środa, 27 listopada 2013

UKRAINA – UE – ROSJA – POLSKA - … ?



Wszystko miało się już rozstrzygnąć, a tu masz babo placek. Tyle zabiegów, nie tylko dyplomatycznych i nic. W Wilnie miała być wielka feta. Niestety jeszcze nie teraz. Za duża rozbieżność interesów stron.
Popatrzmy na rachunek zysków i strat. Zacznijmy więc od najbardziej zainteresowanej strony, czyli Ukrainy. W Wilnie miała być podpisana umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina. Za jaką cenę? O Ukrainę walczy Rosja i UE. Co mają do zaoferowania Ukrainie? Rosja chce przywrócić status quo wynikający z uwarunkowań historycznych. Krótko mówiąc, jest zainteresowana tym, aby Ukraina przystąpiła do unii celnej z Rosją i zajęła miejsce u boku Białorusi. To na początek. Rosja nie przebiera w środkach. Nie robi tego w białych rękawiczkach. Podstawowa broń w tym szantażu to gaz. Przykręcanie i odkręcanie kurka spowodowało, że gospodarka ukraińska załamała się. W połączeniu z innymi restrykcjami gospodarczymi Moskwy spowodowało to, że Ukraina może wkrótce ogłosić upadłość. Po co komu bankrut?
Zobowiązania finansowe Ukrainy wobec zagranicy to obecnie około 15 mld euro. UE na dzisiaj oferuje Ukrainie w ramach tzw. pomocy technicznej około 650 mln euro. To kropla w morzu potrzeb. 
Po co UE potrzebna Ukraina? Bądźmy szczerzy. Jako wielki rynek zbytu i źródło taniej siły roboczej. Wszystko inne to zwyczajny kit dla maluczkich. Inna korzyścią, wymierną również dla Polski byłoby przesunięcie granicy zewnętrznej Unii daleko na wschód. Pozostałaby granica z Białorusią i enklawą kaliningradzką.
Pozycją przetargową w negocjacjach UE-Ukraina miała być sprawa uwolnienia z więzienia b. premier Julii Tymoszenko. Prezydent Janukowycz okazał się nieprzejednany. Tu nie chodzi o kwestie winy czy jej braku. Tymoszenko po wyjściu na wolność może realnie zagrozić reelekcji Janukowycza. Jest też szansa odwetu za dotychczasową poniewierkę. Lepiej nie ryzykować. Czyli tu interes osobisty przeważa nad racją stanu. Protesty społeczne, które mają obecnie miejsce na Ukrainie, nie są w stanie nic tu zmienić. 
Ukraina to duży powierzchniowo kraj, zamieszkiwany przez około 45 milionów ludności. Trzeba jednak pamiętać, że Ukraina jest podzielona politycznie /chodzi o preferencje/, co nawet okresami grozi podziałem na dwa państwa. Cześć wschodnia ciągnie ku Rosji. Część zachodnia, w sposób naturalny dąży ku Europie Zachodniej. Ukraińcy, którzy domagają się przystąpienia do UE widzą tylko dobre strony. Przejrzą na oczy, kiedy klamka zapadnie.
Dzisiaj mają jeszcze możliwość wyboru. Jak długo? To zależy od zdolności negocjacyjnych stron. Janukowycz postawił wczoraj sprawę jednoznacznie:
Prezydent podkreślił, że Ukraina powinna podtrzymywać wzajemnie korzystne stosunki ze swoimi zagranicznymi partnerami. - Powinniśmy być silni. Wówczas będą się do nas odnosić jak do partnerów, równoprawnych partnerów. Uważam i jestem o tym przekonany, że nie powinniśmy nigdzie być "ubogimi krewnymi" z wyciągniętą ręką - oświadczył. - Nie chcę i nie pozwolę na to, póki stoję na czele państwa, aby Ukrainę ktoś poniżał - zaznaczył prezydent Ukrainy.
Wypada mu życzyć, żeby trwał w tym postanowieniu.

stary.piernik 

13 komentarzy:

  1. To nad tym Piernik pracował. Czy to naprawdę jest dla Polski tak potrzebne to członkostwo Ukrainy w UE? Ale nie wiem też czy wypada Janukowiczowi życzyć by wytrwał w postanowieniu bronienia czci ukraińskiej. To, że UE jest wredna wiemy my Polacy nie od dziś. Nie wspomniałeś Pierniku o tym jak UE nie otworzyła pyska wówczas, gdy budowała rurociąg północny z klarownym zamiarem okrążania Europy Środkowej. Na tym straciliśmy My i oczywiście Ukraina. Wiadomo z jakiego względu. Wspomnieć trzeba, że Europa ma zdegradowane gleby. Przecież już Chińczycy dzierżawią, albo nawet kupili 3 mln ha na Ukrainie. UE potrzebuje ziemi i runku zbytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góralu, jestem trochę ostatnio zajęty więc mniej mnie tutaj.
      Temat raczej zaznaczyłem. Nie mam czasu na elaborat. Przyznasz, że trochę inaczej patrzy się na sprawę z boku niż kiedy jest się w oku cyklonu. Członkostwo Ukrainy w UE jest według mnie potrzebne, bo:
      - przestajemy być dla Rosji tzw. bliską zagranicą,
      - mamy mniej tej granicy do pilnowania /dzisiaj mamy tzw, zewnętrzne granice UE/.
      .
      Ukraina jest na swój sposób cwana. Patrzy kto da więcej. Mówię o jej politykach, bo ludność ma inny ogląd sprawy.
      To z grubsza tyle.
      Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

      Usuń
  2. http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/gen-polko-sytuacja-na-wschodzie-niedoceniana,9180964652

    OdpowiedzUsuń
  3. Obserwując rozwój wydarzeń na Ukrainie zadaję sobie pytanie: czy Ukraińcy dalej parliby do UE, gdyby im w sposób otwarty powiedziano jakie są dla nich skutki wejścia do Unii. Ale wszystkie, zwłaszcza ekonomiczne. Bo dzisiaj UE jest dla nich widziana jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Zapominają jednak o cenie jaka trzeba będzie zapłacić. A także ile z tego "dobrobytu" będzie dostępne dla nich. Czy to będzie wystarczającą rekompensatą za wyrwanie się spod wpływów Rosji?

    OdpowiedzUsuń
  4. Odrębnym tematem jest sprawa roli Polski we wprowadzeniu Ukrainy do UE. Powinniśmy mieć świadomość, że na układzie stowarzyszeniowym Polska niewiele skorzysta. To Europa Zachodnia będzie spijała śmietankę w postaci lokowania tam swoich banków i hipermarketów. Jeżeli Ukraina będzie podlegała przepisom unijnym, straci na dotychczasowej atrakcyjności i UE zacznie szukać nowych miejsc produkcji gdzie indziej.
    Poza tym, umowa stowarzyszeniowa to jeszcze nie członkostwo w UE.
    Ale od czegoś trzeba zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  5. W relacjach polsko-ukraińskich nie można przejść do porządku dziennego nad przeszłością historyczną.
    Inaczej na te sprawy patrzą Polacy, a inaczej Ukraińcy. Zresztą, nawet wśród Ukraińców nie ma jednolitego spojrzenia na własną historię, zwłaszcza tą najnowszą, sięgającą II WW. Dotyczy to Ukrainy Zachodniej i Wschodniej.

    OdpowiedzUsuń
  6. kontrowersje.net/z_ostatniej_chwili_dziennikarz_z_si_rozwi_d_ksi_dz_z_ma_dziecko_z_ukraink

    MK jak zwykle trafia w sedno.

    Jestem gotów wiele dobra postawić na szali, że dziennikarz /RAZ - przyp. mój/ sam nie wie jaką nową mafię promował dwie niedziele temu, a jaką sektę wystawi na ołtarze za dwie doby. I jeszcze jedna ważna uwaga skierowana gównie do zaniepokojonych dziennikarskim gadaniem. Dajcie spokój zlęknieni, to tak nie działa, dziennikarz nie ciągnie za sobą elektoratu, przeciwnie, traci Czytelników i tyle pozostaje z pisaniny pełnej pustych fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
  7. I jeszcze jeden ważny, wg mnie, fragment komentarza dotyczący ks. Isakowicza-Zalewskiego

    Pytanie brzmi: skąd ksiądz Zalewski zdobył taką popularność w naszej świadomości? Mogę mówić za siebie. Od wtedy kiedy stał się nieprzejednanym lustratorem hierarchów Kościoła Katolickiego. Sęk w tym, że on nie jest de facto członkiem KK, lecz jego odłamem o denominacji: Kościół katolicki obrządku ormiańskiego. Liczba wyznawców około 600 000 wiernych. Krótko mówiąc: niewielu. Z czego ksiądz jest znany? Z tego, że bezpardonowo walczył o lustrację KK. A co z kościołami wschodnimi, gdzie najwyżsi rangą biskupi mieli stopnie oficerskie KGB? Walił na oślep czy może precyzyjnie i świadomie atakował jeden, konkretny kościół?
    A co z wartościami? Ten człowiek żywi się nienawiścią do swoich prześladowców. mało tego, on zamyka drogę do pojednania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy komentarz do wydarzeń na Ukrainie
    http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/nie-wpuszczajmy-ukrainy-do-ue

    OdpowiedzUsuń
  9. Temat ukraiński długo jeszcze nie będzie schodził z czołówek mediów. Miejmy jednak świadomość, że przedstawiany nam obraz wydarzeń na Ukrainie nie jest tak jednoznaczny jakby się mogło wydawać. Inaczej przedstawiają go nasze media, a inaczej robią to media ukraińskie. Nie każdy z nas szuka informacji w mediach obcojęzycznych. Od dość dawna te mniej popularne informacje otrzymuję od znajomego, który jest Kresowiakiem. Zbiegowi okoliczności zawdzięcza, że przeżył rzeź wołyńską. Po wojnie zamieszkał w obecnych granicach Polski. Jego wyczulone spojrzenie i ucho wychwytuje wszelkie przemilczenia. Oto parę ciekawostek dotyczących wydarzeń na Majdanie /wypowiedź innego Kresowiaka/:

    Szanowni Państwo !
    Po tym, jak pani red. Stepan z TVP INFO z entuzjazmem opowiadała o żywiołowym, spontanicznym i oddolnym poparciu ludności ukraińskiej a zwłaszcza mieszkańców Kijowa dla protestów dla Majdanu - pora na fakty.
    Oto jak gromadzone są tysiące protestantów na Majdanie w Kijowie - na podstawie rozmowy Ukrainki mieszkającej w Polsce, ze swoim bratem mieszkającym w Galicji.
    Przytoczę rozmowę telefoniczną tej Ukrainki z bratem z Ukrainy zachodniej, który jeździł z banderowcami na Majdan i był tam 5 dni:
    - Po jakiego chryna ty tam jeździł
    - szef kazał, ma nam dniówki zapłacić
    - gdzie spaliście
    - w autobusie
    - co jedliście
    - w sklepach kupowaliśmy, w 2004 r. kijowiany przynosiły, a teraz nic, bladź nie dali
    - to przez 5 dni się nie myłeś
    - a gdzie miałem się umyć, nikt się nie mył
    - zapłacił wam szef?
    - mówi że zapłaci, ale nie teraz
    itd.

    Warto uzupełnić że za autobus wynajęty od prywatnego przewoźnika też jeszcze nie zapłacił, a na następny wyjazd brat tej naszej polskiej Ukrainki już nie pojedzie, inni też stracili chęć.
    To co piszę jest prawdą.

    Teraz informacja o tym szefie-organizatorze wyjazdu na Majdan, który podstępem nakłonił swoich pracowników do zapełniania placu Niepodległości w Kijowie przez pięć dni.
    Przyjechał kiedyś kilka miesięcy temu ten szef, (jak mówią na Ukrainie kruty pareń ), do Biedronki w Polsce na zakupy, rozmawiał z Polakami, to banderowiec pierwszej klasy, a głupi w wymowie jak but. Nie wiedząc kim są rozmówcy, opowiadał jak to będzie jak zaczną rządzić. Plótł o potrzebie odłączenia zachodniej Ukrainy, o tym jak dogonią Unię itd.
    Pamiętajcie Państwo o tym, gdy będziecie oglądać na ekranach telewizorów rozentuzjazmowaną red. Stepan i tysiące ludzi na Majdanie, w jaki sposób tak się dzieje - jadą autokarami do Kijowa nieboraki za obietnicę dniówek, - są tam na pewno tysiące ludzi przywiezionych setkami autokarów z zachodniej Ukrainy. którzy po prostu MUSZĄ tam być. Po prostu muszą. Niekoniecznie chcą, a przynajmniej nie zawsze tak jest.


