Jasełka których
jesteśmy świadkami w ostatnich dniach potwierdzają moje ulubione powiedzenie:
najważniejsze jest to czego nie widać.
Trwa nieustanna pyskówka i nawalanka
medialna, a większość gapiów, bo nie obserwatorów, dawno utraciła w tym orientację.
Okazuje się,
że Polskę potraktowano jako królika doświadczalnego, na którym testuje się jak
daleko można pójść w narzucaniu swojego zdania tzn. zdania przywódców unijnych poszczególnym
państwom. Przy okazji pojawiają się pytania jakim prawem tych kilku kacyków
unijnych sobie na to pozwala? Ich postępowanie nie znajduje umocowania w
obowiązującym w UE porządku prawnym.
Okazuje się
też, że autorytet jest u nas pojęciem umownym, bo w kwestii Trybunału
Konstytucyjnego po jednej i drugiej stronie sporu wypowiadają się autorytety
wszelkiej maści i nic z tego nie wynika. Wszystko sprowadzono do sytuacji, że
racja jest po stronie tego kto głośniej się drze, albo ma większy tupet.
Najbliższe
dni być może przyniosą odpowiedź na pytanie jak wybrniemy z tej, póki co,
patowej sytuacji. Czy rząd Polski ugnie się pod szantażem unijnych urzędników,
czy Polska znajdzie wsparcie u pozostałych państw UE?
Mnie w
zastanej sytuacji dziwi postawa wielu żurnalistów. Dlaczego? Bo w tej samej
sprawie często wyrażają skrajne opinie. Nie powiem wprost, nie skażone znajomością
tematu. Czy znowu jesteśmy w punkcie w którym nasz „filipińczyk” na pytanie o
dobro Polski odpowiedział: kto to taki? Nie znam.
Uważam za
chorą sytuację w której opozycja, nie mając innej możliwości, rozpoczyna każdą wypowiedź
od stawiania warunków stronie rządowej. Nie po to się wygrywa wybory
parlamentarne, żeby realizować postulaty opozycji. Nie może też być tak, żeby
opozycja bezkarnie groziła rządowi, choćby zamiarem zakłócania porządku publicznego
na ulicach, czy powtarzaniem groźby o wybuchu wojny domowej. Partia rządząca ma
większość w Sejmie i może bez trudu tych radykałów pozbawić immunitetu i
skierować do prokuratury w celu złożenia wyczerpujących wyjaśnień. Jeśli
wyjaśnienia niczego nie wyjaśnią, skierować sprawy do sądów. Lekceważenie tych
wypowiedzi może być z upływem czasu opłakane w skutkach dla nas wszystkich. To
nie może być tylko element gry politycznej, to musi mieć swoje granice.
stary.piernik
Po sobotnio-niedzielnych dyskusjach medialnych wnioskuję, że jedność UE zostanie wystawiona na ciężką próbę. Polsce można zawsze zaszkodzić, ale czy skutecznie? Po ostatnim szantażu UE wobec Polski zostanie tylko przykry smrodek.
OdpowiedzUsuńPrzed UE dopiero prawdziwe problemy. Wieczorem dowiemy się jaki jest ostateczny wynik wyborów prezydenckich w Austrii. To dopiero początek.
Według niepotwierdzonych wyników wygrał jednak przedstawiciel zielonych. Czyli koniec świata odwołany. Na jak długo?
OdpowiedzUsuńZ różnych opowieści które przewijają się w mediach za godną uwagi uważam stwierdzenie, że mimo negatywnej kampanii poparcie dla PiS nie ulega większej zmianie od czasu wyborów. Teoretycznie powinno spaść.
OdpowiedzUsuńZ tego wniosek, że sprawy idą w dobrym dla PiS kierunku.
http://www.rp.pl/Unia-Europejska/160529624-Dzis-spotkanie-Szydlo---Timmermans.html
OdpowiedzUsuńCzy to jest zmiana frontu Brukseli, czy tylko unik taktyczny?
No i wzieno się POsrało:)))))
Usuń