środa, 1 marca 2017

Punkt widzenia zależy od …



Ciekawy tekst i niemniej ciekawe komentarze pod nim.
Nikt nie mówi, że trzeba lubić A. Ściosa, ani zgadzać się z jego poglądami. Warto jednak czytać jego teksty i zastanawiać się jak dalece ma rację, czy też jej nie ma. Można też przeciwstawić mu felietony MK http://kontrowersje.net/ ale to inna kategoria wagowa.

Rzeczywistym problemem jest uzyskanie odpowiedzi na pytanie w co gra PiS?

Nie jestem wrogiem PiS, jestem jednak pilnym obserwatorem jego poczynań. Robię to od wielu lat. Mam też taką przywarę, że zawsze szukam dziury w całym.

Długo i to wbrew sobie dawałem tej partii taryfę ulgową. Starałem się usprawiedliwić jej poczynania trudnościami z jakimi przyszło się jej borykać po przejęciu władzy. Ale jak długo można?

W pierwszych miesiącach rządów nowej koalicji królowało przekonanie, że PiS „będzie rządził wiecznie”, bo nie ma i nie będzie miało z kim przegrać. Niestety, arytmetyczna większość to za mało.

Wcześniej jednak było pytanie dlaczego wygrał Andrzej Duda, a potem dlaczego wygrał PiS? A pytanie dodatkowe brzmiało: dlaczego przegrani nie kwestionowali wyniku wyborów chociaż wcześniej często mówiono, że wyniki mogą być sfabrykowane?

Nie łudźmy się, że ktokolwiek przyniesie nam odpowiedzi na te pytania na tacy. Nikt nie ma w tym interesu, zwłaszcza politycznego.

Nie mam wątpliwości co do tego, że Andrzej Duda wygrał nie dlatego, że jest postacią charyzmatyczną, a w dodatku jest wytrawnym politykiem. Nie wygrał też dlatego, że miał wyjątkowo sprawny komitet wyborczy. Więc dlaczego?

To samo pytanie trzeba powtórzyć w przypadku wyborów parlamentarnych. Dlaczego PiS wygrał, w dodatku przy takim ciekawym rozłożeniu głosów wyborców? Przecież to nie był tylko skutek „przejedzenia” wyborców ośmiu latami rządów koalicji PO-PSL. Ta koalicja miała wszelkie możliwości zapewnienia sobie kolejnej wygranej. 
Znowu powtórzę pytanie dlaczego więc przegrali? Bo tak chcieli? Wolne żarty!

W obydwóch przypadkach zaskoczenie przegranych było spore. Można się zastanawiać, czy autentyczne? Może w przyszłości dowiemy się coś więcej na ten temat.

Dzisiaj jesteśmy już 15 miesięcy po zmianie rządu i ponad półtora roku po zmianie prezydenta. Coraz częściej powtarzane są pytania o realizację obietnic wyborczych. Faktem jest, że inne obietnice składał ówczesny kandydat na prezydenta, a inne partia zmierzająca do objęcia władzy.
Nie ma się co czarować, realizacja obietnic idzie jak idzie. Gorzej jest z obietnicami które dzisiaj są starannie przemilczane. Do takich należy ujawnienie treści Aneksu do raportu WSI. Ten temat zwyczajnie nie istnieje. Czy to oznacza, że stał się nieaktualny?
Co do samego Aneksu, to dzisiaj nie wiadomo czy w ogóle jeszcze istnieje. Przynajmniej tyle powinno być oficjalnie powiedziane.
Taki dokument musi być przechowywany bezterminowo jako dokument o wartości historycznej. Jeśli ktoś odważył się go zniszczyć, powinien ponieść odpowiedzialność karną. Jeśli istnieje, powinno być jednoznacznie powiedziane co decyduje o jego dalszym utajnieniu. Od jego opracowania minęło już przynajmniej 7-8 lat. Jeżeli faktycznie żyjemy w demokratycznym i suwerennym kraju nie widzę podstaw do traktowania suwerena jak stada baranów.

Oceną efektów rządów nowego układu politycznego zajmuje się wielu polityków i publicystów. Są tu dwie kategorie ocen, albo nachalnie chwalące wszystko co jest autorstwa PiS, albo potępiające w czambuł, w czym specjalizuje się totalna opozycja. Ocen pośrednich, w miarę obiektywnych, można szukać ze świecą w ręku.
Chwalcy odwdzięczają się, bo teraz nadszedł ich czas. Rekordy biją bracia Karnowscy i Sakiewicz. Wszędzie ich pełno. O totalnej opozycji nie wspomnę, bo nie ma o czym.

A co z rządem? Rząd, moim zdaniem, podobnie jak królowa angielska, panuje, ale nie rządzi. Znowu pytanie dlaczego? Nie posądzam tego rządu o nieudolność. Ten rząd, podobnie jak poprzednie, ma związane ręce. Ma wyznaczony zakres samodzielności i na tym koniec. Ktoś zapyta kto wyznacza te granice? Odpowiem pytaniem: jaki jest cel wyjazdów kolejnych rządów i prezydentów do Jerozolimy? Tylko po to żeby mieć fotkę pod Ścianą Płaczu?
Nie znam innego kraju poza Polską, który odbywa regularne pielgrzymki do kraju zaprzyjaźnionego, prawie w pełnym składzie i z takiego wyjazdu nie ma pełnej relacji w mediach. Nie wszystko da się zrzucić na karb nostalgii.

Ten rząd przyjął formę rządzenia poprzez generowanie kryzysów. Tylko dokąd to zaprowadzi? Ustawiczne zapewnianie nas o dbałości władzy o nasze bezpieczeństwo jeszcze niczego nie dowodzi. Zagrożeń jest zbyt wiele, a możliwości przeciwdziałania nim niewielkie. 

Moim skromnym zdaniem większość naszego społeczeństwa nie ma pojęcia o realnych zagrożeniach dla Polski. Zagrożenie militarne to ostateczność. Ale od czego mamy fachowców? Mniej się mówi o tym, że tych fachowców mamy coraz mniej. Starzy wymierają, a młodzi, po licencjatach, coraz mniej umieją. Jest coraz większe zapotrzebowanie na informatyków, a tymczasem spotykam się z opiniami, że absolwent kierunku informatycznego, po studiach, nie potrafi samodzielnie napisać prostego programu. Jak taki delikwent ma uczestniczyć w wojnie z cyberprzestępczością?
Ale to już nie moje zmartwienie. 

stary.piernik

8 komentarzy:

  1. Lenie w cenie.
    Już w dalekiej przeszłości, tak dalekiej, że nawet ja nie pamiętam kiedy to było ulepiono powiedzenie, o trzęsących się portkach na niejednym zadku, gdy wieje wiatr historii. No ale teraz nie wieje, przecież, wiatr historii. Bo przecież ma podobno zostać tak jak było. To tylko kaprys. Wiatru więc nie ma. No może wiatry. Nie mogące się wydostać z zakorkowanych jelit, siedzeniem przed klawiaturą komputera. Tak tłoczącego w tę klawiaturę, że nawet Pan tera nie wie, że tera sam sobie przeczy. Bo wszak nie wieje wiatr historii. A zmiana to blef. Spacer w maliny. O Wy, Panowie Syny. Idzie lany poniedziałek. Zachowajcie te swoje pistoleciki na wodę. Smigus-dyngus jus w opłotkach.
    Mamy dziś wielkie wspomnienie. Jakie? Czas pamięci o Tych Bohaterach, którzy już niejednych odszukaliśmy. A innych kości jeszcze pozbierać nie możemy. Ciekawe, że mam odebrać zarzut, iż solidarność pokoleniową przenoszę na szersze pole, które jest ugorem porośniętym trawą. Na pole narodowe, na politykę. Brawura i odwaga w uderzeniach w klawiaturę niejednokrotnie idzie w parze z niedojrzałością, tchórzostwem na co dzień. Ba bywa również i tak, że nawet na starość niektórzy nie dojrzewają. Kapcanieją i pieprzą w klawiaturę, bo żona jest nie pieprzna. Elokwencja werbalna nie dla Żony ma Ony. Komplementy rzuca w internetu odmęty.
    Dobrze, że mamy tych tzw Kiboli, że sama się odradza więź pokoleniowa z Niezłomnymi. A, że dobrze. To widać po strachu tęczowych przebierańców.
    Lenie tchórzliwe nie wezmą się do pożytecznej roboty. Ale syćko im nie pasuje. Boją się. Ale potrafią tylko narzekać, że wszystko nie w czas, że wszystko za wolno. Czują się bezpiecznie przed klawiaturą. No może pod kiecką p. Kopacz. Lęk i gderanie mają w genach. Jak to gadają? A, że w mętnej wodzie najlepiej łowić. Wyliczanka nieszczęść, bez mądrego, nawet gadania, to złe życzenie. Mieć trzeba twarz jasną. W postępowaniu być? No jakim? A takim by nie rujnować zdrowia sobie "frustracją". A wtedy i w gaciach będzie sucho. Życzenia będą szczere, dobre, prawdziwe. A nie pieprzne, słone i swarliwe. Tak, tak. Lenie Popędliwe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stary.piernik1 marca 2017 23:57

      Wiedziałem że nie zdzierżysz 
      Ale przestrzeliłeś. Ten wiatr historii właśnie wieje i to chyba ze zdwojoną siłą. Nie wiadomo jednak co przywieje. To nie jest kwestia naszego chciejstwa które kultywujesz. Realia są dla nas mniej łaskawe. Na razie triumfuje kunktatorstwo i to nie z mojej strony. Rozumiem, że Ty grasz na pianinie. Tam też klawiaturka. Ty nie jesteś anonimowy. Występujesz z otwartą przyłbicą i chwała Ci za to. Tak trzymać!
      Żebyś nie wpadł całkowicie w samouwielbienie zacytuję coś, bez wskazania źródła /tekst nie jest mój/:
      Sytuacja Polski po 1989 roku jest wynikiem geopolitycznej gry zapoczątkowanej w Jałcie a potem modyfikowana do następujących etapów tej gry.
      Transformacja ustrojowa po 1989 roku polegała na przesunięciu Polski i innych "demoludów" z rosyjskiej do amerykańskiej strefy wpływów, co spowodowało kolonizację Polski na wzór afrykański (jak to opisał Pan prof. W. Kieżun w książce pt. "Patologia transformacji") i nie prowadziła do odzyskania przez Polskę suwerenności.
      Partie sprawujące zewnętrzne znamiona władzy po 1989 roku były i są związane tamtymi umowami, których dotrzymywanie kontrolują służby specjalne będące na służbie u hegemona.
      To ten hegemon decyduje o tym, która z tych pookrągłostołowych partii ma pełnić zewnętrzne znamiona władzy, w zależności od sytuacji geopolitycznej (wymieniani są "swoi skurwysyni" w zależności od tego, którzy w danej sytuacji lepiej pasują do realizacji interesów hegemona).
      Tak było w 2007 roku, gdy hegemon planował zbliżenie z Rosją (później nazwane polityką resetu USA-Rosja) gdy antyrosyjski PIS był przeszkodą i w 2010 roku w szczytowym okresie polityki resetu trzeba było zneutralizować antyrosyjskiego Prezydenta.
      Powrót PIS-u do władzy w 2015 roku też był wspierany przez służby w interesie hegemona, bo sytuacja geopolityczna i interes hegemona po klęsce polityki resetu wskazał PIS jako odpowiedniejszy wariant na tą sytuację.
      PIS w swoich poczynaniach jest ograniczony zarówno przez hegemona (nie może usuwać aktywów hegemona ze służb i stąd milczenie w sprawie aneksu do raportu o WSI oraz w sprawie Smoleńska) jak i przez zależności wynikające z obecności w zniemczonej UE.

      No i teraz czekam na poważny, a nie frywolny komentarz.

      Usuń
    2. Co to jest? Myślisz, że mnie zabijes? Coś to dopisał? Jakimś cytatem. Znowu jakiś autorytet! A zebyś wiedział! Gram na pianinie i nieźle śpiwom. Głos ma dobrze postawiony. Ja nic nie kultywuje. Gruntów nie mam marnych, kultywator własny. Ani mi ruskie, ani mi pruskie. A już na pewno nie napletki. Dlatego cała historia ma być nauczycielką życia. Że wszyscy byli i są związani z przekrętem meblowym? To już zżeranie się od ogona. I to szybko, póki jeszcze merda. A skąd to wiadomo, że cała ta talja dupków żołędnych nie idzie na stracenie? A co to jest w ogóle "hegemon"? Kto to jest?To jest cytat? Hegemon to taki dekielek, którym zatyka się nam dopływ świeżego powietrza? Jeżeli to jest Rosja. To widzę zasadniczą niekonsekwencję logiczną. Na bazie zwyrodniałego JK. No bo tylko taki zwyrodnialec może sam sobie odciąć drugą połówkę. By następnie brać cyniczny udział w pasieniu się władzą. Po ustawieniu wyborów
      Ojoj! "aktywy hegemona" w służbach. To już wolę "frywolnie" niż tak intelektualnie, mozolnie.
      Ale jaja!

      Usuń
    3. stary.piernik2 marca 2017 18:48

      Nie zaskoczyłeś. Znowu się ślizgasz po temacie.
      Nie napisałem, że cytuję jakiś autorytet. Nawet nie wiem kto się za tym, poza nickiem, kryje.
      Chodziło mi o trafność oceny. A Ty jak zwykle pierdołami lecisz. Albo masz jakiś pogląd, albo go nie masz, albo boisz się otwarcie wypowiedzieć /niepotrzebne skreślić/. Nie będę wszystkiego podawał na tacy. Tak to odczytujesz, Twoja sprawa.
      Moim zdaniem, cytowana ocena jest wyjątkowo trafna, bliska rzeczywistości. Można się z nią nie zgadzać. Można.

      Usuń
    4. Pierniczysz Pierniku:)

      Usuń
    5. stary.piernik2 marca 2017 20:06

      To Twoje zdanie.
      Nie wiem czy to co uprawiasz ostatnio można nazwać rozmową. Stawiasz pytania, a po uzyskaniu odpowiedzi nie komentujesz. Nie wiem nawet czy czytałeś. Słowem przypomina to zachowanie swawolnego Dyzia, który przestaje się sprawą interesować już w chwili sformułowania pytania. Być może nudzi Cię to wszystko. Ale to tylko moje domysły. Jaka jest prawda wiesz sam.

      Usuń

Informacja dotycząca plików cookies: