czwartek, 13 września 2018

Houston, mamy problem. Znowu.



I to nie jeden. O to starają się politycy. Nie tylko polscy. Z tym, że są to problemy sprowokowane. Z jednej strony jest to nagonka na rząd V. Orbana który ma odmienne niż „oświecona Europa”, zdanie w sprawie nachodźców. Czas pokaże czy Brukseli uda się spacyfikować Węgrów. Tymczasem Junkers w swoim wczorajszym wystąpieniu dalej apeluje do Europy aby zgodziła się bezkrytycznie pokryć koszty finansowe braku odpowiedzialności politycznej jemu podobnych.
W Europie maleje entuzjazm dla przyjmowania pasożytów socjalnych z Azji i Afryki. Ci ludzie nie są zainteresowani podejmowaniem pracy zarobkowej, asymilacją w nowym dla siebie środowisku, ale usiłują zaprowadzać tu siłą własne porządki i własne obyczaje kulturowe. „Oświecona Europa” rżnie głupa i idzie w zaparte. Nachodźców trzeba przyjmować bez względu na ich postępowanie. Cynizm polega na odwoływaniu się do etyki chrześcijańskiej którą ta „oświecona Europa” zwalcza.
Oprócz Węgrów na cenzurowanym są Polacy, ale to nic nowego.
Formalnie tych nachodźcow w Polsce dalej nie chcemy, ale wiewiórki mają inne zdanie. Rząd MM ma inne priorytety. Ulega naciskom przedsiębiorców którzy narzekają na brak rąk do pracy i którym nie robi różnicy, czy będzie to Polak czy obcokrajowiec. W ten sposób w Polsce znajdą zatrudnienie Nepalczycy, Pakistańczycy i być może inne nacje. Limity zatrudnienia nie są znane. Czy jest to racjonalne rozwiązanie? Tego nie wiem i odpowiedzi pewnie nie doczekam, bo odpowiedź poznamy za wiele lat.
Na powrót do Polski naszych emigrantów zarobkowych raczej nie liczmy, bo państwo nie chce stworzyć dla nich odpowiednio atrakcyjnych zachęt. Podobnie nie da się rozwiązać problemu poprzez sprowadzenie ze zsyłki Polaków z terenów b. ZSRR. W tym obszarze indolencja kolejnych rządów III RP, na tle np. Niemiec, jest porażająca.
Nasze problemy dotyczą jednak innych obszarów.
Po wyborach parlamentarnych w 2015 roku usiłujemy odbudować struktury państwa które uległy degeneracji po roku 1989. Tak naprawdę ta degeneracja ma znacznie dłuższą historię, co nie zmienia wyniku końcowego.
Przez ostatnie miesiące absorbuje nas rozgrywka wewnątrz polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mogę się założyć o duuużo, że większość Polaków nie orientuje się w szczegółach tej awantury, ale wie podświadomie co możemy stracić jeśli nie uda się go zreformować. W końcu sędziowie przez lata budowali swoją pozycję społeczną i materialną i nie zrezygnują dobrowolnie ze swoich zdobyczy, nie tylko socjalnych. Są ludźmi wykształconymi i wiedzą jak ogrywać „ciemnogród”. Ulica i zagranica to nie tylko slogan propagandowy.
Jasełka związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN mogą wielu z nas denerwować, jednak gołym okiem widać, że uprzywilejowana kasta dmie w tą samą trąbę, obojętnie czy popiera totalną opozycję, czy jest akceptowana przez urzędującego prezydenta RP /vide wypowiedzi sędziów Iwulskiego, Gersdorf, Zdzienickiego, czy rzecznika prasowego SN/.
W dyskusji o Sądzie Najwyższym rzadko mówi się, że SN to budynek w Warszawie przy placu Krasińskich 2/4/6, ale przede wszystkim sędziowie pracujący w tym budynku. Nad prawidłowym funkcjonowaniem instytucji czuwają służby administracyjne. Te służby odpowiadają za zezwolenie na dostęp do budynku jego pracowników /przepustka/, wyznaczenie miejsca pracy /przysłowiowe biurko z niezbędnym wyposażeniem, dostęp do sieci informatycznej itd./. Z chwilą przejścia w stan spoczynku, pracownik-sędzia jest pozbawiany administracyjnie prawa wstępu na teren SN, z wszelkimi konsekwencjami. Egzekwowanie tego prawa powoduje, że b. I prezes sędzia Gerdorf do budynku SN może wejść tylko jako interesant, albo na konkretne zaproszenie.
Dlaczego tak się nie dzieje? Kto i dlaczego wprowadza nas w błąd?
A może jestem po prostu naiwny?
Ale jeśli mam rację, dlaczego nie mówi się o tym, że winni naruszania prawa powinni być pociągnięci do jakiejkolwiek odpowiedzialności?
Od dość dawna zastanawiam się gdzie tkwi błąd w moim rozumowaniu dotyczącym postępowania sędziów orzekających w procesach o przestępstwa, szczególnie kryminalne? W końcu każdy sędzia wyznaczony do prowadzenia konkretnej sprawy ma swego przełożonego w osobie prezesa sądu, czy to rejonowego, czy okręgowego, czy apelacyjnego. Nigdy nie słyszałem żeby taki prezes zareagował poważnie na wybryki różnych tulejów. Oznacza to, że prezes akceptuje, a szanse na dobrą zmianę są raczej iluzoryczne. Przynajmniej w tym pokoleniu.
System prawny i jego pochodne w III RP jest skonstruowany tak, że człowieka na konkretne stanowisko z wyboru można wybrać, czy powołać, ale odwołać już nie. Droga odwołania jest długa i kręta. W rezultacie sędzia ma status świętej krowy. Jest nieusuwalny i nietykalny. Za to zaszkodzić bezkarnie może każdemu, nawet państwu polskiemu.
Jest prawo które pozwala na pociągnięcie do odpowiedzialności dyscyplinarnej lub karnej, ale problemy z egzekwowaniem tego prawa są niebotyczne. Widać to szczególnie teraz kiedy poszczególne przypadki naruszenia prawa, czy etyki zawodu są nagłaśniane medialnie, oczywiście w celach propagandowych. Zainteresowani nic sobie z tego nie robią.
A my, małe żuczki, mamy dosyć własnych problemów, do których dochodzą ciągle nowe. Jak nie RODO, to ACTA2 i tak w koło Macieju. Oczywiście wszystko to dla naszego dobra. Przecież inaczej być nie może.
Zamiast dyskutować o zagrożeniach wynikających z wprowadzenia ACTA2 trwają licytacje partyjne kto jak glosował i dlaczego tak, a nie inaczej. Słowem wariatkowo w pełni.
Wybrańcy narodu. Chyba na zasadzie selekcji negatywnej.

/Niepotrzebne skreślić/.

stary.piernik 

54 komentarze:

  1. Małgorzata Gersdorf lawiruje w najlepsze
    https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/309079945-Prezes-Sadu-Najwyzszego-Malgorzata-Gersdorf-uznaje-stan-spoczynku.html

    Kiedy państwo polskie zdobędzie się na egzekwowanie prawa w stosunku do każdego obywatela?
    Nie chodzi bynajmniej o opowiadanie że tak ma być w państwie prawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Psucie prawa idzie od samej góry. Zwrócili na to uwagę posłowie węgierscy do PE. Sprawa związana jest z głosowaniem nad wdrożeniem wobec Węgier art. 7 traktatu unijnego. Przed głosowaniem ustalono, że w rozliczeniu głosów wyłącza się posłów wstrzymujących się od glosowania. http://niezalezna.pl/235758-juz-po-glosowaniu-w-parlamencie-europejskim-atak-na-wegry-uruchomia-art-7-wobec-budapesztu
    Jest to prymitywna manipulacja która nie znajduje podstawy prawnej w prawie europejskim. Węgrzy zamierzają zaskarżyć wynik glosowania. Czy będzie to skuteczne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Prace nad ACTA2 muszą pozostać pod naszym szczególnym nadzorem. Tu nie chodzi tylko o pazerność koncernów medialnych USA i Niemiec. Najlepszym wyjściem byłoby „utopienie” pomysłu, podobnie jak stało się z ACTA. Dzisiaj jest ważne jakie zapisy zostaną przedstawione w tekście końcowym dyrektywy UE. Nie mniej ważne jest jakie stanowisko przyjmie Polska. Dyrektywa UE musi być wdrożona do prawa krajowego. Dzisiaj nikt mi nie zagwarantuje, że wczorajsze głosowanie PiS przeciwko tej dyrektywie jest równoznaczne z tym, że rząd polski nie wdroży jej ustaleń. Takie przypadki już miały miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wśród głosujących za przyjęciem ACTA2 znalazł się poseł PO Bogdan Wenta. Przypadkowy polityk który zamiast pozostać w sporcie, dal się kupić za parę euro, nie powiem, że srebrników.
    Jego wybór.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do grona problemów doszedł kolejny, związany z zaproszeniem do Bundestagu Ludmiły Kozłowskiej mającej zakaz wstępu do strefy Schengen. https://www.tvp.info/38986696/interes-narodowy-niemiec-ludmila-kozlowska-wjechala-do-niemiec-i-wystapila-w-bundestagu https://www.tvp.info/38989343/wystapienie-ludmily-kozlowskiej-w-bundestagu-zdecydowana-reakcja-polskich-wladz
    Niemcy po raz kolejny pokazali jakie znaczenie ma dla nich unijne prawo.
    Jestem ciekaw jak polskie władze wykorzystają oficjalnie i politycznie ten eksces parlamentarzystów niemieckich. Z rozmowy prezydentów Polski i Niemiec nie wyniknie nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słucham komentarzy dotyczących uchylenia przez Niemcy zakazu wjazdu do strefy Schengen Ludmiły Kozłowskiej i chwilami nie wierzę własnym uszom. Zacietrzewienie totalnej opozycji poraża.
      Jeśli w obrębie UE obowiązują jakieś zasady, to powinny być przestrzegane przez wszystkie państwa członkowskie, bez żadnych wyjątków. Jako narzędzie walki politycznej utworzono strefę Schengen. Jeśli jest ona wykorzystywana do rozgrywek wewnątrz UE, to wypada postawić pytanie co my tu robimy?
      W informacji która przyszła z Niemiec jest wyraźne stwierdzenie, że zaproszenie Kozłowskiej do Bundestagu było w interesie narodowym Niemiec. https://www.tvp.info/38986696/interes-narodowy-niemiec-ludmila-kozlowska-wjechala-do-niemiec-i-wystapila-w-bundestagu
      Co wobec tego z interesem narodowym Polski?
      Można do znudzenia powtarzać, że w myśl zapisów traktatowych w UE jest 28 równoprawnych państw członkowskich. To teoria, bo w praktyce te równe prawa są na wodzie pisane. Przykładów łamania tych praw przez urzędników unijnych czy poszczególne państwa, zwłaszcza Niemcy, dostarcza każdy kolejny dzień. Nasz protest musi być silny i co najważniejsze skuteczny. Samo pojękiwanie i biadolenie jak to jesteśmy krzywdzeni, to zdecydowanie nie to.

      Usuń
    2. Kontynuacja dyskusji na temat L. Kozłowskiej zakrawa na kretynizm. Słucham teraz /TVP Info/ wypowiedzi posła Nowoczesnej Meysztowicza i zastanawiam się co on ma między uszami. Czy niektórym ludziom, zwłaszcza posłom, trzeba proste sprawy wykładać po literkach?
      W tej aferze dziwią mnie naprawdę dwie sprawy:
      1. Dlaczego pozostawiono w spokoju B. Kramka?
      2. Dlaczego nie zakazano dotychczas działalności fundacji OD?
      Czy w tej sprawie jest jeszcze inne dno?

      Usuń
    3. Czy jest zasadne stawianie znaku równości między przypadkiem fundacji OD L. Kozłowskiej a sprawą Mateusza Piskorskiego? Kto sobie z tym naprawdę nie radzi? Dlaczego porządkowanie trwa tak długo? Różnica między obydwoma przypadkami, według mnie, polega na tym, że M. Piskorski nie afiszował się ze swą działalnością. Malo go było w mediach. Zastrzeżenie dotyczy czasu trwania aresztu bez procesu sądowego /blisko 3 lata/. Natomiast para Kozłowska-Kramek miała publicity non-stop. Kozłowska, z paszportem FR i Ukrainy, jest rezydentem w Polsce od około 10 lat.
      Patrząc na sprawę zdroworozsądkowo powinna walczyć o demokrację i prawa człowieka na Ukrainie i w FR.
      Czy w Polsce nie ma już kto walczyć o te wartości?

      Usuń
  6. Po kilkutygodniowej przerwie pojawił się nowy tekst AS https://bezdekretu.blogspot.com/2018/08/nie-idziemy-za-partia-ani-pod-obca.html
    i ciągłe poszukiwanie odpowiedzi na trudne pytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak odpoczął w Muszynie to i napisał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym odpoczynkiem to przesadziłeś :)

      Usuń
    2. Z Tobą to ciężko. Czy ja kiedyś sypałem? Za mną język się nie ciągnie.

      Usuń
    3. Skądże.

      p.s. Piórko sie odezwało.

      Usuń
    4. I teraz też nie będę opowiadał o tym kogo moje piękne oczy widziały. Jak co roku.

      Usuń
    5. https://www.youtube.com/watch?time_continue=77&v=YUBgYv-Sfxg
      I co Ty na to?

      Usuń
    6. Pożałowałeś mi całego filmiku? dlaczego?

      No dobrze, to powiedz kto do kogo tym razem przyjechał?

      Usuń
  8. Spółka Jaki-Guział to kolejne potwierdzenie zasady, że cel uświęca środki.

    OdpowiedzUsuń
  9. O ACTA2 dyskusja trwa w najlepsze. Raban podnoszony jest profilaktycznie, bo produktu końcowego, który będzie podlegał głosowaniu jeszcze nie ma.
    W dyskusji widać, że każdy zabierający głos eksponuje coś innego. To zrozumiale, ale warto zwrócić uwagę na komentarze ludzi pokroju Zwiefki, którzy koncertowo rżną głupa. Inna sprawa, że mają w tym wprawę. Ilu da się na to nabrać?
    Dzisiaj każdy korzystający z internetu doświadcza skutków stosowanej tam cenzury. Dowcip polega na tym, że nie jest ona tak nazwana wprost. Nie ma różnicy czy robi to automat filtrujący treść przeznaczoną do publikacji, czy dyżurny administrator decydujący o tym co puścić, a co zablokować. Czy jest jakaś skuteczna obrona przed tą cenzurą? Praktycznie nie. Można nie korzystać z tt, fb czy innego medium i to wszystko. Nikt przytomny nie będzie wdawał się w procesy sądowe z gigantami finansowymi którzy są właścicielami. Proces będzie trwał latami, a publikacja jest skuteczna w chwili jej utworzenia.
    Pytanie brzmi co w zamian? Wniosek, przynajmniej dla mnie, jest jeden. Trzeba protestować wszelkimi dostępnymi środkami. Innej drogi nie ma. Nie można dać się zwieść opowiadaniom, że to nas nie dotyczy. Twórcy nic z tej dyrektywy nie będą mieli.
    Jeśli naprawdę autorom pomysłu chodzi o ich dobro, powinni to uregulować inaczej, w sposób czytelny.
    Obecny pomysł to cenzura w czystej postaci w interesie wielkich tego świata.

    OdpowiedzUsuń
  10. W dyskusji o polityce V. Orbana zaczynają pojawiać się argumenty pozamerytoryczne, dotyczące jego polityki wewnętrznej. Moim zdaniem powinno to być pozostawione ocenie samych Węgrów. Przecież sami zżymamy się gdy zagranica próbuje nas ustawiać w sprawach dotyczących naszej polityki wewnętrznej. Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe. Dzisiaj Orban ma poparcie Węgrów o jakim koalicja rządząca w Polsce ciągle marzy.
    To jest ta istotna różnica.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze w czerwcu br. można było przeczytać, że program TVP „Bez retuszu” należy do najpopularniejszych programów publicystycznych. Po emisji 17 czerwca program dokonał żywota. Przepadł. Nie wiadomo dlaczego? Można było oczekiwać, że zostanie wznowiony po wakacyjnej przerwie, ale nie zanosi się na to. Czyżby przeszkadzał?
    Komu?

    OdpowiedzUsuń
  12. Z relacjami z wydarzeń politycznych, w wydaniu TVP, jest ciągle problem. Najświeższy przykład: prezydent A. Duda składał rano kwiaty pod pomnikiem Pomordowanych i Poległych na Wschodzie. Dzisiaj jest rocznica inwazji Rosji Radzieckiej na Polskę. W TVP Info zrobiono z tego wydarzenia relację na żywo. Sprawozdawcom zabrakło jednak pomyślunku. W relacji wyszedł kiks w postaci obrazka w którym w momencie składania kwiatów w tle pojawiły się TOI TOI. Wystarczyło postawić kamery z drugiej strony ulicy, z widokiem na hotel i problem by zniknął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci powiem, że w przekazie generalnie TVP. Problemu nie widzę. Szybko, skutecznie i edukacyj-nie. W niejednokrotnie pokręconych głowach należy mieszać. Ludzie muszą wiedzieć kto złodziej, kręt czy inna wsza, gnida. Inaczej się nie da.

      Usuń
    2. Jak zwykle, zdania uczonych są podzielone :) Publicystykę w TVP oglądam często i się z tym nie kryję. Od zachwytu jestem daleki. Krew mnie zalewa gdy widzę te strumienie wazeliny i braku obiektywizmu w przekazie. Te dyżurne gadające głowy wypowiadające się autorytatywnie na dowolny temat. Te kurki na dachu, patrzące skąd wieje. Jeżeli chcę się czegoś naprawdę dowiedzieć, muszę długo szukać w internecie. Takie są dzisiejsze realia. Co mnie najbardziej wkurza, to przerywanie programu w pół zdania, bo leci blok reklamowy trwający czasem 10 minut.
      Dno!

      p.s. fragment z TOI TOI zniknął w ciągu kilku minut :)

      Usuń
  13. Wydarzeniem dnia w mediach miało być przesłuchanie, w komisji posla Horały, prof. Modzelewskiego. Owszem było, ale krótko bo antenę zajęły reklamy, dyrdymały o kolejnych osiągnięciach rządu /może będą widoczne za kilka lat/. Przesłuchanie trwa, bez transmisji w TVP Info bo po co ludzie mają zbyt dużo wiedzieć?
    Jeszcze ich głowa rozboli.

    OdpowiedzUsuń
  14. W ramach kampanii do wyborów samorządowych przedstawiciele rządu, moim zdaniem, powinni więcej mówić o zadaniach do realizacji w krótkiej perspektywie, maksimum 5 lat, a nie snuć planów perspektywicznych na dziesięciolecia. Po pierwsze, nie wiadomo kto będzie u władzy za następne 5 lat, a po drugie, jaka będzie sytuacja ekonomiczna i polityczna Polski i Europy. Po trzecie, plany perspektywiczne to domena planu centralnego. Samorządy interesuje bardziej tu i teraz.
    Takie podejście skutkuje problemami z zagospodarowaniem strukturalnych funduszy unijnych, z czym Polska i wiele krajów UE, ma problem od lat. Chodzi o to, że nie potrafimy ze względów organizacyjnych, wydać przyznanych pieniędzy w czasie objętym daną perspektywą. W rezultacie musimy niewykorzystane środki zwrócić do kasy UE. W obecnej perspektywie zagrożone jest wydanie około 1,3 mld euro. W takiej sytuacji trudno znaleźć w Brukseli zrozumienie dla przyznania Polsce zwiększonych środków na zadania planowane w kolejnej perspektywie.

    OdpowiedzUsuń
  15. W debacie o wykorzystaniu przez Polskę środków unijnych, zwłaszcza z funduszy strukturalnych trzeba zwrócić uwagę na bardzo istotny, moim zdaniem, element dotyczący szacowania kosztów inwestycji w perspektywie wieloletniej. W kosztorysach na obecną perspektywę, czyli na lata 2014-2020, nie uwzględniono skali wzrostu cen materiałów budowlanych oraz kosztów robocizny. Byli tacy którzy już wówczas zadawali pytanie, czy znajdziemy wystarczającą ilość rąk do pracy na tyle inwestycji planowanych do realizacji w tak krótkim czasie. Często zapominano, że obce firmy wygrywające przetargi na realizację poszczególnych inwestycji do realizacji konkretnych prac zatrudniały polskie firmy. Nieczytelne zasady współpracy między generalnym wykonawcą a podwykonawcami doprowadziły do wielu upadków tych ostatnich. Z tych też powodów Polska nie uzyskała pełnej refundacji poniesionych wydatków na wiele inwestycji.
    Jeżeli chodzi o realizację wydatków w bieżącej perspektywie wygląda to mniej więcej tak https://www.money.pl/galerie/artykul/wojewodztwa-nie-potrafia-wykorzystac-unijnych,52,0,2178356.html Zagrożenia dotyczą RPO /Regionalnych Programów Operacyjnych/ dla poszczególnych województw. Komentując wypowiedzi dotyczące konsumpcji środków unijnych warto wiedzieć to o czym jest w poniższym artykule https://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:W_NqfTXN2YMJ:https://www.ur.edu.pl/file/21957/16.pdf+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-b Clou zawarte jest w tabeli na str. 10-11 opracowania.
    O możliwych trudnościach realizacyjnych dla obecnej perspektywy pisano już w 2013 roku http://nowaperspektywa.ngo.pl/wiadomosc/866112.html Teraz można tylko pytać kto i dlaczego nie dopełnił ciążących na nim obowiązków? Nie chodzi bynajmniej o przepychanki międzypartyjne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Politycy i media prorządowe doznały olśnienia! Uświadomiono sobie, że krecią robotę wykonują media będące własnością obcych, głównie Niemców.
    Moim zdaniem źle to świadczy o naszej klasie politycznej. Gdzie oni byli przez minione dziesięciolecia?
    Ile razy można pisać o głupocie elit?
    Może jednak lepiej przestać udawać i nazywać rzeczy po imieniu? Partie będące na garnuszku Niemców, czy Żydów, ściśle lobby żydowskiego, realizują życzenia swoich mocodawców. Nikt przy zdrowych zmysłach nie oddaje wrogowi za szklane paciorki banków, mediów i strategicznych gałęzi gospodarki. Myśmy to zrobili i nikt nie protestował! Ci którzy próbowali to robić zostali ośmieszeni i starano się ich zdyskredytować! Dzisiaj trwa płacz nad rozlanym mlekiem. Daliśmy się wielokrotnie wydoić jak pospolici frajerzy i odkupując banki i kolejne zakłady produkcyjne staramy się naprawiać błędy poprzedników. Tylko dlaczego tamtym te działania sabotażowe uszły bezkarnie? Zresztą, czy mówiąc o sabotażu nie używam zbyt łagodnego określenia?
    Logika podpowiada, że była to zdrada stanu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Po wizycie prezydenta Dudy w USA. Jak w tytule notki. Kto ma problem i na czym on polega? Konia z rzędem temu kto zna odpowiedź.
    Ja obstaję przy swoim. O czym rozmawiano i jakie są ustalenia w kwestiach które nie są objęte oficjalnym protokołem końcowym ze spotkania? Czy zagrożenia dotyczą wyłącznie Polski? A co z krajami Pribaltiki? Dlaczego Polska ma regulować rachunki za innych? Nas na to stać, a innych nie?
    Poza wszystkim, jakie są realne przesłanki żeby już budować ołtarzyk Trumpowi? Czy on naprawdę dba o interes Polski czy tylko gra o swoje? W tle ustawa 447 i holocaust industry.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak miedzy nami mówiąc, jak się ma takiego szefa gabinetu jak Szczerski, czego można oczekiwać od prezydenta? No?

    OdpowiedzUsuń
  19. Zauważyłem, że skoro dostało się wszystkim zawodom to przyszedł czas na lekarzy. Oto co napisał mi na ten temat kolega:
    Lekarz to nie jedyny zawód, w którym wymagana jest duża wiedza. Praktycznie wszystkie kierunki na Politechnice nie są łatwiejsze od studiów medycznych. Nie wszędzie po skończeniu studiów ma się zawód. Po skończeniu budownictwa nie ma się żadnego zawodu. Trzeba zrobić jeszcze uprawnienia, które też trwają kilka lat. Po skończeniu prawa też nie ma się zawodu jeśli nie zrobi się aplikacji. Mam znajomego lekarza, który jest zwykłym internistą i pół roku po uzyskaniu uprawnień lekarza zarabia 12.000 zł netto. Pensję taką otrzymuje za wypisywanie recept na leki na przeziębienie i skierowań na prześwietlenie. Na tym polega jego praca. Programista, żeby zarabiał tak gigantyczne pieniądze musi skończyć bardzo trudne studia i dodatkowo być specjalistą w tym co robi, bo inaczej nikt go nie przyjmie do pracy. Programista jeśli się nie sprawdzi to od razu dostaje wymówienie. Znam lekarzy, którzy nie wiedzą gdzie są nerki, a mimo to na brak gotówki nie narzekają. Mój lekarz rodzinny, który ma własną przychodnię i jest lekarzem internistą od 50-ciu lat przez pół roku wypisywał mi antybiotyki na zapalenie oskrzeli chociaż byłem zdrowy. Wyszło to gdy poszedłem do innego lekarza. Ten lekarz jest lekarzem do tej pory i ma bardzo dużo pacjentów. Wystarczy skończyć studia medyczne i można nic nie umieć, a i tak będzie się zarabiało gigantyczne pieniądze. Po skończeniu innych jakichkolwiek trudnych studiów nie dostanie się nawet grosza jeśli ktoś nie sprawdzi się w pracy. Wystarczy, że lekarz skończy studia, zdobędzie uprawnienia i już ma dużo kasy nawet jeśli nic nie potrafi. Znam wiele osób, które studiowały medycynę tylko dlatego, że dużo się tam zarabia. Medycyna ich wcale nie interesowała. Interesują Ich jedynie zarobki.
    Dodatkowo programista musi zarabiać na siebie pracując na wolnym rynku. Nikt mu nie da grosza za darmo.
    Wypłata lekarza pochodzi z przymusowych składek, które każdemu pracującemu są odejmowane od wypłaty i nie ma możliwości, aby nie zapłacić składki zdrowotnej, bo jest zabierana bez względu na to czy ktoś się na to zgadza czy też nie.
    Jeśli ktoś jest architektem sam musi zabiegać o klienta. Architektura to bardzo ciężkie studia i trzeba przez kilka lat po studiach robić uprawnienia w biurze projektowym.
    Lekarz nie musi się starać o pacjentów. Ma Ich gdzieś, bo i tak sami do niego przyjdą.
    Tak w skrócie napisałem, bo temat jest o wiele szerszy.

    Jest sporo racji w tym co napisał kolega.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewne rzeczy trudno zrozumieć, ale przynajmniej trzeba próbować. Do takich należy twierdzenie, że lekarz ma leczyć, ale niekoniecznie wyleczyć. Tu zwykle wracam do anegdotki z rodziny prawniczej:
      Młody adwokat wraca do domu po wygranej sprawie w sadzie i chwali się ojcu swoim sukcesem. Zamiast pochwały ojciec załamał ręce i mówi: a z czego synu będziesz żył?

      Usuń
  20. Nie zrobiłem tego wczoraj, ale lepiej późno niż wcale. Sprawa dotyczy I prezes SN. Kto i dlaczego robi z nas systematycznie idiotów? https://www.rp.pl/Rzad-PiS/180929979-PiS-zaskoczone-spotkaniem-Morawieckiego-z-Gersdorf.html
    Zwrócę tylko uwagę na kolejność zdarzeń, MM spotkał się w Bukareszcie z Junkersem, a następnego dnia z Gersdorf /w jej gabinecie/.
    Dla mnie wniosek jest jeden. Oficjalna narracja rządu ma się nijak do stanu prawnego, albo rząd robi z gęby cholewę. Jeżeli Gersdorf przyjęła MM w gabinecie I prezesa SN to oznacza tylko, że jest dalej tym prezesem. O czym rozmawiali? Przypuszczam, że MM przekazał propozycję przejścia Gersdorf do któregoś sądu w Strasburgu, w Hadze, albo jeszcze gdzie indziej. W ten sposób wszyscy będą zadowoleni.
    Wkrótce przekonamy się jaka jest prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło kiej! Ło kiej!: "spotkał się w gabinecie" A ja nie wiem czy Piernik tys sie spotkał w gabinecie!:)

      Usuń
    2. Skąd to pytanie?
      Przecież Ty wszystko wiesz.

      Usuń
    3. W kwestii obsady stanowiska I prezesa SN trwa w najlepsze kabaret. Nie wiem czy bardziej dziwić się, czy ubolewać? Arogancja Gersdorf sięga zenitu. Tupet z jakim się wypowiada publicznie świadczy, że czuje się bardzo pewnie mając za sobą poparcie. Czyje? Z drugiej strony obserwuję nieporadność rządzących. Nie jest sztuką podjąć decyzję, ale sztuką jest wyegzekwowanie jej. Z tym rządzący mają ostatnio problemy.
      Dla przeciętnego zjadacza chleba jest niepojęte, że można kogoś powołać na stanowisko i później bezradnie przyglądać się co ten nominat wyczynia. Czy tak wygląda państwo prawa?
      Znowu wraca pytanie: co naprawdę ma być przykryte?

      Usuń
  21. Żałośnie brzmią komentarze przedstawicieli koalicji rządzącej do zaistniałej sytuacji. Przed chwilą w TVP Info wypowiadał się poseł PiS Łukasz Szrajber. Z wypowiedzi przebija bezradność i brak pomysłu na wybrnięcie z zaistniałej sytuacji. Widać, że nikt nad tym nie panuje.
    A może chodzi właśnie o takie przedstawienie sytuacji?
    Jak długo to będzie trwało?
    Logika wskazuje, że po dzisiejszym wystąpieniu Gersdorf wcześniejsza rozmowa z premierem przestaje obowiązywać.
    W czyim interesie postępuje demontaż systemu prawnego III RP?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demontaż zastąpiłbym słowem anarchizacja.

      Usuń
    2. Normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć poczynań tej totalnej bandy. Choć już mu się wydaje, że wszystko wie, wszystko zrozumiał. Wszystkiemu złu będzie koniec. Ale nie towarzystwo zło nie poprzestaje w swej chorej fantazji zaskakiwać. Ba! nawet bezczelnie się obnosi na świat cały, że jest goszczone przez Niemca by mogło głosić swoje urojenia.
      I jak tu się dziwić, że jakiś wisiorek nie połapał się w porę. I wygłosił coś co może być nie tak. Albo Morawiecki spotkał się ze "starą babą" a ta jak jakaś "niestabilna plecie, choć zwyczajowo i uczciwie sadząc nie powinna.
      I można powiedzię, że jakeś naiwny to się do polityki nie pchaj? Można. A jak. Ale wówczas stawiana jest teza, że polityka to sprawa niestbilna robiona przez niestabilnych i dla niestabilnych. Wychodzi więc, że jest robiona przez wariatów, dla wariatów. Tylko, że to rodzi poczucie asymetrii. A świat jest symetryczny. Bo co ma wisieć to wisi, co tonąć to tonie, co pływać to pływa. Kto chce być w domy wariatów? Kto? niech da głos. Kto chce być prawy, a kto lewy? Kto chce być z prawego łoża, a kto lewego? Kto chce cudzołożyć, a kto nie? Bo ja nie! O! Hej! Taka moja narodowość. Taka moja wspólnota z prawdą osadzoną na zdrowej gospodarce, polityce i społeczności. Polska. A nie lewa i lewacka.

      Usuń
    3. W sprawie kulis spotkania MM-Gersdorf toczy się ciekawy spór o to kto kogo i dlaczego wystawił do wiatru? Tu głos jednego z dyskutantów http://kontrowersje.net/w_co_gra_morawiecki_z_gersdorf_w_polityczny_teatrzyk
      Dla mnie ciekawsze są jednak komentarze pod tym tekstem. Przebija z nich jedno. To brak zaufania do poczynań MM. Można się jeszcze zastanawiać, czy posunięcia MM są konsultowane z prezydentem lub prezesem.
      Jednak na końcu ktoś zostanie wystrychnięty na dudka. Każdy krok do tyłu spowoduje ośmieszenie kogoś. Takie są realia. Do nich należy wczorajsza zapowiedź Brukseli, że jednak w poniedziałek sprawa Polski zostanie skierowana do TSUE, czyli wszystkie umizgi zdały się psu na budę. Nic do sprawy nie wnosi, że w kolejce do TSUE czekają Węgry, Włochy i kilka innych krajów unijnych.
      Jeśli ma się rację, a tak twierdzą nasi rządzący, trzeba tej racji bronić do upadłego.
      Innej drogi nie ma.

      Usuń
    4. Co to znaczy bronić i do upadłego lub okryć się trwogą bo coś tam. Takie gadanie to bzdura. Wierutna bzdura. To produkt zniewolonego myślenia. Pokomunistyczna czkawka, której ni wódką nie winem/Kwaśniewski/ nie zalejesz! Francuskie gadanie.

      Usuń
    5. W tym przypadku bronić znaczy trwać konsekwentnie przy swoim zdaniu, o ile się je ma, a nie zachowywać się jak kurek na dachu. Tego brakuje naszym rządcom od dawna. Dlatego żyjemy w państwie teoretycznym. Coś jeszcze?

      Usuń
    6. https://hnews.pl/index.php/2018/09/20/musisz-to-wiedziec-to-oni-rzadza-polska-finansowali-tuska-komorowskiego-balcerowicza-i-wielu-innych-pelna-lista/

      Usuń
    7. Gdzie tu jest sensacja? No może coś o czym nie wiedziałem?
      Poza tym, co to za portal? Żadnych nazwisk, żadnych danych kontaktowych, pełna anonimowość.
      Żądza sensacji ponad wszystko.


      Usuń
    8. Houston masz problem?:)

      Usuń
  22. To jest warte uwagi i odnotowania http://kontrowersje.net/da_nam_przyk_ad_magierowski_jak_z_obro_cami_konstytucji_rozmawia_mamy Chodzi mi o postawę ambasadora M. Magierowskiego. To jest to czego mi brakuje po stronie rządowej.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Preisner / nazwisko rodziców mu zbrzydło!/

    OdpowiedzUsuń
  23. https://www.tvp.info/39128927/mial-byc-wywiad-z-premierem-ale-podwladny-adamowicza-wyrzucil-dziennikarzy-tvp

    Czy ta sytuacja jest tylko ilustracją powiedzenia: „im mniejszy placyk, tym większy kacyk”, czy czegoś znacznie poważniejszego?

    OdpowiedzUsuń
  24. Można się bawić w odpowiadanie pytaniem na pytanie. Tylko co z tego wynika? Rozumiem, że pytania są niewygodne, ale nie przykryją one otaczającej rzeczywistości. Zaufanie bardzo łatwo stracić, o wiele trudniej je odzyskać. Z pozycji szarego człowieka mamy wiedzę dość ograniczoną. Komuś musimy zaufać. Kłopoty zaczynają się gdy tego któremu zaufaliśmy złapiemy na kłamstwie, czy nawet mówieniu półprawd. Interes partyjny nie zawsze pokrywa się z narodowym. Jeszcze gorzej, gdy na drodze staje prywata. Te składowe tworzą obraz naszej rzeczywistości od lat.
    Nie tylko od 1989 roku.

    OdpowiedzUsuń
  25. Z debaty jaka toczy się po spotkaniu Gersdorf- premier wylania się chaos w jakim tkwimy od miesięcy. Ja jestem przyzwyczajony do porządku prawnego w którym istnieje faktyczny trójpodział władzy. Za tym idzie autentyczny autorytet władzy. Dzisiaj udało się ten autorytet zdyskredytować. Można dyskutować czyj interes stał się ważniejszy? Zwycięża interes partyjny i prywata.
    Tego nie trzeba nawet udowadniać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kto wymyślił te idiotyczne wykonania w koncercie „Dla Niepodległej 2018” /transmisja w TVP1/
    Żywcem przypomina mi to wykonanie hymnu przez E. Górniak w Korei. To ma być kara dla Polonii? Za co?

    OdpowiedzUsuń
  27. http://niepoprawni.pl/blog/elig/lekliwi-polacy-i-butni-zydzi-przemilczany-tekst-dr-kurek
    Żeby na jakiś temat dyskutować trzeba inkryminowany tekst przeczytać. Żeby zaś przeczytać, trzeba wiedzieć, że coś takiego wydrukowano. Kto czyta regularnie „Gazetę Warszawską”? Niewielu. Dyskutują we własnym gronie. A na forach? Przeczytają i podyskutują ... z samym sobą. Po co się wychylać?
    Swoją drogą, ile jeszcze gorzkich uwag przyjdzie nam przełknąć?

    OdpowiedzUsuń
  28. W polemice przed wyborami samorządowymi poczesne miejsce zajmuje sprawa prawdomówności stron sporu. Kto mówi prawdę, a kto kłamie, czy tylko mówi półprawdy. To kwestia odpowiedzialności za słowo. O tym mają obiektywnie rozstrzygać sądy powszechne.
    Sprawa ma jednak szerszy wydźwięk. Czy budowanie własnego sukcesu rządzących ma się opierać na dyskredytowaniu osiągnięć poprzedników? Na manipulowaniu faktami?

    OdpowiedzUsuń
  29. Jednak KE skierowała sprawę reformy sądownictwa w Polsce do TSUE. Teraz okaże się co są warte deklaracje rządu polskiego, że racja jest po naszej stronie. Kto się cofnie, a czyje będzie na wierzchu?
    Na decyzje trzeba będzie poczekać, bo ten sąd nie podejmuje decyzji z dnia na dzień. Poza tym, czy decyzja zostanie ogłoszona przed wyborami do PE w 2019 roku?

    OdpowiedzUsuń
  30. Od dłuższego czasu zastanawiam się czy da się zdefiniować postępowanie wydawcy programów publicystycznych w TVP Info?
    O co mi chodzi? Otóż mamy program w którym prowadzący robi wywiad z zaproszonym gościem. Nagle, w pół zdania, przerywa wypowiedź gościa po to żeby z innej kamery pokazać jakiś mało znaczący epizod z prac premiera, czy któregoś z ministrów tego rządu.
    Przed chwilą miał miejsce taki numer. Trwa wywiad w trakcie którego następuje wstawka w postaci następującego obrazu: premier składa kwiaty przed popiersiem gen. Grota-Roweckiego. W szczegółach wygląda to tak, że w pobliże pomnika podjeżdża limuzyna z premierem, ten wysiada, składa kwiaty i bez słowa wsiada do samochodu i odjeżdża. Po czym wracamy do wywiadu z zaproszonym gościem.
    Da się to jakoś sensownie skomentować? Ja nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  31. Pytanie za 100 pkt. /dużo to czy mało?/, czy będą jakiekolwiek sankcje wobec Szreka za tą wypowiedź publiczną? https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/grzegorz-schetyna-w-onecie-zapamietamy-nazwiska-tych-sedziow/vqlcqh7
    Cytuję:
    - Do trzech razy sztuka. Mamy apelację. Opinia publiczna musi zapamiętać te nazwiska i muszą ją zapamiętać ci, co będą tworzyć Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i będą wyciągać wnioski z takich zachowań. (...) Jestem zdumiony takim orzeczeniem i uważam, że Sąd Apelacyjny podejmie decyzję w tej sprawie - zaznaczył gość Andrzeja Stankiewicza.
    Moje pytanie brzmi: jakie są granice bezkarności wypowiedzi publicznych takich ludzi jak Grzegorz Schetyna? Nie ma dla mnie znaczenia, czy formacja polityczna Schetyny będzie kiedykolwiek w stanie zrealizować groźbę karalną jaką stanowi ta wypowiedź.
    Na marginesie dodam, że ostatnio takich idiotycznych, czy tylko nieodpowiedzialnych wypowiedzi pełno. W TVP Info obrabiany jest właśnie wątek wypowiedzi profesora z Uniwersytetu Warszawskiego Marcina Matczaka. O co chodzi można poczytać tu http://kontrowersje.net/o_wiadczenie_w_sprawie_upadku_moralnego_i_intelektualnego_marcina_matczaka
    Dobrze, że studia skończyłem kiedy tego profesora jeszcze nie było na świecie.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: