poniedziałek, 29 września 2014

Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.



Najświeższym przykładem narzucania własnego oglądu świata są działania środowisk LGBT na rzecz wdrożenia przez Polskę Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Wbrew pozorom sprawa jest niezwykle poważna. Istotne jest, że dokumenty Rady Europy nie mają dla krajów członkowskich mocy wiążącej. Mają charakter zaleceń. Stają się prawem z chwilą ich ratyfikacji przez dany kraj. Prace nad konwencją odbywały się w iście ekspresowym tempie, co odbiło się na jej jakości merytorycznej.
Temat został wywołany jeszcze w latach 90-tych XX wieku. Z upływem lat nadano mu wydźwięk polityczny. W 2008 roku RE powołała grupę roboczą, która w grudniu 2010 roku przedstawiła wersję końcową dokumentu. Konwencja została przyjęta przez Komitet Ministrów Rady Europy w dniu 7 kwietnia 2011 r. , a otwarta do podpisu i ratyfikacji dnia 11 maja 2011 r. Nastąpiło to pomimo tego, że „szereg państw nie było zadowolonych z tekstu Konwencji, który nie był negocjowany w  duchu osiągnięcia jak najszerszego konsensusu”.
Tekst konwencji oraz jej ocena prawna, sporządzona przez polskich prawników, zawarta jest w poniższym opracowaniu. http://www.ordoiuris.pl/public/pliki/dokumenty/Raport_przemoc_OI.pdf  Konwencja w założeniu miała na celu przyjęcie przez państwa członkowskie standardów dotyczących przemocy opartej na płci społeczno-kulturowej (gender-based violence), o których mowa w szczególności w niewiążących zaleceniach Komitetu Ministrów dla państw członkowskich Rady Europy.
W pracach nad konwencją uczestniczyła również Polska poprzez przedstawicieli resortów pracy, sprawiedliwości i spraw zagranicznych. Skład delegacji polskiej był zmienny, to znaczy w kolejnych posiedzeniach uczestniczyły różne osoby.
Do końca kwietnia br. Konwencję podpisały 33 państwa, a ratyfikowało bez zastrzeżeń 7. Konwencji nie podpisały i nie ratyfikowały: Armenia, Azerbejdżan, Bułgaria, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Gruzja, Irlandia, Lichtenstein, Łotwa, Mołdawia, Rosja, Rumunia, San Marino (jak również Kanada, Japonia, Meksyk i USA) oraz Stolica Apostolska.
Konwencja wejdzie w życie po dokonaniu dziesięciu ratyfikacji, w tym przynajmniej przez osiem państw członkowskich RE. Rzeczpospolita Polska podpisała Konwencję Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w  dniu 18 grudnia 2012 r. Jak najszybszej ratyfikacji domagają się środowiska feministyczne i inne ugrupowania skrajnie lewicowe.
Rada Ministrów wyszła naprzeciw tym postulatom, podejmując 29 kwietnia 2014 r. uchwałę w sprawie przedłożenia do ratyfikacji Konwencji Rady Europy i skierowała do Sejmu projekt ustawy o ratyfikacji Konwencji. Inicjatywa ta spaliła na panewce. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/sejm-nie-ratyfikowal-konwencji-o-zapobieganiu-przemocy-wobec-kobiet,471476.html Temat wrócił do odpowiedniej komisji sejmowej.
Co jest takiego kontrowersyjnego w konwencji? Wg przytoczonego opracowania Ordo Iuris:
„W optyce Konwencji zapobieganie przemocy musi oznaczać demontaż struktur społecznych czyniących zróżnicowanie pomiędzy kobiecymi i męskimi rolami w społeczeństwie, jako warunkujących i  umożliwiających dyskryminację kobiet. Takie założenia budzą zasadnicze wątpliwości w  świetle aksjologii polskiej Konstytucji, która podkreśla łączność z  tradycjami I  i  II Rzeczypospolitej oraz wyraża wdzięczność przeszłym pokoleniom Polaków za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie.” Zasadnicze wątpliwości budzi uznanie przez Konwencję przemocy wobec kobiet za zjawisko uwarunkowane płcią. Trudno o jakiekolwiek miarodajne dowody empiryczne wspierające to założenie; istnieją natomiast silne przesłanki podważające ten paradygmat. Jednocześnie Konwencja całkowicie ignoruje lub marginalizuje czynniki, które realnie warunkują zachowania przemocowe, a  mianowicie: uzależnienia (np. od alkoholu lub narkotyków), postępujące rozluźnienie norm społecznych, obecność przemocy w  środkach masowego przekazu, zwłaszcza zaś obecną w nich seksualizację wizerunku kobiety. Podkreślić przy tym należy, że w Polsce, gdzie brane są pod uwagę te czynniki, poziom przemocy względem kobiet jest wielokrotnie niższy niż w krajach skandynawskich, gdzie od lat nieskutecznie walczy się z przemocą wobec kobiet w oparciu o ten sam ideologiczny paradygmat, na którym zbudowana jest Konwencja.
Istotne wątpliwości budzi system monitorowania procesu wdrażania Konwencji. Zważywszy na ideologiczne podejście, któremu hołduje Konwencja, żywić można uzasadnione obawy, że system monitorowania, w  którym kluczową rolę odgrywać będzie grupa GREVIO, podejmować będzie decyzje motywowane konwencyjnym paradygmatem światopoglądowym. Jest to szczególnie istotne w kontekście kompetencji GREVIO do wydawania „ogólnych zaleceń” co do sposobu realizacji Konwencji. Doświadczenia z  funkcjonowaniem podobnych ciał monitorujących wskazują jednoznacznie, że przejawiają one niezwykle aktywistyczną rolę w  procesie interpretacji umów międzynarodowych. W  ramach kompetencji do wydawania „zaleceń ogólnych” uzurpują sobie często kompetencje suwerennych państw do dokonywania interpretacji aktów prawa międzynarodowego. Może to prowadzić do wywierania międzynarodowego nacisku mającego zmusić Polskę do akceptacji ideologicznie motywowanych rozwiązań prawnych, w tym upowszechnienia aborcji.
Niezależnie od potencjalnych zagrożeń, rozwiązania konwencyjne już teraz budzą istotne wątpliwości w świetle konkretnych przepisów Konstytucji Rzeczpospolitej, mianowicie art.  25 ust. 2 w  związku z  art. 13; art.  48 ust.  1; art.  18; art.  32 i  art.  33 oraz art.  42 ust.  2 i art. 2 w związku z  art. 45 ust. 1 Konstytucji. Rozwiązania Konwencji mogą również służyć usprawiedliwianiu aktów naruszania tajemnicy adwokackiej. Poważne wątpliwości co do zgodności z  Konstytucją budzi m. in. art.  14 Konwencji, zobowiązujący Państwa do upowszechniania konwencyjnego paradygmatu światopoglądowego poprzez system powszechnej edukacji. Stoi to w sprzeczności z zasadą bezstronności światopoglądowej państwa oraz stanowi istotną ingerencję w prawo rodziców do wychowania swych dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, chronione przez art.  48 ust. 1 Konstytucji. Rażą też nader nieprecyzyjne sformułowania w zakresie przesłanek odpowiedzialności karnej.
Konwencja budzi wątpliwości z  punktu widzenia konstytucyjnej zasady równości wobec prawa oraz zasady równości płci. Konwencja jest aktem prawnym, którego beneficjentami mają być w  rzeczywistości wyłącznie kobiety, co jest rozwiązaniem ewidentnie dyskryminacyjnym. Jednocześnie Konwencja zabrania uznawać nierówne traktowanie, wymuszane przez Konwencję, za dyskryminację. Tymczasem mężczyźni – choć znacznie rzadziej niż kobiety – również padają ofiarami przemocy domowej. Ponadto, Konwencja całkowicie ignoruje podwyższone ryzyko przemocy domowej, na którą narażone są osoby starsze.
Na zakończenie. Te postanowienia Konwencji, które nie wiążą się bezpośrednio z  jej ideologiczną tożsamością, od dawna obecne są w licznych polskich rozwiązaniach anty przemocowych. W  oparciu o  nie, konsekwentnie i z najlepszymi wynikami na tle UE, realizowana jest polityka przeciwdziałania przemocy domowej.
Niewątpliwie dyskusja związana z ratyfikacją konwencji należy do tematów zastępczych w naszej debacie publicznej, ale tym niemniej nie można jej puścić na żywioł, ani tym bardziej dopuścić do ratyfikacji konwencji przez Polskę. 

stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: