Z
wydarzeń ostatnich tygodni, a może nawet miesięcy, wysnuwam wniosek, że
współczesny świat radykalizuje się. Może to jest wniosek trochę naciągany, ale …
co mamy?
Trwający
lata zamęt w Azji i Afryce zaowocował exodusem ludzi z obszarów objętych
wojnami do Europy. Z kolei Europa nie bardzo sobie z tym radziła i radzi.
Początkowo był to problem wyłącznie Włoch i Grecji, ale wkrótce rozpłynął się na
inne kraje tzn. głównie Niemcy, Francję i Wlk. Brytanię. Uchodźców zachęciła Merkel
i wkrótce Niemcy mieli ich u siebie blisko 2 miliony. Zaczęto kombinować jak za
pośrednictwem UE uszczęśliwić nimi resztę Europy. I tu niespodzianka, Europa
zbuntowała się. Po prostu tych uchodźców u siebie nie chcą. Z różnych przyczyn,
ale jedną istotną dostarczają na talerzu sami uchodźcy. To postawa
roszczeniowa. Ich interesuje wysoki socjal i mała chęć do pracy fizycznej. Czego
można oczekiwać od ludzi niewykształconych? Zresztą pokonywanie formalności
trwa bardzo powoli i przebrnięcie procedur trwa miesiącami. Z drugiej strony
uchodźcy, czy raczej imigranci zarobkowi, nie mają najmniejszego zamiaru
asymilować się w środowisku europejskim. Oni usiłują wprowadzać tu swoje
porządki.
Na
efekty nie trzeba długo czekać. Temat zaczyna zalatywać dość intensywnym
smrodem i media, zwłaszcza Europy zachodniej, starają się milczeć w sprawach
szczególnie niewygodnych. A tych nie brakuje. Z bardziej znanych przypadków
należy wspomnieć o ekscesach w noc sylwestrową w miastach niemieckich. Te
historie powtarzają się w mniejszej skali w innych miastach, nie tylko w
Niemczech. Niemcy usiłują pozyskać jak najwięcej mieszkań w budynkach
mieszkalnych i tu napotykają na zdecydowany opór swoich ziomków którym to nie w
smak. Jednocześni ci imigranci w zastraszającym tempie niszczą przekazaną im
substancję mieszkaniową.
Przez
bardzo długi czas problemem były koczowiska na północnym wybrzeżu francuskim,
gdzie imigranci oczekiwali na przedostanie się na wyspy brytyjskie.
Wszystko
to powoduje wzrost wrogości wobec tych niechcianych w sumie przybyszów, a to z
kolei powoduje reakcje zwrotną. Problemem stał się terroryzm i jego skala.
Efektem są ofiary śmiertelne, ranni, zniszczenia substancji materialnej, a
przede wszystkim wszechogarniający strach.
Moim
zdaniem sytuacja wymknęła się spod kontroli. Pytanie, czy taki był zamiar
inspiratorów? Zanim się odpowie na to pytanie, trzeba mieć pewność kto nimi
jest? Nie ma łatwej i jednoznacznej odpowiedzi. Raczej nie chodzi tu o jedno państwo,
czy organizację ponadnarodową.
Dotychczasowe
dostępne analizy są niewiele warte, chociaż jest w nich ziarno prawdy. Wszystko
zależy od tego gdzie upatrujemy początku tych zachowań. Trzeba brać pod uwagę
kilka wątków:
- Zachłanność kapitału
ponadnarodowego. Mówi się o wojnach w Azji, na Bliskim Wschodzie i w
Afryce. To najbardziej znane ogniska zapalne. Po bliższym przyjrzeniu się każdemu
konfliktowi z osobna okazuje się, że w tle są pieniądze, a właściwie
petrodolary.
I tak wywołanie wojny w Afganistanie miało na celu przecięcie tzw. szlaku kokainowego. Rezultaty znamy.
Wojna na Bliskim Wschodzie, w Syrii i wcześniej w Iraku ma podłoże wielopoziomowe. To jest konflikt religijny, konflikt etniczny, polityczny, ale też a może głównie ekonomiczny. Pojawiają się głosy, że ziemia syryjska kryje w sobie takie zasoby, że saudyjskie złoża ropy i gazu są przy nich niczym.
Legendy krążą o prawdziwych przyczynach obalenia rządu Kadafiego.
Dzisiaj komentatorzy zmieniają ton i twierdzą, że w imię stabilizacji sytuacji w tych regionach nikt nie powinien tam wcześniej ingerować. Niestety mleko się rozlało. Dzisiaj nikt nie ma pomysłu na stabilizację. Mamy za to niewyobrażalny chaos. - Konflikty rasowe i religijne. Te pochłonęły
dotychczas najwięcej ofiar. W tym obszarze wykazujemy się sporą niewiedzą.
Dzisiaj najbardziej agresywny jest islam. Europejczycy nie mają na ten temat żadnej wiedzy, przynajmniej niewielką, a przy tym są naiwni. Tymczasem islam jest zaborczy i nie przebierający w środkach. Tam gdzie nie może być jawnym agresorem, działa poprzez kłamstwo. Islam jest przede wszystkim nietolerancyjny dla innych wyznań.
Czy komuś udało się w życiu wejść do meczetu? Wyłącznie w celach wycieczkowych? Okazuje się, że meczety w Europie zachodniej często są szkołami terrorystów islamskich. Poza tym są miejscem ciągłej indoktrynacji wyznawców. - Trwające próby nowego podziału
świata.
Ten świat po II wojnie światowej był dwubiegunowy. To już dawno minęło. Jedne potęgi przemijają, ale w ich miejsce pojawiają się nowe. Wyznacznikiem tych potęg było posiadanie broni atomowej.
Z punktu widzenia interesów światowej finansjery pojawił się groźniejszy czynnik. To kolejne próby wprowadzenia do obiegu nowego pieniądza, konkurencyjnego do dolara amerykańskiego. Kiedyś takie marzenie próbowała zrealizować Rosja Sowiecka. Czym to się skończyło, wszyscy wiemy.
Ale takie próby podejmowane są cały czas. Jednak dotychczasowy system monetarny broni się nad wyraz skutecznie. Dzisiaj nikt właściwie nie wie ile USD krąży w świecie. Tych prawdziwych i fałszywych. Wskaźnikiem dla maluczkich jest ciągły spadek realnej wartości dolara. Na tych próbach poległy też Chiny, które w krótkim czasie zostały pozbawione olbrzymich rezerw walutowych. Wystarczyło, że kilkanaście lat temu coś na temat waluty niezależnej od USD napomknął Iran i nieźle musiał się nagimnastykować, żeby nie zostać wciągniętym do przegranej wojny.
Ta wojna jest ciągle realna, pod byle pretekstem. FED i EBC dodrukowują systematycznie pieniądze by nie dopuścić do zapaści swych gospodarek. Mają za nic, obowiązujące innych, ograniczenia emisji pieniądza. - Dotychczasowe zasoby kopalin
kurczą się a nowe występują na innych obszarach i ze względu na warunki
zalegania będą coraz droższe w eksploatacji. Nie wszystkie kraje potrafią
wystarczająco szybko dostosować się do nowej sytuacji. Stąd agresywna
ekspansja Chin w Afryce.
Szanse na pokój światowy są coraz mniejsze.
Wiem, że to boli, ale pod tym względem od wieków nic się nie zmienia. Przy szybko rosnącym zadłużeniu wzajemnym gospodarce światowej co pewien czas potrzebny jest reset. Bo do jakiego momentu jest sens drukować pieniądze? Złoto w sztabach i monetach z obrotu wycofano wiele lat temu. Zresztą złoto też zaczęto fałszować. Przekonali się o tym nie tylko Chińczycy.
W takiej sytuacji maleje znaczenie
tego, czym skończy się wojna z ISIS, co się kryje za puczem w Turcji, czy
znajdzie się sposób na terrorystów islamskich itd.
Trudno przewidzieć jaka będzie ta
nadchodząca nieuchronnie wojna.
O wiele łatwiej powiedzieć jaka będzie
następna.
Na dzidy, maczugi i proce.
stary.piernik
W tych gierkach które toczą się w Azji Mniejszej ważna jest według mnie jedna sprawa. Dość dawno temu Putin, albo ktoś z jego najbliższego otoczenia, powiedział, że lepiej jeśli islamiści z terenów b. ZSRR "wyszumią się" poza granicami niż gdyby mieli siać zamęt w kraju.
OdpowiedzUsuń