Kiedyś
mówiło się, że żyjemy pełną parą. Tylko marudy mówiły, że ta para idzie w
gwizdek :(
Dzisiaj
mówi się, że mamy tematy zastępcze, albo jak kto woli wrzuty. Taką wrzutą
medialną jest sprawa agentury postpeerelowskiej i związanej z tym lustracji. Od
blisko 30 lat na różne sposoby odmieniane są określenia: tajny współpracownik
TW, kontakt operacyjny KO itp. Itd. Skoro jest to takie ważne, dlaczego ten
problem nie został jeszcze rozwiązany? O co w końcu chodzi? Żebym to ja
wiedział.
Ten
temat przypomina kwadraturę koła. Tylko inaczej to wyglądało zaraz po 1989 roku,
a inaczej teraz kiedy na światło dzienne wypłynęły najprzeróżniejsze brudy.
Czasy
PRL-u to nie jest jakaś mityczna czarna dziura. To ponad 40 lat naszej historii
mniej lub bardziej chlubnej. To nie jest tak, że ludzie którym przyszło żyć w
tym czasie mieli wyjątkowego pecha. Każdy dokonywał wyborów życiowych na własną
odpowiedzialność, a byli tacy którzy tych możliwości nie mieli.
Problem
Polaków polega na tym, że nie bardzo wiadomo kto ma dzisiaj decydować o tym kto
był cacy, a kto be. Kto ma moralne prawo do osądzania innych? Na jakiej
podstawie? Co ma być tym kryterium? Kogo ma objąć lustracja i jakie mają być
sankcje wobec osób negatywnie zlustrowanych? Na początku mówiło się, że
negatywnie zlustrowani mieli mieć szlaban na działalność publiczną przez 10
lat. Minęło jednak około 25 lat i co?
Lustracją
od strony prawnej zaczęto zajmować się od 1992 roku
Nie
widzę potrzeby chronologicznego przedstawiania procesu legislacyjnego, bo
zainteresowani mogą zrobić to sami. Rangę ustawy nadano lustracji w 1997 roku.
Ustawa została opublikowana w Dz.U.
1997 Nr 70, poz. 443. i od tego czasu była kilkakrotnie nowelizowana.
Warto
zwrócić uwagę, że ci którym to wyjątkowo przeszkadzało nie przepuścili żadnej
okazji żeby spowolnić proces lustracji, a najchętniej całkowicie zaniechać go. Trzeba
przyznać, że mogą odnotować na swoim koncie znaczące sukcesy. Lustracja stała
się jej parodią. Znowu pytanie dlaczego? Powodów jest wiele, ale warto
przypomnieć niektóre z nich.
Pierwszy
i podstawowy jest ten, że na przełomie końca PRL-u i początku III RP, na
podstawie decyzji Kiszczaka, masowo niszczono zasoby SB. No, nie do końca.
Pomijam drobiazg polegający na tym, że materiały w kopiach trafiły do Moskwy i
Berlina, a poza tym, te niszczone zostały zmikrofilmowane i przesłane do
depozytu na Łubiankę. Koniec, kropka. Znowu nie do końca.
Przywiązanie SB-ków
do zgromadzonego materiału było tak silne, że wielu z nich wzięło sobie część,
jak sporą? Nie wiadomo, „na pamiątkę”. Dzisiaj mówi się, że to były ich polisy
na dalsze, jakże by, szczęśliwe i dostatnie życie. Później, archiwa MSW
odwiedzały różne nieformalne „komisje”, które buszowały tam bez ograniczeń, nie
sporządzając żadnych dokumentów po swej bytności tam. Jeszcze później pojawił
się pierwszy oficjalny lustrator, Rzecznik Interesu Publicznego, sędzia Bogusław
Nizieński
Do
jego działalności można mieć różne zastrzeżenia, ale unaocznił bezskuteczność
działań lustracyjnych, zwłaszcza po stwierdzeniu, że kandydat na prezydenta
Lech Wałęsa nie był agentem SB /zabrakło dowodów winy/.
Przeciwnicy
lustracji skorzystali z zabiegu prawnego polegającego na wyłączeniu części akt
agentury do tzw. zbioru zastrzeżonego. W ten sposób wielu byłych agentów SB
spokojnie kontynuuje działalność publiczną po dzień dzisiejszy, a ich
przeciwnicy polityczni mogą spokojnie „grać teczkami”.
Czy
i dlaczego lustracja ma być kontynuowana i w jakiej formie?
Urodzeni
po wojnie tj. po 1945 roku są już od kilku lat na emeryturze, najmłodsi
zagrożeni lustracją dobiegają 50-ki.
Dla mnie lustracja dzisiaj to tylko zemsta
polityczna ze strony obecnie rządzących którzy też nie są bez winy. Przywoływanie
nazwisk nic tu nie zmieni, ale te nazwiska są powszechnie znane.
Co
lustracja wnosi dzisiaj do naszej rzeczywistości? Mnie pozwala zrozumieć
podłoże określonego zachowania się osób publicznych. Dotyczy to nie tylko Lecha
Wałęsy, ale dziesiątek, setek, a może i tysięcy osób które pełniły, a nawet
jeszcze pełnią odpowiedzialne funkcje państwowe.
Na
koniec przywołam komentarz przeczytany ostatnio na jednym z blogów: Zbiory IPN? Tam nic wartościowego nie ma. To
tylko zbiór makulatury.
To
przesada, ale sporo prawdy w tym jest.
stary.piernik
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie taka informacja
OdpowiedzUsuńhttps://gloria.tv/article/jNuPHvvDNQBS2JXa8hdrxw2KS
https://www.tygodnikpowszechny.pl/wersja-ksiedza-postulatora-147250
Po artykule w mediach kamień w wodę :(
Widzę, że bez przywołania przykładów się nie da
OdpowiedzUsuńhttp://wpolityce.pl/polityka/185360-prof-cenckiewicz-abp-janusz-bolonek-to-agent-prlowskiego-wywiadu-o-ps-lamos-to-on-przekazal-informacje-dot-kuklinskiego
https://wzzw.wordpress.com/2017/03/26/%e2%96%a0%e2%96%a0-liczna-agentura-wsrod-duchownych-%e2%96%a0%e2%96%a0/
OdpowiedzUsuńKomentować nie chcę i nie muszę.
Masz rację. Wojna hybrydowa.
OdpowiedzUsuńTo kto z kim walczy?
UsuńToż przecież nie Ty ze mną. Tylko ja z materią. Ty mnie wodzisz na pokuszenie:)
UsuńNie wiem co tu rozumiesz pod pojęciem wojny hybrydowej?
UsuńWedług mnie wojna hybrydowa to takie zabiegi, np.: na poligonie wewnętrzny, polegające na mieszaniu w głowach tak, żeby się żyć nie zorientowała, że jest używana:)
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_hybrydowa
OdpowiedzUsuńMogę się z tym zgodzić, ale dalej nie wiem jaki widzisz związek z moim tekstem.