    OdpowiedzUsuń
  10. cd
    Ta próba destabilizacji Ukrainy jest finansowana między innymi pieniędzmi z USA. Czy rządowymi, czy tylko od prywatnych sponsorów np. Sorosa, tego nie jesteśmy w stanie jednoznacznie dzisiaj rozstrzygnąć.

    Są też ciekawsze informacje:
    Przetłumaczono tylko fragmenty. Należy zadedykować ten artykuł tym politykom polskim, którzy bali się nawet zauważyć te nazistowskie szmaty, nie mówiąc o ich skrytykowaniu.... A teraz bronią w zaparte swego stanowiska w tej sprawie.... Podkreślenia w tekście tłumaczenia pochodzą od tłumacza.
    http://zaxid.net/home/showSingleNews.do?chuzhi_stsenariyi_dlya_svoyih&objectId=1299138
    Cudze scenariusze dla "swoich".
    12.12.2013
    (...)
    Może powstać wrażenie, że to tylko autor, historyk, dopatrzył się w naszych nowożytnych czasach dziwnych analogii z przeszłością, ale w prawdziwym życiu nic podobnego nie istnieje. Niestety, to nie tak. Czerwono-czarne flagi, które dla całego cywilizowanego świata symbolizują nazistowską teorię "Blut und Boden", obficie powiewają na lwowskim Euromajdanie. Lwowianie jako główni tragarze rewolucji, za co należy się im tylko szacunek, niestety, wiozą ze sobą do Kijowa nie tylko pragnienie pokonania reżimu Janukowycza i zmiany systemu rządów na Ukrainie, ale także znaki "Krwi i Ziemi", błędnie uważając je za sztandar UPA. Oni szczerze wierzą w to, że hasła z czasów masowego zachwytu narodowym socjalizmem i faszyzmem w Europie w warunkach rewolucyjnej Ukrainy są zwykłymi niewinnymi "okrzykami do skandowania". Ale jeśli zagraniczni dziennikarze, powiedzmy mówiący językiem niemieckim, sfilmują i przetłumaczą na język niemiecki hasła ukraińskiego Euromajdanu typu: "Chwała nacji - śmierć wrogom" i "Ukraina ponad wszystko", to nas nawet na dystans strzału z armaty nie dopuszczą do nowoczesnej Europy.
    Ktoś może zaprzeczyć, że to wszystko nie jest ważne, i nie należy tego traktować tak poważnie. Mówią, że innych "haseł do wykrzykiwania" nasza młodzież nie zna, i że one u nas, Ukraińców, nie mają nic wspólnego z nazistowskimi hasłami Trzeciej Rzeszy. Zgadzam się, że przez wszystkie 22 lata niepodległości nasi "intelektualiści", nawet jednym słowem nie wypowiedzieli się przeciwko reanimacji przez różnych prowokatorów politycznych nazistowskiej retoryki z lat 1930. - 1940. XX wieku. Nie mówiło się o tym w szkołach na zachodniej Ukrainie, uparcie milczano na ten temat na uniwersytetach, o tym nie można było przeczytać w badaniach naukowych. Zamiast tego masowo była reprodukowana makulatura według wzoru z lat 1930. - 1940. Właśnie dlatego w stosunki do mieszkańców zachodniej Ukrainy utrwalił się stereotyp, jeśli nie nazistów, to przynajmniej skrajnych nacjonalistów. Ten wizerunek skwapliwie potwierdzali sami zachodnioukraińscy politycy, którym za pomocą starej nacjonalistycznej retoryki udawało się mobilizować swój elektorat. To dlatego z łatwością zgadzali się na odgrywanie różnych ról, podsuwanych im przez pro-rządowych scenarzystów. Nawet nie zaprotestowali przeciwko idei Galicji jako swojego rodzaju nacjonalistycznej enklawy.
    (...)
    Oczywiste jest, że ten artykuł nie jest o historii. Jest raczej o współczesnym wykorzystaniu starych omszałych haseł we współczesnej walce o integrację europejską. Można zrozumieć liderów opozycji, dla nich ma swoją wagę i znaczenie każdy "bagnet" na Majdanie. Oni rozumieją, że trzeba wykorzystywać te hasła, które mogą poderwać masy. Ale oni, na przykład, powinni pamiętać, że hasło "Ukraina ponad wszystko" pozostaje w całkowitej sprzeczności z wartościami zjednoczonej Europy. Inne hasło: "Chwała nacji - śmierć wrogom!" - w ogóle jest nie do przyjęcia ani dla wartości współczesnych, ani dla pokoju społecznego.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
  11. cd
    Bo jakiegoż to narodu głosimy "chwałę", a zwłaszcza kim są ci wrogowie, których jesteśmy gotowi zabić? Czy nie mogliby głosiciele "haseł-okrzyków" skonkretyzować listę wrogów narodu ukraińskiego według stanu na grudzień 2013 roku? Ważne jest również, o jakiej nacji jest mowa: etnicznej, politycznej czy może określonej granicami geograficznymi? Czy przynależą do tej "nacji" także Petro Simonenko, Witalij Zaharczenko i wielu innych, obecnie stanowiących filary obecnego reżimu? Kogo uważamy za prawdziwych bohaterów podczas skandowania "Chwała bohaterom"? Czy w tym heroicznym panteonie jest miejsce także dla nie-zachodnio-ukraińskich bohaterów? I najważniejsze pytanie: jakie miejsce i jaka rola w tym scenariuszu są przewidziane dla obywateli z Ukrainy wschodniej?
    (...)
    W tym przypadku pojawia się uzasadnione pytanie do liderów opozycji: dlaczego milcząco zgadzają się na to, aby jakieś marginalne grupki nadawały całej akcji protestacyjnej taki wizerunek, który nie ma nic wspólnego z ideami zjednoczonej Europy? Dlaczego dają rządowi choćby nawet humorystyczne, ale jednak podstawy do wszczynania postępowań karnych za podżeganie do nienawiści etnicznej? Dlaczego te szumowiny mają przesłaniać prawdziwe, obywatelskie oblicze Euromajdanu? Tym bardziej, jeśli podstawowy scenariusz opozycji opiera się na dwóch tradycyjnych filarach: masowości protestów ludowych i oczekiwaniu na presję społeczności międzynarodowej.

    Jeśli nasza strategia sprowadza się do tych dwóch argumentów, to ukraińska opozycja po prostu nie ma prawa do lekceważenia opinii społeczności międzynarodowej. W tym celu należy przynajmniej zrezygnować z czerwono-czarnych sztandarów i wątpliwych haseł z okresu II wojny światowej. Bo nikomu w Europie nie będziemy w stanie wyjaśnić, że w te wszystkie rzeczy wkładamy swoją własną "ukraińską" treść. Nie zdołamy wyjaśnić Niemcom, dlaczegóż to nam, jako Europejczykom, tak drogi jest czerwono-czarny sztandar. Polakom nie wyjaśnimy, co mamy na myśli, kiedy Majdan skanduje "Chwała nacji - śmierć wrogom!", czy jeszcze "bliższe" im hasło: "Bandera, Szuchewycz - nasi bohaterowie!". Szczególnie trudne będzie do przekazania, co w ogóle wszystkie te słowne rekwizyty mają wspólnego z naszym pragnieniem integrowania się z Europą.

    Jeśli komuś się wydaje, że wszystko powiedziane powyżej nie jest ważne w tym przełomowym momencie, że najważniejsze jest obalenie znienawidzonego reżimu Janukowycza, a potem już będzie można pomyśleć także o rewizji rewolucyjnych haseł, to ci ludzie są niestety w błędzie.
    (...)
    Autor: Pawło Czowczynśkyj

    koniec

    OdpowiedzUsuń
  12. Obserwując wydarzenia na Ukrainie nie powinniśmy zapominać i o tym
    http://www.konserwatywnaemigracja.com/inni-autorzy/na-banderowskim-szlaku/
    Nikt za nas tego nie zrobi.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: