poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Warszawa miasto niepokonane



Sierpień tradycyjnie rozpoczyna się od obchodów kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Jak co roku toczą się też dyskusje na temat celowości powstania, a także postaw powstańców, zwłaszcza po jego upadku, czyli w czasach PRL-u. Nie mam pewności czy coś się zmieni ze śmiercią ostatniego powstańca. Najmłodsi z kombatantów mają dzisiaj ponad 80 lat.
Jest wyraźny rozdźwięk miedzy tym czym interesują się politycy, a tym co dzisiaj interesuje mieszkańców Warszawy i tych którzy przyjeżdżają specjalnie na ten dzień do Warszawy, żeby poczuć tą niepowtarzalną atmosferę. 

1 sierpnia w Warszawie znam od kilkudziesięciu lat. To szczególny dzień, może porównywalny z Dniem Wszystkich Świętych.
40 czy 50 lat temu był to dzień trudny do przeżycia. Nie można było się afiszować z sympatiami wobec powstańców, więc wszystko odbywało się prawie w rodzinnym gronie. Stare rodziny warszawskie miały swoich zmarłych pochowanych w grobach rodzinnych. Częściej były to jednak bezimienne groby zbiorowe na Powązkach, z ekshumacji grobów z podwórek kamienic Śródmieścia, Starego Miasta, Woli czy Mokotowa. 
Z upływem lat nastał jednak czas kombatantów. Ważniejsi stali się ci którzy przeżyli powstanie. Ci zaś toczą po dzień dzisiejszy dysputy po co i komu potrzebne było powstanie? Wszystko jednak sprowadza się do raczej wulgarnego określenia: racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Trudno wymagać od przeciętnego zjadacza chleba, żeby wypowiadał się w kategoriach patriotycznych czy propaństwowych. On widział wokół siebie śmierć i udrękę żyjących. 
Czy powstanie miało sens? To sprawa dla historyków i polityków. Ostatecznego werdyktu ciągle nie ma. 

Dzisiaj mamy Muzeum Powstania Warszawskiego. Mamy pomnik  Powstania Warszawskiego na Placu Krasińskich. Mamy cmentarz Powstańców Warszawy na Woli. Mamy też niezliczoną ilość akademii ku czci. Największą furorę robi jednak koncert piosenki powstańczej na Placu Piłsudskiego. Jest coś niesamowitego gdy tv pokazuje kilkadziesiąt tysięcy warszawiaków, tych najmłodszych i starych, śpiewających razem piosenki z czasów powstania. To jest jedna z tych najnowszych tradycji Warszawy, koncert „(Nie)zakazane piosenki”. Dzisiaj mało kto ma wątpliwości, czy powstanie było potrzebne? Serce mówi że było. Dzisiejsze reakcje warszawiaków to potwierdzają. To nie jest tylko kwestia sentymentów. Śmierć tych setek tysięcy warszawiaków nie mogła pójść na marne.  
Jestem o tym głęboko przekonany. 

stary.piernik

1 komentarz:

  1. Mam takie pytanie na dobranoc: Co byśmy zmienili, jako Polska i Polacy. w swoim postępowaniu, gdybyśmy w latach 1944-45 mieli pełną świadomość tego, że wielcy tego świata nas cynicznie oszukują?

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: