Jakoś ta „okazja”
przechodzi bez echa. Przykryła ją wroga narracja totalnej opozycji.
Co nam zostało z tych lat? Trzy lata minęły jak w pysk dał. Do końca kadencji, czyli do kolejnych wyborów zostały jeszcze dwa.
Zasadą jest, że jeśli chce się coś zrobić w polityce, trzeba to zrobić w pierwszych dwóch latach rządzenia. Zwłaszcza jeśli mają to być działania niezbyt strawne dla elektoratu. Później już trzeba myśleć o nadchodzących wyborach, bo dobrze jest być u władzy przez kolejną kadencję, a ambicje są znacznie większe.
Co nam zostało z tych lat? Trzy lata minęły jak w pysk dał. Do końca kadencji, czyli do kolejnych wyborów zostały jeszcze dwa.
Zasadą jest, że jeśli chce się coś zrobić w polityce, trzeba to zrobić w pierwszych dwóch latach rządzenia. Zwłaszcza jeśli mają to być działania niezbyt strawne dla elektoratu. Później już trzeba myśleć o nadchodzących wyborach, bo dobrze jest być u władzy przez kolejną kadencję, a ambicje są znacznie większe.
Wielu
wyborcom PiS, po wygranych w 2015 roku wyborach prezydenckich i
parlamentarnych, wydawało się że teraz nastał ich czas bo „mamy swego
prezydenta i rząd”. Medialnie ochrzczono to „dobrą zmianą”. Jednak co innego PR
a co innego realia polityczne.
Większość społeczeństwa, nie tylko polskiego, nie ma zielonego pojęcia o kuchni politycznej. Statystyczny Kowalski widzi i słyszy to co mu odpowiada, a nie to co do niego mówią. Na dodatek nie wszyscy rozumieją co się do nich mówi. Coraz częściej słyszę, że wracamy do pisma obrazkowego.
Dlatego wielu zwolenników PiS ekscytowało się sukcesami koalicji w pierwszych miesiącach sprawowania rządów. Ja zadawałem sobie pytanie czemu PiS naprawdę zawdzięcza swoje zwycięstwo wyborcze?
Sejm uchwalał ustawy, prezydent je podpisywał i było z górki. Do czasu. Prezydent zbiesił się po raz pierwszy kiedy nie podpisał ustawy o RIO. To zdenerwowało nielicznych. Więcej zamieszania wywołały weta dotyczące reformy wymiaru sprawiedliwości. Do dzisiaj nie wiadomo czy prezydent zawetował ustawy bo sam jest z wykształcenia prawnikiem i zadziałała solidarność środowiskowa, czy dlatego, że córka studiuje na UJ prawo i słusznie obawiał się ostracyzmu ze strony wykładowców, czy był jeszcze jakiś inny istotny powód? Tak czy inaczej zaiskrzyło w relacjach rząd-prezydent. Do tego doszły względy ambicjonalne wynikające z nieczytelnych zapisów kompetencyjnych w kwestii zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi.
Nieliczni zwracali uwagę na tryb procedowania ustaw, ekspresowe tempo, brak debaty sejmowej i głosowania w środku nocy. Czy ten pośpiech był uzasadniony?
W sierpniu 2017 roku prezydent odmówił podpisania nominacji generalskich kandydatów zgłoszonych przez ministra Macierewicza. https://www.defence24.pl/nominacje-generalskie-spor-prezydenta-i-mon-stal-sie-jawny-analiza
W grudniu 2017 roku skończyło się to rekonstrukcją rządu polegającą na zastąpieniu B. Szydło przez M. Morawieckiego, a później niewielkimi zmianami w składzie rządu. https://gazetawroclawska.pl/dlaczego-beata-szydlo-musiala-odejsc-nie-kontrolowala-ministrow-i-nie-byla-wiarygodna-w-ue/ar/12770748
Źle odebrana została wypowiedź prezydenta o MM „to mój premier”, a także odwołanie ze stanowiska Macierewicza i zamiana na bezpłciowego Błaszczaka. Po fakcie dowiedzieliśmy się, że PBS nie radziła sobie z chłopami /Gowin, Gliński, Morawiecki/ którzy w rządzie robili to co uznawali za stosowne.
Wiele do życzenia pozostawiał również sposób odwołania PBS ze stanowiska premiera. Jednocześnie obserwatorzy mieli pełną świadomość że zmiany w rządzie miały charakter kosmetyczny.
