Pojawia się
coraz więcej informacji z których wynika, że MM jako minister finansów, a teraz
jako premier, może okazać się dla Polaków szkodnikiem kto wie czy nie gorszym
niż przeklinany przez wielu Balcerowicz. http://ngopole.pl/wydaniaspecjalne/GlosPolski/GLOS%2047.2017_S.pdf /str. 2, 14, 16/.
Wiele ciekawych informacji
można znaleźć w prasie polonijnej, chociaż często są to przedruki z prasy
krajowej.
Podstawowa
wątpliwość dotyczy rzekomo wysokich kwalifikacji jako ekonomisty i bankowca
obecnego premiera. Wynika to z prostej arytmetyki. https://pl.wikipedia.org/wiki/Mateusz_Morawiecki
Po przeczytaniu oficjalnego biogramu trudno uwierzyć w jego wysokie
kwalifikacje. Ilość ukończonych renomowanych uczelni i kursów, a także okres w
jakim to się odbywało, wprawia w zdumienie. W dodatku to wszystko
poprzetykane jest działalnością biznesową. Co jednak bardziej zdumiewa, to
jawna praca na dwa fronty. Współpraca z PO i w tym samym czasie kontakty z PiS,
przeplatane pracą w ramach kontraktu bankowego. Żadnego zażenowania. Jak teraz
uwierzyć w jego lojalność na nowym stanowisku? Nie chcę być złośliwy, ale to klasyczny
przykład religii TQM.
Zwróciłem
uwagę na coś innego. W mediach krajowych okoliczności rekonstrukcji rządu Beaty
Szydło były i są doskonale zamulone. Tak naprawdę wyjaśnienia nie ma po dzień
dzisiejszy. Tymczasem prasa polonijna ma na ten temat swoją wiedzę, której nikt
nie dementuje. Obraz jaki się wyłania nie można uznać za budujący. Otóż z tych
relacji wynika, że męskie grono tego rządu, z wicepremierami na czele,
kontestowało premiera i trwało to dość długo, bo pierwsze informacje pochodzą z
początku 2016 roku. Dla mnie nie jest to żadne zaskoczenie. Zawsze miałem
wątpliwości co do lojalności Gowina wobec PiS. Pojawiały się sugestie, że
prowadził, wspólnie z Kukizem, zakulisowe rozmowy na temat stworzenia formacji
politycznej na rzecz urzędującego prezydenta RP. Jego znaczenie w koalicji
rządzącej wzrasta /przejmuje wyrzuconych posłów PO/. Istotną rolę w tych
przetasowaniach odegrała sprawa neutralizacji ZZ. Okazuje się, że pomocną dłoń
w kierunku prezesa wyciągnął starszy Morawiecki, który zadeklarował poparcie w
głosowaniach koalicji rządzącej za cenę mianowania syna na stanowisko premiera.
O tym, że prezesa nie obowiązują żadne zasady nie trzeba mnie przekonywać. Odstawienie
Macierewicza na boczny tor nie przedstawiało żadnego problemu. Nie pierwszy,
nie ostatni. Pytanie, w imię czego to zrobił?
Zatwardziali
fani „dobrej zmiany” usiłują dopatrywać się genialnych posunięć w kolejnych decyzjach
prezesa na scenie politycznej. Mogłoby
tak być, gdyby nie „przecieki” odsłaniające miałkość tego typu działań, żeby
nie powiedzieć czegoś więcej.
Prezes ma
pełną świadomość że nie uda się wyjaśnić do końca okoliczności katastrofy
smoleńskiej. Wyznaczony na 10 kwietnia 2018 roku termin końcowego raportu z
prac komisji Macierewicza jest tylko kolejnym etapem na drodze do rozwikłania
zagadki. Potwierdził to sam Macierewicz w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. Prezes
doszedł do wniosku, że miesięcznic dalej ciągnąć się nie da, bo one już nic nie
wniosą do debaty publicznej. Celem jest teraz postawienie w Warszawie pomników
upamiętniających prezydenta Lecha Kaczyńskego.
Nie ukrywam, że oceniam to
negatywnie. Polska to mimo wszystko nie Korea Północna i nie powinniśmy zmierzać
do kultu jednostki nawet wobec osoby zmarłej.
Atmosfera wokół katastrofy smoleńskiej
jest dzisiaj taka, że dla obserwatora z zewnątrz ważniejsze są pomniki niż
dotarcie do prawdy. Zresztą coraz
częściej przewija się świadomość tego, że przy braku dostępu do wraku, do
oryginalnych zapisów z czarnych skrzynek, próby wyjaśnienia okoliczności
katastrofy to tylko poszlaki nie stanowiące dowodów dla sądu. Nie od rzeczy
jest przypomnienie, że ustalanie przyczyn
katastrofy nad Lockerby trwało 10 lat, a komisja śledcza odtworzyła ze
szczątków wrak samolotu, co w tamtych realiach było zadaniem nieporównywalnie
trudniejszym.
Wszystko to
powoduje, że w zastępstwie media zajmują się aferami których nie brakuje. Jednak
tu nie ma dalej przełożenia na wyroki sądowe. To z kolei denerwuje ludzi coraz
bardziej. Wielu wręcz twierdzi, że jest to klasyczne gonienie króliczka.
Koalicja
rządząca nie jest monolitem. Taka jest prawda. Jeżeli się o czymś nie mówi, to
nie oznacza, że tego nie ma. O tym, że ta koalicja trwa decyduje zwykłe
kunktatorstwo. Dla jednych jest to możliwość sprawowania wręcz dyktatorskiej władzy,
dla innych możliwość czerpania nie tylko dla siebie, ale dla krewnych i
znajomych królika, których oczywiście w otoczeniu nie brakuje.
Koalicja
stara się nie popełniać starych błędów i wbrew wysokim notowaniom nie ma
zamiaru skracać kadencji parlamentu, co rzekomo miałoby zapewnić jej większość
konstytucyjną. Tu potrzeba cierpliwości i konsekwencji w działaniu.
Dużo się mówi
o nadchodzących wyborach samorządowych, ale mało tu prymitywnego wyłożenia o co
chodzi. Krokiem w dobrą stronę jest zmiana ordynacji wyborczej, podpisanej
ostatnio przez prezydenta RP.
Pomocny w
wyjaśnieniu zawiłości tych działań może być komentarz Bart – Styczeń 17, 2018 21:06 zamieszczony dzisiaj na blogu MK http://kontrowersje.net/prezydent_andrzej_duda_nie_dla_mnie_ale_jak_obieca_em_tak_mog_poprze
Mamy za sobą
rekonstrukcję rządu i pilnie obserwujemy kierunek zmian w polityce tego
zmodyfikowanego rządu. Niby nie ma jeszcze czego oceniać, ale niczego dobrego
się nie spodziewam. Złe oznaki wynikają ze stanowiska szefa MSZ w sprawie
naszych roszczeń wobec Niemiec o reparacje wojenne za szkody popełnione wobec
Polski i Polaków przez III Rzeszę. Jeszcze sprawa nie ruszyła na dobre z
miejsca, a już zaczyna się rozmowa o odstąpieniu, kolejnym, od tych roszczeń. Za
jaką cenę? Że Niemcy chwilowo odstąpią od nękania nas art. 7 traktatu? Poza
tym, jeśli mamy rację w sprawie tego artykułu, po co kolejny „genialny” na
miarę Waszczykowskiego, pomysł o odwołanie się do rozstrzygnięcia sporu przez
Trybunał w Strasburgu, który jest tak samo obiektywny jak komisja wenecka?
Ostatnio
nasilają się demonstracje uliczne opozycji którym towarzyszą zniszczenia mienia
należącego do struktur PiS. Jedyną reakcją mediów jest ustawiczne jojczenie. Mnie
się wydaje, że jeśli te demonstracje są legalne, to ktoś personalnie je zgłasza
i zgodnie z przepisami odpowiada za ich przebieg. Tym samym należy go obciążyć
kosztami naprawy szkody. Policja powinna tylko udokumentować zdarzenie. O odpowiedzialność
personalną można wnioskować jedynie w przypadkach przewidzianych kodeksem
karnym.
stary.piernik
Jak długo można zajmować się pyskówką między panią de domo Woźniakowską, a Ryszardem Czarneckim?
OdpowiedzUsuńTrafienie musiało być niezwykle celne, skoro wywołało taki rezonans. Jeżeli pani Róża poczuła się znieważona, powinna bronić swej godności przed polskim sądem, w końcu sprawuje mandat europosła z ramienia Polski, chociaż mam wątpliwości co do osoby która od 1981 roku żyje właściwie poza granicami Polski i w innym przypadku zabrakłoby dla niej miejsca w polityce. Szukanie pomocy w strukturach unijnych jest żenujące, tym bardziej, że obrażające ją słowa padły w Polsce, a nie na forum PE. Rozważania takie są z gruntu bezprzedmiotowe, bo dzisiaj Polska jest dla eurokratów wdzięcznym chłopcem do bicia, a Czarnecki, póki co nie ma żadnego wsparcia ze strony rządu polskiego, czy przynajmniej polskiego parlamentu.
Lepiej jest godzinami ubolewać nad tym jak to krzywdzą naszego europosła niż zrobić cokolwiek żeby sprowadzić pyskówkę na właściwe tory.
Komentowanie karuzeli wewnątrz rządu MM zaczyna mnie nudzić. Znowu pora powiedzieć, że lepiej już było.
OdpowiedzUsuńCzy wystarczy być wygadanym i trajkotać niczym karabin maszynowy, żeby ogłupiałemu ludowi wcisnąć dowolny kit? Czy zmiany na lepsze mają polegać wyłącznie na mnożeniu rządowych struktur administracyjnych przez ich podział? Jakie pojęcie o świecie w którym przyszło im żyć i funkcjonować, mają osoby powołane na stanowiska ministerialne w obecnym rządzie? Nie potrzeba mnie przekonywać, że w poprzednich rządach było lepiej. Ale tamte rządy przeszły już do historii.
Można opowiadać o walce ze smogiem co ślina przyniesie na język, ale co z tego kiedy się nie wie ile aktualnie kosztuje tona węgla?
Kolejny raz na pierwszą linię ognia wystawiono nowych, a starzy wyjadacze w rodzaju Glińskiego, czy Gowina, spokojnie robią swoje.
Rozrzutność rządzących nie zna granic. W ostatnich kilku miesiącach powołano takie struktury jak Instytut Solidarności i Męstwa z budżetem rocznym 75 mln zł, czy Narodową Agencję Wymiany Akademickiej z budżetem rocznym130 mln zł. Kolejny to Narodowy Instytut Wolności z budżetem rocznym około 100 mln zł. Spece od organizacji pozarządowych wiedzą, że to prosty sposób na podczepienie się do kasy. Ile z tych pieniędzy pójdzie na działalność statutową, a ile przerobi administracja? W końcu z czegoś trzeba żyć i to najlepiej dostatnio. Nie jest moim celem przywoływanie konkretnych nazwisk. Kto chce ten znajdzie.
Polska Fundacja Narodowa to kolejne 100 mln z budżetu. W 2016 roku w MF powołano Radę ds. Przeciwdziałania Unikaniu Opodatkowania. Jaka jest jej skuteczność wobec lawinowo narastającym przepisom. Najświeższy pomysł to nowa ordynacja podatkowa, nad którą zaczęto pracować jeszcze za czasów rządów PO, ma liczyć 700 stron i 500 stron uzasadnienia. Na tym ma polegać to uproszczenie prawa?
Ta lista jest o wieeele dłuższa.
Gdyby ktoś miał wątpliwości co to takiego "dobra zmiana"
OdpowiedzUsuńhttp://prawy.pl/63835-koalicja-popis-stala-sie-faktem/
Mimo, że od głosowań w Sejmie w sprawie projektów ustaw antyaborcyjnych minęło już kilka dni, sprawa nie ucichła. Winne są pokrętne tłumaczenia posłów, zarówno tych prorządowych, jak i opozycyjnych. Wynik głosowania okazał się całkowicie przypadkowy i to za sprawą jednych jak i drugich. Jak było naprawdę trudno jednoznacznie stwierdzić, bo wszystko zależy od tego kto w sprawie się wypowiada.
OdpowiedzUsuńPierwszym komentarzem który odnotowałem był ten u MK http://kontrowersje.net/nawet_aborcj_kaczy_ski_o_mieszy_po_nowoczesn_i_czarne_marsze
Dalej była tylko sieczka medialna, czyli mniej lub bardziej nieudolne tłumaczenie dlaczego głosowałem/głosowałam właśnie tak. Po bliższym zapoznaniu się z tymi „wyjaśnieniami” doszedłem do wniosku, że PiS świadomy swej przewagi liczebnej w Sejmie, zlekceważył problem. Do grona takich pokrętnych tłumaczeń można zaliczyć i to, w wykonaniu pani prof. Pawłowicz http://ngopole.pl/wydaniaspecjalne/GlosPolski/GLOS%203.2018_S.pdf /str. 11/
To fakt, ale nie wszystko można rozpatrywać wyłącznie w tych kategoriach. Cała sprawa ma negatywny wydźwięk prestiżowy dla PiS. Słupki poparcia nie pokazują wszystkiego.
Tak na marginesie powstaje pytanie, do czego prowadzi samodzielność posłów PiS, gdy brakuje wytycznych prezesa?
Dziwnie tendencyjny jest dzisiejszy przekaz dnia. Tematem wiodącym jest brak zgody Senatu na zatrzymanie przez prokuraturę senatora PiS Koguta. „Zapomniano” dodać, że na tym samym posiedzeniu senatorzy nie wyrazili również zgody na uchylenie immunitetów senatorowi Rulewskiemu i senator Lidii Staroń.
OdpowiedzUsuńSamego stanowiska senatorów nie komentuję.