Ostatnio media sporo uwagi poświęcają
planowanym zakupom nowoczesnego uzbrojenia dla naszego wojska. Zrobię to i ja
tym bardziej, że znam temat nie tylko z mediów.
W technice istnieje pojęcie jej moralnego
starzenia się. Inaczej mówiąc, sprzęt eksploatowany, czy stojący „na kołkach”
starzeje się, nie tylko fizycznie.
Uzbrojenie ma to do siebie, że musi być
produkowane na zapas. Zapasy mają jakiś okres trwałości, po którym trzeba je utylizować,
o ile wcześniej nie zostały użyte zgodnie ze swym przeznaczeniem. Trudno żeby
uruchamiać produkcję kiedy rozpoczyna się, czy trwa konflikt. We współczesnych
konfliktach rozstrzyga element zaskoczenia. Uzyskanie przewagi na początku
decyduje o powodzeniu lub klęsce. Utrzymanie zapasów kosztuje.
Równolegle trwa ustawiczna modernizacja
uzbrojenia spowodowana dążeniem do poprawy efektywności jego użycia i obniżenia
kosztów eksploatacji. Z tego żyje i utrzymuje się przemysł zbrojeniowy. Trzeba
też pamiętać, że przemysł zbrojeniowy jest zawsze motorem postępu technicznego
i technologicznego.
Dochodzi jeszcze jeden element jakim jest
opłacalność produkcji. Można opracować najlepsze na świecie rozwiązania, ale
zawsze wyznacznikiem uruchomienia produkcji jest jej opłacalność ekonomiczna.
Wyłom stanowi produkcja jednostkowa. Tu najważniejsze jest przeznaczenie.
W produkcji przemysłowej obniżkę kosztów
produkcji uzyskuje się przez wydłużenie serii wyrobu. Innym rozwiązaniem jest
zastosowanie części wyrobu finalnego do innych zastosowań np. śmigłowiec w
wersji transportowej, w wersji zmodyfikowanej może być użyty jako sanitarny, do
ratownictwa lotniczego /ewakuacja rannych z pola walki/ itd. Podobnie jest z
samolotami, czy samochodami.
Są rozwiązania które produkuje się latami i
systematycznie modernizuje. Dotyczy to wszystkich rodzajów uzbrojenia.
Nie wszystkie kraje mają wystarczający
potencjał własnej myśli technicznej i przemysłu, żeby swoje potrzeby zbrojeniowe
zaspokajać w oparciu o własny przemysł i zaplecze badawczo-rozwojowe. Kraje
bogate mogą kupować u innych wyroby gotowe. Są wtedy całkowicie uzależnione od
dostawcy. Skutki tego były widoczne podczas wojny między Indiami i Pakistanem w
1971 roku. Wojna szybko się zakończyła z braku dostaw uzupełniających przez
USA, które nie były zainteresowane jej prowadzeniem. To samo dotyczy dzisiaj
większości krajów arabskich, które kupują za petrodolary uzbrojenie i amunicję.
Zawsze jednak to czym dysponuje dany kraj, a ściślej jego armia, zależy od jego
zamożności.
Rozwiązaniem są zakupy licencji i produkcja
własna. Ten model stosuje na szeroką skalę Turcja. Wiele licencji jest tu
modernizowanych przez przemysł krajowy.
Większość producentów uzbrojenia zaspokaja
nie tylko potrzeby rodzimej armii, ale traktuje to jako źródło zysków i
eksportuje. Czołówkę stanowią oczywiście USA, Rosja i Chiny. W handlu bronią jest
też miejsce dla innych, ale konkurencja jest bardzo silna.
Polska ma tradycje w przemyśle zbrojeniowym
sięgające okresu międzywojennego. Również po wojnie ta gałąź przemysłu była
rozwijana. W dużym stopniu była oparta na licencjach ze Związku Radzieckiego. W
ramach RWPG i UW była specjalizacja o której decydował najsilniejszy, czyli
Związek Radziecki.
Nawet w tych warunkach mieliśmy spore
sukcesy. To przemysł lotniczy, broń pancerna, systemy radiolokacyjne, broń
strzelecka i wszelkiego rodzaju amunicja. Skala produkcji umożliwiała eksport,
który stanowił liczące się źródło dochodów budżetowych. Poza tym przemysł
zbrojeniowy dawał zatrudnienie dla grubo ponad 100 tysięcy ludzi.
Zmiany nastąpiły po 1989 roku. Złożyło się na
to wiele przyczyn. Podstawowym była dotychczasowa liczebność naszej armii. Było
to około 450 tysięcy żołnierzy zawodowych i z poboru /służby zasadniczej/.
Stosownie do tego mieliśmy rozbudowane rodzaje sił zbrojnych, czyli lotnictwo i
marynarkę wojenną.
W 1990 roku przyjęto traktat CFE, później
CFE-1, dotyczący zbrojeń konwencjonalnych. Wskutek jego stosowania Polska
redukowała stany liczebne wojsk do niewiele ponad 100 tysięcy żołnierzy obecnie
oraz stosownie do tego zredukowała lotnictwo i marynarkę wojenną. Od 2010 roku
mamy w pełni zawodową armię i brak poboru w celu odbycia zasadniczej służby
wojskowej, co odcina nas od wyszkolonych rezerw na czas ewentualnego konfliktu
zbrojnego.
