawostka, w googlach o tym trąbią wszystkie polsaty i tefałeny, ani wzmianki o tym, że informuje o tym np. TVP Info /stan na 20:36/.
Usuńhttps://wiadomosci.wp.pl/burza-wokol-posla-nowoczesnej-piotra-misilo-protestowal-o-wolne-media-a-sam-sadzil-sie-z-dziennikarzem-6071950565364353a
OdpowiedzUsuńPo co zaprasza się takich ludzi do telewizji publicznej? Dzisiaj w TVP Info w programie „Minęła 20” oświadczył, że Polska nie powinna ubiegać się o reparacje wojenne od Niemiec, bo otrzymujemy dotacje unijne /dotychczas 86 mld euro/. To objaw daleko posuniętego skretynienia. Co mają dotacje unijne do reparacji wojennych? Unia wypowiedziała wojnę Polsce? Kiedy?
Dlaczego media robią ciągle z nas idiotów? Dlaczego ludzie pokroju Piotra Wrońskiego /b. oficer służb specjalnych/ robią ciągle za autorytety medialne? Czemu to ma służyć?
OdpowiedzUsuńp.s. Takich przypadków jest znacznie więcej.
W świetle kolejno ujawnianych faktów pora zadać pytanie kiedy, a nie czy?, doczekamy się postawienia członków rządu PO-PSL, na czele z premierem DT, przed Trybunałem Stanu. Powodów przybywa. Najświeższy dotyczy zamiaru prywatyzacji ORLEN-u.
OdpowiedzUsuńKolejny przykład kretynizmu uprzywilejowanej kasty: http://niezalezna.pl/200457-sedzia-zurek-podczas-wiecu-opozycji-razem-ze-schetyna-i-petru-wreszcie-ktos-sie-tym-zajal
OdpowiedzUsuńW jakim charakterze sędzia Żurek brał udział w protestach KOD-u? Jakie to ma znaczenie? Jego tam nie powinno być, bo jest czynnym sędzią! Koniec. Kropka!
Co ma badać sędzia dyscyplinarny?
p.s. Oczekuję więcej takich decyzji, bo kolejka oczekujących jest długa.
Wyczerpujący wywód prawny o kompetencjach prezydenta RP w zakresie zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi
OdpowiedzUsuńhttp://marek-gaska.org/index.php?option=com_content&view=article&id=71:uprawnienia-prezydenta-w-zakresie-zwierzchnictwa-si-zbrojnych&catid=39:wykady&Itemid=74
Z powyższego artykułu, przynajmniej dla mnie wynika, że PAD i jego najbliższe otoczenie dąży do zawłaszczenia uprawnień, dotyczących zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi RP, nie wynikających wprost z konstytucji z 1997 roku i przepisów wprowadzających. Potwierdza to chociażby ten komentarz na blogu AS: https://bezdekretu.blogspot.com/2017/08/przeciwko-mitologom-georealizmu.html?showComment=1502211593774#c2780071379543997310
Śmiesznie wypada tu BBN jako bezpośrednio zainteresowany zwiększeniem swoich uprawnień i kompetencji. https://www.bbn.gov.pl/pl/informacje-o-bbn/status-prawny-i-zadania/6078,Zadania-i-status-prawny-Biura.html
Ponad wszelką wątpliwość uważam, że w tym sporze racja jest po stronie A. Macierewicza i nic tu nie pomoże tupanie nóżkami i zaciskanie piąstek.
Co prezydent RP może w ramach zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi RP /w ramach obowiązującego porządku prawnego/:
OdpowiedzUsuń- podpisać/nie podpisać wnioski zgłaszane przez premiera lub MON,
- występować z inicjatywą ustawodawczą,
- podpisywać nominacje na pierwszy stopień oficerski oraz nominacje generalskie, na wniosek MON /nie ma zapisu, że prezydent podpisuje nominacje generalskie na własny wniosek/.
Zwierzchnictwo prezydenta nad siłami zbrojnymi nie oznacza przy tym rzeczywistego ich dowództwa. Według doktryny sprzeciwiałoby to się zasadzie cywilnej i demokratycznej kontroli nad siłami zbrojnymi. Jest to w zasadzie - powtarzając za Z. Witkowskim - dowództwo ideowe.
… prezydent jako zwierzchnik Sił Zbrojnych RP został wyłączony z faktycznego kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. Jego rola została ograniczona do mianowania i odwołania.
Nie ma więc sensu przepisywanie całego tekstu. Kto chce ten przeczyta. Link podałem.
Interesująca analiza http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/kim-i-skad-sa-autorzy-spektaklu-ulica-i-zagranica-czyli-aktualny-klimat-globalny Po jej przeczytaniu wiele spraw wyda się prostszymi.
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jest walczyć z głupotą. W czyim interesie przedstawiciele PO promują III Rzeszę? Ostatnim ujawnionym przypadkiem są gdańskie tramwaje. http://wolnosc24.pl/2017/08/09/nowa-skandaliczna-decyzja-gdansk-upamietnil-hitlerowca-jeden-z-tramwajow-nosi-nazwisko-adolfa/ Ten stan rzeczy jest tolerowany od 2011 roku. Dlaczego brak reakcji władz państwowych? Czy to ma faktycznie potwierdzać, że państwo polskie istnieje tylko teoretycznie i nawet u siebie ma niewiele do powiedzenia?
OdpowiedzUsuńW świetle ostatnich komentarzy dotyczących katastrofy smoleńskiej interesuje mnie, co zeznał ówczesny PG Seremet na pytanie dlaczego prokuratura odstąpiła od sekcji zwłok ofiar katastrofy?
OdpowiedzUsuńProkuratura jest podobno niezależna w swoich działaniach, obowiązujące wówczas i dzisiaj przepisy nakazują przeprowadzenie takich działań w przypadku śmierci nagłej ofiar. Wątpię żeby prokuratorzy nie znali podstawowych przepisów procedury.
Kto personalnie zmusił ich do zaniechania czynności procesowych?
Nie należę do zwolenników miesięcznic smoleńskich w obecnym ich wydaniu. Przyjmuję jednak argumentację, że będą one trwały tak długo, aż doczekamy się ostatecznego wyjaśnienia co się naprawdę stało rankiem 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj, a winnym zostaną postawione zarzuty prokuratorskie. Protesty tych którzy mają inne zdanie nie mogą być skierowane przeciwko rodzinom ofiar katastrofy. To jest pozbawione elementarnej logiki.
OdpowiedzUsuń