niedziela, 26 marca 2017

Po co nam to było? 1/2



Przed 60-ciu laty powstała w Europie wspólnota ekonomiczna i handlowa. Później, niby niepostrzeżenie, loże masońskie dorobiły ideologie, dyktat anty-Bożego laicyzmu i anty -demokracji. Nazwali to bezczelnie „wartościami europejskimi”. Czemu Prezes, jego ludzie, prezydent - tej zamiany „nie zauważają”?
A każde racjonalne żądanie wyjścia z tego diabelskiego kotła tępią i potępiają? Co oni w Rzymie dziś świętują??

Odbywają się uroczystości związane z 60 rocznicą powstania Unii Europejskiej.
Jest to pewne uproszczenie, bo twór który powstał 60 lat temu utrwalił się w naszej pamięci jako EWG /Europejska Wspólnota Gospodarcza/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Europejska. W 1993 roku, na podstawie Traktatu z Mastricht, EWG przekształcono w Unię Europejską, do której Polska przystąpiła w 2004 roku wraz z 9 innymi krajami /Czechy, Słowacja, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia, Malta i Cypr/. Formalne przystąpienie miało miejsce 1 maja 2004 roku.
Mimo, że od tamtej daty minęło już prawie 13 lat nie ustają dyskusje na temat czy warto było?
Propagandyści i zadeklarowani zwolennicy UE przedstawiają nasze uczestnictwo w niej jako sukces co najmniej na miarę 1000-lecia cywilizacji europejskiej. Warto jednak pamiętać, że EWG powstała jako przeciwwaga dla zagrożenia hegemonią gospodarczą Związku Radzieckiego i jego satelitów. Ewolucja koncepcji spowodowała, że dzisiaj UE postrzegana jest przez wielu raczej jako „eurokołchoz”, czyli mutacja RWPG tyle, że ze stolicą w Brukseli.
Na podstawie układu z Schengen wewnątrz UE możliwy jest ruch ludności bez wiz, na podstawie dowodu osobistego. Część państw przyjęła wspólną walutę euro /Austria, Belgia, Cypr, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Niemcy, Portugalia, Słowacja, Słowenia, Włochy, oraz Andora, Monako, San Marino i Watykan/. Pozostałe kraje członkowskie, w tym Polska, zachowały waluty narodowe.
Po pewnych perturbacjach początkowych został otwarty rynek pracy dla wszystkich członków UE, jednak z pewnymi ograniczeniami dla tych nowo przyjętych.
Mimo wszystko do sielanki daleko. UE zaczęła się rozrastać nie dlatego, że tzw. stara Unia pokochała tych nowych, ale dlatego, że zaczęła się dusić od własnego dobrobytu, a jednocześnie odczuwa spadek chętnych do pracy na rzecz utrzymania poziomu tego dobrobytu, a nawet jego dalszego wzrostu.
Dzisiaj, przy okazji obchodów 60 rocznicy powstania tego tworu coraz częściej pada pytanie jak długo jeszcze? Pytanie jest jak najbardziej sensowne, bo wewnątrz UE nagromadziło się tyle sprzeczności, że grozi jej rozsadzenie od wewnątrz. Dlatego uważam za zasadne postawienie pytania czy nie zapłaciliśmy zbyt wysokiej ceny za przystąpienie do tego stowarzyszenia?
*
Przygotowania Polski do wejścia do nowej wspólnoty trwały kilka lat. Trudno mi powiedzieć kiedy dokładnie podjęto decyzję o przystąpieniu Polski do UE? Była to jednak akcja dobrze skoordynowana.
W jednym z udzielonych wywiadów prof. W. Kieżun powiedział, że decyzja o tzw. transformacji ustrojowej zapadła już w grudniu 1988 roku. Dokładnie ustawą z dnia 23 grudnia 1988 roku http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19880410324 /Ustawa została uchylona z dniem 1 stycznia 2001 roku/. Opracowanie ustawy poprzedziła wizyta w Warszawie G. Sorosa który w maju 1988 r. przyjechał do Polski, spotkał się z gen. Wojciechem Jaruzelskim i premierem Mieczysławem Rakowskim, przedstawiając swój plan radykalnej transformacji systemu gospodarki planowej na wolnorynkową, i otworzył w Warszawie Fundację im. Stefana Batorego. Te działania poprzedziły tzw. nomenklaturową prywatyzację.
Wytworzono w społeczeństwie polskim wrażenie, że po ponad 40 latach istnienia PRL-u w Polsce nic nie ma. Tylko ruiny i zgliszcza L.
Warto więc przypomnieć, że Państwo Polskie w roku 1990 było właścicielem około 8,5 tysiąca zakładów. W latach 1990-2010, według raportu Ministerstwa Skarbu Państwa, przekształceniami objęto 5 tys. 992 państwowe przedsiębiorstwa.
Władza postkomunistyczna, zaczęła od uwłaszczenia siebie samej; w latach 1988 – 1989 powstało ok. 12 tys. spółek, które były zakładane na bazie państwowego majątku przez dyrektorów zakładów. Proceder ten odbywał się przy współudziale działaczy partyjnych, urzędników czy członków rodzin.
Wiele fortun
ludzi, którzy są dziś na listach najbogatszych Polaków, wyrosło ze spółek nomenklaturowych. Często postkomunistyczne służby specjalne wysysały aktywa z państwowych firm poprzez firmy zagraniczne lub polonijne.
Jak przebiegał ten proceder?
Aby pozbyć się przedsiębiorstwa państwowego, najpierw dokonywano tzw. komercjalizacji, tzn. przekształcenia zakładu (zakładów) w jednoosobową spółkę skarbu państwa (jsSP). W ten sposób powstaje spółka akcyjna lub z ograniczoną odpowiedzialnością, którą skarb państwa (SP) lub upoważniony przez niego podmiot wystawia na sprzedaż. Tak więc np. w 2008 r. skomercjalizowano 78 przedsiębiorstw państwowych (p.p.) i 10 jednostek badawczo-rozwojowych (jbr), w 2009 r. – 31 p.p. i 1 jbr, w 2010 r. – 10 p.p. i 2 instytucje filmowe. W ten sposób przygotowywało się i przygotowuje majątek narodowy do pozbycia. Na przestrzeni minionych lat wyglądało to tak:
Lista poszczególnych rządów prywatyzujących polską gospodarkę:
Rząd Mazowieckiego UW od 12.09.1989r. rządził 16 m-cy, Przygotował ustawę o restrukturyzacji i prywatyzacji.
Rząd Bieleckiego KLD od 12.01.1991 rządził 11 m-cy i 11dni. Sprzedał 1208 zakładów.
Rząd Olszewskiego ROP od 23.XII.1991 rządził 6 miesięcy i 18 dni Sprzedał 1 zakład. Zatrzymał prywatyzacje.
Rząd Suchockiej UD od 11.07.1993 rządził 15 m-cy i 14 dni. Sprzedała obcym 21 zakładów.
Rząd Pawlaka PSL od 26X.1993r rządził 16 m-cy i 12 dni. Sprzedał obcym 2269 zakładów.
Rząd Oleksego SLD od 7.03.1995r. rządził 14 miesięcy. Sprzedał 598 zakładów.
Rząd Cimoszewicza SLD 7II.96 rządził 20 m-cy,18 dni. Sprzedał 992 zakładów.
Rząd Buzka AWS od 31.X.1997 rządził 47 m-cy 19 dni. Sprzedał 1311 zakładów.
Rząd Milera SLD od 19X.2001r. rządził 30 m-cy 15 dni. Sprzedał 548 zakładów.
Rząd Belki SLD od 2 V 2004r. rządził 17 m-cy 29 dni. Sprzedał obcym 477 zakładów.
Rząd Marcinkiewicza PIS 31X05r rządził 8 m-cy 15 dni. Sprzedał 271 zakładów.
Rząd Kaczyńskiego PIS od 14.07.2006 rządził 15 m-cy 24 dni. Sprzedał 18 zakładów.
Rząd Tuska PO rządził od 7.XI.2007 r. Sprzedał 724 zakłady do 31.12.2010.
Krwioobiegiem każdej współczesnej gospodarki jest system bankowy oraz instytucje finansowe. To banki decydują komu udzielić i na jakich warunkach kredytu lub odmówić. A odmowy nie muszą uzasadniać, obowiązuje przecież “święte prawo własności”. (Ta “świętość” dotyczy głównie firm zagranicznych i polskich spółek nomenklaturowych, to jednak inna sprawa.) Do objęcia rządów przez gabinet Tuska wprawdzie sprzedano (właściwie odstąpiono) ok. 85 proc. sektora bankowego bankom zagranicznym, ale koalicja PO-PSL nie popuściła pozostałym, nawet gdy SP posiadał udziały mniejszościowe.
Toteż w 2009 r. sprywatyzowane zostały wszystkie banki z mniejszościowym udziałem SP: Bank Pekao SA, Bank Zachodni WBK SA, Bank Handlowy w Warszawie SA, Bank BPH SA, Bank Millenium SA. Poza tym pozbyto się akcji spółki Polskie Towarzystwo Reasekuracyjne SA. Rząd wziął się także za PKO BP SA, uzyskując z giełdy 5,1 mld zł. W tym też roku rozpoczęto przymiarki do prywatyzacji Giełdy, która stanowiła ostatni instrument wpływu państwa w gospodarce, a zabiegi te kontynuowano w roku następnym, już z pewnym powodzeniem, gdyż sprzedano akcje Giełdy za 1,21 mld zł. Ponadto wystawiono na sprzedaż akcje PZU SA, za które SP uzyskał 1,35 mld zł, a w roku 2010 - 10 proc. akcji za 3,2 mld zł. W 2001 r. “nie powiodła się” prywatyzacja Banku Gospodarki Żywnościowej (37,22 proc. akcji SP), czego ostatecznie dokonano w 2012 r. za 797,2 mln zł. 6,5 mld zł, jakie Włosi z UniCredit zapłacili za Pekao SA, albo ponad 2 mld zł, które za BZ WBK zapłacili Irlandczycy z AIB były niewielkimi sumami, wartość tych banków była kilka razy wyższa.
Zaś za 30% akcji PZU Eureko i BiG Bank Gdański zapłaciły ponad 3 mld zł, choć grupa była warta wtedy co najmniej 30-50 mld złotych. Żeby było weselej, Eureko zapłaciło za PZU pieniędzmi pożyczonymi w BIG Banku Gdańskim.
Minister Wąsacz wybrał wówczas inwestora bez zgody rządu, za co został zdymisjonowany. Później zdecydowano o postawieniu go przed Trybunałem Stanu jednak po latach sprawa ulegnie przedawnieniu bez wydania wyroku.
Z kolei Elektrownia Połaniec, o mocy 1800 MW, została sprzedana przez ministra Emila Wąsacza z AWS Belgom z Electrabela w dwóch transzach (2000-2003) za blisko 250 mln dolarów. Tymczasem na Zachodzie przyjmowano, że nabywca powinien zapłacić przynajmniej 1 mln dolarów za 1 MW mocy, czyli w przypadku Połańca powinno to być 1,8 mld dolarów (!). Belgowie odsprzedali w 2007 roku elektrownie Francuzom. W tym roku Elektrownia zostanie odkupiona od Francuzów za 1 mld zł. http://www.echodnia.eu/strefa-biznesu/wiadomosci/a/ostatni-warunek-spelniony-panstwowa-spolka-odkupi-elektrownie-polaniec,11841055/  /Okres życia elektrowni szacowany jest na około 30 lat; Połaniec uruchamiano w latach 1979-83/ 
Polskie huty nie stanowiły osobno większej wartości, więc przeprowadzono ich konsolidację (Huta Katowice, Sendzimira, Cedler i Florian). Szybko jednak PHS zostały sprzedane przez ministra Wiesława Kaczmarka (SLD) hinduskiemu koncernowi Mittal, który zapłacił za niego zaledwie 6 mln zł (dług PHS wynosił 3 mld, lecz został zredukowany wobec wierzycieli), przejmując 70 proc. rynku. Jednak w kolejnych latach Mittal dostał aż 2,5 mld zł pomocy publicznej, więc w praktyce państwo polskie jeszcze zapłaciło inwestorowi za to, że przejął kontrolę nad hutami.
W 2002 r. Wiesław Kaczmarek sprzedał za 1,5 mld zł STOEN niemieckiemu RWE, co przez większość ekspertów zgodnie zostało uznane za cenę kilkakrotnie zaniżoną.
Wskutek tego procederu – nie nazywam tego nawet prywatyzacją, ponieważ była to raczej wyprzedaż przedsiębiorstw, które trafiały w ręce państwowych firm, tyle że o zagranicznym kapitale – uzyskaliśmy około 140 mld zł przez 20 lat. Tak naprawdę dzisiaj, gdybyśmy chcieli odkupić trzy duże banki (takie, jak PKO S.A., BZ WBK, PKO BP), prawdopodobnie musielibyśmy wyłożyć taką samą sumę – podkreślam za trzy duże banki, a nie za cały majątek narodowy. Co z resztą…?
Gdzie w takim razie pieniądze?
To pytanie za sto punktów. Tu podaję dokładne przykłady, które tego dotyczą. W 1991 r. na początku prywatyzacji, gdy zaczynaliśmy, sprzedaliśmy majątek za około 1,5 mld zł, w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, a dług publiczny wynosił wtedy około 65 mld zł. W latach 2000-2001, kiedy Leszek Balcerowicz posiadał znaczący wpływ na politykę gospodarczą, z prywatyzacji dostaliśmy około 30 mld zł, ale dług wzrósł już do 314 mld. W latach 2009-2010 (kiedy premier Donald Tusk i minister Aleksander Grad prywatyzowali firmy) sprzedaliśmy za około 30 mld. zł, a dług publiczny wzrósł do 800 mld. Ten proces trwa nadal.
Gdzie są te pieniądze?
Zostały utopione w kolejnej „czarnej dziurze” i wytransferowane za granicę.
Do kogo?
Od początku 2000 roku przeprowadzono obliczenia w ramach tak zwanej pozycji bilans błędów i opuszczeń w bilansie obrotów płatniczych z zagranicą. Ta pozycja bilans błędów i opuszczeń jest to – można powiedzieć skala realnego odpływu kapitału z Polski, czyli coś, co umyka statystykom, co oznacza transfer zagraniczny, który się gdzieś nie skwalifikował. Ten odpływ w latach 2004-2010 szacowany jest na 221 mld. zł. (…)
To jest sporo! To jest ogromna skala. To jest około 50 mld. euro, czyli nawet dwukrotnie więcej niż dostaliśmy netto z Unii w tym samym okresie.
Tak ocenia minione lata prof. W. Kieżun, który w ocenie części komentatorów jest dzisiaj be L .
Warto więc zapytać komu zawdzięczamy te „genialne” posunięcia gospodarcze?
Najczęstsza odpowiedź brzmi Balcerowicz, co nie do końca jest stwierdzeniem prawdziwym. Tych ojców-założycieli jest więcej.
Zanim wybór padł na Balcerowicza podobną ofertę złożono m.in. prof. Trzeciakowskiemu. Balcerowicza brano pod uwagę w dalszej kolejności. Jego wcześniejsze dokonania naukowe i doświadczenie w kierowaniu dużymi zespołami ludzkimi było żadne. W roku 1989  Leszek Balcerowicz był wykładowcę w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR. Co ciekawe, Balcerowicz zrobił doktorat w 1975 roku, a w 1989 roku nie miał jeszcze habilitacji którą zrobił dopiero w pierwszym roku urzędowania jako wicepremier w rządzie Mazowieckiego.
O wielu szczegółach dotyczących tego „guru” naszej ekonomii można poczytać tu http://www.blogmedia24.pl/node/52717 . Wówczas nie miał na swoim koncie żadnych osiągnięć w dziedzinie ekonomii, a czas pokazał, że nie miał ich później. Próbował zdyskontować swoje dokonania w Gruzji http://niezalezna.pl/81055-tego-balcerowicz-jeszcze-o-sobie-nie-slyszal-saakaszwili-sie-z-nim-nie-cackal , obecnie na Ukrainie, ale o kolejnych jego sukcesach raczej cicho i głucho.
Dla mnie Balcerowicz jest typowym przykładem szkodnika gospodarczego, którego jednak za całokształt nie udało się nigdy pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Trwa zastanawianie się, czy był to skutek głupoty politycznej czy działanie z premedytacją.
Prof. W. Kieżun o tych mało znanych szczegółach grabieży majątku narodowego pisze w swej książce „Patologia transformacji” https://tadeuszczernik.files.wordpress.com/2014/06/kiec5bcun-w-patologia-transformacji.pdf 
Obecny rząd próbuje odwrócić ten niekorzystny trend. Odkupiono sprzedany wcześniej Bank Pekao SA,
a ostatnio elektrownię Połaniec. Jest to kropla w morzu poczynionych szkód. W dalszym ciągu około 80% prasy centralnej i blisko 100% prasy lokalnej w zachodniej części Polski, jest w rękach kapitału obcego, głównie niemieckiego. Niewielu odważyło się powiedzieć wprost, że to sabotaż wobec państwa polskiego. Niewiele lepsza sytuacja jest z bankami.
W tej akcji wyprzedaży i rozdawnictwa majątku narodowego zabrakło gospodarskiego i propaństwowego myślenia. Nie skorzystano z wiedzy i doświadczenia uznanych polskich autorytetów z dziedziny ekonomii, lecz postawiono na człowieka który był tylko posłusznym wykonawcą poleceń „starszych i mądrzejszych”. Mowa oczywiście o Leszku Balcerowiczu http://www.blogmedia24.pl/node/52717 , który nie miał wówczas na swoim koncie żadnych osiągnięć w dziedzinie ekonomii, a czas pokazał, że nie miał ich później. Próbował zdyskontować swoje dokonania w Gruzji http://niezalezna.pl/81055-tego-balcerowicz-jeszcze-o-sobie-nie-slyszal-saakaszwili-sie-z-nim-nie-cackal , obecnie na Ukrainie, ale o kolejnych jego sukcesach raczej cicho i głucho. 

stary.piernik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: