niedziela, 9 listopada 2014

Święto Niepodległości widziane dzisiaj



Upowszechnienie dostępu do internetu wpłynęło znacząco na wymianę myśli. To truizm. Prasy nie musimy kupować, żeby przeczytać interesujący nas artykuł. Mało tego, możemy te teksty komentować na bieżąco i komentarze publikować w sieci. Warunek jest taki, żeby wszyscy mieli jednakowe szanse. Z tym jest gorzej. Nie każdy wykupuje dostęp do e-gazety /tytuł mniej istotny/ i nie każdy jest zainteresowany wykupem dostępu do konkretnego artykułu. Ale … czemu ma służyć otwieranie dyskusji pod tekstem z którego można przeczytać jedno, czy dwa zdania? Bo za resztę trzeba zapłacić? Nie chodzi o cenę ale o zasadę. Często okazuje się, po zapoznaniu się z całością tekstu trzeba uznać to za stratę czasu i pieniędzy. Dlaczego o tym piszę? Skłoniły mnie do tego dwa teksty zamieszczone ostatnio w „Rzeczpospolitej”. http://www.rp.pl/artykul/61991,1151530-Nie-chodzi-o-prawde.html?referer=redpol i http://www.rp.pl/artykul/61991,1155803-Nedza-brazownikow-historii.html?referer=redpol
Kwitnie moda na futurystykę w kategorii historia alternatywna. Bardzo wdzięcznym tematem stała się historia Polski okresu II wojny światowej, a ściślej, jej początku. Z kim i przeciwko komu? Mędrków nie brakuje. Moim zdaniem te dywagacje nie są warte nawet papieru na którym je spisano. Łatwo jest filozofować z perspektywy ponad 70 lat od tamtych wydarzeń. Tylko te enuncjacje do niczego nie prowadzą. Chyba tylko do stwierdzenia, że dzisiaj byłoby jeszcze gorzej.
Okres międzywojenny to była budowa zrębów państwa polskiego. Od infrastruktury poczynając, na polityce zagranicznej kończąc. Społeczeństwo w swej masie polityki zagranicznej nie rozumiało i nie rozumie, ale instynktownie wyczuwa co jest dla państwa dobre, a co jest szkodliwe. Przed II wojną światową wiadomo było, że żyjemy między dwoma wrogimi nam państwami, Niemcami i Rosją Radziecką. Rządzący Polską doskonale wiedzieli, że nie mogą jawnie wejść we współpracę wojskową  z żadnym z tych państw ze względu na spodziewany opór społeczeństwa. Pamięć zaborów była ciągle zbyt świeża. Co im więc pozostawało? Budowa sojuszy politycznych i wojskowych z potencjalnymi  wrogami Niemiec i próba neutralizacji stosunków z Rosją. Nie przewidziano wojny na dwa fronty, bo dopiero na początku 1939 roku Sztab Generalny zaczął przygotowywać się do takiego rozwoju wydarzeń. Francja i Anglia naszym kosztem zyskały czas na przygotowanie się do czekającej ich wojny. Wcześniej preferowały pokój za wszelką cenę. Nie wiadomo jak rozwinęłaby się sytuacja, gdyby III Rzesza zaatakowała najpierw Francję. 
To co stało się we wrześniu 1939 roku dowiodło, że Polska żyła wśród wrogów, bo wszyscy sąsiedzi skorzystali z okazji żeby uszczknąć coś dla siebie.Mieliśmy zbyt długie granice i niekorzystne ukształtowanie terenu do ich obrony. W trybie ekspresowym budowano fortyfikacje. Przykładem umocnienia nad Wizną. Modernizowano uzbrojenie i to w takim tempie, że nie udało się w całości wykorzystać go w walce. Przykładowo, rusznice przeciwpancerne przekazano do jednostek w fabrycznych skrzyniach bez dokładnej informacji co zawierają. Nie było więc możliwości przeszkolenia obsług, a co ważniejsze, użycia ich w boju. Nieszczęścia dopełniła pogoda; końcówka lata, sucha i słoneczna. Idealna dla szybkiego przemieszczania się wojsk pancernych i lotnictwa. Stąd udany blitzkrieg.
Można dyskutować na temat roli naszych ówczesnych polityków. Można się zgodzić, że nie wszyscy dorośli do ról jakie wyznaczyła im historia. Ale też warto postawić pytanie jak to wyglądałoby dzisiaj?
Wojskowi okresu międzywojennego mieli za sobą doświadczenie frontowe. Ale … z pustego i Salomon nie naleje. Polska była państwem na dorobku. Nie miała wystarczającej pomocy ekonomicznej z zewnątrz. Ze środków własnych nie była w stanie stworzyć nowoczesnej armii, zdolnej skutecznie przeciwstawić się agresywnej III Rzeszy. Zrobiono tyle ile się w tamtych warunkach dało. Z jednym może wyjątkiem. Spotyka się informacje, że przed aneksją Czechosłowacji przez III Rzeszę była możliwość przejęcia czeskiego uzbrojenia. Tego nie zrobiono. Ten wątek nie jest wystarczająco opracowany historycznie po dzień dzisiejszy.
Osobiście bardziej daję wiarę twierdzeniom, że Czesi mieli w polityce zagranicznej inne priorytety i oficjalnie bardziej widzieli w Polsce wroga niż przyjaciela. Post factum można twierdzić wszystko. Liczą się jednak wyłącznie fakty. 

stary.piernik

1 komentarz:

  1. Blisko 70 lat po II WW uznać za stracone?

    http://www.rp.pl/artykul/61991,1155521-Rozmowa-z-Romualdem-Szeremietiewem.html
    Generał Skrzypczak twierdzi, że nasza armia 
jest zdolna bronić kraju zaledwie przez trzy dni. Przypomnę, że w 1939 roku broniliśmy się 
przed napaścią dwóch mocarstw przez ponad 30 dni. 
A więc obecne możliwości obronne są 
dziesięciokrotnie mniejsze niż w 1939 roku - mówi Romuald Szeremietiew.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: