Jaką
cenę płacimy za zaspokojenie ambicji naszych polityków? To kolejny temat-rzeka,
jednak nie trafiłem na jakiś tekst poruszający kompleksowo ten wątek.
Trudno
jednoznacznie stwierdzić kiedy to się zaczęło, ale ja przypominam sobie, że pod
koniec drugiej kadencji A. Kwaśniewskiego, kiedy marzyło mu się zostanie
sekretarzem generalnym ONZ. Wówczas, z pominięciem obowiązujących w Polsce
procedur, przystąpiliśmy do wojny w Iraku, a później w Afganistanie.
Do
dzisiaj nie ma jednoznacznych ocen zasadności naszego zaangażowania militarnego
w tych konfliktach. Po stronie faktów mamy 43 żołnierzy zabitych w Afganistanie
i 22 w Iraku.
Do tego trzeba doliczyć cywili /np. dziennikarzy, operatorów tv/. Straty uzupełniają ranni i żołnierze z tzw. stresem pourazowym. Pamiętajmy, że przez kolejne kontyngenty wojskowe przewinęło się około 110 tysięcy żołnierzy. Z tego przynajmniej 10% przez lata walczyło i nadal walczy z psychicznymi skutkami pobytu na prawdziwej wojnie.
Do tego trzeba doliczyć cywili /np. dziennikarzy, operatorów tv/. Straty uzupełniają ranni i żołnierze z tzw. stresem pourazowym. Pamiętajmy, że przez kolejne kontyngenty wojskowe przewinęło się około 110 tysięcy żołnierzy. Z tego przynajmniej 10% przez lata walczyło i nadal walczy z psychicznymi skutkami pobytu na prawdziwej wojnie.
Nieco
inaczej wyglądają te sprawy w sferze czysto pokojowej, ale za to ekonomicznej.
Początek
związany był z tzw. przekształceniami własnościowymi. Było nawet ministerstwo o
takiej nazwie. Ministerstwo to zasłynęło z tego, że jego szef rozdawał za
symboliczną złotówkę nasz majątek narodowy. Faktem jest że został za to pozwany
do sądu, ale ten uwolnił go od zarzutów, bo minister działał w ramach
obowiązującego prawa. Sąd nie rozpatrywał w czyim interesie działał rzeczony
minister. Nikt też nigdy nie zadał pytania, czy ów minister rozdawałby tak
hojnie ten majątek gdyby była to jego prywatna własność?
Czy
tylko w kategoriach infantylizmu i totalnego dyletanctwa należy rozpatrywać
wyprzedaż banków i ubezpieczyciela narodowego, czyli PZU? Eureko kupowało
udziały w PZU za pieniądze pożyczone w polskim banku! Nikt za to nie poniósł żadnej
kary! Eureko zaś okazało się na tyle bezczelne, że wystąpiło o wypłatę kar
finansowych za uniemożliwienie wykupu kolejnych udziałów które dawały pakiet
większościowy.
W
naszych realiach polityk to człowiek który podobnie jak dyrektor, na wszystkim
się zna i dlatego można postawić go na każdym odcinku. Byliśmy więc świadkami
takich cudów, że premierem był historyk, ministrami, oczywiście nie zdrowia,
byli psychiatrzy, poloniści itp. Itd. Ich to nic nie kosztowało. To były
ciekawe, oczywiście dla nich, epizody w ich życiu.
Świadomie
nie posądzam nikogo z nich o złą wolę, bo trafiają się tu posądzenia o gigantyczne
łapówki za takie a nie inne postępowanie na zajmowanym stanowisku. Znany jest,
opisywany w mediach, lobbing Jaskierni w sprawie ustawy o jednorękich bandytach,
znanej też jako ustawa o grach losowych. Zamiast kary został wysłany na
europosła i to na niejedną kadencję. Do dzisiaj nie wiemy na czym polegał deal
Pawlaka przy podpisywaniu wieloletniego kontraktu gazowego z Gazpromem.
Te
przykłady można mnożyć w nieskończoność. I co z tego?
Nic.
Psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Tylko
dokąd?
stary.piernik
Przy kominku mrok zapadł szary jak mgła,
OdpowiedzUsuń„Przy kominku...” – piosenkę starą ktoś gra.
Powracają wspomnienia z dawnych tych dni,
gdy po raz pierwszy „kocham cię” mówiłeś mi.