O co ten cyrk?

Od dłuższego czasu widać, że Palikot rozgrywa scenę polityczną. To wydaje się oczywiste. Nie jest to jednak działanie dla samego działania. Początkiem tej rundy stało się ujawnienie rocznych nagród dla marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu. Palikot uznał przyjęcie tej nagrody przez Wandę Nowicką z jego formacji za wystarczający powód do jej odwołania z funkcji wicemarszałka Sejmu. Ma przy tym podwójną frajdę, a właściwie nawet potrójną. Ujawnił pazerność wszystkich od prezydenta i premiera poczynając. Bo każdy z nich brał bez skrupułów te nagrody wówczas, gdy pełnił funkcję marszałka bądź wicemarszałka. Nie były to kwoty symboliczne, bo łącznie w kilku przypadkach przekraczały 100 tysięcy złotych. Czy się komukolwiek z nich należały? Moim zdaniem absolutnie nie. Bycie posłem lub senatorem to wyróżnienie. Bycie marszałkiem, czy wicemarszałkiem również. Zakres zadań wykonywanych na tych stanowiskach nie upoważnia do ubiegania się o dodatkowe gratyfikacje. Tym bardziej, że na co dzień widzimy mizerię naszego Sejmu i Senatu. Ale przy okazji możemy zobaczyć bezrefleksyjność tego towarzystwa. Są pieniądze na fundusz nagrodowy, przyznali je, to trzeba brać. Bo grzechem byłoby, gdyby zostały zwrócone do powiedzmy nawet, budżetu.  

Palikotowi łatwo się drzeć, bo dla niego to kwoty na przysłowiowe waciki. Nigdy jednak tak ochoczo nie będzie się wypowiadał w kwestii płacenia podatków. Co to to nie. Wiadomo, że urzędy skarbowe mogą ścigać pana Kluskę i tysiące innych, ale od pieniędzy Palikota wara! On ma status świętej krowy.

Odwołanie Nowickiej nie jest dla Palikota celem samym w sobie. W dzisiejszym programie „Sterniczki” w PR1 Julia Pitera powiedziała, że pomysł odwołania Nowickiej krążył w kuluarach Sejmu od dłuższego czasu. Pytanie brzmiało: kiedy zostanie zrealizowany? Perwersja jest tym większa, że Nowicką ma zastąpić Anna Grodzka. Chętnych na przyklepanie takiej zmiany nie ma, ale Palikot wie co robi. Po klapie ustaw o związkach partnerskich wszystkie partie postępowe muszą wniosek poprzeć, bo co o nas powie Europa?

A że przy okazji nie mamy czasu dyskutować o rzeczywistych problemach naszego państwa? Przecież o to chodzi. Bo przy okazji prezydent może się popisać zainteresowaniem tym tematem. I premier pokaże, że jeszcze się liczy. A opozycja? Zagłosuje przeciw, bo ma pełną świadomość, że arytmetyka sejmowa jest okrutna dla niej. PO jeśli zechce, może dzisiaj przegłosować, że doba ma 48 godzin.

Wiek emerytalny, fotoradary, brak pieniędzy na inwestycje drogowe i kolejowe, a kogo to obchodzi?

stary.piernik