niedziela, 7 stycznia 2018

Co wynika z wizyty MM w Budapeszcie?

Dla mnie przede wszystkim to, że trzeba zebrać te kilka pewnych głosów które spowodują storpedowanie inicjatywy biurokratów unijnych wobec Polski. Krótko mówiąc, głosy sprzeciwu które zablokują wdrożenie art. 7. Co to oznacza? Tyle, że przychylność samych Węgier nie wystarczy. Potrzebnych jest jeszcze co najmniej 6 głosów pewnego poparcia i intensywna kampania propagandowa, na forum międzynarodowym, pokazująca bezprawność działania Timmermansów i całej reszty unijnych biurokratów. 
Tu nie ma miejsca na jakikolwiek dialog, bo Bruksela jest głucha na nasze argumenty. Różni komentatorzy, nie tylko polityczni, mówią wprost, że nie ma znaczenia co nie spodoba się Brukseli. Ważne że się nie spodoba, a sposób wyrażenia dezaprobaty należy wyłącznie do urzędników Brukseli.  

Są tylko dwie drogi rozwoju afery wokół art. 7. Jedna to zablokowanie procedury wobec niewystarczającego poparcia krajów członkowskich UE na forum Rady UE /wymagane poparcie 22 państw członkowskich/. Druga, to brak jednomyślności podczas głosowania na szczycie unijnym. Wystarczy jeden głos sprzeciwu, nie wstrzymanie się od głosowania! Polska w tym głosowaniu nie uczestniczy.

Jakie są szanse na to, że będzie kontynuacja tej hecy? Teoretycznie niewielkie, ale znając przebiegłość różnych Timmermansów, Junckerów itp., wszystkiego można oczekiwać. 
Dlaczego piszę „teoretycznie”? bo każdy realnie oceniający rzeczywistość musi mieć świadomość, że biurokraci z Brukseli testują na Polsce jak daleko mogą się posunąć w sekowaniu upatrzonej ofiary. Jeśli spacyfikują Polskę, w przyszłości wszystko im będzie wolno. Jeśli im się nie uda, nic straconego, będą próbowali z innym numerem. Nie odpuszczą, bo to dla nich być albo nie być. Polska jest tylko pionkiem w tej grze.

Zdania są podzielone co do tego, czy chodzi tylko o pieniądze?

Mam jeszcze jedną refleksję. Państwa członkowskie UE przyjmują do stosowania coraz nowe dokumenty. Po ich przyjęciu okazuje się, że zawarte zapisy każdy rozumie na swój sposób, co stwarza pole do manipulacji. Króluje nowomowa z jej „wartościami europejskimi” na czele. 

Dlaczego, na etapie uzgodnień nie dokonuje się wyjaśnienia wątpliwości? Na przeszkodzie stoi nieznajomość języków urzędowych UE, czy brak zrozumienia słowa pisanego?

Swoją drogą, dlaczego nie ma tekstu jednolitego traktatu unijnego? Tu jest podstawowe źródło manipulacji. 

stary.piernik 

15 komentarzy:

  1. http://kontrowersje.net/ligia_krajewska_rycz_cy_papierek_lakmusowy_po

    Tym razem chodzi mi o komentarze pod tym tekstem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tydzień zaczyna się normalnie, czyli od obiecania co to my zrobimy. A mnie naiwnemu wydaje się, że na szczeblu rządowym bardziej trzeba robić niż opowiadać, że się coś zrobi. To już trwa miesiąc! Korekty można robić zawsze. Z tego co widać i słychać wnoszę, że trwają targi między premierem a prezydentem o to kto ile zagarnie dla siebie. To skutek braku czytelnych podziałów kompetencyjnych. Zawsze jest tak, że kolejka do orderów jest długa, a chętnych do roboty to już nie.
    Najświeższa informacja jest taka, że jutro w południe prezydent powoła nowy rząd. Może już dzisiaj dowiemy się w jakim kierunku pójdą zmiany w strukturach rządu. Może ruszy coś z jego odchudzaniem? Może.
    Ja nieodparcie mam wrażenie, że ciągle jestem świadkiem działań pozornych. Czy jest jakaś sprawa podjęta przez „dobrą zmianę” która została doprowadzona do chwalebnego końca? Ja takiej nie znam. Wszystko jest nieustannie w toku, od miesiąca, od roku, od dwóch lat. Słuchanie tłumaczeń, że inaczej się nie da stało się nudne. O tym, że można inaczej przekonują działania podejmowane w innych krajach, które borykają się z podobnymi problemami. U nas ciągle trwa obchodzenie problemu jak zgniłego jaja. Czego się boją? Naruszenia umowy, czy zmowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "borykają się": czas przeszły dokonany? Czy jaki?

      Usuń
    2. Polska język trudny język.
      Borykają się i już.

      Usuń
    3. "Przecieki kontrolowane gównarzerii "dobrozmianowej" dla podtrzymania emocji u fanatycznych wyznawców, którzy byli i są nadal ślepymi i głuchwymi idiotami."
      .................................
      Oryginał, jeszcze cieplutki. Z takim mądrym "kanałem" nie jest po drodze!

      Usuń
    4. Sugerujesz, że mam znać to "źródło"?

      Usuń
    5. Zachowujesz się jak troll. Wrzucasz coś i znikasz. Coś sugerujesz i … sprawa przestaje być dla Ciebie interesująca. Jak na osobę starszą przystało zachowujesz się jak dziecko.
      Będę musiał pomyśleć o zafundowaniu Ci łopatki i wiaderka. Bo piaskownicę prawdopodobnie już masz. Nie zapomnij o krótkich spodenkach :)
      Rób tak dalej :(
      p.s. internet jest zbyt rozległy żebym sam wszystko znalazł :(
      Poza tym nie wiem czy warto szukać.

      Usuń
  3. Spotkanie premiera z Junckerem jest przedmiotem dywagacji wielu komentatorów politycznych. Czy od wyników tego spotkania coś zależy?
    http://niezalezna.pl/213487-totalna-opozycja-zglupieje-do-reszty-juncker-swojawypowiedzia-wycial-im-niezly-numer
    Zgłupieć to można po przeczytaniu takiego tytułu. Co naprawdę powiedział Juncker? W jednej z wcześniejszych wypowiedzi rozwinął swą myśl, mianowicie wyjaśnił, że Komisja Europejska dysponuje innymi narzędziami nacisku na państwa członkowskie. A więc nie ma się z czego cieszyć, a raczej wzmóc czujność.
    Poza tym, Juncker wyraził raczej czyjąś myśl. Kto rozsądny piłuje gałąź na której siedzi?

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam sondaże.
    Premier jeszcze nic konkretnego nie zrobił, nawet nie sformował własnego rządu, a już ma największe poparcie społeczne, zresztą do spółki z prezydentem.
    I ja mam w to bezkrytycznie wierzyć?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mamy, po liftingu, nowy rząd Mateusza Morawieckiego. Rząd jako efekt zgniłego kompromisu między PiS a prezydentem. Tą rundę wygrał prezydent. Czy to jest koniec „dobrej zmiany” i zwycięstwo kunktatorstwa? Moim zdaniem tak. Ciekawe jak zostaną „zagospodarowani” ministrowie „spuszczeni” z poprzedniego składu? Szczególnie interesuje mnie dalszy los Antoniego Macierewicza. Czy w nowej sytuacji dojdzie do spotkania MON w Białym Domu?
    Reszta przed nami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odwołując ministra Macierewicza prezes pokazał swoje prawdziwe oblicze kunktatora. Być może, na otarcie łez, AM zostanie wicemarszałkiem albo nawet marszałkiem Sejmu. Ale to niczego nie zmieni. Okazało się, że sprawy ambicjonalne prezydenta są ważniejsze niż wszystko inne.
    Czemu ma służyć odwołanie ministra Szyszko? Ma pokazać, że awantura wywołana przez Brukselę wokół kornika w Puszczy Białowieskiej była zasadna?
    Czekam na poważne komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedna z zagadek rekonstrukcji rządu to odwołanie minister Streżyńskiej i pozostawienie vacatu. Bierzemy przykład z Niemców i też będziemy rekonstruować rząd do … końca kadencji Sejmu?

    OdpowiedzUsuń
  8. Proponuję uważnie obserwować poczynania posła Kukiz’15 Tyszki. Będzie autorem niejednej niespodzianki. https://www.google.pl/search?client=opera&q=tyszka+kukiz+&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8 Warto znać nie tylko jego nazwisko https://mamprawowiedziec.pl/strona/polityk/51687_stanislaw_tyszka/informacje

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy dzisiaj w Pałacu Namiestnikowskim ziściło się?
    https://www.polskieradio.pl/130/5925/Artykul/1951690,Andrzej-Duda-do-Mateusza-Morawieckiego-jest-pan-moim-premierem
    Jakie jest umocowanie prawne takiego stwierdzenia?

    OdpowiedzUsuń
  10. Po rekonstrukcji rządu ciężar dyskusji przeniesie się na ocenę przewidywanej skuteczności poszczególnych ministrów na wyznaczonych im stanowiskach. Rzecz w sumie nieszkodliwa, bo to jest właśnie wróżenie z fusów.
    Opozycja ma proste zadanie, bo oni krytykują z zasady wszystko co jest firmowane przez koalicję rządzącą. Gorzej jest z tymi którzy przychylnym okiem patrzą na to co robią rządzący.
    I tu pojawia się problem. Przeprowadzone zmiany w składzie rządu nie wszystkim przypadły do gustu. Wielu mówi wprost, że zostali oszukani przez PiS. O ile można przeboleć odwołanie Streżyńskiej, Waszczykowskiego, Radziwiłła czy Szyszki, to już nie da się tego powiedzieć o odwołaniu Macierewicza. Ten ostatni podobno jeszcze rano był niezagrożony. Zapomniano jednak o słynnej zasadzie: jedyne co jest pewne, to śmierć i podatki. W rezultacie Macierewicz został przez prezesa złożony na ołtarzu wyższych celów. Rzecz w tym, że nie wiadomo jakie one są, te wyższe cele. Za to wiadomo, że prezes spuści do kanału każdego najwierniejszego z wiernych, bez wyjątku. Zrobił to wielokrotnie.
    Nowa sytuacja jest też potwierdzeniem, że ego prezydenta jest ważniejsze niż wszystko inne. Nie wspomnę o tym, że w naszych realiach generał wykopał ze stołka swego przełożonego, bo general Kraszewski jako żołnierz służby czynnej, mimo że zatrudniony w BBN, w sprawie dostępu do informacji niejawnej, podlega ministrowi obrony narodowej. Taka sytuacja, przynajmniej w III RP, miała miejsce po raz pierwszy.
    Dla mnie o wiele ważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy dokonana zamiana jest zmianą na lepsze?
    I tu nie mam najmniejszych złudzeń. Spotkałem opinię, że Błaszczak był najsłabszym ministrem w rządzie Beaty Szydło. Za to do perfekcji opanował sztukę wazeliniarstwa. Jest tu jeszcze inny problem, umiejętność doboru ludzi do współpracy. W MSWiA jego kulą u nogi był wiceminister Jarosław Zieliński. Jak będzie w MON?
    Z kolei Jacek Czaputowicz był w organizacji Wolność i Pokój, wspólnie z Bartłomiejem Sienkiewiczem. Jest typowym ministrem z łapanki. Jego konkurentem był prezydencki minister Krzysztof Szczerski, na którego odejście do rządu nie wyraził zgody prezydent. Mówi się, że to człowiek „ze stajni Geremka”. Z MSZ związany od 1990 roku /zatrudniał go Skubiszewski/.
    Jak to ma się do dobrej zmiany?

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: