niedziela, 28 sierpnia 2016

Moje zdanie o polityce wschodniej Polski



Nie uchylam się od zajęcia stanowiska w sprawie polityki wschodniej Polski. Ale zaznaczam, jest to moje zdanie.

Na wschodzie graniczymy z: Federacją Rosyjską. Litwą, Białorusią i Ukrainą. Poza Litwą jest to zewnętrzna granica UE, tzw. granica Schengen. Jest to również granica polityczna, bo przebiega przez tereny które w okresie międzywojennym /Litwa, Białoruś, Ukraina/ należały częściowo do II RP. Jest to granica o długości blisko 1300 km. W każdym, poza enklawą kaliningradzką, pozostała mniejszość polska.

Zgodnie z prawem międzynarodowym mniejszość ma prawo do:
1. wolności zachowania i rozwoju swojego języka
2. wolności do zachowania obyczajów i tradycji
3. wolności do zachowania własnej kultury
4.wolności do tworzenia własnych instytucji
5. wolności do tworzenia własnych list kandydatów do parlamentu
6.wolności do wyznawania dowolnej religii
7. posługiwania się własnym językiem
8. do zachowania i rozwijania swojej tradycji i kultury.

Państwo macierzyste ma obowiązek zapewnienia żeby to co napisałem wyżej nie było pustosłowiem. Właśnie z tym mamy problem od lat. To żadna łaska, że Polacy mieszkający poza granicami Polski mogą korzystać z przysługujących im uprawnień. Rzeczywistość jest jednak inna. Na Liwie, Białorusi, Ukrainie, czy Federacji Rosyjskiej, Polacy są dyskryminowani. Pisałem o tym wcześniej. Czy na równi z innymi mniejszościami? Tego nie wiem i to mnie mniej interesuje.

Prawa mniejszości narodowych regulują przepisy międzynarodowe. W Europie jest to uregulowane w konwencji https://pl.wikipedia.org/wiki/Konwencja_ramowa_o_ochronie_mniejszo%C5%9Bci_narodowych
Konwencja ustanawia minimalne standardy ochrony mniejszości narodowych, w szczególności zapewnia równość wobec prawa i niedyskryminację, prawo do zgromadzeń i stowarzyszania się, swobodę wypowiedzi, myśli, przekonań i religii. Zapewnia także ochronę języków i kultur mniejszościowych oraz przewiduje prawo do otwierania placówek edukacyjnych dla mniejszości narodowych. 
Polska jest stroną tej Konwencji od 1 kwietnia 2001 r.

Polityka wschodnia Polski nie ogranicza się jedynie do mniejszości narodowych. Tu zachodzą relacje wzajemne. Mniejszości istnieją w Polsce i korzystają w pełni z przysługujących im uprawnień. Czy na zasadzie wzajemności? Różnie o tym się mówi.

Na relacje wzajemne rzutuje polityka historyczna. Wśród sąsiadów jest to sprawa szczególnie drażliwa, tym bardziej, że oficjalna wersja historii, zwłaszcza najnowszej, często przemilcza pewne niewygodne dla teraźniejszości fakty. Dotyczy to naszych relacji z Litwą, Białorusią i Ukrainą. Tematem samym w sobie są relacje historyczne między Polską a Federacją Rosyjską. Inaczej fakty historyczne z okresu między wojnami i lat wojny widzą żyjący jeszcze Polacy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy czy Rosjanie. Inaczej jest to przedstawiane w oficjalnych podręcznikach historii. Błąd naszych władz, również po 1989 roku, polega na tym, że dopuszcza do relatywizacji historii w imię nam nie znanych celów. Szczególnie jaskrawo jest to widoczne w relacjach polsko-ukraińskich.

Polityka to również stosunki gospodarcze i bezpieczeństwo wzajemne. Stosunki te powinny być oparte na przyjaźni i współpracy. To tylko pobożne życzenie.
Idąc po kolei, Litwa która nie ma zbyt wielu możliwości do dyktowania warunków, nie przepuści żadnej okazji, żeby nie wbić szpili Polsce. Zdarza się, że robi to ze szkodą dla własnych interesów. Nie uważam za zdrowy objaw żądanie przez Litwinów od Polski opłat za stacjonowanie eskadry lotniczej patrolującej niebo nad Litwą w ramach dyżurów NATO. Litwa torpeduje od lat uruchomienie połączenia kolejowego z portu w Butyndze do Możejek. Traci na tym Orlen ale Litwa na pewno nie zyskuje.
Relacje z Białorusią są lepsze niż to na pozór wygląda. Zły pijar jest efektem stanowiska Brukseli. W naszym interesie powinno być utrzymanie co najmniej poprawnych stosunków politycznych i gospodarczych.

Najmniej zrozumiałe jest stanowisko Polski w relacjach z Ukrainą. Ukraina odzyskała niepodległość 25 lat temu, po rozpadzie ZSRR. W tym czasie nie udało się zbudować nawet namiastki państwa nowoczesnego, a tym bardziej demokratycznego. Władzę sprawuje nomenklatura partyjna, która uwłaszczyła się na majątku narodowym, podobnie jak to się stało w większości państw byłego obozu socjalistycznego. Wstrząsem dla społeczeństwa ukraińskiego jest wojna o wschodnie tereny Ukrainy i utrata Krymu.

Przy okazji obchodów 25 rocznicy odzyskania niepodległości okazało się, że tylko Polska była reprezentowana przez prezydenta. Reszta państw znalazła 1001 powodów żeby z udziału w tych uroczystościach wymiksować się. Jaki mamy interes w tym, żeby tak nadskakiwać Ukrainie? Oni naszymi przyjaciółmi nie będą nigdy. Czy przyjaciel notorycznie podkreśla kult Bandery i jego wojsk spod znaku OUN-UPA? Czy przyjaciel relatywizuje zbrodnię wołyńską? Czy przyjaciel kolportuje w Polsce mapy na których Ukraina obejmuje obszar Polski sięgający Krakowa? 
W negocjacjach w sprawie zakończenia wojny na wschodzie Ukrainy Polska nie uczestniczy, bo nie chce tego Ukraina. Udzielamy wsparcia finansowego i militarnego bez żadnych gwarancji na rewanż. Popieramy interesy USA, Niemiec i Francji. Warto?

Z Federacją Rosyjską dobrych stosunków nie będziemy mieli chyba nigdy. Możemy mieć co najwyżej poprawne. Powodów jest wiele. Do najistotniejszych zaliczę ten, że Rosja ma do Polski awersję spowodowaną tym, że jako jedyny kraj zdobyła Moskwę i dała im w dupę w 1920 roku pod Warszawą. Mścił się za to Stalin i jak widać gra tym dalej Putin. Tylko Putin mógł wymyślić święto państwowe w rocznicę opuszczenia Moskwy przez wojska polskie w 1612 roku http://swiatowidz.pl/2011/11/rosja-swietuje-dzien-wyzwolenia-moskwy-z-rak-polakow/ 
Polska i Federacja Rosyjska to współczesny Dawid i Goliat. Rosja nie przepuści żadnej okazji żeby nie poniżyć Polski. A możliwości nie brakuje, szczególnie w gospodarce. Dajemy się bezkrytycznie wkręcać w róże sankcje które kończą się tym, że my zostajemy z przysłowiową ręką w nocniku, a inni spokojnie kręcą lody. Wiem, że nasza samodzielność jest ograniczona, ale minimum samodzielności to chyba jeszcze mamy?

Pora na jakieś podsumowanie. Polska jest blisko 40-milionowym krajem o dość dobrze rozwiniętej gospodarce i infrastrukturze. Takie państwo nie powinno pozwolić sobie na granie na nosie przez Litwę. Powinniśmy dawno wymusić należne prawa naszej mniejszości na Litwie. W sprawach gospodarczych powinniśmy stosować zasadę wzajemności.
Z Białorusią powinniśmy utrzymać poprawne stosunki i zapewnić prawa dla naszej mniejszości. Więcej na dzisiaj zrobić się nie da, bo Białoruś dzisiaj to ZBiR.
Ukraina to przegrana karta. Relacji na nowo budować się nie da, bo jesteśmy tylko potulnym wykonawcą życzeń USA i Niemiec. Nie wiadomo tylko jaka jest za to cena?
No i na koniec Rosja. Sprawa i prosta i jednocześnie złożona. Z Rosją dobrych stosunków mieć nie będziemy. Gdybyśmy byli samodzielni, to może kiedyś tak. Dzisiaj Rosja może co najwyżej na naszym terytorium udowadniać swoje racje wobec USA i UE. Rosja ma świadomość, że Polska nie jest w stanie jej zaszkodzić, a ona sama, gdy będzie miała w tym swój interes, może to zrobić w każdej chwili. Deklaracje i demonstracje siły ze strony NATO tego nie zmienią.
My zmarnowaliśmy ponad 20 lat podczas których mogliśmy zbudować siły zbrojne będące w stanie realnie przeciwstawić się zakusom FR. 

Słabego nikt poważnie nie traktuje. 

stary.piernik

2 komentarze:

  1. O tym, że FR może skutecznie rozgrywać swoje racje na gruncie gospodarczym przekonała się ostatnio Turcja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjazna Polsce Ukraina
    http://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/308259911-SS-Galizien-Jedna-z-najbardziej-zbrodniczych-formacji-II-wojny-swiatowej.html#ap-1

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: