poniedziałek, 2 września 2013

Wojna domowa w Syrii



Zamieszki w Afryce Północnej, które doprowadziły do obalenia legalnych rządów w Tunezji, Libii i Egipcie przeniosły się do Syrii. Od dwóch lat trwa tam wojna domowa. Żadna ze stron konfliktu nie jest w stanie osiągnąć zdecydowanej przewagi militarnej. W bratobójczych walkach zginęło ponad 100 tysięcy ludzi. Przypuszczalnie ponad dwa miliony uciekło z kraju. Strat materialnych nie można jeszcze oszacować, bo wojna trwa. Strona rządowa ma poparcie Rosji, Chin i Iranu. Rebelianci, czyli opozycja popierana jest przez świat arabski, w tym Arabię Saudyjską i Turcję. Izrael trochę tkwi w rozkroku, bo zmiana ekipy rządzącej w Syrii może przynieść nieprzewidywalne skutki dla stabilności w regionie. Rosja ma w Syrii swoją bazę morską w Tartus. Jest to istotny argument na rzecz powstrzymywania się kogokolwiek przed otwartą interwencją w Syrii. Ten układ powoduje, że obecna sytuacja może się utrwalić na lata. Z drugiej strony opozycja próbuje stworzyć pretekst do interwencji zewnętrznej po to, aby obalić istniejący rząd  Baszara al-Assada. Temu celowi miało służyć prawdopodobnie użycie sarinu przeciwko ludności cywilnej na przedmieściach Damaszku. Zginęło przypuszczalnie około 1300-1500 osób. Reakcję światowej opinii publicznej łatwo było przewidzieć. Zewsząd płyną głosy potępienia, a USA zdecydowały się na zbrojną interwencję. Obama, pomny wcześniejszych doświadczeń w Iraku, uwikłany w wojnę w Afganistanie, wobec zdecydowanego sprzeciwu Rosji i Chin, waha się z podjęciem ostatecznej decyzji o zaatakowaniu Syrii. Weto Rosji i Chin w Radzie Bezpieczeństwa ONZ wyklucza akcję pod patronatem ONZ. Interwencja w ramach NATO na razie nie wchodzi w rachubę. Poparcie krajów europejskich jest też iluzoryczne. W tej sytuacji Obama szuka poparcia w Kongresie. A tu decyzja możliwa jest najwcześniej 9 września /Kongres rozpoczyna prace po letniej przerwie/.
Z upływem czasu wzrasta jednak świadomość bezsensowności całej akcji. Bez bezpośredniej interwencji zbrojnej na terytorium Syrii cała akcja jest tylko potrząsaniem szabelką. USA mają pełną tego świadomość. Mówi się o tym wprost, że dzięki atakowi rakietowemu na wybrane cele zwiększy się szanse na zwycięstwo rebeliantów. Pomija się milczeniem możliwe kolejne straty wśród ludności cywilnej. Dzisiaj nie mówi się jeszcze nic o udzieleniu pomocy humanitarnej ludności Syrii. O czym się jednak nie mówi? Otóż rząd Baszara al-Assada jest absolutnie nieprzewidywalny. Jego upadek spowoduje pociągnięcie do odpowiedzialności karnej całej ekipy z nim związanej. Można przyjąć za pewnik, że będą wydane wielokrotne wyroki śmierci. O ewentualnej ucieczce z Syrii na razie się nie mówi. Co w takiej sytuacji można zrobić? Bronić się wszelkimi dostępnymi środkami. I tego obawiają się nie tylko Amerykanie. Zresztą czynniki oficjalne w Syrii dały jednoznacznie do zrozumienia, że użyją wszelkich dostępnych, nie koniecznie akceptowalnych środków. I to nie tylko wobec sąsiadów. Zagrożeni powinni czuć się wszyscy. Czy więc warto ryzykować? Z drugiej strony przypomina się, że świat nie zdobył się na skuteczną reakcję gdy w walkach plemiennych między Tutsi i Hutu zginęło około miliona ludzi. Czy warto narażać się dla niewiele ponad tysiąca zabitych Syryjczyków? Zwłaszcza jeśli się podkreśla, że USA nie mają żadnych interesów w Syrii?
   
stary.piernik 
 

10 komentarzy:

  1. https://pl-pl.facebook.com/janusz.korwin.mikke
    Ciekawe informacje, ale trudne do zweryfikowania. Przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
  2. W rozważaniach na temat kto użył w Syrii sarinu warto przypomnieć ten wątek dotyczący ataku na WTC
    http://monitorpolski.wordpress.com/2010/09/10/kilka-faktow-o-zamachu-na-wtc/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy komentarz Maxa Kolonko do wydarzeń w Syrii i nie tylko
    www.youtube.com/watch?v=KpItuOjYz8Q
    Warto posłuchać!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Syrii można i tak
    http://niepoprawni.pl/blog/7259/gotowanie-syrii-przykrywa-wszystko

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedzy nigdy za mało
    http://bezdekretu.blogspot.com/
    Nikt bowiem nie ma chęci ujawnić rzeczywistej roli Putina w kryzysie syryjskim ani pokazać światu – skąd i dlaczego broń masowego rażenia znalazła się w posiadaniu reżimu Assada. Nie usłyszymy też odpowiedzi na pytanie - dlaczego sarin i dziesiątki innych śmiertelnych trucizn trafiły w ręce światowych terrorystów i pospolitych morderców? Kto naprawdę odpowiada za śmierć dziesiątek tysięcy cywilów, w tym tysięcy dzieci?
    Demokraci sprawujący władzę w Waszyngtonie, nie znaleźli dość odwagi, by ujawnić powiązania służb rosyjskich z atakami w Bostonie. Tym bardziej nie napiętnują wspierania terroryzmu i zbrojenia przez Moskwę większości krwawych reżimów. Assad i inni „przyjaciele Moskwy” mogą nadal czuć się bezkarnie, a światowe media, wespół z naszymi rodzimymi „prawicowcami”, będą skutecznie zatruwały umysły bredniami o „izraelskiej prowokacji” i obronie przez Assada „cywilizacji chrześcijańskiej”.
    Widząc zachowanie Obamy i tzw. przywódców Zachodu, Assad nie musi nawet przenosić swoich arsenałów. Są bezpieczne pod politycznym protektoratem Moskwy. Miną kolejne lata i ta broń zostanie ponownie użyta. Na skalę proporcjonalną do dzisiejszych błędów i zaniechań. Wówczas, już nikt może nie zadać prostego pytania – czego ci ludzie spodziewali się po Putinie?

    OdpowiedzUsuń
  6. ERRATA

    Za dużo!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. http://www.rp.pl/artykul/2,1048282-Realpolitik-zatriumfowala-w-porozumieniu-USA-i-Rosji-ws--Syrii.html
    Czyżby z wielkiej chmury mały deszcz?
    To porozumienie raczej potwierdza, że o Syrię nie warto walczyć. Oczywiście Zachodowi.

    OdpowiedzUsuń
  8. www.rp.pl/artykul/1043031,1049267-Rosja-ma-materialy-o-zwiazku-rebeliantow-z-atakiem-chemicznym.html
    Sprawa użycia sarinu w wojnie syryjskiej zdaje się wracać do punktu wyjścia. Rząd syryjski przekazał Rosji materiały wskazujące na użycie sarinu przez rebeliantów syryjskich. Ostatecznych wniosków ciągle brak. Sprawa dzisiaj zeszła do poziomu rozgrywek dyplomatycznych. Groźba interwencji zbrojnej ze strony USA została zażegnana. Przynajmniej na razie.
    Problemu syryjskiego nie da się przedstawić wyłącznie w barwach czarno-białych, podobnie jak problemów świata arabskiego na Bliskim Wschodzie.
    Jak wielka jest skala problemu można poczytać choćby tu
    www.innyswiat.most.org.pl/15/perspektywy.htm
    Tu szersze ujęcie wątku gazowego
    wiadomosci.onet.pl/prasa/halabdza-husajn-mordowal-zachod-milczal/6nser
    Było i coś takiego
    9 kwietnia 1989 roku wojska radzieckie użyły w Tbilisi gazu paraliżującego przeciwko uczestnikom pokojowej, niepodległościowej dem0nstracji Gruzinów. Większość z 19 ofiar udusiła się gazem.

    wyborcza.pl/1,76842,14476186,Co_zabilo_Syryjczykow__Wedlug_zachodnich_ekspertow.html#ixzz2fEstZ32v
    Wszystkie te działania podciągają się pod terroryzm, w tym również państwowy. W myśl zasady cel uświęca środki.
    winntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty2/0073/roz08.pdf

    OdpowiedzUsuń
  9. www.rp.pl/artykul/1043031,1050374-Rosja-moze-cofnac-poparcie-dla-Asada.html
    Jeśli dojdzie do likwidacji syryjskich arsenałów chemicznych, to kto i gdzie to zrobi?
    Miliard dolarów to spora kasa. Jak zostanie podzielona między tych, którzy podejmą się utylizacji?
    To nie tylko problem Syrii. Taki problem stoi też przed Libią.
    www.konflikty.pl/a,4091,Inne,Libia_bedzie_utylizowac_bron_chemiczna.html
    Są też pozostałości po II WW na dnie Bałtyku
    www.rp.pl/artykul/1041894.html
    1000 ton do przerobienia. Jakie są skutki uboczne procesu?

    OdpowiedzUsuń
  10. http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/942918,Rezolucja-przyjeta-ONZ-dogadala-sie-w-sprawie-Syrii
    Chwilowy finał ataku gazowego w Syrii.
    Kto ostatecznie sfinalizuje utylizację zapasów gazów bojowych ? To 1 mld USD!

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: