środa, 26 listopada 2014

Przed drugą turą



Wkrótce druga tura wyborów samorządowych, a ja dalej nic nie wiem. No nie do końca.
Jeżeli wybory mamy traktować jako jeden z najważniejszych elementów naszej demokracji, to niestety państwo polskie ten element lekceważy i to nie od dzisiaj. Dzisiaj wielu czuje się upoważnionych do głośnego mówienia, że te wybory zostały sfałszowane. Pytam się wobec tego gdzie byli do tej pory? Dlaczego dopuścili do tego, żeby prawo wyborcze było tak niechlujnie napisane? Dlaczego przemknęły się zapisy, które pozwalają na legalne robienie przekrętów wyborczych? http://wpolityce.pl/polityka/223421-cuda-na-urna-zaczely-sie-w-senacie-po-cichu-wycieto-obowiazek-rozliczania-glosow-niewaznych
Dlaczego po dzień dzisiejszy nie można unormować elementarnych spraw związanych z wyborami, czyli przezroczystych urn wyborczych, centralnie drukowanych i zweryfikowanych kart wyborczych? Wzorce formularzy można bez problemów rozesłać elektronicznie do wojewódzkich/powiatowych/gminnych komisji wyborczych. Uniknięto by zarzutów o niezgodności kart z wzorami określonymi ustawą. Karty, jako druki ścisłego zarachowania, powinny być numerowane i na tej podstawie rozliczane. 
Podobnie powinny być jasno określone zasady naboru do komisji wyborczych oraz mężów zaufania, w tym bezpartyjnych.
Dzisiaj specjaliści od prawa konstytucyjnego twierdzą, że nic nie można zmienić w prawie wyborczym przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Dlaczego? Przecież wiadomo, że w tych kolejnych wyborach powtórzą się dotychczasowe błędy. Kto ma w tym interes? Skoro wiadomo kto ma wygrać to po co wybory? Namaszczonych kandydatów wybrać przez aklamację. Będzie taniej.
Mam nieodparte uczucie, że im więcej demokracji w słowach wypowiadanych z mównicy sejmowej i przy innych okazjach przez naszych polityków, tym mniej tej demokracji w praktyce dnia codziennego. Gdyby było inaczej, partia władzy i jej akolici nie odsądzaliby od czci i wiary wszystkich, którzy protestują wobec zastanej rzeczywistości. 
Jesteśmy poddawani nieustannej manipulacji medialnej. Władza chętnie powołuje się na naszą przynależność do cywilizacji europejskiej, ale zabrania nam korzystania z tego przywileju, jeśli działa on przeciwko tej władzy. Logiki w tym nie ma za grosz. Jeżeli wszystko jest lege artis, to dlaczego przedstawiciele partii władzy pałają świętym oburzeniem na próby ze strony opozycji, odwoływania się do ocen organów europejskich? Choćby PE?
W zbliżającej się drugiej turze wyborów samorządowych jedyne co się zmieni, to liczenie głosów „na piechotę” zamiast padniętego systemu informatycznego rodem z PKW. 
Nie bardzo wiadomo jaka jest skala formalnych protestów dotyczących pierwszej tury. Nie mam też jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy iść głosować, czy nie? Logicznym wydaje się, że jeżeli dotychczasowe wybory uznaję za farsę, to nie powinienem w tej farsie dalej uczestniczyć. Bojkot wyborów miałby jednak sens tylko przy jednomyślnym działaniu wyborców. Na to nie ma co liczyć. W praktyce oznaczałoby to, że „une” same się wybiorą. Pozostaje więc protestować przeciwko dotychczasowym praktykom i … głosować na kandydatów godnych naszego zaufania.

stary.piernik

1 komentarz:

  1. http://bezdekretu.blogspot.com/2014/01/reaktywacja-wyborcze-myto.html?showComment=1391204510649#c7231410510033451599

    Nie ma przypadków, są tylko znaki.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: