poniedziałek, 2 marca 2015

Minął luty



Luty minął. Co nam przyniósł? Zależy w jakiej dziedzinie. W gospodarce mamy na przykład lekką zimę i oszczędności z powodu mniejszych wydatków na usuwanie jej skutków. Są korzystniejsze warunki klimatyczne dla branży budowlanej. Nie ma tradycyjnego przestoju zimowego i spadku zatrudnienia.
I na tym można zakończyć pasmo sukcesów. Dalej już nie jest tak sielankowo. Można wymienić choćby konieczność pozaplanowej odbudowy, po pożarze, mostu Łazienkowskiego w Warszawie. Z przyczyn formalnych? opóźnione jest o co najmniej trzy miesiące oddanie do użytku pasażerów II linii metra w Warszawie.
Nie zapominajmy o strajkach i protestach poszczególnych grup społeczeństwa. Ten wątek nie zniknie szybko z naszego pola widzenia.
Ruszyła kampania w wyborach prezydenta RP. O ostatecznej liczbie kandydatów dowiemy się 26 marca. Do tego dnia każdy z kandydatów musi przedstawić listę 100 tysięcy popierających jego start w wyścigu do fotela prezydenckiego. Czy osiągną ten pułap wszyscy z 20 zgłoszonych? Zobaczymy. Osobiście uważam, że szeregi nieco przerzedzą się.
Dowiedzieliśmy się kto startuje, a kto zrezygnował i dlaczego? Przykładowo obraził się
R. Kalisz, bo „nie lubi startować w tłoku”. Oczywiście prawda jest całkiem inna. R. Kalisz pogubił się, a może postawił na złego konia? Zabrakło sponsora?
Niewiadomą na dzisiaj jest realny kontrkandydat dla urzędującego prezydenta. Niby wszystko jest jasne. Ma być nim A. Duda.
Po drodze jest pytanie czy będzie druga tura, czy wszystko rozstrzygnie się w pierwszej?
Ciekawe jest zachowanie urzędującego prezydenta, a właściwie jego sztabu wyborczego. Zaczynają się oskarżenia o zawłaszczanie programu wyborczego. Dzięki temu zaczynamy się znowu czuć jak w kabarecie. Ku zaskoczeniu wielu urzędujący prezydent dolewa oliwy do ognia swoim zachowaniem w miejscach publicznych. Stara się na każdym kroku udowodnić że jest mistrzem gafy.
Wypada też odnotować pomysł obozu prezydenckiego dotyczący skrócenia kampanii wyborczej do 12 dni. Rzekomo na wzór Japonii. Ciekawe, że tak chętnie chcemy przenosić na nasz grunt różne wynalazki ze świata zewnętrznego, a bronimy się rękami i nogami przed przejęciem przykładowo skali podatkowej, czy zarobków, od minimalnych poczynając.
Najlepsze dopiero przed nami. Kampania potrwa jeszcze ponad dwa miesiące.
 Na kampanii wyborczej świat się jednak nie kończy. Końcówka miesiąca została zdominowana przez informację o zamordowaniu w Moskwie opozycjonisty B. Niemcowa. Nie jest ważne, czy był to najgroźniejszy, z punktu widzenia interesów Kremla, opozycjonista. Ważne jest w jaki sposób i gdzie dokonano zabójstwa. Wczoraj odbył się w Moskwie marsz protestu. Przy okazji można było zobaczyć jak policja jest w stanie skutecznie zabezpieczyć przemarsz tysięcy ludzi ulicami centrum wielkiego miasta.
Analitycy z całego świata zastanawiają się ku czemu zmierza Rosja pod przywództwem Putina? Co innego wynika z przekazu medialnego, zwłaszcza przy porównywaniu tego przekazu z relacji telewizji rosyjskiej i z przekazu telewizji zachodnich. Opinie są skrajnie różne.
Świat zachodni boi się Rosji. Jest to strach irracjonalny, nie znajdujący uzasadnienia w faktach. Punktem wyjścia jest rzekoma potęga armii rosyjskiej. To mit. Jest to armia silna liczebnie, aktualnie 845 tys. żołnierzy, z poboru. Rosja na zbrojenia wydaje 3,1% PKB, co daje 71 mld USD.
W ewentualnym konflikcie Rosja nie ma sojuszników. A co ma przeciwko sobie? Największym przeciwnikiem są USA z armią liczącą około 0,5 mln żołnierzy i ponad 150 tysięcy rezerwistów i żołnierzy Gwardii Narodowej. Wydatki USA na obronność to około 150 mld USD i ponad 70 mld USD na tzw. operacje zamorskie, co stanowi łącznie około 4% PKB USA. Do tego trzeba doliczyć potencjał państw członkowskich NATO.
Skuteczną bronią Rosji jest dezinformacja. Widać to na przykładzie „zielonych ludzików” w wojnie na Krymie i we wschodniej Ukrainie. Ile miesięcy minęło zanim „zielonych ludzików” zastąpiły w mediach regularne oddziały armii rosyjskiej? Dla postronnych obserwatorów była to oczywista oczywistość. Innego zdania byli politycy. Oni dalej boją się własnego cienia. Trzeba sobie zdać sprawę, że tych wyszkolonych żołnierzy, wyposażonych i uzbrojonych, Rosja ma zaledwie około 80 tysięcy. Reszta pozostawia wiele do życzenia. 
Dalej, broń jądrowa na której oparta jest równowaga strachu. W miarę zorientowani wiedzą, że każda stacjonarna wyrzutnia rakiet ma swego opiekuna i odpowiednika po drugiej stronie barykady. Groźne są wyrzutnie mobilne, a te są groźne na małych i średnich odległościach. Dla nas to żadna pociecha. Rakiety z obwodu kaliningradzkiego są w stanie dotrzeć do każdego zakątka Polski.
Warto zwrócić uwagę, że Rosja rozgrywa dotychczas wszystkie konflikty poza swoim terytorium. Faktem jest też, że żadnego z nich nie wygrała. W czasach ZSRR jej ulubionym zajęciem był eksport rewolucji do najodleglejszych zakątków świata w Azji, Afryce, czy Ameryce. Było to hobby kosztowne, wspomagane przez kraje satelickie. Dzisiaj Rosja musi walczyć o własną integralność terytorialną. Daleki Wschód jest przedmiotem zainteresowania Chin, a południowa granica jest zagrożona wpływami islamu.
Moim zdaniem ważniejsze jest podjęcie konkretnych kroków dla powstrzymania ekspansji Rosji, a nie dywagowanie na temat jaki będzie kolejny ruch Putina. W przeciwnym razie pamiętajmy o słowach Churchilla o układzie monachijskim:
Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak.

stary.piernik

1 komentarz:

  1. stary.piernik2 marca 2015 15:30

    http://kontrowersje.net/komorowski_to_nie_jest_burak_to_jest_miertelnie_powa_ny_cz_owiek
    Komorowski jest żałosny, prostacki, prawie niepiśmienny, ale nie śmiałbym się z niego. Z tego jak się prezentuje, mówi i zachowuje śmiać się można, czasami wręcz się nie da zachować powagi, ale z samego Komorowskiego i jego możliwości się nie śmieję. Owsiak, Durczok, Kamiński mnie śmieszą, Komorowskiego się boję.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: