I to jeszcze
jaka! Zaczęło się jak zwykle, niewinnie. Na Narodowym miał być rozegrany we
wtorek mecz. Niektórzy twierdzili, że mecz sezonu. Chodzi o mecz eliminacyjny,
w ramach eliminacji grupowych do
mistrzostw świata w 2014 roku Polska - Anglia. Stadion, ponoć jeden z
najnowocześniejszych na świecie. Stawka meczu raczej prestiżowa, bo z Anglikami
w piłce nożnej jesteśmy na totalnym minusie. Ogólnie jesteśmy dla nich
dostarczycielem punktów. Nie zaraz kelnerem. Co to, to nie. Nie mamy do nich po
prostu szczęścia. A tak po cichu, to z umiejętnościami też nie najlepiej u nas.
Mamy za to ambicję wygrać z nimi. Chociażby u siebie. Słowem, pełna mobilizacja
w narodzie. Radio i telewizja pompowały nastrój przez godziny poprzedzające
mecz. Nie na wiele się to zdało. Ktoś „zapomniał” załatwić sprawę na górze. Dlaczego?
Mamy jesień.
A to oznacza, że u nas może padać deszcz, a czasami nawet śnieg. Tym razem był
tylko deszcz. Ale za to jaki!
Gdzie jest
problem? Stadion Narodowy ma rozsuwany dach i z deszczem nie powinno być
problemu. Teoretycznie tak. Bo po drodze są jeszcze przepisy UEFA i FIFA, które
mówią, że mecz musi być rozegrany w tych samych warunkach co trening. Trening
na murawie drużyny odbyły przy otwartym dachu. W takich też warunkach należało
rozegrać mecz.
Tymczasem … prognozy pogody przewidywały na wtorkowy wieczór
opady deszczu. W ciągu dnia opady miały charakter śladowy. Pod wieczór zaczęło
padać regularnie i coraz intensywniej. Optymiści liczyli, ze wieczorem opad
zaniknie. A tu nic z tego. Kierownicy drużyn w porozumieniu z delegatem
technicznym UEFA nie zdecydowali jednak o zakryciu dachu nad stadionem. Murawa
w krótkim czasie nasiąkła wodą. Okazało się, że nie działa drenaż na murawie.
To skutki wielofunkcyjnego zastosowania płyty stadionu. Na zmianę mecze i
imprezy masowe. Murawę zdejmuje się i układa ponownie. Okazało się, że obecna
trawa jest inna niż ta na której rozgrywano mecze Euro 2012. To skutki
nowoczesności. W czasie przeznaczonym na mecz murawa przypominała pole ryżowe.
Zaklinanie rzeczywistości nic nie dało. Oczekiwano jeszcze godzinę na poprawę warunków.
Na próżno. Mecz odwołano. Rozegrany ma być dzisiaj po południu.
Sprawę można by
podsumować krótko. Nic się nie stało Polacy. Czyżby?
Zacznę od tego, że
prognozy pogody opracowuje się dzisiaj dość dokładnie. Zwłaszcza te krótkoterminowe,
z wyprzedzeniem godzinowym. Można było taką prognozę uzyskać z Okęcia. Na tej
podstawie można było zareagować adekwatnie do sytuacji. Niestety tak się nie
stało. Ale dzięki temu ujawniły się wszystkie niedoskonałości organizacyjne. Mało
tego. Zostały przekazane przez media na cały świat. Bo sprawozdawcy sportowi
coś musieli przekazywać w czasie przeznaczonym na transmisję. Zwłaszcza obfity materiał
zdjęciowy. Dzisiaj mamy zaś wysyp złośliwości w prasie. Nie tylko krajowej.
Obrodziło zwłaszcza w prasie anglojęzycznej. Niby dlaczego odmówić sobie takiej
okazji? Zrobiono nam wspaniałą antyreklamę. Nie przypominam sobie takiej
sytuacji, od czasu słynnego meczu Polska-Niemcy
w czasie mistrzostw świata rozgrywanych w Niemczech w 1974 roku. Ale
tamto to zamierzchła historia.
Jak będzie dzisiaj?
Nie wiem. Wiem, że jest do rozwiązania kilka poważnych problemów. Choćby ten z
biletami na mecz. Wielu kibiców musiało wczoraj wrócić do domów. Co z biletami
niewykorzystanymi? Pytań jest wiele. Wśród nich najważniejsze: kto zostanie
kozłem ofiarnym?
stary.piernik
http://www.sport.pl/pilka/1,65037,12688559,Polska___Anglia__Cichy__bohater__Danijel_Jost__Delegat.html
OdpowiedzUsuńTacy ludzie decydują, a konsekwencje ponosimy my.
Wczorajszy wieczór oczami PZPN
OdpowiedzUsuńhttp://www.sport.pl/mundial2014/1,128351,12687922,Polska_Anglia__PZPN_w_osmiu_punktach_wyjasnia_afere.html
Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością przez strony konfliktu.
OdpowiedzUsuńZ wypowiedzi dziennikarzy wyłania się jeszcze inny obraz. Początki zła tkwią w etapie budowy stadionu i odstępstwach od projektu w ramach poszukiwania oszczędności. Mankamentów jest znacznie więcej. Nie należy zapominać, że stadion jest ciągle w budowie. Prace budowlane trwają nie tylko w otoczeniu stadionu. Końca tych robót nie widać.
Koniec meczu i remis. Dla kogo szczęśliwy, a dla kogo zasłużony?
OdpowiedzUsuńMecz się podobał. Publiczność była tego samego zdania.
Brawa dla drużyny po remisie, to u nas rzadkość.
Teraz deser. To pojawiło się już wczoraj.
OdpowiedzUsuńOsoby które były wczoraj na meczu, a nie mogły być dzisiaj, mogą się dopominać odszkodowania. Ponoć od PZPN. Odszkodowanie może dotyczyć nie tylko biletu, ale i kosztu dojazdu, ewentualnego noclegu itp.
Kancelarie prawne oferują pozwy zbiorowe jako formę dochodzenia roszczeń. One niezależnie od wygranej swoje na tym zarobią. Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie.
Premier zaś grozi, że sprawdzi i winnych ukarze. Surowo. Czyżby ofiarą miała paść Mucha?
Śmiać się, czy płakać? A może raczej zadumać się nad egzekwowaniem prawa?
OdpowiedzUsuńhttp://forum.gazeta.pl/forum/w,752,139723485,,Wyrok_za_plywanie_po_murawie_Stadionu_Narodowego.html?v=2
Sąd wykazał się wyjątkową operatywnością. Całe szczęście, że wyrok w sumie łagodny.
Teraz pytanie jakie konsekwencje poniosą pozostali odpowiedzialni za ten bajzel?
Cała sprawa zaczyna zalatywać kabaretem
OdpowiedzUsuńhttp://www.sport.pl/pilka/1,95644,12696125,PZPN_zada_gigantycznego_odszkodowania_od_Ministerstwa.html
Być może, że sprawa trafi do sądu. wtedy trzeba będzie skonfrontować stanowiska kilku stron. Żądać można. Zawsze.
Ten komentarz też jest wart odnotowania:
OdpowiedzUsuńmszc pisze: 18 października 2012 16:47:45
Co ciekawe inicjatywa kwejk.pl, najwyraźniej wspierana również przez "Rz", sama w sobie może być uznana za czyn zabroniony z art. 57 Kodeksu wykroczeń: "§ 1. Kto organizuje lub przeprowadza publiczną zbiórkę ofiar na uiszczenie grzywny orzeczonej za przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie lub wykroczenie skarbowe albo nie będąc osobą najbliższą dla skazanego lub ukaranego uiszcza za niego grzywnę lub ofiarowuje mu albo osobie dla niego najbliższej pieniądze na ten cel, podlega karze aresztu albo grzywny. § 2. Podżeganie i pomocnictwo są karalne. (…)" Osobiście nie uważam, żeby zachowanie kibiców ani ww. inicjatywa były naganne, ale dura lex sed lex.
Będzie apelacja od wyroku skazującego?
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl/1,75478,12699668,B__minister_sprawiedliwosci_z_PO__Sad_popelnil_blad.html
Wszystko wskazuje na to, że po kolei błąd popełnili wszyscy - policja, prokurator i sąd. Nie mam wątpliwości, że kibicom, którzy wdarli się na murawę Stadionu Narodowego przypisano czyn, którego nie popełnili - mówi "Gazecie" były minister sprawiedliwości, poseł PO Krzysztof Kwiatkowski.
A FIFA umyła ręce /w deszczu?/
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/60511,944073-FIFA--Nie-bedzie-postepowania-w-sprawie-przelozonego-meczu.html
Dla nich nie ma sprawy.
Przy okazji wychodzą na jaw takie kwiatki
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/10,944383-Narodowy-bez-operatora.html
Aby wydzierżawić Stadion Narodowy i formalnie zostać jego operatorem NCS wraz z Ministerstwem Sportu przygotowały specjalną umowę. Od sierpnia umowa leży niepodpisana w Ministerstwie Skarbu i w UOKiK.
Dopóki nie zostanie podpisana, wszystkie pieniądze ze stadionu – także te za mecz Polski z Anglią – nie trafiają do kasy NCS, ale do Ministerstwa Finansów.
Z tego artykułu widać, że w narzekaniu na dach nie jesteśmy osamotnieni.
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/10,944334-Narodowa-dziura-w-calym.html?p=1
Mamy wspólników na całym świecie. Z małą poprawką. Inni sobie jakoś radzą. I nie robią z tego tragedii narodowej.
Czy ktoś oczekiwał innego zakończenia?
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/10,945011-Afera-dachowa-bez-konsekwencji.html
Nawet jeśli szef NCS jest winny skandalu, umowę ma taką, że za błędy nie odpowiada.
Za błędy prezesa Narodowego Centrum Sportu odpowiada wyłącznie spółka, a właściwie Skarb Państwa – wynika z umowy menedżerskiej Roberta Wojtasia, prezesa NCS.
Wojtaś ma tak skonstruowaną umowę, że nie odpowiada osobiście także za roszczenia (spada to na Skarb Państwa). A np. PZPN za nierozegrany wtorkowy mecz domaga się miliona złotych.
Kontrakty menedżerskie Wojtasia oraz Kubickiego podpisane w 2008 r. dotyczyły wyłącznie zarządzenia projektem – budowy stadionu oraz przygotowania do Euro 2012. Zostały podpisane tylko do końca tego roku. Dzięki aneksom z września 2009 r. Wojtaś i Kubicki otrzymali po turnieju 900 tys. zł wynagrodzenia dodatkowego za tzw. sukces końcowy (zarabiali miesięcznie po 26 i 29 tys. zł).
Narodowe Centrum Sportu nie zarabia na siebie. Zyski spółki (np. z wynajmu na mecz czy koncert) zgarnia Ministerstwo Finansów.
Lista wpadek NCS jest długa. Od opóźnień w budowie (w efekcie odwołany został m.in. mecz o Superpuchar między Legią i Wisłą oraz Polska–Niemcy), po przekroczenie kosztów budowy stadionu (z planowanego 1,2 mld do blisko 2 mld zł). Ministerstwo Sportu spłaca też długi za budowę stadionu firmom podwykonawczym (choć zapłaciło już pełną sumę kontraktu za jego budowę generalnemu wykonawcy).
Wciąż nie wynajęto też większości pomieszczeń i lóż VIP, nie znaleziono także sponsora dla obiektu. Koszt roczny funkcjonowania Stadionu Narodowego to ok. 17–18 mln zł. Ponosi go budżet państwa.
W ten sposób zamykamy temat
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12732191,Tusk_nie_przyjal_dymisji_minister_sportu.html
Ale problem dalej nie jest rozwiązany. Winny jest tajemniczy ktuś.
Z ustaleń wynika, że FIFA nie widzi problemu, zarządca stadionu zrobił co do niego należało, ministerstwo sportu nie widzi swej winy, a PZPN żąda odszkodowania za straty moralne i wizerunkowe. Słowem, jest pięknie.
To ja na koniec spytam: gdzie jest kasa?
W potokach wody, która płynie w mediach po odwołanym meczu Polska-Anglia mniej się mówi o niedoróbkach na trybunach Stadionu Narodowego. Dla rozegrania kolejnego meczu zasunie się dach nad murawą i można grać. A co z kibicami na trybunach? Na publikowanych w trakcie oczekiwania na mecz zdjęciach widać, że nadmiar wody z dachu leje się prosto na trybuny i przejścia między sektorami. Ten problem sam nie zniknie. Znowu będziemy liczyć na Opatrzność? Że to był tylko pechowy zbieg okoliczności?
OdpowiedzUsuńCwaniakom z zarządu stadionu poza pensjami wypłacono gigantyczne premie. Pytam się za co? Czy u nas nikt nie potrafi sensownie zredagować umowy? Żeby było wiadomo kto za co odpowiada i za co bierze pieniądze?
Mnie nikt nie płacił nigdy pensji wyłącznie za to, ze byłem na etacie.
Myślałem, że sprawa Stadionu Narodowego nie będzie nas chwilowo przynajmniej, zajmować. Ale gdzie tam.
OdpowiedzUsuńhttp://www.rp.pl/artykul/182403,945758-Narodowa-studnia-bez-dna.html
Okazuje się, że w stolicy powstała skarbonka bez dna. Obiekt stoi, ale nieukończony. Zarządzający wzięli pensje, premie. Stanęli w kolejce do orderów.
A budżet, czyli my, płacimy za czyjąś beztroskę i niefrasobliwość.
Podsumowanie wydatków związanych ze stadionem Narodowym:
OdpowiedzUsuńJak szacuje resort sportu, w przyszłym roku dokończenie tej rządowej inwestycji kosztować będzie budżet państwa jeszcze 34 mln zł (NCS zapłacił generalnemu wykonawcy pełną sumę kontraktu już w lutym tego roku).
Stadion już kosztuje o ćwierć miliona więcej, niż zakładał kontrakt, i sięga prawie 2 mld zł (kontrakt opiewał na 1,2 mld). Do poprawy cała lista: m.in. trzeba wykończyć powierzchnie do wynajęcia pod kantynę z salkami konferencyjnymi i restauracją, sale wystawiennicze, tak by można je było wynająć i by stadion mógł – przynajmniej w części – na siebie zarabiać. Do tego trzeba kupić system IT integrujący system sprzedażowy i księgowy. Narodowy musi też zainstalować system zarządzania obiektem (BMS), który będzie obsługiwał zdalnie system klimatyzacji i wentylacji.
NCS wciąż nie podpisał z generalnym wykonawcą stadionu protokołu odbioru końcowego i nie nastąpi to w ciągu najbliższych miesięcy. Lider konsorcjum złożył wniosek o upadłość i wystąpił z pozwem na 400 mln zł roszczeń wobec NCS tytułem niezapłacenia za roboty dodatkowe.
Usunięcie usterek i nieprawidłowości stwierdzonych podczas odbioru i eksploatacji, koszty zastępczego nadzoru inwestorskiego to kolejne 3 mln zł, jakie musi zapłacić resort sportu, właściciel NCS.
Inny kłopot to koszty utrzymania. Szefowie NCS podawali, że roczny koszt utrzymania Stadionu Narodowego to ok. 17–18 mln zł. Jeśli będą organizowane imprezy – koszty rosną dwukrotnie. Ale to część prawdy.
Jak wyliczył resort sportu, sam podatek od nieruchomości wyniesie w przyszłym roku 15 mln zł, ubezpieczenie obiektu – kolejne 7 mln zł. Do tego koszty ekspertyz i obsługi prawnej NCS, które będzie się procesowało z Hydrobudową. To kolejne 4 mln zł rocznie, a więc dwa razy więcej niż dotychczas (choć to Prokuratoria Generalna będzie reprezentować roszczenia spółki przed sądem). Według ministerstwa „ostateczny zakres pomocy prawnej jest uzależniony od treści pozwu, jaki został złożony przez Generalnego Wykonawcę, oraz stanowiska procesowego Skarbu Państwa".
Szefom NCS nie udało się pozyskać sponsora tytularnego, który płaciłby za nazwę, ani wynająć powierzchni pod firmy.
W tekście jest błąd.
OdpowiedzUsuńNie ćwierć miliona, ale blisko 800 mln złotych. To dotychczasowe przekroczenie kosztów planowanych. Dokładnie, pieniądze już wypłacone wykonawcom.
Czy ktoś przewidywał taki obrót sprawy?
OdpowiedzUsuńCzyżby zaczęło się rozdawanie razów na oślep? Czy to tylko planowe działanie platfusów?
www.sport.pl/pilka/1,64946,12745420,Stadion_Narodowy__Szef_NCS_zwolniony__Jest_juz_nowy.html
Odwołanego szefa NCS zastąpi ... zgadnijcie kto? Oczywiście Marcin Hera. Tak, tak. To ten sam prezes spółki PL 2012, któremu nie dano dokończyć budowy stadionu Narodowego.
O wypłaconych mu pensjach i premiach można poczytać w necie.
Na czym polega odnowa?
Kolesie górą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!