Wydarzenia na
Ukrainie zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jeszcze trzy dni temu prezydent Janukowycz
oświadczał, że nie ma zamiaru dobrowolnie ustąpić. Dzisiaj podobno nikt nie wie
gdzie szukać Janukowycza. Natomiast władze rewolucyjnej Ukrainy zamierzają zwrócić
się do Trybunału Sprawiedliwości w Hadze o sprawiedliwe osądzenie Janukowycza i
wspólników za zbrodnie ludobójstwa wobec narodu ukraińskiego. Aktualnie doliczono
się ponad 80 ofiar śmiertelnych i ponad 700 rannych, głównie z ranami
postrzałowymi od kul snajperów.
Mówiąc o
wydarzeniach na Ukrainie nie możemy zapomnieć o roli odgrywanej przez Polskę i
Polaków. Odnotujmy wiec postawę tzw. czynników rządzących, czyli prezydenta,
premiera, ministra spraw zagranicznych i … całej reszty społeczeństwa. Powodów
do chwały trudno szukać. Wszyscy podkreślają swoje sukcesy. Na czym one mają
polegać? Premier za swój sukces uważa zjednoczenie głosów partii rządzącej i
opozycji w głosowaniu nad rezolucją sejmową. Prezydent z kolei, jak zwykle nie
nadąża za rozwojem wydarzeń. Zamiast konkretów chwali formalizm działań.
Przebił ich jednak szef naszego MSZ. Jako negocjator z ramienia UE, przeszedł
do historii dyplomacji międzynarodowej swym buńczucznym stwierdzeniem
„podpiszcie, /porozumienie/ bo zginiecie” jak dinozaury. Dziwne, że nie
powiedział tego nikt ze strony rosyjskiej dyplomacji. Usprawiedliwieniem
postawy Sikorskiego mają być dokumenty znalezione w rezydencji Janukowycza. Ale to było znacznie po fakcie. Są
to rzekomo plany stłumienia buntu społeczeństwa na majdanie w Kijowie przy
pomocy milicji, Berkutu i wojsk wewnętrznych.
Czego to
wszystko dowodzi? Miałkości naszej dyplomacji. Braku zrozumienia dla motywacji
drugiej strony. Społeczeństwo ukraińskie przyparte do muru uważa, że znalazło
się w sytuacji bez wyjścia. Cały świat kocha mieć święty spokój. I to jak
najmniejszym kosztem. Podpisane porozumienie między Janukowyczem i liderami
opozycji, firmowane dodatkowo przez negocjatorów UE, okazało się niewiele
wartym papierem, aktualnym właściwie jeden, czy dwa dni.
Dzisiaj widać pełną
schizofrenię w poczynaniach UE i Rosji. UE jest zainteresowana utrzymaniem
współpracy z Ukrainą, a ściślej, utrzymaniem jej w swojej strefie wpływów.
Bierze pod uwagę powrót do podpisania traktatu stowarzyszeniowego z Ukrainą.
Próbuje znaleźć fundusze na ratowanie gospodarki ukraińskiej. Po drugiej
stronie Rosja. Pała świętym oburzeniem na to co się dzieje na Ukrainie.
Jednocześnie wykorzystuje wszystkie swe możliwości dla podtrzymania stanu
napięcia na Ukrainie. Nie o wszystkich mówi otwarcie. Na razie podkreśla
nielegalność zmian jakie dokonują się na Ukrainie, a szczególnie sposób odsunięcia
od władzy Janukowycza. Nie jest ważne, że Janukowycz uciekł jak szczur z
tonącego okrętu. Chwilowo jego miejsce pobytu jest nieustalone. Jest zagrożony
pociągnięciem do odpowiedzialności karnej za bezprawne działania wobec narodu
ukraińskiego, w tym śmierć kilkudziesięciu osób na samym majdanie
/zastrzelonych przez snajperów/. Podnoszona jest jeszcze poważniejsza sprawa.
Zaginięcie bez śladu około 200 osób związanych z protestami antyrządowymi. Sa to
najprawdopodobniej kolejne ofiary śmiertelne.
Co w tym
wszystkim interesuje świat? Według mnie spokój, a ponadto kto za to wszystko
zapłaci? I tu jest problem. Chętnych do finansowania fermentu na Ukrainie
raczej nie widać. Rosja wycofuje się z udzielonego Ukrainie kredytu, bo nie ma
już w tym interesu. Gotowa jest za to pogłębiać trudności gospodarcze Ukrainy,
choćby poprzez wprowadzenie embarga na import artykułów spożywczych z terenu
Ukrainy. UE i USA nie kwapią się do bezpośredniego wsparcia finansowego. Odsyłają
do MFW i BŚ. Tam nie ma miejsca na sentymenty. Na udzielone kredyty musi być
udzielona gwarancja. I to skuteczna.
W jednym
popieram stanowisko naszego premiera. Jeśli jesteśmy w UE, powinniśmy swoje
poparcie ograniczyć do pomocy finansowej jakiej udzieli Ukrainie Unia. Na więcej
nas zwyczajnie nie stać. Zbyt wielkie kwoty krążą w powietrzu.
stary.piernik
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15524973,Media__w_czwartek_w_Kijowie_byla_rzez__a_Jewhenija.html#BoxWiadTxt
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy po tych doniesieniach mediów "piękna Julia" ma szanse wrócić do wielkiej polityki?
Majątek J. Tymoszenko szacowany jest na około 6 mld dolarów.
UsuńNa czym go zarobiła? Wyszła z więzienia. Z zarzutów nikt jej jednak nie oczyścił. Po co chce wrócić do polityki?
http://www.rp.pl/artykul/40,1089302-Markow--Moskwa-przegrala-bitwe--ale-nie-wojne.html
OdpowiedzUsuńKrokodyle łzy Moskwy.
http://izrus.co.il/diasporaIL/article/2014-02-25/23709.html
OdpowiedzUsuńCzy to jest autentyczny problem, czy tylko propaganda?
http://www.youtube.com/watch?v=E_lACmecp1g
OdpowiedzUsuńWypowiedź Grzegorza Brauna o sytuacji na Ukrainie.
http://www.rp.pl/artykul/40,1090324-Jaceniuk-premierem-Ukrainy.html
OdpowiedzUsuńCzy wybór A. Jaceniuka na premiera Ukrainy oznacza, że rosną akcje J. Tymoszenko? Trudno to jednoznacznie ocenić. Są opinie, że Jaceniuk podczas odsiadki J. Tymoszenko usamodzielnił się i zaczął grać na własny runek.
Zresztą Ukraina ma poważniejsze problemy do rozwikłania. Choćby próby reanimacji Janukowycza na terenie Rosji. Choćby bunt separatystów rosyjskich na Krymie. Ciągle nie wiadomo jak zachowa się Rosja Putina. Bo pojedyncze akcje separatystów nie muszą mieć poparcia Moskwy.
Ja z zasady nie wierzę deklaracjom Moskwy. Kłamstwo jest wpisane w ich naturę.
Errata.
OdpowiedzUsuńMa być "na własny rachunek".
http://www.rp.pl/artykul/40,1090591-Sad-w-Charkowie-umorzyl-sprawe-przeciwko-Tymoszenko.html
OdpowiedzUsuńNiech ktoś spróbuje mi wmówić, że to nie są działania polityczne.
Za prezydentury Janukowycza UE odbijała się jak od ściany, kiedy słała apele o uwolnienie J. Tymoszenko Odpowiedź zawsze była ta sama. Skazana zgodnie z prawem ukraińskim za udowodnione przestępstwa.
Teraz można powiedzieć tylko tyle: wolno kraść; niektórym; i od razu bardzo dużo.
Decyzja sądu w Charkowie źle wróży przyszłości przemian na Ukrainie. Sprowadza się do tego co napisałem parę dni temu: jedna mafia jest zastępowana przez drugą.
UsuńTylko społeczeństwa ukraińskiego szkoda. Czy oni tego nie widzą?
Komentatorzy wydarzeń na Ukrainie coraz częściej zwracają uwagę na analogie. Co przez to rozumiem? Po rozpadzie ZSRR Rosja nigdy nie zrezygnowała ze swych aspiracji wielkomocarstwowych. Próby odtworzenia dawnego imperium są uzależnione od skali przyzwolenia światowej opinii publicznej, a tak naprawdę od wielkich tego świata. Najlepiej widać to na tzw. Zakaukaziu. Tam najbardziej ścierają się różne interesy. Czeczenia, Abchazja, Dagestan, Dolny Karabach, konflikt z Gruzją, to są te kolejne kroki. Rosja może faktycznie nie wejść w otwarty konflikt zbrojny z Ukrainą. Ale … W Sewastopolu stacjonuje Flota Czarnomorska i garnizon wojskowy w sile około 35-40 tysięcy dobrze wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy. Co stoi na przeszkodzie żeby zaktywizować tzw. nieznanych sprawców i spróbować wprowadzać własne porządki? Czy Ukraina znajdzie dość siły, żeby temu przeciwdziałać? Struktura narodowościowa Krymu jest niekorzystna dla Ukraińców. Ale zobowiązania międzynarodowe powinny być respektowane. Święty spokój nie jest dany na zawsze.
OdpowiedzUsuńhttp://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/jan-pospieszalski-blizej/wideo/20022014/13835082
OdpowiedzUsuńWarto wysłuchać, żeby zrozumieć to co się dzieje na Ukrainie.