- We wrześniu br. Energa podejmuje decyzję, że jednak tej budowy w tej chwili nie będzie. To jest szok dla nas. W rejonie kaliningradzkim powstaje elektrowni atomowa. Trzeba zapytać jaki jest interes Polski. Takie decyzje nie są podejmowane w samym koncernie.
http://www.moja-ostroleka.pl/prezydent-ostroleki-decyzja-o-wycofaniu-sie-z-budowy-elektrowni-zostala-podjeta-poza-koncernem-nagranie,1349861448,2.html
W swoim drugim expose premier Donald Tusk wymienił miejsca, w których powstaną nowe bloki energetyczne: Turów, Opole, Puławy, Blachownia, Stalowa Wola, Jaworzno, Kozienice, Włocławek. Zabrakło Ostrołęki, najdalej wysuniętej na wschód, i największej. Wycofanie się spółki Energa SA z inwestycji energetycznej w Ostrołęce powinno niepokoić nie tylko mieszkańców tego miasta, regionu i Polski północno-wschodniej. W nową elektrownię węglową zainwestowano już 200 milionów złotych. Stworzono obwodnice drogowe, pobudowano nowe linie kolejowe, podpisano umowy na węgiel z kopalni Bogdanka, wycięto setki hektarów lasu. W zaawansowanych planach były nowe bloki mieszkalne, hotele i tysiące nowych miejsc pracy dla regionu z 16-procentowym bezrobociem. Byłoby to przedsięwzięcie wzmacniające istniejące już bloki energetyczne elektrowni w Ostrołęce, które dają łącznie 650 MW mocy dzięki spalaniu węgla kamiennego i biomasy, a skarbowi państwa 7 mln podatków. Władze spółki Energa SA milczą jak zaklęte. Ani zarząd, ani rada nadzorcza nie udzielają żadnych informacji na ten temat, nawet posłom. Nic o decyzji wycofania się z budowy elektrowni nie wiedzą miejscowe władze i lokalna społeczność. Pozostają spekulacje. Jedni mówią, że zamknięcie nowej inwestycji to efekt handlu Polski z Hiszpanią. Ponoć sprzedaliśmy im prawo do emisji 100 mln ton CO2 za 40 mln euro. Inni mówią, że władza chce ukarać w ten sposób cały region za „pisowskie” sympatie. Rzeczywiście Podlasie nie kryje swoich sympatii dla PiS i odwrotnie, gdyż tylko posłowie tej partii starają się szukać powodów tej skrajnie nieracjonalnej, nieefektywnej i szkodliwej dla Polski decyzji rządu.
http://naszapolska.pl/index.php/component/content/article/49-rok/3403-siy-obcej-mocy
Budowa kaliningradzkiej elektrociepłowni zasilanej gazem (TEC-2) ciągnęła się od początku lat 90. Głównym problemem była niechęć głównego inwestora - Gazpromu - do zwiększania nierentownych dostaw gazu do regionu. W grudniu 2010 r. uruchomiono drugi blok tej elektrowni (łączna moc obu bloków to 900 MW). Wraz z rozbudową TEC-2 Gazprom zwiększył też przepustowość systemu gazociągów dostarczających surowiec do enklawy - z 1,5 do 2,5 mld m sześc. rocznie.
Dzięki temu od 2011 roku obwód kaliningradzki jest w stanie pokryć zapotrzebowanie na energię elektryczną własną produkcją.
Dlatego też - jak wskazują eksperci - z perspektywy potrzeb energetycznych regionu budowa elektrowni jądrowej w obwodzie kaliningradzkim ma ograniczone znaczenie, bo jej planowana moc przekracza zapotrzebowanie enklawy. Tylko część produkowanej w niej energii mogłaby zostać tam wykorzystana, np. do pokrycia ewentualnego wzrostu popytu na energię oraz zastąpienia produkcji z ekologicznie szkodliwych, małych elektrociepłowni węglowych.
Większościowym udziałowcem (51 proc.) w projekcie pozostanie państwo (przez Rosatom), a pozostałe udziały mają trafić do prywatnych inwestorów, w tym zagranicznych. Rosatom zwrócił się z ofertą m.in. do polskiego i litewskiego biznesu. Strona rosyjska - jak wskazują eksperci - szczególnie jednak liczy na włączenie się w projekt inwestorów niemieckich, zwłaszcza w kontekście decyzji o wyłączeniu do 2022 r. niemieckich elektrowni jądrowych. Jednak do tej pory żaden z prywatnych inwestorów nie stał się udziałowcem BEJ. Rosatom nie znalazł potencjalnych odbiorców energii, nie zabezpieczył również szlaków jej dostaw.
Pomysł budowy elektrowni jądrowej w obwodzie kaliningradzkim promowany jest od wiosny 2008 r., mimo że nie pojawiał się we wcześniejszych planach rozwoju branży jądrowej
W kwietniu 2008 r. Rosatom podpisał z rządem obwodu kaliningradzkiego porozumienie o współpracy dotyczące budowy elektrowni. W sierpniu 2009 r. premier Władimir Putin podpisał rozporządzenie o budowie elektrowni, a w lutym 2010 r. wmurowano kamień węgielny pod budowę BEJ w pobliżu miasta Nieman. Putin podpisał też rozporządzenie o przekazaniu w ciągu 2 lat ok. 400 mln USD na realizację projektu.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/37365-elektrownia-atomowa-w-obwodzie-kaliningradzkim-ograniczy-bezpieczenstwo-energetyczne-polski-litwy-lotwy-i-estonii
Polecam też:
http://wgospodarce.pl/artykuly/977-czy-wstrzymanie-budowy-elektrowni-w-ostrolece-ma-zwiazek-z-budowa-elektrowni-atomowej-w-obwodzie-kaliningradzkim
i tutaj:
Jan Pospieszalski: Bliżej
http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/jan-pospieszalski-blizej/wideo/25102012-2230/8715173
Stanowisko Niemiec w sprawie otwarcia obwodu kaliningradzkiego było od początku jasne. Kanclerz Angela Merkel po wizycie na Litwie we wrześniu 2010 roku oświadczyła, że „wspierana przez Polskę inicjatywa ruchu bezwizowego dla mieszkańców obwodu kaliningradzkiego może zmierzać w pozytywnym kierunku” i dodała, że rozmawiała z prezydentem Rosji "o możliwości ułatwień wizowych dla niektórych grup obywateli rosyjskich".
W samym Kaliningradzie działa silne lobby niemieckie skupione wokół „Bałtyckiej Partii Republikańskiej”, wobec której Rosjanie wykazują zadziwiającą pobłażliwość.
Jeśli chodzi o obawy Niemców, to sprawę poruszyłem w tekście "Projekt Prusy Wschodnie" ze stycznia 2011 roku:
"Mocne zaangażowanie Niemiec w rosyjski projekt powinno prowokować do stawiania pytań o intencje osi Moskwa-Berlin. Zdaniem zmarłego przed kilkoma miesiącami historyka prof. Pawła Wieczorkiewicza u podstaw projektu mogła leżeć myśl, by Obwód Kaliningradzki w perspektywie najbliższych 10-20 lat wrócił do niemieckiej macierzy, stając się symbolem głębokiego sojuszu rosyjsko-niemieckiego. Powrót do koncepcji Prus Wschodnich wywołałby zapewne konflikt polsko-niemiecki, przyjęty przez Kreml z zadowoleniem. Jeśli nawet dziś trudno sobie wyobrazić, by Niemcy wyrażali entuzjazm dla przyjęcia kilkuset tysięcy Rosjan, to dzięki otwarciu granicy z Polską sprawa może wyglądać zupełnie inaczej za kilka, kilkanaście lat. Przez ten okres, dzięki inwestycjom UE Obwód Kaliningradzki przekształci się w rodzaj „euroregionu” pod niemiecko-rosyjskim protektoratem. Pozostając oficjalnie pod władzą Rosji chłonąłby niemiecki kapitał, dając w zamian dostęp do rynku rosyjskiego i stając się głównym narzędziem w umacnianiu politycznego znaczenia Niemiec w tym regionie. Nie może zatem dziwić, że pomysł ten jest aktywnie wspierany przez związek „wypędzonych” z Prus Wschodnich i należy do priorytetów polityki Angeli Merkel."
http://cogito.salon24.pl/264522,projekt-prusy-wschodnie
lexie2010
@lexie
OdpowiedzUsuńWitaj.
Bardzo dobry zestaw materiałów. Temat powinien być szeroko dyskutowany. Ale to tylko moje pobożne życzenie. Ciekawe co się dzieje w ostatnich dniach. Takiej rozbieżności w wypowiedziach przedstawicieli rządu, dotyczących jednego tematu nie widziałem. A zabierali głos wszyscy, od premiera poczynając.
Ze znanych mi wypowiedzi widać, że im więcej frazesów o bezpieczeństwie energetycznym państwa, tym bardziej widać, że liczy się dobro państwa Tusków, Pawlaków i jeszcze kilku najbliżej nich stojących.
Ten temat nie daje mi spokoju. Tak, czy inaczej jest to sprawa polityczna. Ale niestety nie związana z polityką państwa,a bardziej polityką PO. To kara dla regionu za sprzyjanie PiS-owi. Nie ma tu żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Dlaczego? W modernizację Ostrołęki zaangażowano duże, jak na nasze realia, pieniądze /dotychczas około 200 mln zł/. Zaawansowano prace w zakresie lokalnej infrastruktury. Fakt, że zapotrzebowanie Warszawy i okolic zaspokoją Kozienice. Ale pozostaje cała Polska północno-wschodnia. W energetyce nie mniej ważne niż wytwarzanie energii elektrycznej jest jej przesyłanie. Straty na przesyle są kolosalne. Dlatego trzeba odległości dla tego przesyłu ograniczyć do niezbędnego minimum. Dlatego też Rosjanie chętnie zaopatrzą nas w energię elektryczną na obszarze północno-wschodnim. Na razie nie wspomina się o tym, że elektrownię jądrową zamierzają budować na Białorusi. Oni tez będą chcieli sprzedawać poza swój obszar.
OdpowiedzUsuńNie doszło do współpracy z Litwą. To odrębny temat. Trzeba jednak pamiętać jakim chimerycznym partnerem handlowym są Rosjanie. Czy dostawy gazu niczego nas nie nauczyły?
Na koniec dodam coś co powinno być powiedziane na początku. Miejsca pracy. W rejonie strukturalnego bezrobocia /obecnie blisko 20%/ zlikwidowano lekką ręką kilka tysięcy nowych miejsc pracy.
W imię czego?
@stary.piernik, witam!
OdpowiedzUsuńKto dzisiaj w Polsce uwierzy, że Rosjanie będą nam sprzedawać prąd po atrakcyjnej cenie? Po doświadczeniach Polaków z gazem jestem pewna, że nikt. Jednak temat powinien być nagłośniony, bo można się spodziewać, że do wielu osób bardziej przemawia konkurencyjność i wolny rynek niż chłodna ocena sytuacji na scenie międzynarodowej ot takie zaczarowane przez liberałów społeczeństwo.
Co zdziwiło mnie jeszcze w wypowiedziach posła Mężydły? Taka typowa dla członka PO pewność, że lokalna społeczność o niczym decydować nie powinna, że ponad głowami zwykłych obywateli powinni decydować politycy lub firmy, które inwestują swój kapitał. Przekonanie, że zwykły Polak nie ogranie sytuacji, że coś tak brzmiące jak bezpieczeństwo energetyczne kraju dla lokalnych władz i mieszkańców brane pod uwagę nie będzie, że górę wezmą lokalne interesy. Trochę wiary w człowieka panie pośle może ciężko docenić obywatela kiedy ma się tyle negatywnych przykładów z własnego podwórka.
A swoją drogą jak się ma do wolnego rynku sugestia, że premier powinien „pchnąć tam inwestorów”? Jaskrawy przykład działań tego rządu - wyrzucone pieniądze, wielkie plany i klapa.
Brak dialogu ze społeczeństwem zemści się na tej ekipie, ale to raczej nie jest jak widzę żadnym problemem. To nie społeczeństwo jest przecież partnerem do rozmów.
UsuńZ tą elektrownią w obwodzie kaliningradzkim jest jeszcze inny problem. Nam nie przeszkadza EJ kilka km od granicy? Dziwne. Niemcy podnoszą wrzask na sam pomysł budowania EJ w Polsce zachodniej. U siebie planują zamknięcie wszystkich dotychczas czynnych. I to w tempie dość ekspresowym. Jak się połapać w tym?
UsuńOdmiennego zdania jest ekspert ds. energetyki Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal. "Nikt nie podejmie decyzji dotyczącej inwestycji energetycznej na taką skalę, jeśli nie jest przekonany, że będzie w stanie produkowaną energię elektryczną sprzedać. Realizacja budowy elektrowni atomowej na Litwie postępuje dość wolno - projekt jest ciągle pod znakiem zapytania. W Polsce jeszcze nie rozpoczął się przetarg na wykonawcę bloków jądrowych. Na to grają Rosjanie. Mają świadomość, że regulacje unijne dotyczące inwestycji i ochrony środowiska są dużo bardziej restrykcyjne, niż poza terytorium Unii Europejskiej. Te restrykcje powodują, że budowanie takich instalacji w UE zabiera mnóstwo czasu. Rosjanie budując elektrownię wykorzystują tę przewagę i w 2016 r. będą prawdopodobnie mogli już eksportować energię do innych państw" - podkreślił.
UsuńZdaniem Chmala, popyt na energię w UE będzie w kolejnych latach rósł. "Zakładam, że nie zawsze będziemy tkwili w kryzysie. W sytuacji poprawy koniunktury na kontynencie europejskim elektrownia atomowa w Kaliningradzie doskonale wpisze się w rosnące zapotrzebowaniu Europy w energię. Jeśli Polska i Litwa będą tak szybko budować nowe bloki energetyczne, jak to robią obecnie, to spodziewam się, że import z Kaliningradu lub Ukrainy może okazać się jedynym rozwiązaniem rosnącego popytu na energię w regionie. W czarnym scenariuszu staniemy przed decyzją: albo blackout, albo import z Rosji. I będziemy musieli skorzystać z kaliningradzkiej siłowni" - powiedział.
Chmal uważa, że Rosatom doskonale wybrał miejsce dla nowej siłowni. "Budują elektrownię atomową w otoczeniu państw UE z restrykcyjny reżimem prawnym. W dodatku w UE postępują liberalizacja rynków energii. Wielkie przedsiębiorstwa w najbliższej przyszłości będą szukały taniej energii i może się okazać, że znajdą ją w Obwodzie Kaliningradzkim, bo polskie elektrownie nie będą w stanie jej dostarczyć, lub cena tej energii będzie wysoka" - podkreślił.
http://forsal.pl/artykuly/648642,rosatom_polska_kupi_energie_atomowa_z_obwodu_kaliningradzkiego.html
Wygląda na to, że czas ma tu kluczowe znaczenie.
UsuńPytanie: w co gra ekspert Tomasz Chmal?
Usuńhttp://www.sobieski.org.pl/mapa-drogowa-2050-i-ccs-do-kosza/
http://www.sobieski.org.pl/tomasz-chmal-raport-o-lupkach-niekorzystny-dla-polski-cire/
Czyje interesy reprezentuje Instytut Sobieskiego?
O Mężydle ktoś powiedział, że najgorszy jest neofita. Tak niestety jest. Pytanie: co wobec tego robił w PiS? Piąta kolumna? Natomiast polityka PO jest coraz ciekawsza. Ciekawe kto i kiedy przypomni im, że są najpierw wybrańcami narodu, a dopiero potem swojej partii? Zbyt łatwo o tym zapomnieli.
OdpowiedzUsuńWinna tego stanu rzeczy jest destrukcja społeczeństwa prowadzona przez dziesięciolecia. Dzisiaj większość uważa, że samodzielnie nic nie jest w stanie zrobić, a do pracy zespołowej potrzeba charyzmatycznego przywódcy. A takiego brak.
OdpowiedzUsuńMa pan rację, ale nie do końca społeczeństwo wiele razy przekonywało się o tym, że praktycznie nie ma żadnego wpływu na decyzje swoich wybrańców a mnogość przykładów kiedy kara dla zwykłego szarego człowieka jest egzekwowana z nawiązką w przeciwieństwie do „elit” skutecznie zniechęca do protestów.
Usuń@stary,piernik
UsuńWielu polityków mnie rozczarowało, wielu z PISu, ale cóż ma to swoje plusy, nauczyłam się sprawdzać.
Dobrze, ale w czym nie mam racji? Społeczeństwa nie tworzy się z dnia na dzień. Dobry przywódca też nie bierze się znikąd.
UsuńPoza tym. Mnie rozczarowało wielu polityków. Nie tylko z PiS-u. I to jest problem. O większości wiem coś, co ich dyskredytuje. Dlatego bardzo sceptycznie odnoszę się do opinii, że jak opozycja dojdzie do władzy, to coś się zmieni.
UsuńNie zgadzam się, że czekają na przywódcę, raczej nauczyli się liczyć na siebie i nawet człowiek z charyzmą ich już łatwo nie poderwie do działania. Gdybym wiedziała co może to zmienić byłaby to wiedza bezcenna dookoła obserwuję coraz bardziej rosnące zniechęcenie. Jest chyba silniejsze niż potrzeba zmian i właśnie to jest sukces Donalda T. Gorzki.
UsuńA swoją drogą gdyby Panu brakowało tej wiary byłby Pan teraz w innym miejscu. Pan, ja i wielu blogerów potrzebuje tej wiary w zmiany nie dla finansowej poprawy to tkwi gdzies głębiej.
@lexie
UsuńTu masz rację. Ale, czy ta wiara nie jest irracjonalna?
p.s. Sieć podobno wyklucza oficjałki typu pan, pani. Czy mamy robić wyłom? Po co?
Na pewno jestem mężczyzną. W dodatku starszym wiekiem. Co do stanu umysłowego, to według mojej oceny, da się wytrzymać ;0)
Postaram się nie "Panować", dziękuję za dzisiejszy wieczór, który już zmienił sie w noc, więc dobranoc @stary.pierniku. Spokojnej nocy!
UsuńNo tak. Zagadaliśmy się.
OdpowiedzUsuńDobranoc.
Wświetle powyższych wydażeń wygląda to nieciekawie:
OdpowiedzUsuńOdrzucając poprawkę, eurodeputowani PO poszli pod prąd rządowej linii i interesom kraju. De facto zgodzili się na to, żeby 20 procent z uzyskanych przez Polskę funduszy zamiast na budowę dróg czy oczyszczalni ścieków wydawać np. na budowę elektrowni wiatrowych, przyczyniając się tym samym do upadku tych opartych na węglu. W instrukcji MSZ wyraźnie jest zaznaczone, że poprawkę nr 5 należy przyjąć (to samo z poprawką nr 14).
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-poslowie-po-kompromituja-sie-w-brukseli-kolejny-raz-glosuja-,nId,644493
@lexie
UsuńCo to znaczy "w instrukcji MSZ"? Europoseł reprezentuje MSZ? Nowa świecka tradycja?
Poza dyskusją jest świadomość posła, czy europosła. Nie każdy zna język obcy wymagany do przeczytania materiały źródłowego. Robi więc za bezmyślną maszynkę do głosowania. O pomyłki wówczas nie trudno.
Ale za to nie karzą. Chyba, ze sprawa zostanie za bardzo nagłośniona medialnie.
Jednak posłowie PIS nie mieli problemów z głosowaniem, czyżby lepiej znali języki? Łatwo wszystko zrzucić na nieudolność i pomyłkę. Zamiast zainteresować się tematem i jego konsekwencjami zaczęli kombinować. We krwi to chyba mają. A swoją drogą to jak działa MSZ to na kilka następnych wpisów wystarczy.
Usuń@stary.piernik
UsuńWitam:)
@lexie
UsuńWitam.
Dzisiaj wpadam tu z doskoku. Od rana walczę ze śniegiem. Ale to walka z wiatrakami. Według prognozy lokalnej ma padać do jutra. Jedyna nadzieja, że będą przerwy ;0)
Co do głosowań, to odwieczny problem. Głosują nie według swojej wiedzy i sumienia, ale według dyktatu przewodniczącego klubu. Maszynki do glosowania. Wszyscy bez wyjątku. Wszystko więc w rękach dyrygenta.
Jaki stąd wniosek? PO ma słabego dyrygenta a ja uwielbiam czyste dźwięki:).
OdpowiedzUsuńJa też z doskoku, u mnie to norma:) za co przepraszam. Nie zawsze mam czas na podjęcie dyskusji.
Samo życie. Jednak liczą się chęci.
UsuńA tematów do dyskusji nie brakuje.