Co nowego w sprawie uchodźców?

Widać wyraźnie, że UE podobnie jak Polska, goni w piętkę. Urzędnicy z Brukseli starają się zmusić kraje europejskie do przyjęcia coraz większej liczby uchodźców z Azji i Afryki. 

Z początkowych 2 tysięcy przydzielonych Polsce doszli już do 12 tysięcy i końca tego nie widać. W kolejce czekają już nie setki tysięcy, ale miliony uchodźców.

Wiadomo, że jeśli z góry wyznacza się limit przyjęć to jest zielone światło dla chętnych do przyjazdu. Jednocześnie nie robi się nic żeby skutecznie zlikwidować przyczyny tego exodusu. To zaś powoduje, że te liczby będą rosły w miliony. To nie jest kwestia wzajemnego straszenia się „nowym”.

Dzisiaj kraje skore przyjąć do siebie tych uciekinierów ujawniają motywy które nimi kierują. 

Za wyjątkiem Niemców są to kraje postkolonialne. W każdym istnieje znacząca mniejszość etniczna wywodząca się z tych obszarów tzn. Azji i Afryki. Dodatkowe tysiące na dobrą sprawę nie robią więc im różnicy.

Inaczej sprawa wygląda w Polsce i krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że kraje te będą traktowane jako kraje tranzytowe. 

Po krótkim okresie „postoju” ten „kontyngent” będzie starał się przedostać do raju, jakim w ich mniemaniu, jest zachodnia Europa. Nic nie słychać o tym, żeby UE miała podjąć jakieś środki zaradcze żeby uniemożliwić tą wędrówkę ludów.

Co w tej sytuacji może zyskać lub stracić Polska? W mojej ocenie zyskać niewiele, a stracić bardzo dużo. Jeśli przyjmiemy narzucony kontyngent narazimy się na koszty, co w obecnej sytuacji jest najmniejszym problemem.

Ważniejsze jest to, że ci imigranci są nam obcy kulturowo i religijnie. Mniej mówi się o tym, że są nietolerancyjni wobec nas. Natomiast wymagają tej tolerancji dla siebie od nas Europejczyków.

Nie ma mowy o żadnej asymilacji w naszym środowisku. Dowodem są środowiska imigrantów z Afryki we Francji, czy Turcy w Niemczech. Tam gdzie będą silni liczebnie, będą narzucali swoje prawo, z szariatem włącznie. 

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.

Zagrożenie terroryzmem traktuję jako oczywiste. Pranie mózgów w dzisiejszych czasach nie stanowi problemu. 

Kolejnym dowodem niech będą uciekinierzy do IS z Wlk. Brytanii i nie tylko.

W tym co się dzieje jest pewna ironia, czy złośliwość losu. Wojna między Tutu i Hutsi pochłonęła sporo ponad milion ofiar. Wojna w Darfurze również. Tych przykładów jest więcej. Jednak nigdy nie doszło do masowej ucieczki z ojczyzn takich mas ludzkich.

Nikt tego nie analizuje i nie wyciąga wniosków? Gołym okiem widać, że jest to przemyślane
i zorganizowane działanie. To żaden owczy pęd.

Dodatkowo trzeba brać pod uwagę postawę bogatych krajów arabskich które nie mają najmniejszej ochoty ratować pobratymców. Oni nie widzą problemu.

Mnie zaś nie przekonują zaklęcia różnych ekspertów od siedmiu boleści, że nic nam nie grozi ze strony tych uciekinierów. Tak samo jak za kretyństwo uważam wypominanie nam, że zachodnia Europa przygarniała nas gdy w Polsce wprowadzono stan wojenny. Jeszcze bardziej nie rozumiem postawy Kościoła Katolickiego. To chrześcijan prześladują w różnych krajach świata, nie tylko w Azji i Afryce. Również w krajach gdzie panuje pokój. 

Jeśli będziemy bez żadnych warunków wstępnych i ograniczeń, przyjmowali w Europie muzułmanów, sytuacja chrześcijan nie ulegnie poprawie ani za grosz.

Zresztą, co bym nie napisał, dzisiejsza debata w PE dobitnie pokazała, że pod względem prawnym Europa jest również nie przygotowana na zaistniałą sytuację. Trwa nieustanny bełkot o demokracji, a jednocześnie władze unijne starają się narzucić administracyjnie limity przyjęć tych uciekinierów w poszczególnych suwerennych państwach. Jakim prawem? 

Przecież to ciągle tylko Unia Europejska a nie Eurokołchoz!  

stary.piernik