Zbliżamy się
do końca prac komisji reprywatyzacyjnej.
Do kompletu brakuje wyjaśnień
prezydent Warszawy HGW.
Czy już jest pora na jakiekolwiek podsumowania? Trudne
pytanie, a jeszcze trudniejsza odpowiedź. Nie padło dotychczas podstawowe dla
sprawy pytanie: co było punktem wyjścia do afery reprywatyzacyjnej? Kto i w
jakich okolicznościach dał początek jawnemu bezprawiu?
Praca komisji
Jakiego sprowadza się do grilowania HGW i obróbki najbardziej spektakularnych
przypadków warszawskiej reprywatyzacji. Wszystko wskazuje na to, że na fali
prac komisji Patryk Jaki może zostać przyszłym prezydentem Warszawy. Nie będzie
to równoznaczne z uporządkowaniem procesu reprywatyzacyjnego.
Cieniem kładzie się afera związana z pracami legislacyjnymi nad tzw. dużą ustawą reprywatyzacyjną. To pokłosie nowelizacji ustawy o IPN i naszych relacji z Izraelem i światowym lobby żydowskim. Zamęt trwa od wystąpienia ambasador Izraela w Polsce A. Azari w styczniu br. podczas uroczystości rocznicowych w KL Auschwitz. Okazało się, że powtarzane ostatnio na wszelkie możliwe sposoby słowo „suwerenność” nabrało dla Polaków nowego znaczenia. Polska może decydować o swoich sprawach tylko w takim stopniu w jakim nie koliduje to z interesami Żydów.
Gładko przeszliśmy do porządku dziennego nad tym, że kilka lat temu uregulowano prawnie odszkodowania dla Polaków z Kresów. Odszkodowania wypłaciło państwo polskie ze środków własnych mimo, że majątek Polaków pozostał na terenie dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Litwy. Nie wspomnę o utrudnieniach jakie miały miejsce przy ubieganiu się o odszkodowania. I co najważniejsze, nie były to odszkodowania w wysokości równoważnej wartości pozostawionego mienia. W przypadku mienia pożydowskiego ma być to odszkodowanie w pełnej wysokości, na dodatek wypłacone nie prawowitym spadkobiercom, ale występującym w ich imieniu np. gminom żydowskim. Żądana kwota odszkodowania /rozpiętość od 65 mld USD do 320 mld USD/ jest kwotą wziętą z przysłowiowego sufitu, ponieważ nie przedstawiono sposobu jej naliczenia. Kwoty te obejmują również mienie bezspadkowe.
Ostatnio mówiło się, że duża ustawa reprywatyzacyjna wróci na ścieżkę legislacyjną jesienią tego roku, ale według mnie jest to mało realne.
Cieniem kładzie się afera związana z pracami legislacyjnymi nad tzw. dużą ustawą reprywatyzacyjną. To pokłosie nowelizacji ustawy o IPN i naszych relacji z Izraelem i światowym lobby żydowskim. Zamęt trwa od wystąpienia ambasador Izraela w Polsce A. Azari w styczniu br. podczas uroczystości rocznicowych w KL Auschwitz. Okazało się, że powtarzane ostatnio na wszelkie możliwe sposoby słowo „suwerenność” nabrało dla Polaków nowego znaczenia. Polska może decydować o swoich sprawach tylko w takim stopniu w jakim nie koliduje to z interesami Żydów.
Gładko przeszliśmy do porządku dziennego nad tym, że kilka lat temu uregulowano prawnie odszkodowania dla Polaków z Kresów. Odszkodowania wypłaciło państwo polskie ze środków własnych mimo, że majątek Polaków pozostał na terenie dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Litwy. Nie wspomnę o utrudnieniach jakie miały miejsce przy ubieganiu się o odszkodowania. I co najważniejsze, nie były to odszkodowania w wysokości równoważnej wartości pozostawionego mienia. W przypadku mienia pożydowskiego ma być to odszkodowanie w pełnej wysokości, na dodatek wypłacone nie prawowitym spadkobiercom, ale występującym w ich imieniu np. gminom żydowskim. Żądana kwota odszkodowania /rozpiętość od 65 mld USD do 320 mld USD/ jest kwotą wziętą z przysłowiowego sufitu, ponieważ nie przedstawiono sposobu jej naliczenia. Kwoty te obejmują również mienie bezspadkowe.
Ostatnio mówiło się, że duża ustawa reprywatyzacyjna wróci na ścieżkę legislacyjną jesienią tego roku, ale według mnie jest to mało realne.
Równolegle z
pracami komisji reprywatyzacyjnej trwają postępowania prokuratorskie wobec osób
uznanych za winne przestępstw związanych z fałszowaniem dokumentów, nadużywaniem
uprawnień wynikających z zajmowanego stanowiska służbowego, korupcji itd.
Kiedy rozpoczną się procesy sądowe? Nie wiadomo. Podobnie trudno przewidywać jakie będą zapadały wyroki.
Kiedy rozpoczną się procesy sądowe? Nie wiadomo. Podobnie trudno przewidywać jakie będą zapadały wyroki.
Jest pewne, że
sprawa będzie ciągnęła się latami, a dotychczasowe doświadczenia pokazują, że
wiele przestępstw ulegnie przedawnieniu i sprawcy unikną kary.
Od siebie dodam,
że koalicja rządząca nie jest bez winy i nie oczekuję, że przyłoży się do
uporządkowania tematu, zwłaszcza w tej kadencji parlamentu.
stary.piernik
Po dzisiejszym posiedzeniu komisji reprywatyzacyjnej mam refleksję dotyczącą pana Robełka. Powinna ona dotyczyć pytania w jaki sposób ów pan trafił do biznesu w branży handlu nieruchomościami, nie mając do tego formalnych kwalifikacji /jako żołnierz zawodowy był czołgistą/, nie mówiąc o tym skąd miał pieniądze na rozruch tego interesu?. Zostawiam to jednak dziennikarzom śledczym. Mnie interesuje jednak coś innego. Dlaczego media z takim zacięciem wytykają mu że był generałem „Ludowego Wojska Polskiego”? Czy jest podstawa prawna do takiego sformułowania? Ja jej nie znam. W czasach PRL-u było Wojsko Polskie, podobnie jak w III RP. Innego nie było.
OdpowiedzUsuńInnych zarzutów wobec pana Robełka nie słyszałem. Szkoda.
A ja stawiam inną tezę, że w tym biznesowym matrrymonium pierwsze skrzypce grała Jego Królowa zup. Uporczywie robiła z siebie idiotkę. Dla mnie niesamowite. Tak świadomie być nieświadomą wszystkiego. I tylko te zupy i ścierki. Niesamowite.
UsuńTezy mogą być różne. Chodzi o ich sprawdzalność. W tym przypadku chłopak z lubelskiej wsi miał małe szanse żeby o własnych silach zajść tak wysoko. Potrzebny był „holownik”. Zdjęcie mówi wszystko. Jeśli ta pani pracowała w kadrach, to siłą rzeczy ściśle współpracowała z wiadomymi służbami.
UsuńInnej opcji nie było.
Na dobranoc coś lżejszego.
OdpowiedzUsuńUcieszyła mnie informacja o odejściu z otoczenia prezydenta RP Czerepacha. Nie wiem czy był tam w ogóle potrzebny, ale według mojej oceny niesłychanie antypatyczny typ. Do tego karierowicz. Dotychczasowe stanowisko było dla niego odskocznią do biznesu.
Taki fajny. Kieszonkowy. I mógł się kobietom podobać. Dużo do całowanie i głaskania. Kwiat niewieści lubi się maluchami zajmować:)!
UsuńSędzia Żurek przeniesiony wewnątrz SO w Krakowie http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1244332,rzecznik-so-w-krakowie-o-przeniesieniu-sedziego-zurka.html Co zrobi? Może się przenieść, ale nie musi. Co wtedy? Bunt sędziów trwa. Moim zdaniem, jeśli mu się nie podoba nowa sytuacja, może odejść z zawodu. Droga wolna.
OdpowiedzUsuńSędzia Adam Strzembosz powinien publicznie przyznać się do błędu gdy twierdził, że środowisko sędziowskie samo się oczyści. Uprzywilejowana kasta broni się wszelkimi dostępnymi sposobami przed ograniczeniem swej bezkarności. Minione lata pogłębiły patologie w tym środowisku. Jednocześnie środowisko bez skrupułów broni sprawców przestępstw. Robi to profesjonalnie, bo kto jak kto, ale oni wiedzą jak skutecznie mataczyć. Można się spierać o to, czy ujawnione przypadki to problem, czy tylko mieszczą się w statystycznym błędzie. Trzeba jednak nazywać rzeczy po imieniu. Każdy ujawniony przypadek którego „bohaterem” jest sędzia, to o jeden przypadek za wiele i musi skutkować wydaleniem z zawodu. Innej drogi nie ma. Równość wobec prawa nie może być tylko sloganem.
OdpowiedzUsuńO sędziach będzie jeszcze dłuugo. Cel jest jeden. Sędziowie mają sądzić, a nie zajmować się polityką. Politycy nie znoszą konkurencji.
OdpowiedzUsuńNa obecnym etapie dziwi mnie dlaczego sędziowie-złodzieje:
- nie są poddani badaniom lekarskim na okoliczność, czy nie są kleptomanami?
- nie są poddani badaniom psychiatrycznym?
W obydwu przypadkach powinni być zawieszeni w wykonywaniu zawodu sędziego, do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sądowego.
Trudno mi zrozumieć dlaczego człowiek nieźle zarabiający kradnie towar o wartości setek, czy tysięcy złotych. Liczy na to, że go nie złapią? Czy uważa, że jemu wolno kraść?
Może motywy są jeszcze inne?
Ale lało na Łabowskiej. Brrrrrrr!
OdpowiedzUsuńZaczynam się czuć jak w domu dla psychicznie niezrównoważonych. Na pewno nie w państwie praworządnym.
OdpowiedzUsuńWczoraj ogłoszono decyzje prezydenta RP w sprawie dalszego wykonywania obowiązków przez 5 sędziów SN, którzy zgodnie z prawem powinni już przejść na emeryturę. Dzisiaj dowiaduję się, od rzecznika SN, że zainteresowani o niczym nie wiedzą. Zastanawiam się, czy z informacją wysłano ślimaka? Z pałacu Namiestnikowskiego do siedziby SN jest ulicami około 1 km, może być nieco inaczej z uwagi na trwający remont ul. Miodowej.
Nie wiem na czym polega niedopełnienie formalności, ale po raz kolejny sędziowie SN kpią z powagi urzędu prezydenta RP.
A może to prezydent nie potrafi lub nie chce wyegzekwować należnego mu szacunku?
Tylko jaki ma w tym interes?