Od
jakiegoś czasu przybywa lawinowo ekspertów od spraw wojskowych.
Nie uzurpuję
sobie prawa do takiego miana, ale w przeciwieństwie do wielu, wiem o czym
mówię.
Zacznę
od tego, że dzisiaj mało kto ma rozeznanie co to znaczy współczesna wojna?
Kto?
Z kim? O co będzie walczył? A przede wszystkim gdzie?
Wiedza
większości komentujących sprowadza się do przeczytanych książek i obejrzanych
filmów o wojnach sprzed lat lub w najlepszym przypadku o wojnach toczonych w
ostatnim czasie w Azji, czy Afryce. Karierę medialną robi „wojna hybrydowa”.
Przytaczałem
niedawno stanowisko Federacji Rosyjskiej, wyrażone chyba przez Putina, że nie
dopuści do tego żeby jakakolwiek wojna toczyła się na ich ziemi. Znaczy to
mniej więcej tyle, że FR dopuszcza wojnę prewencyjną albo zaczepną. Wyklucza
wojnę obronną /chyba, że zostanie do niej zmuszona/. Podobnie USA od czasów
wojny secesyjnej rozgrywają wojny poza terytorium Ameryki Północnej. W Europie
jest z tym gorzej, bo z jednej strony mówi się o pokojowym współistnieniu, a z
drugiej mieliśmy ostatnio wojnę na Bałkanach i mamy wojnę na Ukrainie.
W
powszechnej opinii potencjalnym agresorem jest dzisiaj Rosja, której ciągle
jest wszystkiego mało. Kraj który od lat nie radzi sobie z problemami
wewnętrznymi, stara się maksymalnie przenosić ich rozwiązywanie na arenę
międzynarodową.
Wiele
się ostatnio mówi o tym jaka może być teraz wojna? Pytanie samo w sobie można
uznać za infantylne. Wojny, na różną skalę toczą się aktualnie pod każdą
szerokością geograficzną. Problem polega na tym przeciwko komu i o co toczy się
wojna? Inaczej wygląda to w Azji, w Afryce, a inaczej na Ukrainie.
Coraz
więcej obserwatorów ma świadomość, że wojnę na Ukrainie mogła by Rosja
zakończyć w krótkim czasie, ale … no właśnie. I co dalej? Póki co jest to wojna
na wyniszczenie Ukrainy. Ona tak może trwać latami, bo tak jest wygodnie, z
różnych względów, dla Rosji.
Zagrożone
wojną są kraje Pribaltiki, no i oczywiście Polska. Tu problem sprowadza się do
tego na ile art. 5 Traktatu jest traktowany serio przez jego sygnatariuszy. Czy
„jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” to tylko dobrze sprzedający się
slogan, czy coś więcej? Wolałbym żebyśmy nigdy nie musieli tego weryfikować.
Skoro
tak, to jaka armia jest nam potrzebna?
Byliśmy
i jesteśmy zmuszani do prowadzenia wojny obronnej /z wykluczeniem okresu
uczestnictwa w Układzie Warszawskim/. Skoro tak, to musimy dysponować armią
przystosowaną do działań obronnych. Zarówno po względem wyposażenia jak i
wyszkolenia wojsk. Co to znaczy? Armia musi zapewnić skuteczną obronę przed
atakiem z powietrza, przed atakiem z morza i przed atakiem desantu z powietrza.
Trzeba zredukować do absolutnego minimum element zaskoczenia, a więc trzeba
mieć skuteczny wywiad i kontrwywiad. Ponadto trzeba ustalić jak długo mamy się
bronić zanim nadejdzie skuteczna pomoc ze strony NATO. Pomijam pytanie czy
kiedykolwiek nadejdzie?
Z
tego wynika wiele problemów jak chociażby taki: czy jesteśmy w stanie
skutecznie bronić się na obszarze całego kraju? Jakimi siłami powinniśmy do
tego dysponować? Odpowiedź, przynajmniej częściowa, jest już znana. Tak jak
wszędzie i tu muszą być priorytety.
Tu właśnie widać rolę i znaczenie wojsk obrony
terytorialnej. Te wojska, z założenia, mają być przyporządkowane do konkretnego
terenu, czy nawet obiektu na tym terenie. Muszą wkroczyć do akcji w maksymalnie
krótkim czasie po powstaniu zagrożenia. Muszą jednak dysponować realnymi
środkami zwalczania przeciwnika. Mają działać na zasadzie profilaktyki, a nie
straży pożarnej, a więc wszystko co jest potrzebne do realizacji takiego zadania
muszą mieć niejako w zasięgu ręki.
Tu istotne znaczenie będzie odgrywał czynnik
psychologiczny, w razie zagrożenia trzeba bronić swego stanu posiadania, a nie
uciekać, czy wychodzić z białą flagą.
Takie
rozwiązanie jest kosztowne, ale pamiętamy, że wolność jest bezcenna.
Nasz
pech polega na tym, że Polska leży na trasie przemarszu ze wschodu na zachód
lub z zachodu na wschód. Tu od wieków sąsiedzi ze wschodu lub zachodu próbowali
udowadniać swoje racje i naszym zadaniem jest pozbawienie możliwości
traktowania Polski jak poligonu na którym można bezkarnie testować nowe
rozwiązania realpolitik.
stary.piernik
Ciekawa i bardzo ważna audycja: http://vod.gazetapolska.pl/14316-wojna-hybrydowa-informacyjna-i-dezinformacja
OdpowiedzUsuńJak już odsłuchasz to do końca, to nie zapomnij, że roli portali dotyczących teorii spiskowych i podobnych, domyśliłem się już dawno ja, jeszcze na Katarynie ;)) Przypomnę, że wtedy twierdziłem o czymś w rodzaju informacji-wirusów, których głównym celem jest obniżenie poziomu akceptacji nielogicznych bzdur, jako faktów medialnych, w celu stworzenia w percepcji czytelników furtki dla właściwej propagandy. Nie wiem czy pamiętasz nasze dyskusje na Katarynie o Mateuszu Piskorskim, Wrzodaku, Piotrze Beinie, oraz innych panslawistach i rusofilach. Jest jeszcze inny, głębszy problem z tym związany, ale nie będę tego umieszczał na widoku, bo to może być szkodliwe dla dusz wrażliwych. Jak zechcesz, to mogę Ci te informacje w zarysie podesłać klasycznie listem.
Bardzo chętnie.
Usuń