poniedziałek, 16 maja 2016

Czy wszystko zastąpi tupet pokonanych?



Dlaczego upadały imperia czy poszczególne państwa? Jakoś nie słyszę od dawna tego pytania, ani tym bardziej nikt nie daje odpowiedzi. Na pytanie dlaczego odpowiedzi będą różne, mniej lub bardziej prawdziwe, bo i przyczyny były różne.
Skąd przyszła mi do głowy taka myśl? Po przeczytaniu komentarzy do ostatniego postu MK http://kontrowersje.net/eurowizja_czyli_kwintesencja_zgnilizny_i_paranoi_lewackiej?mobilizer=94099bba5169594ac0740c29a5b75f90
Związek między jednym a drugim nie jest może dla wszystkich oczywisty, ale jednak jest. Współcześnie obserwujemy to na przykładzie Europy skupiającej się w Unii Europejskiej. 
To nie jest tylko przypadek wieży Babel https://pl.wikipedia.org/wiki/Wie%C5%BCa_Babel
Europa, a ściślej jej zachodnia część i ta skupiona w basenie Morza Śródziemnego od wieków starała się nadawać ton cywilizacji. Jednocześnie ta Europa odgrywa rolę pasożyta w stosunku do pozostałego świata. Bogactwo Europy pochodzi w znacznej mierze z grabieży innych kontynentów. Co w zamian ta Europa dała tym kontynentom?
Europa nie jest jednorodna. Tu też trwa wyścig poszczególnych państw, czy tylko narodów, o dominację nad resztą. Taki jest cel wojen. Kiedyś były to wojny militarne, teraz są to wojny ekonomiczne, prowadzone w białych rękawiczkach. Cel nie ulega zmianie. Przeciwnika można pokonać siłą albo podstępem.
Po II wojnie światowej, kiedy przed oczami społeczeństw nie tylko europejskich widoczne były okropieństwa wojny, lansowano hasło „nigdy więcej wojny”. W Europie udaje się to realizować od ponad 70 lat. Ale to nie znaczy, że w Europie nie toczą się wojny. Są, tylko nazywają się wojnami lokalnymi. Równolegle trwają wojny ekonomiczne w których wygrywa tylko silniejszy, bo słabszemu nikt nie pozwoli wygrać.
Masowy exodus kolorowych do Europy też jest formą wojny ekonomicznej. Tylko ciągle nie mówi się o jej genezie. Ciągle też żyjemy w zakłamaniu. Jednoczenie Europy miało na celu jeszcze większe uprzyjemnienie życia Europy Zachodniej w ramach EWG. Później rozwinięto to w Unię Europejską, ale żeby zbytnio nie dzielić się tym co się nagarnęło, ciągle próbuje się wracać do „Europy dwóch prędkości”. Stara Europa starzeje się i dość dawno zdano sobie sprawę, że nadejdzie czas kiedy nie będzie miał kto pracować na utrzymanie ich dobrobytu. Początkowo zgodzono się na masową imigrację Turków i kolorowych z byłych kolonii w Azji i Afryce. Okazało się, że to za mało. 
Europa przegrywa w rywalizacji z USA. Zacznie przegrywać w rywalizacji z Chinami. Stąd wywołanie kolejnej fali imigracji pod hasłem Europa przyjmuje uchodźców. Tu jednak ujawnia się bezczelność starej Europy, która spośród tych uchodźców chce przyjąć ludzi dla siebie ekonomicznie przydatnych, a resztę, w ramach solidaryzmu rozdzielić na pozostałe kraje europejskie metodami stricte administracyjnymi, czy mówiąc otwarcie policyjnymi. W tej sytuacji trudno się dziwić pojawiającym się coraz częściej pogłoskom, że czeka nas otwarty konflikt, bo nie ma fizycznych możliwości przyjęcia milionów ludzi nastawionych /przez kogo?/ roszczeniowo, a do tego obcych kulturowo i religijnie.
Polska od lat nie umie się w tym wszystkim odnaleźć. Można zaryzykować twierdzenie, że początek III RP jest początkiem upadku państwa polskiego. Nikt nie odwołał aktualności łacińskiej maksymy si vis pacem, para bellum (chcesz mieć pokój, szykuj się do wojny). 
Żadna dla mnie satysfakcja, że polityków czy kolejne głowy państwa polskiego osądzi historia /kiedyś Bóg i historia/. Zmarnowano bezpowrotnie minione co najmniej 25 lat kiedy była możliwość zbudowania sił zbrojnych na miarę naszych możliwości i potrzeb. Dość późno do polityków dotarło, że nikt obcy nie będzie chciał umierać za Gdańsk czy inną część Polski. Zresztą dzisiejsza Europa nie będzie walczyła póki nie będą zagrożone bezpośrednio jej interesy. To jest ta przykra prawda. 
Szczytem hipokryzji jest oburzanie się byłych ministrów obrony narodowej na obecnego ministra. Winy nie da się zwalić na krasnoludki. Modernizacja armii miała się dokonywać m.in. ze środków pozyskiwanych z wyprzedaży majątku wojska. Majątek w zasadzie udało się wyprzedać, a co z pieniędzmi?
Uzbrojenie ma to do siebie, że poza małymi wyjątkami, ulega tzw. moralnemu starzeniu się. Krótko mówiąc, używane czy nie, po kilkunastu, kilkudziesięciu latach, można spokojnie złomować. Czasy są takie, że przy pomocy łuku, procy i maczugi wiele się nie osiągnie. Podobnie sprawa wygląda z dyslokacją wojsk. Na początku istnienia III RP była mowa o konieczności przemieszczenia wojsk z zachodnich terenów na wschodnie granice Rzeczypospolitej. Ile jednostek przeniesiono?
Utrzymanie armii kosztuje, ale jednocześnie zdrowy rozsądek mówi, że jej wyposażanie powinno być oparte na możliwościach własnego przemysłu. Dlaczego wobec tego od lat likwiduje się ten przemysł w Polsce? Wszystkiego nie kupimy bo nie mamy za co. Poza tym doświadczenie innych powinno nas uczyć, że w razie jakiegokolwiek konfliktu skończy się po wyczerpaniu zapasów amunicji lub części zamiennych, albo jednego i drugiego.
Jakie to wszystko proste i nieskomplikowane.

stary.piernik

1 komentarz:

  1. stary.piernik16 maja 2016 19:53

    http://telewizjarepublika.pl/juz-nie-250-tysiecy-gazetapl-na-marszu-kod-bylo-55-tysiecy-osob,33493.html

    Jak to z tą manipulacją było?

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: