Koń jaki jest
każdy widzi. Od dawna zastanawiam się czy warto o takich sprawach pisać. Mam do
tego wstręt, ale muszę go przemóc.
Tym razem
chodzi o komentatorów wydarzeń bieżących w naszej polityce i nie tylko. W
prasie mają swoje stałe rubryki, w radio czy tv wyskakują na każde zawołanie,
obojętnie czy potrafią coś sensownego powiedzieć, czy nie.
Można nad tym
przejść do porządku gdyby nie ostentacyjna tendencyjność ich wypowiedzi
medialnych. Skrajnym przykładem jest prof. Kik /złośliwcy cytują czasem jego
wypowiedzi sprzed 2015 roku/. Ostatnio stara mu się dorównać prof. Modzelewski
/ten od finansów/ kojarzony najczęściej z ustawami o PIT, CIT i VAT. Za takich koniunkturalistów uważam też Karnowskiego i Sakiewicza. Są też
i „farbowane lisy” wśród których prym wiedzie Marcin Wolski ze swoim programem „w
tyle wizji” https://pl.wikipedia.org/wiki/W_tyle_wizji
Ma wybitne zdolności adaptacyjne do zastanej sytuacji.
Ma wybitne zdolności adaptacyjne do zastanej sytuacji.
O politykach
trudno mówić, bo to tuby propagandowe swoich macierzystych partii. Oni
specjalizują się w dowalaniu konkurencji. Tu prym wiodą takie tuzy jak
Szejnfeld i Święcicki. Nie należy też zapominać o dziennikarzach prowadzących
własne programy autorskie, czy występujących gościnnie u kolegów. Tu na czoło
wysuwa się red. Jachowicz, który według mnie powinien już dawno trzymać się z
dala od mikrofonu.
Jaki sens ma prowadzenie programu „Studio Polska”? Mimo szumnej zapowiedzi na początku każdego programu prowadzący nie są w stanie utrzymać go w ryzach. Nikomu jeszcze nie pomogli, a w dodatku nie dają się do końca wypowiedzieć uczestnikom programu, zresztą przez nich zaproszonych. Merytorycznie też nic nie wnoszą, bo powielają teksty które na okrągło lecą w TVP Info.
Jaki sens ma prowadzenie programu „Studio Polska”? Mimo szumnej zapowiedzi na początku każdego programu prowadzący nie są w stanie utrzymać go w ryzach. Nikomu jeszcze nie pomogli, a w dodatku nie dają się do końca wypowiedzieć uczestnikom programu, zresztą przez nich zaproszonych. Merytorycznie też nic nie wnoszą, bo powielają teksty które na okrągło lecą w TVP Info.
Zastanawiam
się po co ministerstwa utrzymują rzeczników prasowych jeśli ciągle przed mikrofonami
występuje kierownik resortu? To jakaś nowa świecka tradycja? Co wobec tego,
poza pobieraniem pensji, robią rzecznicy prasowi? Kiedy pracują ministrowie
jeśli spędzają czas na konferencjach prasowych lub w ławach poselskich?
Wyjątkiem
jest Sejm, ale nazwiska rzecznika prasowego Senatu nie znam. Nie sądzę żeby był to
marszałek Karczewski.
Tematem samym
w sobie jest tzw. dziennikarstwo śledcze. Nie bardzo wiem na czym ono ma
polegać, zwłaszcza gdy oglądam programy Anity Gargas. Nawet mało rozgarnięty
człowiek widzi, że pani redaktor pracuje na podrzuconych materiałach, a więc
żeby dokopać opozycji. Własnej pracy tam niewiele. Bardziej liczy się tworzenie
atmosfery tajemniczości wokół emisji kolejnego odcinka. Odbywa się to w stylu
„już za chwileczkę, już za momencik …”. Gdzie ta sensacja? Takich „śledczych”
jest więcej. Niektórzy są w posiadaniu ciekawych informacji, ale zwyczajnie
boją się o nich mówić, czy pisać. To grozi śmiercią lub kalectwem. Nie wychylać
się.
Cała
publicystyka sprowadza się więc do zamulania. Powtarzanie w kółko tych samych
wątków i staranne unikanie tematów trudnych czy wręcz drażliwych. Czego jednak
mam oczekiwać gdy prezesem TVP jest Kurski znany z powiedzenia, że „ciemny lud
wszystko kupi”. Człowiek który reaguje jak małe dziecko gdy obwieszcza, że TVP
kupiła kolejną zapchajdziurę do programu polskiej tv.
Rację mają
internauci, że dzisiaj najwięcej rzeczowej informacji można znaleźć w
internecie. Warunek jest taki, że trzeba umieć odsiewać plewy i znać
jakiekolwiek języki obce.
stary.piernik
Firmy ochroniarskie w dalszym ciągu pełnią służbę wartowniczą w obiektach wojskowych. Żeby było ciekawiej, te same firmy ubiegają się o dotacje PFRON z tytułu zatrudniania rencistów. To też jest sukces „dobrej zmiany”?
OdpowiedzUsuńO ile dobrze pamiętam, PiS w opozycji krytykował ten stan rzeczy.
Nasze media uznały sprawę usunięcia pomnika katyńskiego w New Jersey za zakończoną. Pomnik zostaje, tyle że przesunięty o jedną przecznicę /około 60 m/. http://wolnosc24.pl/2018/05/11/burmistrz-new-jersey-proponuje-nowe-rozwiazanie/
OdpowiedzUsuńTylko czyj to sukces? Burmistrz powiedział to co powiedział. To poszło w świat. Czy będą, a jeśli tak, to jak będą wyglądały, jego przeprosiny marszałka Karczewskiego i Polaków? Podobno dowiemy się jutro. Poczekam więc.
Poza wszystkim zaczynam podejrzewać, że to jednak była ustawka. Tylko co miało być tym razem przykryte?
JUST ACT 447?
Bardzo ciekawy przykład manipulacji medialnej można było obserwować w dzisiejszym wydaniu „Woronicza 17”. https://vod.tvp.pl/video/woronicza-17,13052018,36913564
OdpowiedzUsuńProwadzący, red. Rachoń podał, za radiem Szczecin, informację o zarobkowym wykorzystywaniu przez prostytutki apartamentu posła PO S. Gawłowskiego w jednym ze szczecińskich hoteli. Informacja wywołała ostrą dyskusję w wyniku której posłowie Halicki, Misiło i Struzik, opuścili studio. To nie pierwszy przypadek kiedy uczestnicy programu demonstracyjnie opuszczają studio. Uznali, że tak jest im politycznie wygodnie.
W tym przypadku Rachoń osiągnął dwa cele. Jeden, to dorzucenie kolejnej negatywnej oceny Gawłowskiego, a drugi to stonowanie dyskusji o wczorajszym marszu wolności w Warszawie. Dyskusja odbyła się, ale miała charakter jednostronny, bo uczestniczyli w nie tylko Suski, Ścigaj i Dera.
Święte oburzenie Halickiego, Misiło i Struzika ma według mnie łatwe uzasadnienie. Każdy z nich ma w swoich szeregach partyjnych przykłady działań posłów, czy byłych posłów, nie akceptowalnych w opinii społecznej. Według mnie zostali zaskoczeni tematem i nie byli przygotowani na żadną ripostę, co świadczy o ich intelektualnej miałkości. Żaden z nich nie jest kryształowy, ale byli przyzwyczajeni do sytuacji w której o ich wpadkach media milczały dobrowolnie, na zasadzie autocenzury, albo robiono to poprzez różne formy szantażu, od straszenia sprawami sądowymi poczynając.
Faktem pozostaje, że dzięki takim metodom, w dalszym ciągu nie ma rzeczowej debaty o sprawach naprawdę ważnych, które mieszczą się w powiedzeniu, że „PiS może przegrać jedynie z samym sobą”. Ciągle rzuca nam się przed oczy kolejne sondaże popularności partii politycznych, ale komentarz jest jednostronny, w stylu prowadzi PiS. Mniej się mówi o tym, że w tych samych sondażach, lewica ma już około 10% poparcia, a to jest sygnałem bardzo niekorzystnym dla rządzących.
O tym już mniej się mówi. Przynajmniej w mediach głównego nurtu.