Historia
jednak lubi się powtarzać. Pokój nie jest nigdy dany na zawsze. Zachód znowu o
tym zapomniał. Nie trzeba być wielkim znawcą, żeby przewidywać dalszy rozwój
wydarzeń na wschodzie Ukrainy. Schizofrenia Zachodu wali po oczach.
W Mińsku
podpisano porozumienie dotyczące wstrzymania walk, o którym od początku było
wiadomo, że nie będzie przestrzegane. Rosja, a właściwie Putin, kpi sobie z
poczynań Zachodu i robi swoje. Cel, a może cele, są od dawna zdefiniowane.
Dotrzeć drogą lądową do Krymu, po swoim, a nie jakimś eksterytorialnym
korytarzu.
Oglądając
migawki z terenów objętych walkami zastanawiam się co dalej zrobią władze
Ukrainy? Utraconych terenów nie odbiją, to pewne. Rozsądek wskazuje, że przynajmniej
teraz, powinni zapomnieć o Doniecku, Ługańsku itd. Własnymi siłami nic nie
zrobią, a na pomoc zewnętrzną nie mają co liczyć. Świat zachodni nie jest
zainteresowany utrzymaniem Ukrainy w jej pierwotnych granicach. To za duża
realna przeciwwaga dla równych powierzchniowo i ludnościowo krajów Europy. Na dzisiaj to za duży kraj do utrzymania na garnuszku Europy. To
miejsce do ekspansji uprzemysłowionych krajów, nie tylko europejskich i źródło
taniej siły roboczej. O zasobach naturalnych nie wspomnę.
Ukraina
przespała swoje pięć minut. Tymczasem powinna wziąć przykład z Turcji, która
mimo wielorakich zagrożeń, utrzymuje silną armię, rozwija własny przemysł i nie
dopuszcza do destabilizacji sytuacji wewnętrznej mimo realnych zagrożeń ze
strony Kurdów, a ostatnio islamistów.
Za
brak realizmu Ukraina zapłaci drogo. Dzisiaj jeszcze nie wiadomo jak drogo? Podstawowe
pytanie, czy przyjąć w swoje granice utracone tereny na zasadzie ich autonomii?
Czy zdecydowanie pogodzić się z ich utratą? Moim zdaniem, powinni przyjąć
wariant drugi. Skoro Rosja rozpętała wojnę, niech ponosi jej skutki. Odbudowa
ze zniszczeń wojennych będzie kosztowna i długotrwała. Rosjanom jako zwycięzcom
łatwiej będzie to realizować. Ukraińcy i bez tego mają dosyć nieszczęść. Dzisiaj
trzeba na początek utrzymać Mariupol.
stary.piernik
Pozwoliłem sobie zacytować w całości ten komentarz. Wyjatkowo oddaje sens wydarzeń związanych z wojną na Ukrainie:
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17428354.html#MTstream
cotbus76
Kiedyś to nam wiecznie zarzucano, że nasze żądania wolności i niepodległości to mrzonki. My przelewaliśmy krew i drogo płaciliśmy zaborcom i okupantom za opór a za naszymi plecami inni dzielili się strefami wpływów i w imię swoich interesów kazali nam być "rozsądnymi".
Jako zwykłej szarej obywatelce narodu, który nie raz w historii potraktowano w taki sposób, nie pozostaje nic innego niż współczuć Ukraińcom i głośno powiedzieć, że to co robimy my cieszący się wieloletnim pokojem i porządkiem członkowie UE w sprawie Ukrainy czyni nas wspólnikami pana Putina w realizacji jego celów, których nie da się pogodzić z tak rzekomo przez nas wysoko stawianymi wartościami i ideami jak wolność, demokracja, prawo do samostanowienia narodów, prawa człowieka czy choćby regułami cywilizującymi konflikty zbrojne. Kiedyś ktoś mądry powiedział, że człowiek przyzwoity stojąc w obliczu zła ma tylko dwa wyjścia bezsilnie krzyczeć wraz z ofiarą o sprawiedliwość lub być cichym wspólnikiem sprawcy zła a my nawet nie krzyczymy bo w necie i mediach temat się z lekka opatrzył a jest tyle ważniejszych spraw.
Bo niestety świat od dawna "nie wierzy łzom" matek i ojców a także żon i dzieci chowających, walczących i tych co tylko chcieli przeżyć w świecie, w którym nagle przestały obowiązywać jakiekolwiek zasady.
Jak widać mimo dwóch straszliwych wojen, rządów komunistów, bałkańskich rzezi etnicznych lat 90-tych ciągle nie chcemy pamiętać o tym, co pewien niemiecki pastor, ofiara nazistów powtarzał po wojnie w różnych wersjach :
Kiedy przyszli po komunistów nie protestowałem bo nie byłem komunistą.
Kiedy przyszli po Żydów nie protestowałem bo nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po katolików nie protestowałem bo nie byłem katolikiem.
A kiedy przyszli do mnie nie miał już kto protestować.
Oby miał kto protestować gdy Rosja postanowi zaaneksować republiki bałtyckie i inne państwa z swojej dawnej poczdamskiej strefy wpływów. Tym, którzy karzą być rozsądnymi, a takie twierdzenia uważają za histerię antyrosyjską przypomnieć tylko trzeba, że nigdy w historii żaden tyran ani autokrata nie kierował się interesem swojego narodu i kraju. Agresja i plany mocarstwowe zawsze realizowano i realizuje się kosztem swojego społeczeństwa i gospodarki. Społeczeństwa rządzone "twardą ręką" są w stanie znieść naprawdę dużo, bo tam nadal jesteś nie obywatelem, a poddanym państwa, które może z Tobą zrobić co tylko chce i niewielu będzie miało odwagę choćby wyrazić z tego powodu jakieś wątpliwości. Rosja jest takim państwem i nie ma takich sankcji, które zmuszą ją do rezygnacji z przemocy zbrojnej będącej póki co bardzo skutecznym narzędziem politycznym. Problem w tym, że u nas jesteśmy obywatelami i nasze państwa muszą się z nami liczyć, a większość z nas na pewno nie będzie chciała nie tyle umierać za Donbas , ale choćby płacić więcej za gaz jak nam Rosja przykręci kurek. Jesteśmy świadkami rozpadu pewnej wizji świata i nowego podziału geopolitycznego. I znowu jak w 1939 r. jesteśmy chronieni przez "przyjaciół" a pozostaje otwarte pytanie czy w potrzebie nasi "przyjaciele" po wykorzystaniu nas do swoich celów nie uznają oni za stosowne kazać nam być rozsądnymi w imię własnych interesów. Analogia może odległa ale adekwatna w końcu przelawszy morze krwi "za naszą i waszą wolność" Polacy będąc w obozie zwycięzców przegrali II wojnę światową, bo stali się niewygodni i nie byli już potrzebni jako sojusznicy. I tak jak teraz Ukraińców nas też wtedy do końca trzymano w niewiedzy co do celów naszych "przyjaciół". Negocjowano, ustalano, obiecywano, choć wszystko już było dawno ustalone i tylko trzeba było nas Polaków przekonać do rozsądku.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Siergiej-Lawrow-rozejm-jest-przestrzegany-sytuacja-z-Debalcewe-to-wyjatek,wid,17269386,wiadomosc.html?ticaid=1145db
OdpowiedzUsuńCiekawe kogo jeszcze dziwi bezczelność Ławrowa?
Ciekawa informacja
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17466774,Niemcy__rzad_nie_zgodzil_sie_na_przekazanie_Litwie.html?lokale=local#BoxNewsLink
To w jakimś stopniu wyjaśnia ugodowość UE wobec Rosji.
Niemcy "W ciągu ostatnich kilkunastu lat nie tylko wycofali i sprzedali za granicę prawie 90% posiadanych czołgów, ale także niemal wszystkie bojowe wozy piechoty typu Marder - i to nawet nie zaczekawszy na to, aż na dobrą sprawę rozkręci się produkcja jego następcy, czyli Pumy. W efekcie znaczna część oddziałów zmechanizowanych Bundeswehry wykonuje póki co swoje obowiązki na piechotę, a Niemcy, trochę niespodziewanie dla samych siebie, stanęli w obliczu konieczności nagłego wypełnienia "dziury sprzętowej" jakiej nie mieli bodaj czy nie od czasu Traktatu Wersalskiego... Nic też dziwnego, że podarunki musiały się skończyć, bo już nie mają za bardzo co podarować :-/"