Równolegle wojsko pozbywało się nadwyżek
uzbrojenia i infrastruktury. Odbywało się to w atmosferze nieustających
skandali, których „bohaterami” byli pracownicy Agencji Mienia Wojskowego i
komórek MON dysponujących infrastrukturą wojskową. Tylko część spraw zakończyła
się procesami sądowymi i wyrokami skazującymi. Najgorsze jest to, że pieniądze
pochodzące ze sprzedaży nadwyżek miały być przeznaczone na modernizację wojska,
a faktycznie trafiały do budżetu państwa i wojsko praktycznie nic z tego nie
miało.
139 mld złotych na modernizację armii to
kwota duża, bo to jedna trzecia obecnego rocznego budżetu państwa. Jednak jest
to rozłożone na 10 lat. To i tak dużo. Tym bardziej te pieniądze powinny być
wydane rozsądnie. Co to znaczy? Nie znam szczegółów zapytania ofertowego na
śmigłowce i inne uzbrojenie planowane do zakupu. Ale … nie kupuje się sprzętu
który dopiero skierowano do produkcji seryjnej. Caracal albo H225M, wcześniej
znany jako AS532 Cougar w wersji zaproponowanej Polsce jeszcze nie istnieje. Zasadą jest, że dany model stanowi wyposażenie armii
kraju producenta. Tymczasem w armii francuskiej lata tych śmigłowców 14 sztuk,
a wyeksportowano dotychczas 81 egzemplarzy. Nie wiadomo jaka będzie
konfiguracja przeznaczona dla Polski. Jest mało prawdopodobne, że zostanie
wdrożona do produkcji w ciągu dwóch lat. Dostawy mają rozpocząć się w 2017
roku. Z zasady nowy model ma sporo usterek które obniżają jego wartość użytkową
i bojową.
Brakuje danych odnośnie faktycznych kosztów
eksploatacji. Dzisiaj mówi się, że te koszty dla śmigłowca Caracal, w
porównaniu do pozostałych będących w ofercie, są dość wysokie, na korzyść tych
pozostałych. Przy zakupie 50 śmigłowców istotne znaczenie ma zapewnienie bazy
serwisowej i remontów.
Jest jeszcze coś. To będą śmigłowce uzbrojone, a więc
systemy kierowania ogniem i nawigacyjne będą uwzględniały uzbrojenie jakim
dysponuje armia francuska. Oznacza to ni mniej ni więcej, że przy okazji
będziemy kupować od Francji takie uzbrojenie. Jakie więc będą korzyści dla
polskiego przemysłu lotniczego, czy ogólnie zbrojeniowego?
Podobnie wygląda sytuacja przy zakupach
innego uzbrojenia na potrzeby naszych wojsk. Warto jednak pamiętać, że ciągle
mamy własny przemysł zbrojeniowy, który produkuje sprzęt nie tylko na potrzeby
naszej armii. Z naszych pieniędzy powinniśmy kupować w pierwszej kolejności
sprzęt produkcji krajowej. To zatrudnienie dla naszych pracowników i wpływy do
naszego budżetu. Zakupy zagraniczne to dochody dla firm zagranicznych a
pracownicy z naszych firm na zasiłku dla bezrobotnych. Między bajki można
włożyć opowieści, że zakłady przemysłu zbrojeniowego można przestawić na
produkcje cywilną. Nie można. Można tylko zlikwidować co też robiono przez
minione ponad 20 lat.
Warto też wiedzieć, że uzbrojenie kupowane
zagranicą nie jest tańsze od tego krajowego. To wydaje się oczywiste. Czy jest
lepsze? Tu odpowiedź nie zawsze jest jednoznaczna. To przerabialiśmy już w
czasach PRL-u. W sprzęcie którym dysponowało Wojsko Polskie znajdowały się
wyprowadzenia do urządzeń których nie było. W dokumentacji technicznej
pojawiały się nazwy urządzeń o których nie było żadnej wiedzy. To się powtarza.
Możliwości bojowe F-16 są inne w wersji dla USAF i inne w wersji dla naszego
lotnictwa. Bez dostępu do kodów źródłowych elektroniki pokładowej nie można
zastosować własnego uzbrojenia.
Tymczasem testy Caracala dobiegają końca i
sprawa wydaje się przesądzona. Za trzy miesiące ma być sfinalizowana umowa. Nie
wiadomo co w tej sprawie będzie miał do powiedzenia prezydent-elekt. Podpisanie
umów nastąpi już za jego prezydentury. Nie należy oczekiwać, że wszystko
odbędzie się bezboleśnie. Są podejrzenia, że wymagania zostały ustawione pod
konkretnego producenta, a sama transakcja ma podtekst polityczny. Pracownicy
przegranych zakładów w Świdniku i Mielcu zapowiadają protesty. Nie wiadomo jak
wpłyną na ostateczne rozstrzygnięcia.
Jak tak dalej pójdzie, Polsce pozostanie
organizowanie wczasów agroturystycznych i podziwianie obszarów „Natura 2000”.
stary.piernik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz