Ten wywiad z prof.
Marcinem Królem http://wyborcza.pl/magazyn/1,136528,15414610.html
zasługuje na uwagę z wielu względów. Opublikowany na początku lutego nie
został jakoś zauważony. A może został
specjalnie przemilczany? Obie wersje można uznać za wysoce prawdopodobne. Kim
jest autor wywiadu raczej wiemy. http://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_Kr%C3%B3l
Działał w
opozycji. Związany z Solidarnością od początku jej powstania. Był przy Okrągłym
Stole, później postawił na Mazowieckiego i UW. Teraz jest bardziej kibicem i
recenzentem życia społeczno-politycznego. Dzięki tym informacjom łatwiej
zrozumieć jego wypowiedzi.
Sam nie wiem, czy bardziej podziwiać szczerość tych wypowiedzi, niefrasobliwość,
czy rezygnację ich autora? Spróbuję to jakoś zrekapitulować.
Z wypowiedzi M.
Króla wynika dla mnie dość daleko posunięta „specjalizacja” ludzi będących
niegdyś ekspertami Solidarności i ich oderwanie od realiów życiowych. Dzisiaj
M. Król nas straszy. Tylko kto się boi teraz tych strachów?
Dla mnie nie jest
to zaskoczeniem. Zawsze zwracałem uwagę, że to grono ekspertów do władzy
doprowadził przypadek. Nie mieli odpowiedniej wiedzy, przygotowania zawodowego,
nie czuli na sobie ciężaru odpowiedzialności wobec państwa polskiego i narodu. Chcieli
eksperymentować na żywym organiźmie i nikt im w tym nie przeszkadzał. Dlatego
możliwy był eksperyment gospodarczy znany jako reforma Balcerowicza.
Dowiadujemy
się też z wywiadu, że w okresie przemian ustrojowych ludzi z kręgu M. Króla
interesowała głównie wolność słowa, bo to było dla nich najbardziej istotne. Jaką
mamy satysfakcję z jego dzisiejszego stwierdzenia „głupi byliśmy”? Niestety, za
ich głupotę płacimy my wszyscy, czyli całe społeczeństwo. Po dzień dzisiejszy. Zabrakło
miejsca dla realizmu i zdrowego rozsądku. Ich miejsce zostało zajęte przez idee
neoliberalizmu, lansowane przez Hayeka i jemu podobnych. Idee te przyświecały
Balcerowiczowi, Bieleckiemu, Tuskowi i wielu innym ludziom związanym z tzw.
desantem z Gdańska. Skutki znamy.
Wielce
wymowny jest ten cytat: „Zorientowałem się, że w liberalizmie zaczyna dominować
składnik indywidualizmu, który po kolei wypiera inne ważne wartości i zabija
wspólnotę. To zresztą łatwo wyjaśnić. Indywidualizm ma bardzo mocne wsparcie ze
strony sił wolnego rynku, który na indywidualistycznym modelu życia zbija
pieniądze. Natomiast wartości społeczne i obywatelskie, solidarność,
współdziałanie nie mają takiego dopalacza. One są ''nieefektywne'' z punktu
widzenia ekonomii.
Zapanowało złudzenie, że każdy człowiek może żyć osobno, w ramach swojej osobistej wolności gdzieś tam pracować, zarabiać możliwie jak najwięcej, używać życia jak najwięcej, a ktoś tam będzie nami rządził. Można się zająć własnymi przyjemnościami, a nie zawracać sobie głowy sprawami tego świata.”
M. Król powtarza za innymi „Politycy marnują energię na umizgi wobec wyborców, a mogliby się przecież zająć poważniejszymi sprawami, dalekosiężnymi reformami najlepiej. Powinno więc być mniej demokracji, a jeszcze więcej liberalizmu. Niech ludzie mają pełną wolność w swoich domach, w łóżkach, przed telewizorami, niech tam robią, co chcą, aby tylko się nie wtrącali do polityki. Bo przecież polityka wymaga ekspertów, sprawy współczesnego świata są okropnie skomplikowane.” Z drugiej strony mamy taką konstatację: ''Mamy prawo głosu, nie mamy wyboru''. Znamy te marzenia polityków. Oni rządzą, bo ich wybrał naród. Kłopot jest jednak z tymi ekspertami. Chcą rządzić, ale nie chcą ponosić odpowiedzialności za swoje czyny. Tej zwykłej. Chcą odpowiedzialności tylko przed Bogiem i historią. Ale to już było.
Zapanowało złudzenie, że każdy człowiek może żyć osobno, w ramach swojej osobistej wolności gdzieś tam pracować, zarabiać możliwie jak najwięcej, używać życia jak najwięcej, a ktoś tam będzie nami rządził. Można się zająć własnymi przyjemnościami, a nie zawracać sobie głowy sprawami tego świata.”
M. Król powtarza za innymi „Politycy marnują energię na umizgi wobec wyborców, a mogliby się przecież zająć poważniejszymi sprawami, dalekosiężnymi reformami najlepiej. Powinno więc być mniej demokracji, a jeszcze więcej liberalizmu. Niech ludzie mają pełną wolność w swoich domach, w łóżkach, przed telewizorami, niech tam robią, co chcą, aby tylko się nie wtrącali do polityki. Bo przecież polityka wymaga ekspertów, sprawy współczesnego świata są okropnie skomplikowane.” Z drugiej strony mamy taką konstatację: ''Mamy prawo głosu, nie mamy wyboru''. Znamy te marzenia polityków. Oni rządzą, bo ich wybrał naród. Kłopot jest jednak z tymi ekspertami. Chcą rządzić, ale nie chcą ponosić odpowiedzialności za swoje czyny. Tej zwykłej. Chcą odpowiedzialności tylko przed Bogiem i historią. Ale to już było.
Niestety, w
tym co mówi M. Król dominuje rezygnacja.
Bo jak inaczej odczytać to: „- Stawianie podstawowych pytań pozwala mi
formułować cele, a więc żyć w świecie, który kształtuję, a nie w świecie, do
którego się dostosowuję. My się już tylko dostosowujemy, co widać właśnie po
rosnącej ilości poradnictwa wszelkiej maści. W możliwość radykalnej zmiany
świata przestaliśmy wierzyć. Bezrobocie? Przecież ono jest strukturalne,
niewiele się da z nim zrobić. Rozwarstwienie społeczne? To nieodłączny element
rynku, trudno, co robić. Niskie płace? No cóż, taki mamy rynek pracy. I tak
dalej.”
Jedyny
optymistyczny akcent w całym wywiadzie: „Mam nadzieję, że są jeszcze ludzie,
którym nie jest wszystko jedno.”
p.s. Może coś jeszcze na ten temat napiszę ;)
stary.piernik
Wypowiedź M.Króla jest tak wielowątkowa, że trudno się do niej odnieść w kilku słowach. Większość jego genialnych myśli współbrzmi z dawno już poczynionymi spostrzeżeniami każdego przeciętnie zorientowanego Polaka i bynajmniej odkrywczymi się nie zdaje. W różnych wątkach różne jednak budzi odczucia - wręcz cały wachlarz odczuć, Najczęściej chyba gorzki uśmiech, przez łzy, jeśli uświadomimy sobie nieodwracalność zmian, jakie ta niefrasobliwa pół-inteligencka "twórczość" przyniosła..
OdpowiedzUsuńWydaje się, że autor oczekuje zrozumienia u szarych i na szaro zrobionych obywateli, a może nawet współczucia się spodziewa (?). Przecież na jego/ich wątłe barki taki ciężar włożono... toteż ugięli się pod nim i lwią część balastu (równośc, braterstwo) entuzjastycznie zrzucili. A teraz i wolność nazbyt ciążyć zaczyna!?
Przyznaje się biedaczysko po tylu latach do błędów, do głupoty nawet (!), jednak słowo przepraszam nie przeszło przez gardło. No cóż, dobre i to, gdy wszyscy "prekursorzy postępu" ciągle idą w zaparte i dalej, ze wszech sił swoich, chcą nas uszczęśliwiać :D
O roli różnych stron w tym procesie "odnowy" (wewnętrznych i z zewnątrz zdalnych sternikach) dziwnie nie wspomina. Może przy okrągłym meblu osiągnięto pełne porozumienie, a może lepiej się nie narażać... :)))
Jest też i taka opcja, że nie do końca on i jego koledzy zdawali sobie sprawę z tego w co się wpakowali. Później można było brnąć, albo stanąć z boku i przyglądać się co z tego wyniknie?
UsuńPrzeprosin nie oczekuję. Bo jeśli mają być w stylu A. Celińskiego /wczoraj w programie BLIŻEJ/, to nie chcę. Zdecydowanie nie.
Chodzi o ten program
Usuńhttp://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/jan-pospieszalski-blizej/wideo/27022014/13926315
Czyż nie o każdym, kto dorywa się do władzy w naszym skopanym państwie, nie da się powiedzieć (zwłaszcza po szczerej samokrytyce i biciu w pirsi), że nie mieli odpowiedniej wiedzy, doświadczenia, wyobraźnia ich zawiodła, pobłądzili mimo najlepszych chęci, zmieniły się uwarunkowania zewnętrzne itp?
UsuńToż nasz wybitny, aktualny wódz głosił w kampanii wyborczej przed pierwszą kadencją, że potrafi lepiej, że szuflady pełne ustaw, że dobro każdego obywatela ponad wszystko! Przed drugą kadencją wyznał skromnie, że kryzys go zaskoczył i... że teraz już się nauczył rządzić!!! Ciekawe co w kolejnej kampani wymyśli, bo mam niejakie przeczucie - graniczące z pewnością - że znowu się jednak mógł czegoś nauczyć! :D
Tak, czy inaczej, po wyborach będzie już można z ulgą i rozbrajającą szczerością skonstatować, że populizm jest "świętym" przywilejem polityków w dążeniu do władzy!
Każdy człowiek ma prawo do błędów ale też każdy za swoje błędy odpowiedzialność musi ponosić! Karę współmierną do wyrządzonych (nie sobie wprawdzie) szkód. Mechanizmów (poza politycznymi rozgrywkami i pokazówkami), które by gwarantowały jakąkolwiek odpowiedzialność osób rządzących - z pierwszej linii, czy drugoliniowych animatorów i szarych eminencji zza kulis - osoby rządzące nie mają woli i ochoty zaprojektować, a tym bardziej wprowadzić w życie. I trudno się dziwić rządzącym :D
Co zatem pozostaje rządzonym dla pobudzenia rozsądku i wyobraźni swoich wybranych przedstawicieli? "Majdan" li tylko?
Teoretycznie w naszym porządku prawnym wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ale to teoria. Praktyka jest zdecydowanie odmienna. Sprowadza się do sławetnego „wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych”. W ten sposób Trybunal Stanu nie skazał skutecznie nikogo z kręgu władzy przez minione ponad 20 lat.
OdpowiedzUsuńNie wolno zapominać przy tym o roli mediów. W niekorzystnych dla siebie warunkach atakowali rządzących, a teraz, od kilku lat, atakują opozycję. Przyznaje to również M. Król. Na dzisiaj wyciągnął dla siebie taki wniosek: „Nie warto pisać dla polityków poważnych tekstów, bo oni ich nie czytają.”
Według M. Króla wszystkiemu złu jakie nas dotyka winna jest prawica. Na jakiej podstawie on do tego doszedł? Czyżby stała ona za Okrągłym Stołem? Cała reszta to byli przebierańcy?
Najdoskonalszy z pozoru system da się wypaczyć, najbardziej przekonywującą teorię można zinterpretować i wcielić w życie na wiele sposobów (nawet tak sprytnie, że z pierwowzorem nie będą miały już nic wspólnego). Podobnie z "porządkiem prawnym". Najistotniejsze jest prawdopodobnie kto, według jakich kryteriów i z jakiej pozycji ocenia, sądzi i wyroki wydaje. Jeśli władza (i jej podległe jednostki) ocenia władzę, polityk polityka itd, to najprawdopodobniej większej krzywdy sobie nie zrobią, ponieważ w tym przypadku wyobraźnia i instynkt samozachowawczy ich dziwnie nie zawodzą.
OdpowiedzUsuńWyjątki (jeśli się zdarzą) potwierdzają tylko regułę.
„Nie warto pisać dla polityków poważnych tekstów, bo oni ich nie czytają.” ?
Można pójść dalej: politykom nie warto patrzeć na ręce, bo pod stołem i w rękawiczkach i tak swoje zrobią; polityków nie należy oceniać ani ich rozliczać, bo to historia ich rozliczy (a wówczas będą już byłymi politykami z dożywotnimi przywilejami, względnie ich nie będzie, zaś z uprzywilejowanej pozycji korzystać będą ich dzieci, wnuki i kolejne pokolenia); polityków nie wolno krytykować, bo ich strefa działania i metody to materia nazbyt skomplikowana, delikatna i nie podlegająca doraźnej ocenie postronnych, niedoinformowanych obserwatorów...
Wniosek? Politycy i rządzący są/muszą być poza zasięgiem bardziej lub mniej zwykłych śmiertelników, którzy zwabieni wonią kiełbasy wyborczej spełnili już swój jedyny obowiązek/przywilej obywatelski!!?
I każdy system - nie tylko to największe osiągnięcie i "ostateczny etap rozwoju ludzkości" w postaci demokracji liberalnej - mógłby trwać i trwać, sam z siebie... gdyby nie to "coś"!
Zacznę od tego, że zwycięzców się nie sądzi. Przynajmniej oni tak uważają. Jednak przychodzi chwila, kiedy ci zwycięzcy przegrywają. Wtedy podlegają ocenie i osądowi. Czy oni zdają sobie z tego sprawę? Przypuszczam, że nie. Są zbyt zadufani w sobie i pewni swego.
UsuńOstatnie kilka tygodni powinny ich czegoś nauczyć. Coraz trudniej kuglować.
Kuglarstwo, to jakby istota rzemiosła politycznego :D
UsuńA czy trudniej? Może tylko nieco niebezpieczniej się zrobiło natenczas?
Z tym "niebezpieczniej" to tak do końca nie wiadomo.
UsuńDzisiaj kasta rządząca uznała, ze ważniejsze są jasełka z udziałem Protasiewicza niż zastanawianie się nad tym co się dzieje na Ukrainie.
To jest właśnie przykład infantylizmu politycznego.
Bo też o wydarzeniach ukraińskich nasi władcy woleliby niewątpliwie zapomnieć, a już co najmniej życzyliby sobie aby poddani zapomnieli. To temat coraz bardziej śliski, rozwój wypadków nieprzewidywalny, ocena działań opozycjonistów ryzykowna...
OdpowiedzUsuńTaka tykająca bombka z opóźnionym zapłonem może się z tego wykluć.
Bardzo "POlitycznym" jest w tej chwili wzięcie na przeczekanie i jak najlepsze ustawienie się do kierunku wiatrów na osi wschód-zachód!? Zawsze to bezpieczniejsze i ryzyko krytyki mimo wszystko mniejsze.
Zobaczymy jakie tematy jutro będą zadane :D
Dobrej nocy życzę
Dobranoc również.
Usuń