Po prostu. Tak się przejęliście
słowami Bieńkowskiej?
To nic nowego. Przed wielu laty Urban ze złośliwym uśmiechem
na obleśnej twarzy mówił, że rząd zawsze się wyżywi. Nagle rządzący nie mają co
do garnka włożyć? Przychodząc do Parlamentu i na stanowiska rządowe wiedzieliście
na co się godzicie.
Do wszystkiego można dorobić
ideologię. Do tych planowanych podwyżek uposażeń też.
W komentarzach, zwłaszcza tych zainteresowanych sprawą, padają stwierdzenia, że im się należy, że mają prawo do godnych zarobków itd. Niedawno tzn. dzisiaj coś takiego powiedział prezes TK.
W komentarzach, zwłaszcza tych zainteresowanych sprawą, padają stwierdzenia, że im się należy, że mają prawo do godnych zarobków itd. Niedawno tzn. dzisiaj coś takiego powiedział prezes TK.
Argumentacją dla podwyżek jest to, że
uposażenia były zamrożone od kilku lat. To dlaczego nie wprowadzono ich
wcześniej? Nagle tak się nam poprawiła sytuacja gospodarcza, że powstały
warunki?
Jedna pozycja nie budzi moich wątpliwości.
To wprowadzenie pensji dla żony prezydenta. Ktoś wreszcie zmądrzał.
Posłowie jakoś nie mają skrupułów i
regularnie zapewniają sobie podwyżki i to nie na poziomie inflacji. Wystarczy
prześledzić kolejne kadencje Sejmu i Senatu III RP.
O co chodzi w tej argumentacji że „oni
ciężko pracują”? To ich wybór. Inni pracują jeszcze ciężej i co z tego mają? Liczą
się efekty tej pracy, a z tym już gorzej. Sama dobra prezencja i urok osobisty
to o wiele za mało.
Z obietnic wyborczych w każdym
przypadku coś uskubnięto. Nawet 500+ jest kulawe. Jeżeli w rodzinie urodziły się
bliźniaki to dlaczego ukarane zostało to które przyszło na świat chwilę
wcześniej? Najczęściej tego samego dnia? Na nich zrobiono oszczędności na podwyżki
dla elity? Bo im się należy?
Może jednak przy dzieleniu tego chleba
trzeba myśleć? Te dodatkowe 500 złotych na drugiego bliźniaka nie doprowadzi
budżetu państwa do ruiny, a wstyd jest moim zdaniem wielki.
Co to ma wspólnego z prawem, a
zwłaszcza sprawiedliwością? Nawet tylko społeczną.
stary.piernik
Powiem jeszcze coś. Argumentacja, a właściwie wazeliniarstwo Karnowskiego odbija mi się od dawna czkawką. http://wpolityce.pl/polityka/301364-twierdzenie-ze-premier-ma-zarabiac-mniej-od-telewizyjnego-reportera-to-pogarda-dla-wlasnego-panstwa Trochę wysiłku intelektualnego redaktorze! Gdyby przyjąć prezentowany tok rozumowania to znaczy, że te elity idą tam dla kasy, a mnie naiwnemu wydawało się, że przede wszystkim dla prestiżu.
OdpowiedzUsuńNaiwniak ze mnie :(
Nie jestem zawistnikiem, ale z jakiego tytułu ta ustawa ma objąć małżonki byłych prezydentów? http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/podwyzki-dla-rzadu-beda-co-rok-w-2020-roku,2,0,2125314.html A. Komorowska ma wypracowaną emeryturę, J. Kwaśniewska prowadzi działalność biznesową, zawieszoną na czas prezydentury A. Kwaśniewskiego, a D. Wałęsa powinna /z racji wieku/ mieć emeryturę.
OdpowiedzUsuńMoże trzeba wyhamować to rozdawnictwo? Przecież to z naszych pieniędzy!
Kto ma tak wysokie emerytury?
http://niepoprawni.pl/blog/moherj/niektorym-poslom-pis-uderzyla-woda-sodowa-do-glowy
OdpowiedzUsuńCzy to tylko odwracanie kota ogonem, czy pora znaleźć kreta w szeregach Zjednoczonej Prawicy?
Najświeższa wiadomość jest taka, że projekt został wycofany i skierowany do poprawki?
Usuńnie wiadomo w jakim zakresie.
Za to prezes został znowu mężem opatrznościowym :)
@ http://www.rp.pl/Prawo-i-Sprawiedliwosc/160729915-Schreiber-PiS-wycofuje-projekt-ws-podwyzek-wynagrodzen.html
OdpowiedzUsuńW całej tej historii odnoszę wrażenie, że jednak władza traktuje nas jak idiotów. Ustawę zgłoszono jako projekt poselski PiS. Przecież to nie oznacza automatycznie, że kierownictwo PiS i rząd nie wiedziały co jest w środku. Teraz najłatwiej wyprzeć się, że ja nic nie wiedziałem. Tylko kto w to uwierzy?
Przez noc zrobiono parę zmian kosmetycznych i od nowa ... Jeżeli chcemy sprawę załatwić poważnie, to nie można tego robić w takim pospiechu.
Pozwolę sobie jeszcze raz zabrać głos w sprawie ustawy podwyżkowej.
OdpowiedzUsuńPotwierdziła się moja opinia, że pewne sprawy trzeba robić z głową, czyli najpierw pomyśleć, a potem zrobić. Tu było odwrotnie, padł pomysł który próbowano zrealizować. Kiedy wynikły trudności, wszyscy zaczęli się rozglądać wokół jak towarzystwo w którym ktoś zepsuł powietrze.
Nie chodzi mi o podwyżki jako takie, ale o ich skalę, a właściwie uzasadnienie tych podwyżek. Zresztą, co człowiek wypowiadający się na ten temat, to to uzasadnienie jest inne.
Ustalmy na początek jedno, podwyżki są jak najbardziej potrzebne. Chociażby z tego powodu, że ostatnie podwyżki dla rządu były podobno w 2008 roku. Na pewno nie wskazane jest przyznawanie podwyżek wszystkim jak leci i nie w takiej skali.
Posłowie od lat dbają żeby inflacja była dla nich pojęciem abstrakcyjnym. To kupa szmalu na którą składają się diety, koszty prowadzenia biura poselskiego i za udział w pracach w każdej podkomisji.
Podobnie pociesznie wygląda sprawa uposażeń ministerialnych. Rząd składa się z kilkunastu ministrów i zaledwie kilku z nich musi mieć wysokie kwalifikacje zawodowe. Ci powinni być wysoko wynagradzani. Ale kto mnie przekona, że należy wysoko wynagradzać osoby pokroju byłej minister-katechetki z wykształcenia? Jeżeli na stanowiska odpowiedzialne będzie konkurs i będzie wyłoniony zwycięzca w oparciu o kryteria fachowe to zgoda. Tymczasem dobór następuje w oparciu o klucz partyjny, a dodatkowo premier dobiera sobie ludzi według stopnia zaufania i uległości. Tam nie ma miejsca dla indywidualistów.
Nie od rzeczy jest też przypomnienie, że w kampanii wyborczej obiecano redukcję kasty urzędniczej. Nie dość, że tego nie realizuje się, to nawet zaprzestano poruszania tego wątku w debacie publicznej.
Odrębną sprawą jest wynagrodzenie dla „byłych”. Ten problem nie powstał dzisiaj. Jeśli nie zauważali go poprzednicy przez ponad 20 lat, to dlaczego teraz nagle znaleźli się dobrzy wujkowie, chętni do rozdawania z państwowej kasy? Podobno jesteśmy w trudnej sytuacji gospodarczej i trzeba szanować grosz publiczny.
Mentalnie tkwimy ciągle w zamierzchłym PRL-u. Co innego się mówi, co innego myśli, a co innego robi.