Tych zmian racjonalnych nie ma po dzień dzisiejszy. Miało do nich dojść właśnie teraz, w trzecią rocznicę „dobrej zmiany”, ale na przeszkodzie stanęła afera z szefem KNF w roli głównej oraz kolejna nowelizacja ustawy o SN /to już siódma i chyba nie ostatnia/. Znowu zmieniły się priorytety.
Przy okazji wymiany premiera dowiedzieliśmy się, że MM wyrasta na delfina w szeregach PiS. Wielu było tym zaskoczonych i do dzisiaj nie kryje swej frustracji.
MM jest postacią bardzo dwuznaczną w świecie polityki. Na dobrą sprawę to człowiek znikąd. Wcześniej nieznany jako polityk, bo dotychczas robił karierę w bankowości, udzielał się jako doradca Tuska, ale jednocześnie świadczył takie usługi prezesowi PiS. MM jest wygadany i specjalizuje się w składaniu różnych deklaracji i obietnic do spełnienia w bliższej lub dalszej przyszłości. Częściej jednak w dalszej bo tak jest bezpieczniej, dla niego. Mam cichą nadzieję, że ktoś w otoczeniu MM prowadzi rejestr tych obietnic bo ciągle jest ryzyko braku środków na ich spełnienie /może Dworczyk?/
Niepokoi jednak coś innego. MM podobnie jak poprzednicy co innego mówi, a co innego robi. W dodatku na te działania nałożone jest embargo informacyjne. O co chodzi tym razem? O politykę migracyjną rządu polskiego, a konkretnie o tzw. Deklarację z Marrakeszu http://www.polishclub.org/2018/06/28/ukrywana-deklaracja-z-marrakeszu-premier-morawiecki-jak-lech-walesa-jest-przeciw-a-nawet-za-migracja/ którą premier podpisał w czerwcu br. „Zbiegiem” okoliczności opinia publiczna nie została o tym poinformowana, a stoi to w jaskrawej sprzeczności z deklaracjami ekipy rządzącej. Zastanawiające jest, że w innych językach, poza polskim, informacji nie brakowało.
MM pamięta skąd przyszedł, ze świata finansów. Dlatego starannie unika jakichkolwiek działań pro społecznych które naruszałyby interesy banków. Tu na czoło wysuwa się sprawa kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich. Mimo chełpienia się wzrostem dochodów budżetu z tytułu zwiększenia ściągalności VAT nie daje się przekonać do obniżenia progów podatkowych (podwyższenia kwoty minimalnej od której płacimy PIT). Zwolnienie z tego podatku emerytur i rent to kolejne nieziszczalne marzenie. Podobno w Sejmie trwają jakieś prace, ale do efektów daleka droga.
Dzisiaj mało kto pamięta, że obecne sukcesy finansowe rządu zawdzięczamy bardziej ministrowi który nazywa się Paweł Szałamacha https://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Sza%C5%82amacha . Premier spija tylko śmietankę.
Z perspektywy minionych trzech lat trzeba wyraźnie stwierdzić, że ekipa „dobrej zmiany” potknęła się i to mocno na reformie sądownictwa i nowelizacji ustawy o IPN. Dodam jeszcze dużą ustawę reprywatyzacyjną.
Sensowne jest postawienie pytania dlaczego tak się stało?
Prostej odpowiedzi nie ma bo ta odpowiedź ma wiele pięter. Podejmowano wielokrotnie próby udzielenia kompleksowej odpowiedzi, ale jest to zadanie zasadniczo niewykonalne. Wszystkiego powiedzieć nie można, ale też wszystkiego opinia publiczna nie może wiedzieć. Ogólnie można powiedzieć, że w tej sprawie nie ma swobody ruchów. Jest ustanowione prawo oparte o konstytucję III RP z 1997 roku i jej akty wykonawcze, ale prawo jest nieprecyzyjne i dochodzi do tego jego interpretacja oraz wykładnia. Od czasu wejścia Polski do UE doszły jeszcze powiązania z prawem unijnym. Państwo polskie nie radzi sobie z podziałem kompetencji względem instytucji UE. Doskonale widać to na przykładzie realizowanej reformy wymiaru sprawiedliwości. Słuchając jednej strony, polskiego rządu, ma się wrażenie, że racja jest po naszej stronie. Fakty świadczą o czymś innym. Od czasu porządkowania sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym Polska jest w konflikcie z instytucjami unijnymi, KE a ostatnio z TSUE. Obserwatorów to dziwi, a nie są w stanie zrozumieć dlaczego polskie władze są w stałym odwrocie, jednocześnie uparcie twierdząc, że reforma wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji państwa polskiego. Kto kogo wprowadza w błąd i dlaczego? O co tu naprawdę chodzi? Dezinformacja jest pogłębiona przez to, że nie wiadomo komu wierzyć? Nie bez powodu mówi się że polityk mówi prawdę tylko wtedy gdy się pomyli.
Do odnotowania pozostaje też sprawa walki o dobre imię Polski i Polaków i to zarówno w kraju jak i na arenie międzynarodowej. Mówiąc na okrągło jest to temat na oddzielne opowiadanie. W istocie chodzi o to, że coraz więcej Polaków jest wkurzonych na bezradność władz polskich na powtarzające się przypadki bezkarnego szkalowania Polski i Polaków i to o zgrozo, nie tylko przez obcokrajowców. Z powodzeniem robią to od lat nasi posłowie w Parlamencie Europejskim, a ostatnio wyżywa się w tym totalna opozycja i polskojęzyczne media.
Pytań w tym zakresie jest wiele. Poczynając od tego kto powinien się tym zajmować z urzędu? Są instytucje, od MSZ poczynając. Są środki, bo nie wierzę, że 40-milionowego państwa w środku Europy na taką akcję nie stać. Mimo tego antypolskie ekscesy systematycznie powtarzają się. Nie zmieni tego występowanie z żądaniem sprostowań przez nadawców tych kalumnii. Muszą to być zdecydowane działania prawne, z wysokimi karami finansowymi. Innej drogi nie ma. Czas to zrozumieć.
Klarowny tekst na ten temat jest tu https://www.salon24.pl/u/tajikase/908609,wojna-ostateczna-patrioci-kontra-aferaly Pozwolę sobie zacytować istotny, moim zdaniem, fragment;
Jeśli Prawo i Sprawiedliwość jasno nie powie, że w Polsce istnieje podział na tych co chcą Polski podmiotowej i wielkiej oraz na beneficjentów okrągłego stołu, na dobrych i na złych i, że podział ten niemożliwym jest do zasypania bo jak pisał Rymkiewicz: To co nas podzieliło – to się już nie sklei. Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei. Jeśli nie pokaże, że państwo polskie jest silne i mściwe w stosunku zdrajców i nie nazwie właśnie owych współczesnych targowiczan – zdrajcami, nie będziemy mieli naszej Polski. Walka idzie na śmierć i życie i Prawo i Sprawiedliwość powinno to wreszcie zrozumieć.
Słabych nikt, nigdy i nigdzie nie szanował i szanować nie będzie.
stary.piernik
Większość społeczeństwa, nie tylko polskiego, nie ma zielonego pojęcia o kuchni politycznej. Statystyczny Kowalski widzi i słyszy to co mu odpowiada, a nie to co do niego mówią. Na dodatek nie wszyscy rozumieją co się do nich mówi. Coraz częściej słyszę, że wracamy do pisma obrazkowego.
Dlatego wielu zwolenników PiS ekscytowało się sukcesami koalicji w pierwszych miesiącach sprawowania rządów. Ja zadawałem sobie pytanie czemu PiS naprawdę zawdzięcza swoje zwycięstwo wyborcze?
Sejm uchwalał ustawy, prezydent je podpisywał i było z górki. Do czasu. Prezydent zbiesił się po raz pierwszy kiedy nie podpisał ustawy o RIO. To zdenerwowało nielicznych. Więcej zamieszania wywołały weta dotyczące reformy wymiaru sprawiedliwości. Do dzisiaj nie wiadomo czy prezydent zawetował ustawy bo sam jest z wykształcenia prawnikiem i zadziałała solidarność środowiskowa, czy dlatego, że córka studiuje na UJ prawo i słusznie obawiał się ostracyzmu ze strony wykładowców, czy był jeszcze jakiś inny istotny powód? Tak czy inaczej zaiskrzyło w relacjach rząd-prezydent. Do tego doszły względy ambicjonalne wynikające z nieczytelnych zapisów kompetencyjnych w kwestii zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi.
Nieliczni zwracali uwagę na tryb procedowania ustaw, ekspresowe tempo, brak debaty sejmowej i głosowania w środku nocy. Czy ten pośpiech był uzasadniony?
W sierpniu 2017 roku prezydent odmówił podpisania nominacji generalskich kandydatów zgłoszonych przez ministra Macierewicza. https://www.defence24.pl/nominacje-generalskie-spor-prezydenta-i-mon-stal-sie-jawny-analiza
W grudniu 2017 roku skończyło się to rekonstrukcją rządu polegającą na zastąpieniu B. Szydło przez M. Morawieckiego, a później niewielkimi zmianami w składzie rządu. https://gazetawroclawska.pl/dlaczego-beata-szydlo-musiala-odejsc-nie-kontrolowala-ministrow-i-nie-byla-wiarygodna-w-ue/ar/12770748
Źle odebrana została wypowiedź prezydenta o MM „to mój premier”, a także odwołanie ze stanowiska Macierewicza i zamiana na bezpłciowego Błaszczaka. Po fakcie dowiedzieliśmy się, że PBS nie radziła sobie z chłopami /Gowin, Gliński, Morawiecki/ którzy w rządzie robili to co uznawali za stosowne.
Wiele do życzenia pozostawiał również sposób odwołania PBS ze stanowiska premiera. Jednocześnie obserwatorzy mieli pełną świadomość że zmiany w rządzie miały charakter kosmetyczny.
Tych zmian racjonalnych nie ma po dzień dzisiejszy. Miało do nich dojść właśnie teraz, w trzecią rocznicę „dobrej zmiany”, ale na przeszkodzie stanęła afera z szefem KNF w roli głównej oraz kolejna nowelizacja ustawy o SN /to już siódma i chyba nie ostatnia/. Znowu zmieniły się priorytety.
Przy okazji wymiany premiera dowiedzieliśmy się, że MM wyrasta na delfina w szeregach PiS. Wielu było tym zaskoczonych i do dzisiaj nie kryje swej frustracji.
MM jest postacią bardzo dwuznaczną w świecie polityki. Na dobrą sprawę to człowiek znikąd. Wcześniej nieznany jako polityk, bo dotychczas robił karierę w bankowości, udzielał się jako doradca Tuska, ale jednocześnie świadczył takie usługi prezesowi PiS. MM jest wygadany i specjalizuje się w składaniu różnych deklaracji i obietnic do spełnienia w bliższej lub dalszej przyszłości. Częściej jednak w dalszej bo tak jest bezpieczniej, dla niego. Mam cichą nadzieję, że ktoś w otoczeniu MM prowadzi rejestr tych obietnic bo ciągle jest ryzyko braku środków na ich spełnienie /może Dworczyk?/
Niepokoi jednak coś innego. MM podobnie jak poprzednicy co innego mówi, a co innego robi. W dodatku na te działania nałożone jest embargo informacyjne. O co chodzi tym razem? O politykę migracyjną rządu polskiego, a konkretnie o tzw. Deklarację z Marrakeszu http://www.polishclub.org/2018/06/28/ukrywana-deklaracja-z-marrakeszu-premier-morawiecki-jak-lech-walesa-jest-przeciw-a-nawet-za-migracja/ którą premier podpisał w czerwcu br. „Zbiegiem” okoliczności opinia publiczna nie została o tym poinformowana, a stoi to w jaskrawej sprzeczności z deklaracjami ekipy rządzącej. Zastanawiające jest, że w innych językach, poza polskim, informacji nie brakowało.
MM pamięta skąd przyszedł, ze świata finansów. Dlatego starannie unika jakichkolwiek działań pro społecznych które naruszałyby interesy banków. Tu na czoło wysuwa się sprawa kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich. Mimo chełpienia się wzrostem dochodów budżetu z tytułu zwiększenia ściągalności VAT nie daje się przekonać do obniżenia progów podatkowych (podwyższenia kwoty minimalnej od której płacimy PIT). Zwolnienie z tego podatku emerytur i rent to kolejne nieziszczalne marzenie. Podobno w Sejmie trwają jakieś prace, ale do efektów daleka droga.
Dzisiaj mało kto pamięta, że obecne sukcesy finansowe rządu zawdzięczamy bardziej ministrowi który nazywa się Paweł Szałamacha https://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Sza%C5%82amacha . Premier spija tylko śmietankę.
Z perspektywy minionych trzech lat trzeba wyraźnie stwierdzić, że ekipa „dobrej zmiany” potknęła się i to mocno na reformie sądownictwa i nowelizacji ustawy o IPN. Dodam jeszcze dużą ustawę reprywatyzacyjną.
Sensowne jest postawienie pytania dlaczego tak się stało?
Prostej odpowiedzi nie ma bo ta odpowiedź ma wiele pięter. Podejmowano wielokrotnie próby udzielenia kompleksowej odpowiedzi, ale jest to zadanie zasadniczo niewykonalne. Wszystkiego powiedzieć nie można, ale też wszystkiego opinia publiczna nie może wiedzieć. Ogólnie można powiedzieć, że w tej sprawie nie ma swobody ruchów. Jest ustanowione prawo oparte o konstytucję III RP z 1997 roku i jej akty wykonawcze, ale prawo jest nieprecyzyjne i dochodzi do tego jego interpretacja oraz wykładnia. Od czasu wejścia Polski do UE doszły jeszcze powiązania z prawem unijnym. Państwo polskie nie radzi sobie z podziałem kompetencji względem instytucji UE. Doskonale widać to na przykładzie realizowanej reformy wymiaru sprawiedliwości. Słuchając jednej strony, polskiego rządu, ma się wrażenie, że racja jest po naszej stronie. Fakty świadczą o czymś innym. Od czasu porządkowania sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym Polska jest w konflikcie z instytucjami unijnymi, KE a ostatnio z TSUE. Obserwatorów to dziwi, a nie są w stanie zrozumieć dlaczego polskie władze są w stałym odwrocie, jednocześnie uparcie twierdząc, że reforma wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji państwa polskiego. Kto kogo wprowadza w błąd i dlaczego? O co tu naprawdę chodzi? Dezinformacja jest pogłębiona przez to, że nie wiadomo komu wierzyć? Nie bez powodu mówi się że polityk mówi prawdę tylko wtedy gdy się pomyli.
Do odnotowania pozostaje też sprawa walki o dobre imię Polski i Polaków i to zarówno w kraju jak i na arenie międzynarodowej. Mówiąc na okrągło jest to temat na oddzielne opowiadanie. W istocie chodzi o to, że coraz więcej Polaków jest wkurzonych na bezradność władz polskich na powtarzające się przypadki bezkarnego szkalowania Polski i Polaków i to o zgrozo, nie tylko przez obcokrajowców. Z powodzeniem robią to od lat nasi posłowie w Parlamencie Europejskim, a ostatnio wyżywa się w tym totalna opozycja i polskojęzyczne media.
Pytań w tym zakresie jest wiele. Poczynając od tego kto powinien się tym zajmować z urzędu? Są instytucje, od MSZ poczynając. Są środki, bo nie wierzę, że 40-milionowego państwa w środku Europy na taką akcję nie stać. Mimo tego antypolskie ekscesy systematycznie powtarzają się. Nie zmieni tego występowanie z żądaniem sprostowań przez nadawców tych kalumnii. Muszą to być zdecydowane działania prawne, z wysokimi karami finansowymi. Innej drogi nie ma. Czas to zrozumieć.
Klarowny tekst na ten temat jest tu https://www.salon24.pl/u/tajikase/908609,wojna-ostateczna-patrioci-kontra-aferaly Pozwolę sobie zacytować istotny, moim zdaniem, fragment;
Jeśli Prawo i Sprawiedliwość jasno nie powie, że w Polsce istnieje podział na tych co chcą Polski podmiotowej i wielkiej oraz na beneficjentów okrągłego stołu, na dobrych i na złych i, że podział ten niemożliwym jest do zasypania bo jak pisał Rymkiewicz: To co nas podzieliło – to się już nie sklei. Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei. Jeśli nie pokaże, że państwo polskie jest silne i mściwe w stosunku zdrajców i nie nazwie właśnie owych współczesnych targowiczan – zdrajcami, nie będziemy mieli naszej Polski. Walka idzie na śmierć i życie i Prawo i Sprawiedliwość powinno to wreszcie zrozumieć.
Słabych nikt, nigdy i nigdzie nie szanował i szanować nie będzie.
stary.piernik
Transmitowana w TVP Info kolejna rozprawa sądowa z powództwa J. Kaczyńskiego przeciwko L. Wałęsie, pokazuje niesprawność wymiaru sprawiedliwości, tu bardziej składu orzekającego. Okazuje się, że przewodnicząca składu orzekającego ma już swoje „sukcesy” na niwie orzekania, a to źle wróży wyrokowi /orzekała w procesie red. Latkowskiego/ https://wpolityce.pl/media/422380-kim-jest-sedziaktora-prowadzi-sprawe-kaczynskiego-i-walesy Skoro tak, dziwię się że JK nie wnioskował o zmianę składu orzekającego który został do sprawy wylosowany.
OdpowiedzUsuńPozew JK dotyczy konkretnej sprawy. Było to kolejne posiedzenie sądu który wyraźnie uchylał się od wydania wyroku i pozwalał obrońcom LW na rozwlekanie przewodu sądowego.
Przy okazji można było zobaczyć jakimi metodami pracuje dalej sąd. Są kamery, jest zapis wideo, a sędzia dalej dyktuje co ma zostać zapisane w protokole z rozprawy.
Z procesu z powództwa cywilnego rozprawa stała się demonstracją polityczną w której pozywający stał się oskarżonym w zupełnie innym wątku historii TW Bolka. Można to było obserwować podczas relacji na żywo. Żenujące jest, że sąd dopuszcza do takich praktyk. Zaskoczeniem jest finał. Wyrok ma być ogłoszony 6 grudnia 2018 roku. Jest wysoce prawdopodobne, że jedna ze stron odwoła się od tego wyroku uznając go za niesprawiedliwy dla siebie.
/Tekst napisany wczoraj po południu - problemy z wysyłką/
http://rzeszow-news.pl/w-przychodni-w-tyczynie-szczepiono-dzieci-przeterminowanymi-szczepionkami/
OdpowiedzUsuńTo jest skandal? To draństwo na. które brak słów. To sk. syństwo!
Bez znajomości szczegółów trudno komentować, ale ten komentarz
Usuńsosna 23 listopada 2018 16:25 at 16:25:46
jest według mnie na miejscu.
Kto NAPRAWDĘ zawinił?
Ja nie komentuję. Stawiam tezę. Przecież powszechnie wiadome jest, że istnieją szczepionki bezpieczne i ryzykowne. Już pomińmy przeterminowane. Tak szczepionki bezpieczne i ryzykowne. To jest w porządku? Rodzic musi się sam starać, płacić za te bezpieczne. A przecież dzieci są największym dobrem narodu.
UsuńIdę spać. Dobranoc Pierniku.
PS. pozdrów @toto. Miło zobaczyć, że istnieje:)
W komentarzach znalazłem coś znacznie gorszego.
Usuń... Polska jako jedyna na świecie zgłosiła chęć przeprowadzenia badań na dzieciach odnośnie skutków podawania przeterminowanych szczepionek.
Czy to prawda, czy fake?
Opozycja ze Szrekiem na czele stara się wszelkimi sposobami żeby było coraz śmieszniej, czy żałośniej?
OdpowiedzUsuńCzęsto zadaję sobie pytanie czy oni sami słuchają tego co mówią? Nieudacznik i intrygant kandydatem na premiera! Lepkie ręce urzędników państwowych i samorządowych, nepotyzm, czy wręcz układy mafijne.
To wszystko obciąża stale tych samych ludzi.
Oglądałem transmisję z procesu Kaczyński vs. Wałęsa. http://niewygodne.info.pl/artykul9/04637-Sprawa-Kaczynski-vs-Walesa-osmieszyla-sad.htm W kolejnych fragmentach miałem różne odczucia. Dziwiła mnie bierna postawa Kaczyńskiego i jego obrońcy. Dlaczego nie zwrócili uwagi składowi orzekającemu, że zamienił role pozywającego z pozwanym? Tych pytań szczegółowych jest znacznie więcej.
OdpowiedzUsuńPo kilku dniach zmienia się jednak optyka spojrzenia na sprawę. Pierwsze pytanie dotyczy oczekiwanego wyroku. Po czyjej stronie stanie sąd? Pytanie drugie związane jest z osobą sędzi przewodniczącej rozprawie. Ona też ma swoich zwierzchników. Jak oni zareagują? Ta rozprawa ma swój szerszy, a może i ponadczasowy wymiar. Kaczyński wykazał się spokojem i opanowaniem, mimo szykan ze strony sądu i obrońców Wałęsy i jego samego. To jego zwycięstwo moralne. Jest to również zwycięstwo polityczne. Pytanie jak PiS je wykorzysta?
Na refleksję ze strony totalnej nie ma co liczyć.