cd
Sporo uwagi
poświęciliśmy w minionym roku reprywatyzacji nieruchomości, nie tylko
warszawskich. Zrobiono z tego niezły spektakl medialny, bo też i aktorzy
znamienici. Niekwestionowaną bohaterką pozostaje urzędująca ciągle prezydent
Warszawy. Obsadzona w wielu rolach jest jednak gwiazdą schodzącą. Komisja
Patryka Jakiego zawzięła się na nią i bez mała spod ziemi wynajduje dowody na
jej notoryczne kłamstwa, zaniechania i zaniedbania.
Nie wykluczam, że wkrótce może dostąpić zaszczytu rozmów z prokuratorami, bo komisja Jakiego w jej ocenie jest niekonstytucyjna. Pytań oczekujących na odpowiedzi jest wiele.
Nie wykluczam, że wkrótce może dostąpić zaszczytu rozmów z prokuratorami, bo komisja Jakiego w jej ocenie jest niekonstytucyjna. Pytań oczekujących na odpowiedzi jest wiele.
Sama tego chciała.
Każdy, kto ma
własny ogląd rzeczywistości, postrzega to inaczej. W sprawie kamienicy przy
ul. Noakowskiego 16 można zrobić niewiele. Może się mylę, ale obecni właściciele nabyli ją w dobrej wierze /tak będą na pewno twierdzili/. Jaka kara spotka ostatecznie rodzinę Waltzów? Czy zostaną zmuszeni do zwrotu korzyści z nienależnego spadku? Czy zostanie im sądownie udowodnione fałszowanie dokumentów i ich niszczenie?
ul. Noakowskiego 16 można zrobić niewiele. Może się mylę, ale obecni właściciele nabyli ją w dobrej wierze /tak będą na pewno twierdzili/. Jaka kara spotka ostatecznie rodzinę Waltzów? Czy zostaną zmuszeni do zwrotu korzyści z nienależnego spadku? Czy zostanie im sądownie udowodnione fałszowanie dokumentów i ich niszczenie?
Jakiej
rekompensaty mogą oczekiwać lokatorzy wyrugowani ze swych mieszkań? I chyba
najważniejsze w tym wszystkim /dotyczy całej warszawskiej reprywatyzacji/,
jakie są gwarancje, że miasto po odzyskaniu nieruchomości nie wystawi jej
ponownie na sprzedaż?
Jest jednak
pytanie ogólniejsze, dotyczącej reprywatyzacji w skali ogólnopolskiej. Kto
zapłaci za błędy sądów i urzędników administracji, którzy doprowadzili do
bezprawnego przejmowania nieruchomości na podstawie fałszowanych dokumentów
właścicielskich? Jaka będzie przyszłość procesu reprywatyzacji? Kto poniesie
odpowiedzialność karną za niedopełnienie obowiązków na zajmowanym stanowisku?
Czy wszystko ograniczy się do tych kilku dotychczas zatrzymanych osób? Czy uda
się wyjaśnić kulisy morderstwa Jolanty Brzeskiej?
Pomarzyć
dobra rzecz. Pora zdać sobie sprawę, że nagłośnienie afery reprywatyzacyjnej w
Warszawie ma też na celu wykreowanie kandydata, spoza układu PO, który będzie
miał realne szanse objęcia stanowiska prezydenta Warszawy po HGW. W Warszawie
jest to zadanie prawie niewykonalne. Powód jest wręcz śmieszny. Warszawiacy
zagłosują z czystej przekory na dowolnego kandydata, byle nie z PiS.
Narzekać i
biadolić będą później. To nie tylko zasługa „słoików”.
Podobno jest
przygotowywana ustawa która ma prawnie uregulować proces reprywatyzacji. Można
przyjąć za pewnik, że nie będzie w niej zwrotów w naturze, a odszkodowania
zostaną ograniczone, bo państwa nie stać na pełną rekompensatę, podobnie jak w
przypadku mienia zabużańskiego. Znowu zwycięży zasada kto szybszy, ten lepszy.
Dla porządku
należy też odnotować działanie sejmowej komisji w sprawie afery AG. Mnie chodzi
nie o sukcesy tej komisji, ale o wyłuskiwanie z niej poszczególnych osób.
Dotychczas doliczyłem się trzech takich przypadków. Odejścia zapoczątkowała
pani Możdżanowska, a ostatnio odeszła pani Kopcińska i pan Suski. Nie oceniam
przydatności tych osób w pracach komisji, ale każde odejście i wstawienie
nowego człowieka powoduje spadek tempa i efektywności prac komisji. Sama zaś
komisja w dalszym ciągu nie jest w stanie udzielić odpowiedzi na zasadnicze
pytanie: gdzie wyszło z AG około 850 mln złotych? Słodka tajemnica nie tylko
rozpadłego małżeństwa P. a w tle około 18 tysięcy wydymanych ciułaczy którzy
uwierzyli w mannę.
Dla zasady
odnotowuję deklarację PiS o powołaniu kolejnej komisji sejmowej, tym razem w
sprawie zakłóceń w poborze VAT. Tu mamy do czynienia z inną sytuacją. Rząd
najpierw usprawnił ściągalność VAT, a w dalszej kolejności zamierza wyjaśnić
dlaczego ten proceder w poprzednich latach źle funkcjonował?
Spraw do
załatwienia jest wiele, a czasu coraz mniej. Opozycja, czując zaciskającą się
pętlę, nie będzie przebierała w środkach. Teraz gra toczy się o życie i
przeżycie. Czy ludzie dadzą się zmanipulować i wyprowadzić na ulice? Czy
rządzącym uda się zneutralizować opozycję?
Może czas
najwyższy powiedzieć otwarcie, że reforma sądownictwa dotyczy kasty
nietykalnych, swego rodzaju państwa w państwie. Dopiero kiedy ta reforma
zostanie skonsumowana możemy oczekiwać zmian w relacji sąd-obywatel.
W
retrospekcji minionego roku nie można zapomnieć o tarciach na linii
Warszawa-Bruksela. Tej sprawie powinienem poświęcić odrębną notkę. Całości
można nadać tytuł: co komu wolno?
Moim zdaniem,
w znacznym stopniu sami, jako Polacy, jesteśmy sobie winni. Poszliśmy na skróty
podczas negocjacji akcesyjnych. Daliśmy się wyprowadzić w pole politykom i w
rezultacie, jako państwo średniej wielkości terytorialnie i gospodarczo w
Europie, daliśmy się ustawić w pozycji ubogiego krewnego, który zadowala się
ochłapami z pańskiego stołu. Żadnym pocieszeniem jest stwierdzenie, że w
podobny sposób zostały potraktowane pozostałe tzw. demoludy.
Od lat trwa
dyskusja na temat tego jak Polska i Polacy „wychodzą” na wejściu do UE? Kto
korzysta a kto traci? Jednoznacznej odpowiedzi, popartej dowodami, brak
/widocznie kolejne rządy nie są zainteresowane w przedstawieniu rzeczowej
informacji/. Są za to opinie entuzjastów i sceptyków. Nie ma podstaw do
bezkrytycznego wychwalania jak to skorzystaliśmy na wejściu do grona państw
unijnych. Wkrótce to pytanie zabrzmi ostrzej bo Polska zacznie wpłacać do kasy
unijnej więcej niż otrzyma. To nie tylko skutek Brexitu.
W ocenie decydentów z Brukseli przestajemy być państwem które wymaga znaczącego wsparcia finansowego ze środków wspólnotowych. Jest to jedna z półprawd, a raczej kłamstw, którymi chętnie posługują się propagandyści brukselscy. Przykładowo, dlaczego Bruksela w dalszym ciągu dotuje rolnictwo francuskie? Skoro jest niedochodowe na wolnym rynku, powinno być sukcesywnie likwidowane a nie podtrzymywane kroplówką z kasy unijnej, w tym z naszych składek.
W ocenie decydentów z Brukseli przestajemy być państwem które wymaga znaczącego wsparcia finansowego ze środków wspólnotowych. Jest to jedna z półprawd, a raczej kłamstw, którymi chętnie posługują się propagandyści brukselscy. Przykładowo, dlaczego Bruksela w dalszym ciągu dotuje rolnictwo francuskie? Skoro jest niedochodowe na wolnym rynku, powinno być sukcesywnie likwidowane a nie podtrzymywane kroplówką z kasy unijnej, w tym z naszych składek.
Sankcje które
Bruksela chce uruchomić wobec Polski na podstawie art. 7 traktatu już w przedbiegach
są wzmacniane konkretnymi zamiarami w postaci przykładowo ograniczenia kwoty dotacji
przeznaczonej w perspektywie 2020-26 dla Polski, Węgier i Czech. Żeby nie było
złudzeń, o tych zamiarach urzędnicy unijni mówią od dawna /co najmniej od
początku 2017 roku/, zanim ogłosili uruchomienie procedury wynikającej z owego
art. 7 traktatu unijnego.
Warto zwrócić
uwagę, że urzędnicy brukselscy nie próbują wpływać na postawę Polski wobec UE
dla zasady. Starają się, wszelkimi dostępnymi środkami, ograniczyć
samodzielność decyzyjną rządu polskiego. Proces ten uległ intensyfikacji w
związku ze zdecydowanym stanowiskiem wobec przyjmowania uchodźców ekonomicznych
z krajów Azji i Afryki.
Ta migracja ma zupełnie inne cele.
Ta migracja ma zupełnie inne cele.
Z upływem
czasu ciężar dyskusji przenosi się na inną płaszczyznę. Zawiera się to w
stwierdzeniu „nie do takiej unii wstępowaliśmy”. Tu ocenie podlega kilka
wątków. Ich kolejność może mieć znaczenie. Nie będę ich klasyfikował, ale
postaram się wymienić.
Najwięcej
wzburzenia powodują próby utworzenia zjednoczonej Europy, czyli pozbawienie
poszczególnych państw członkowskich prawa do samostanowienia. To wspólny system
monetarny, wspólna polityka zagraniczna, a ostatnio wraca sprawa wspólnych sił
zbrojnych.
W każdym przypadku napotykamy na pułapki.
W każdym przypadku napotykamy na pułapki.
Wspólna
waluta euro to pułapka pierwsza. Pomysł sam w sobie dobry, ale gorzej z jego
realizacją. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Euro-to-nie-tylko-korzysci-ale-tez-zagrozenia-2769549.html
Walutą
odniesienia przy wprowadzeniu euro była marka niemiecka jako najmocniejsza w
planowanej strefie euro. Spowodowało to, że zastąpienie walut narodowych przez
euro skutkowało obniżeniem stóp procentowych do poziomu właściwego niemieckiej
gospodarce. Na wprowadzeniu euro skorzystały kraje Europy południowej,
zwłaszcza Grecja, która zaczęła zadłużać się tańszym kosztem. Ten dług
ulokowany został w większości w bankach niemieckich /ponad 80% długu Grecji/. Zagrożenie
Grecji upadłością spowodowało, że KE od lat reanimuje bezskutecznie Grecję, bo
udzielana pomoc jest przejmowana przez banki niemieckie, a konto spłacania zaległych
rat zaciągniętych wcześniej kredytów, a Grecy tych pieniędzy nie widzą na oczy.
W ten sposób faktycznie ratuje się banki niemieckie przed upadłością. Robi się
to również za nasze pieniądze.
Emitentem
euro jest EBC i on wpuszcza na rynek co roku kilkaset miliardów euro poza
wszelkimi uzgodnieniami, co oczywiście powoduje inflację euro. Nie muszę tego
pisać wprost, że najwięcej na tym korzystają Niemcy. https://www.bloomberg.com/news/articles/2016-06-07/draghi-fires-starting-gun-on-corporate-bond-purchases-in-europe
https://www.polskieradio.pl/42/1701/Artykul/1394968,EBC-zaczyna-sie-drukowanie-euro-Polska-powinna-dzieki-temu-zyskac
http://demotywatory.pl/4694772/Europejski-Bank-Centralny-na-dobre-zmienil-sie-w-europejska
Kolejnym
mitem jest wspólna polityka zagraniczna UE. Jest ona wspólna do momentu gdy
jest zgodna z interesami Niemiec. Polska doświadcza tego na co dzień w
relacjach z Federacją Rosyjską bo UE najzwyczajniej umywa ręce i nie jest
zainteresowana rozwiązywaniem naszych problemów.
Mówiąc o
polityce wspólnotowej UE nie można pominąć wspólnej polityki obronnej. Kilka
lat temu miała to gwarantować UZE. Do tematu wrócono w tym roku, ale nie
wiadomo jak dalece uda się ten projekt wprowadzić w życie ponieważ jest on
konkurencyjny w stosunku do NATO. Szkopuł w tym, że nie ma zgodności co do
tego, kto w tych przedsięwzięciach ma grać pierwsze skrzypce. Na początek walka
idzie o to które państwa zarobią najwięcej na produkcji uzbrojenia
przeznaczonego na wyposażenie tych nowych wojsk.
stary.piernik
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz