środa, 7 stycznia 2015

Lekarzu, lecz się sam



Praca na stanowisku ministra zdrowia w kolejnych rządach III RP należy do wyjątkowo wyczerpujących. Chyba na żadnym innym stanowisku ministerialnym po 1989 roku, nie odnotowano takiej umieralności. Proszę popatrzeć /kolejność jest tu mniej ważna/: prof. Religa, Fr. Cegielska, R. Żochowski, Żadnemu z nich nie można było odmówić dobrych chęci, żeby usprawnić funkcjonowanie służby zdrowia. Ale minister to stanowisko polityczne. Tu obowiązuje zasada: jak już wszedłłeś między wrony, musisz krakać jak i one. A kolejne rządy nigdy nie miały czystych intencji. To nie jest wyłącznie kwestia zbyt krótkiej kołderki, czyli za małych środków finansowych przeznaczanych na utrzymanie służby zdrowia. Tych pieniędzy nigdy nie będzie dosyć. Bardziej widziałbym to w kategoriach marnotrawienia tych środków. Decentralizacja funduszy i ich kolejna centralizacja miała na celu ukrycie panującego bałaganu i nieprzejrzystości struktur organizacyjnych tej służby. Przecież od tych reorganizacji pieniędzy nie przybyło. One tzn. pieniądze, tylko ulatniały się po drodze. Tworzono kolejne, coraz kosztowniejsze tzw. czapki, czyli zarządy, w których upychano krewnych i znajomych królika, czyli po prostu swoich. Kompetencje nie miały żadnego znaczenia. Powstawały kolejne bezproduktywne, ale kosztowne etaty, a na końcu zostawało coraz mniej pieniędzy na pacjenta. Poza tym te etaty wymagały odpowiedniego zabezpieczenia logistycznego, w tym pomieszczeń biurowych i to najchętniej w nowym budownictwie.
Na całym świecie nie ma idealnie funkcjonującej służby zdrowia. Nie ma znaczenia, czy jest to państwowa, czy prywatna służba zdrowia. W Polsce obowiązek świadczeń zdrowotnych jest po stronie państwa i póki co nic się nie zmieni. Jesteśmy po prostu zbyt biedni. Każde rozwiązanie alternatywne to dodatkowe koszty po stronie pacjenta. Nikt nas nie zwolni z płacenia składki zdrowotnej, a ta gwarantuje minimum świadczeń. Z tej składki pokrywane są koszty leczenia szpitalnego i wszelkich operacji, czy zabiegów. Różnica między możliwościami budżetu a rosnącymi potrzebami chorych powoduje wydłużanie się kolejek, po poszczególne świadczenia, do granic absurdu. A choroba nie chce czekać. Interwencja medyczna, na samym jej początku, może ją powstrzymać, a każde opóźnienie redukuje szansę na wyleczenie.
Państwo dąży do przerzucenia przynajmniej części tych kosztów na pacjenta. Czy to jest wykonalne? Taką funkcję ma spełniać ubezpieczenie zdrowotne. Widzę tu kolejny paradoks. Wzrost liczby ubezpieczonych to wzrost liczby uprawnionych do lepszego traktowania. W jakimś momencie to się zrównoważy i co wtedy? Co znowu zostanie wymyślone?  Firmy ubezpieczające to nie są organizacje charytatywne. One też muszą zarobić i zarabiają. Na wszystkim.
Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że doszło do porozumienia miedzy Arłukowiczem i lekarzami. Dla mnie to żadne zaskoczenie. Odegrano szopkę noworoczną i na kilka miesięcy można zająć się innymi sprawami nie cierpiącymi zwłoki. Podejrzane jest jednak, że nie ujawniono szczegółów porozumienia, a sądząc po reakcjach i komunikatach stron, wszyscy są zadowoleni. Wisienką na torcie jest deklaracja Arłukowicza, że nastąpi dofinansowanie w drugim półroczu, a więc będzie kiełbasa wyborcza dla służby zdrowia.
To list otwarty „młodej lekarki”, młodej, bo z 30-letnim stażem pracy. I taki wymowny cytat z tego listu:
„Bardzo poważnym problemem POZ (myślę, że nie tylko) są starzejący się lekarze. W województwie opolskim średnia wieku lekarza pracującego w POZ przekroczyła 57 lat. Gdyby w tej chwili z systemu odeszli emeryci to system by się zawalił. Młodych kształcących się lekarzy jest niewielu.”
Spokojnie, najgorsze przed nami. Czym nas może zastraszyć Arłukowicz? 

stary.piernik 

1 komentarz:

  1. Świadomie nie odnoszę się do zarobków lekarzy, bo nie tylko oni stanowią służbę zdrowia. Podobnie nie odnoszę się do gróźb lekarzy, że wyemigrują. Ci co mieli tak zrobić już wyjechali. Pozostali nie wyjadą. Chyba, że na zmywak.
    W tym zawodzie jest tam ostra weryfikacja umiejętności i kosztowne ubezpieczenie od skutków błędów lekarskich.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: