sobota, 22 kwietnia 2017

PiS w mediach



PiS ma problem z mediami. 
O tym mówi i pisze się od dawna. Można nic nie robić, ale odpowiednio to „sprzedać” i wszyscy są zachwyceni. Można też urobić się po łokcie, ale nie daje to oczekiwanego efektu medialnego i … cała para idzie w gwizdek.

Życzliwe głosy od dawna podpowiadają, że w przekazie medialnym PiS-u  brakuje profesjonalizmu.
To amatorszczyzna w czystej formie. Cechą charakterystyczną przekazu medialnego PiS jest nieustanne tłumaczenie się z zarzutów formułowanych przez opozycję. Nie ma znaczenia co warte są te zarzuty.
 
To nie PiS narzuca narrację dnia. Winą za to obciążam rzeczników prasowych, zwłaszcza rzecznika rządu.

Nie można wszystkiego zrzucać na to, że media są nieprzychylne, bo są własnością kapitału obcego, w dodatku zagranicznego. To fakt, że ten kapitał nie jest zainteresowany wspieraniem obecnego rządu.
Przede wszystkim, po co aktywiści PiS, jak pszczoły do miodu, latają od studia do studia tych „wrogich przekaziorów” żeby tam zaistnieć. Nie wszyscy mają coś sensownego do powiedzenia.
Nie wszyscy są medialni. Nie wszyscy mają świadomość tego, że jak nie ma się nic sensownego do powiedzenia, lepiej milczeć.
Czy takie trudne jest bojkotowanie poszczególnych stacji radiowych, czy telewizyjnych? Jak się patrzy na poszczególne nazwiska, to widać, że dzień bez ich występów przed „sitkiem” to dzień dla nich stracony.

Telewizja publiczna i radio publiczne są w rękach obozu rządzącego. Tak przynajmniej wygląda to od strony formalnej. Jednak przekaz stąd płynący ciągle pozostawia wiele do życzenia.
Na ile zasadne są wypowiedzi do kamery, czy mikrofonu, przypadkowych osób, że media publiczne kłamią? To prawda, czy kolejny zabieg PR-owy opozycji?
Faktem jest, przynajmniej dla mnie, że niektóre programy powodują odruch wymiotny. Szczególnie uwrażliwiony jestem na występy braci K.
Ciągle uważam za kontrowersyjny dobór dyskutantów w programach „gadających głów”. To w końcu prowadzący program decyduje o tym kogo zaprasza. Dzisiaj obowiązuje maniera zamiany programu publicystycznego w magiel medialny, gdzie jeden przekrzykuje drugiego, a oboje, czy obaj, nie mają nic twórczego do powiedzenia. Liczy się widowiskowość programu, a nie jego wartość merytoryczna.
TVP Info z założenia miał być chyba programem informacyjno-publicystycznym, a stał się raczej zamulaczem który z byle czego robi mydlaną operę. Chodzi o zapełnienie, za małe pieniądze, czasu antenowego.
Do czego prowadzi takie podejście do mediów można się przekonać analizując chociażby ostatnie dni poświąteczne. 

stary.piernik 
 

1 komentarz:

  1. http://kontrowersje.net/baba_jaga_o_imieniu_wsi_czyli_bajki_o_wszechw_adzy_ywego_trupa
    Już po komentarzach widać, że MK tym razem trafił kulą w płot.
    Zapomniał z jakimi problemami boryka się w procesie sądowym przeciwko WOŚP?

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: