czwartek, 21 czerwca 2018

Zbroić się, czy tylko o tym opowiadać?



Dzisiejsze wystąpienie ministra Błaszczaka pokazuje mi jak głęboko świat zachodni „przysnął” w minionych latach. 
Ile teraz mamy do odrobienia. Do czego prowadzi sybarytyzm i konsumpcjonizm. 
Świadomość, że od ponad 70 lat mamy pokój w Europie działała na wielu decydentów usypiająco. Tymczasem Rosja, po rozpadzie ZSRR i pierwszych latach przekształceń, uruchomiła program modernizacji swoich sił zbrojnych. Oni tak mają. Nie dojedzą, wyrzekną się wiele, ale na armię nie poskąpią grosza. Obietnica Putina, że wojna już nigdy nie będzie toczyła się na ziemi rosyjskiej nie jest dzisiaj tylko pustym sloganem.
W tym samym czasie Europa zachodnia ograniczała wydatki na zbrojenia, na modernizację wyposażenia wojsk, a nawet na utrzymanie w ruchu tego co jest na wyposażeniu wojsk poszczególnych państw. Doprowadzono do tego, że Bundeswehra ma problemy z wystawieniem kontyngentów do zabezpieczenia obsady np. wschodniej flanki NATO.
Chęć zysku za wszelką cenę spowodowała, że Niemcy zbudowali w Rosji najnowocześniejszy ośrodek szkolenia wojsk lądowych, a Francja zbudowała dwa najnowocześniejsze śmigłowcowce klasy Mistral. Normą stała się sprzedaż najnowocześniejszych materiałów i technologii swemu najgroźniejszemu przeciwnikowi m.in. na budowę Nord Stream II. Jednocześnie np. Niemcy odmawiają Polsce sprzedaży licencji na produkcję prochu do pocisków do czołgów Leopard które wspaniałomyślnie przekazali nam kilka lat temu, bo to było tańsze niż ich złomowanie na miejscu. Pod tym względem nie ustępują im USA, które sprzedały nam F-16 z ograniczonym zakresem wykorzystania bojowego. Można to interpretować w ten sposób, że te kraje dalej traktują nas jako mało pewnego sojusznika.
Dla odmiany Polska popisała się przekazaniem w niepewne ręce /Egipt/ najnowocześniejszego sprzętu łączności radiowej, bez odpowiedniego zabezpieczenia kontrwywiadowczego. Pisałem o tym wczoraj.  
Sporo znaków zapytania związanych jest z planami modernizacji naszej armii. Dużo się na ten temat mówi i pisze, ale wymiernych efektów jest niewiele. Gdy szefem MON był A. Macierewicz słyszeliśmy sporo obietnic z których niewiele przeszło do fazy realizacyjnej. To nie dotyczy wyłącznie dostaw sprzętu do wojsk, ale również podpisanych umów na dostawy w oznaczonym terminie. Warto zastanowić się dlaczego tak się dzieje? 
Nie zmieniło się jedno. Za otwartą krytykę polityki modernizacyjnej wyposażenia wojsk pożegnał się ze stanowiskiem dowódca Marynarki Wojennej kontradmirał M. Mordel https://www.wykop.pl/wpis/32896657/dowodca-marynarki-wojennej-odwolany-za-krytyke-w-s/
Poszedł w ślady odwołanego kilka lat temu gen. Skrzypczaka.
Osobiście, kiedy czytam o gigantycznych kwotach planowanych na zakupy uzbrojenia dla wojsk, zadaję sobie pytanie, ilu z tych decydentów ma świadomość jaki będzie pożytek z tych zakupów? Przykładowo, czy na Bałtyku potrzebny jest nam okręt podwodny? Jeśli tak, to ile ich powinniśmy mieć żeby odgrywały znaczącą rolę w ewentualnych działaniach na morzu? Może przeznaczone na ten cel pieniądze trzeba wydać rozsądniej, na jednostki nawodne?
Odnoszę coraz częściej wrażenie, że nasze planowanie strategiczne ciągle odnosi się do pola walki sprzed kilkudziesięciu lat. Jedyna nadzieja w tym, że nie dojdzie do praktycznego sprawdzenia po czyjej stronie jest racja. No i pytanie bez odpowiedzi, czy Rosja zechce czekać aż staniemy się realną przeciwwagą dla ich niecnych planów?
Pozostaje jeszcze kwestia gdzie lokować zakupy? W kraju, czy u producentów zagranicznych? Gdzie powinien być priorytet? 
Moim zdaniem powinniśmy preferować zakupy w przemyśle krajowym, import powinien stanowić jedynie uzupełnienie. Sytuacja międzynarodowa jest dzisiaj na tyle niestabilna, że musimy szybko stworzyć realną przeciwwagę dla zapędów Rosji. Dzisiaj konflikty rozstrzygane są bardzo szybko i budowanie naszego bezpieczeństwa na wsparciu USA i innych europejskich członków NATO może okazać się zawodne. Wtedy znowu pozostanie nam biadolenie. 

stary.piernik 

5 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że obecnie zbyt dużą wagę przywiązuje się do fasadowości działań władzy. Tak to przynajmniej wygląda w przekazie medialnym. Prezydent w sumie wykonuje swoją rolę, reprezentuje, uczestniczy, awansuje, nadaje odznaczenia itd. Natomiast premier i jego ministrowie powinni koncentrować się na pracy, a nie na opowiadaniu o tym co robią, czy zrobią. Od tego są rzecznicy rządu i poszczególnych resortów. Tak samo nie powinni, moim zdaniem, całymi stadami uczestniczyć w miesięcznicach, uroczystościach kościelnych itp. Nie za to biorą pensję. Co innego jeśli robią to prywatnie, a co innego kiedy okupują pierwsze rzędy przed ołtarzem. Do tego nie zawsze wiadomo, czy to afiszowanie się jest naturalne, czy tylko na użytek mediów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opozycja usiłuje wykreować nowy temat na kanikułę. Jest nim maglowanie wyniku lokalnego referendum o celowości budowy CPK w gminie Baranów. Najważniejsze, według opozycji jest to, że mieszkańcy którzy wzięli udział w referendum, w przeważającej większości wypowiedzieli się przeciwko lokalizacji CPK w ich gminie. Opozycja dodatkowo neguje celowość budowy CPK w dowolnej lokalizacji w Polsce jako przedsięwzięcia wykraczającego poza nasze możliwości ekonomiczne i potrzeby gospodarcze.
    Nie powinno nikogo dziwić, że każdy jest przeciwny inwestycji która narusza jego status quo. Jednak życie we wspólnocie jaką jest państwo wymaga ustępstw dla dobra ogółu. Gdyby było inaczej, przed wojną nie powstałaby Gdynia czy COP, a po wojnie PAK, Bełchatów, czy KGHM.
    W przypadku CPK problem tkwi w znalezieniu źródeł finansowania jego budowy. Nie można dopuścić do sytuacji, gdy korzyści z jego eksploatacji /o ile przedsięwzięcie zostanie zrealizowane/ będą udziałem zagranicy, co może nastąpić gdy kredyty na budowę zostaną zaciągnięte w bankach zagranicznych. Idealnym rozwiązaniem byłoby rozpisanie pożyczki narodowej na sfinansowanie budowy CPK. Dzisiaj negowanie celowości budowy CPK jest działaniem na szkodę Polski i Polaków. Krytykantów posądzam o brak wyobraźni. Położenie geopolityczne Polski nie musi być wyłącznie naszym przekleństwem. Handel między Wschodem a Zachodem istniał, istnieje i będzie istniał. Co stoi na przeszkodzie żeby Polska zarabiała na pośrednictwie w tym handlu?
    Lepiej żeby wyręczali nas inni? Jeżeli Polska nie włączy się do się do tego systemu, skorzystają inni np. Niemcy. O to chodzi? Nam wolno wyłącznie budować i udostępniać wszystkim chętnym drogi i linie kolejowe na kierunku wschód-zachód, bo na kierunku północ-południe już tak sielankowo nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie co nasi „fachowcy” od piłki kopanej będą nam wmawiać po dzisiejszym meczu z Kolumbią?
    Chcieliśmy wygrać ale nam Kolumbijczycy nie dali!!!!
    To co? Z Japonią przyjdzie nam grać o honor?
    Czy tylko o pietruszkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój komentarz do przegranego meczu: Po pierwsze, przeciwnicy okazali się lepsi. Po przegranych meczach końca świata nie będzie. Nie będzie żadnej gry o honor. Ostatni mecz w fazie grupowej trzeba rozegrać, bo takie są zasady eliminacji w tym turnieju. Potem będzie pakowanie walizek i powrót do domu. A tu w perspektywie kolejne eliminacje do kolejnych mistrzostw i ból głowy u trenera. Kim grać?
      Czy zdążymy się podnieść?

      Usuń
    2. A mnie to lata.

      Usuń

Informacja dotycząca plików cookies: