wtorek, 30 lipca 2013

69 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego



Przed nami kolejna, tym razem 69 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Tyle lat minęło, a w szczegółach obchodów niewiele, albo nic się nie zmienia. Poza jednym. Coraz mniej żywych świadków tamtych dni. Znowu 1 sierpnia o godzinie W syreny, znowu chwila zadumy, wizyty na cmentarzach w kwaterach powstańczych. Oficjalne uroczystości i te osobiste, najważniejsze dla nas. I duszna atmosfera tego dnia.
I jak zwykle, w akcji odwracacze uwagi, Czerska nie śpi. Co tu nowego wymyślić, żeby zohydzić pamięć o Powstaniu? Możliwości jest jednak niewiele, bo wszystko właściwie już było.
Że Powstanie było bezsensowne, bo zagładzie uległo miasto, zginęły niepotrzebnie setki tysięcy ludzi, że decyzje o Powstaniu wydano bez realnej oceny sytuacji na froncie wschodnim. Można tak długo jeszcze.
Są pewne nowe elementy z gatunku tzw. historii alternatywnej. Opowieści w stylu co by było gdyby? Czy warto poświęcać  temu uwagę? W kategoriach rozrywki intelektualnej może i tak. W pozostałych zdecydowanie nie. My swoje wiemy. Mieszkańcy Warszawy w sierpniu 1944 roku też swoje wiedzieli. Niestety dla nich nie wiedzieli wszystkiego, a zwłaszcza tego, że skutecznej pomocy z zewnątrz nie będzie. Czy wówczas podtrzymana byłaby decyzja o wybuchu Powstania? Raczej nie. Nie posądzam nikogo z decydentów o bezmyślność.
Od kilku lat Powstaniu Warszawskiemu przeciwstawia się powstanie w getcie warszawskim w kwietniu 1943 roku. Próbuje się je relatywizować. Ale konsekwentna propaganda żydowska spowodowała, że w świecie Powstanie Warszawskie kojarzone jest z tym w getcie w 1943 roku. Podkreśla się heroizm powstańców z getta. Przemilcza się bezsensowność ich walki i poniesione straty ludzkie. Argumentuje się, że lepiej było zginąć z bronią w ręku, niż jak stado baranów jechać do obozów koncentracyjnych na pewną śmierć. Nie mówi się o tym, że po upadku tego powstania Niemcy zostawili z terenów getta ruiny i zgliszcza.
Mało nagłaśniany jest fakt uczestnictwa Żydów w Powstaniu Warszawskim. Byli tacy. Nie można temu zaprzeczyć. Ale ma miejsce przegięcie w druga stronę. Lansowana jest teza, że było ich nawet około 2,5 tysiąca. Nikt nie zadaje pytania skąd ich raptem tylu? To było ponad rok po upadku powstania w getcie, kiedy wszystkich ujawnionych Żydów wymordowano lub wywieziono do obozów koncentracyjnych. Jakim sposobem przeżyli we wrogim im środowisku? Kto ich wyposażył w broń? Kto im stawiał zadania bojowe i  wyznaczał rejony walk?
Na koniec zadam jeszcze pytanie: jakiej realnej pomocy udzieliła diaspora żydowska swoim pobratymcom zebranym w gettach? Nie tylko na ziemiach polskich. 

stary.piernik

19 komentarzy:

  1. Pierniku.
    Pamiętam jak pisałeś kiedyś o tym młodzianku co to napisał "Obłęd 44".Czyli o p. Piotrze Zychowiczu. Młody ci On, ale jakoś przypadł mi do serca, że nie potrafię myśleć, że on popełnił błąd pisząc tę książkę. Całkiem racjonalnie opowiada: http://www.rp.pl/artykul/9157,1034860-Zychowicz--Niesmiertelna-legenda.html
    Nie mam takiej wiedzy jak to dziecko. Podziwiam jego znajomość rzeczy. Widać, że posiada argumenty. No cóż stwierdzę, ze i ja nieraz byłem wściekły na coś takiego jak porywanie się z motyką na słońce. Człowiek działa impulsywnie. Ale grzechem jest wykorzystywanie młodego porywu. Boli mnie serce ale muszę napisać, że inną rzeczą jest być młodym i żywiołowym, mieć tęsknoty a inną jest racjonalność i doświadczenie generałów i pułkowników.
    Tu na pewno wiem, że gdyby nie polska golgota wojenna bylibyśmy w innym miejscu na mapie. Czy nie lepiej czasami zagrać rolę, która nas uwiera?
    Wiem, że się narażam na krytykę ostrych bohaterów. Jestem z prostej rodziny. I tak mnie nauczono,chłop z chłopa,emigrantów i tych co mieli i stracili i znowu mają. Ojciec mój zawsze mówił, ze żyje się chlebem a nie granatem. Poddał się Niemcom. Uciekał, ale przeżył i dożył niemal setki, że umiał przetrwać kampanię wrześniową i okupację w niewoli na robotach. Matka moja. A skończę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @gor-al1
      Jeśli masz czas i ochotę mogę coś na ten temat teraz skrobnąć.

      Usuń
    2. Jestem padnięty,Ale półgodzinki wytrzymam. Jutro muszę być trzeźwy.
      Nawijaj.

      Usuń
    3. Zacznę od tego, że nie można nikogo potępiać za głoszone poglądy. Można się jedynie zgadzać z nimi lub nie.
      Zychowicz jedzie na tzw. historii alternatywnej. Ale to nie znaczy, że wszystkie rozumy pozjadał.
      Pierwsze pytanie: czy jego pracę traktować jako polemikę, czy opracowanie historyczne, odniesienie się do faktów historycznych?

      Usuń
    4. W tym co powyżej napisałem dałem linka do wywiadu z nim/P.Z./. Mówi sensownie. Chyba wie co mówi. Prowadzi chyba dodatek historyczny w "Sieciach"?. Odnoszę wrażenie, że jest poskładany. To co popełnił. Niech będzie właśnie elementem dyskusji. Wolę taką rozmowę, mogę zostać przekonany lub nie, niż szaleństwa niezrównoważonych starców. W moim przypadku dzieła na mnie jak przysłowiowa płachta na byka argument siły w postaci wrzasku i obelg/choćby jakich/. Tu jak widzę młodego i racjonalnego/?/. Jest wszystko w porządku. Choć może nie być - jeżeli!

      Usuń
    5. Na dzisiaj zgoda jest co do jednego. Bór-Komorowski nie był tym, który powinien dowodzić powstaniem.
      Zresztą o czym my mówimy? To nie było powstanie. To była rozpaczliwa obrona i oczekiwanie na cud. Na pomoc mitycznych aliantów..Z chwila wybuchu walk był strach przed okrucieństwami Niemców wspomaganych przez Ukraińców.
      Oprócz dyskusji, czy powstanie powinno wybuchnąć, powinno się dyskutować o tym, czy powstanie można było rozkazem dowódcy, czyli B-K przerwać?

      Usuń
  2. Wydarzenia okresu II WW, zwłaszcza dotyczące Polski, trzeba przyjmować z dobrodziejstwem inwentarza. Tam nie da się wszystkiego poszufladkować. W wojsku i w polityce były kliki, koterie i grupy interesów. Ale takie podejście znajdziesz dopiero w specjalistycznych pracach historycznych, a nie w opracowaniach popularnych. To dla przeciętnego zjadacza chleba jest niestrawne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj wiele wiemy, ale nie wiemy jeszcze wszystkiego. Natomiast niechętnie mówi się o uwarunkowaniach w jakich trzeba było podejmować decyzje. I to nie tylko za siebie, ale za setki tysięcy ludzi.
    Nie do wszystkich decyzji i zachowań są podkładki w postaci dokumentów. Często tam gdzie są, nie są one upublicznione. Z różnych względów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i wtedy jedzie się na emocjach, mitach, poruszeniach serca. Wiem jak mój ojciec pokazywał nieraz blizny. Ale mówił,"ale przeżyłem". A co miałem rzucić się na Niemca? Może to i nie bohaterskie. Ale takie chłopskie rzeczowe, konkretne. Z tego wynika, że tak postępuję jak okoliczności pozwalają.

      Usuń
    2. Ja to dobrze znam. Ten pragmatyzm człowieka ze wsi. Ten człowiek, kiedy miał walczyć, to walczył, nie kalkulował. Tylko chciał stawać do walki w której miał szanse na wygranie, a nie iść jak baran pod nóż.
      .

      Usuń
    3. Pierniku czy się pomylę? Mieliśmy jedno udane powstanie - Wielkopolskie?

      Usuń
    4. Już o tym pisałem. Ojciec pochodził ze wsi z poznańskiego. We wrześniu walczył na Kresach. Jego bracia zginęli, jeden na Kresach, a drugi w Katyniu. Jeszcze inny wylądował w Auschwitz. Siostra przeżyła Powstanie Warszawskie.
      Przyznasz, jak na jedną rodzinę bagaż doświadczeń wojennych spory.

      Usuń
    5. W zasadzie tak. Dodać trzeba powstania śląskie, ale one odbywały się w innych realiach.

      Usuń
    6. Właśnie i być może inaczej patrzymy na świat. Dla nas nie potrzeba żadnej polityki historyczne. Szczególnie tej zafałszowane. Nam nie wmówi nikt, że polskość to nienormalność, że wybierać trzeba przyszłość. Ponieważ nie mamy co się wstydzić, ukryć wstyd rodzinny. Wiemy skąd jesteśmy. Ja nigdy nie widziałem jakiejś zapiekłości u mojego ojca. Był pogodzony nawet ze swoimi bliznami. Nigdy się nie dał komunie. Nawet oskubać z majątku. Zawsze liczył na swoje siły i pracę, którą nas utrzymywał i wykształcił. A zasuwać trzeba było. Chyba coś mam z niego. Zawsze tylko mówił: byle wy miejcie lżej. Czy mamy lżej? Nie wiem. W każdym razie wody z mózgu nie mam zrobionej. I też mówię swoim dzieciom to co mówił mi ojciec, tylko nieco inaczej: idźcie dalej niż my z matką/moją koleżanką małżonką/. Muszą pójść dalej i być mądrzejsi od nas. Gdyby było inaczej to jaki to byłby postęp. I poszły. Ale wiedzą skąd są. I między innymi ostatnim rzutem nagrały wspomnienia dziadka. Mają stare fotografie i albumy/ choć nie wszystkie. I to jest nasza mała polityka historyczna/ Taka malutka. Od starego zegara, obrazka świętego z przed I wojny, fotografii z ameryki też z przed I Wojny. I tak dalej. Żyjemy bez powstań.Stojąc mocno na nogach.

      Usuń
    7. widzisz. I to kolejny temat na dłuższą gadkę. Nawet nocna.
      Teraz to chyba wystarczy. Bo nas z domu wygonią.

      Jeszcze raz dobranoc.

      Usuń
  4. Coś Cię nie widzę.
    Wyganiasz mnie spać?
    Trudno.
    Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyganiam. Skrobałem nieco więcej.

      Usuń
  5. No i poszedł spać?
    Jak tak to dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  6. http://www.youtube.com/watch?v=ESV4nCkC_Bw&feature=youtu.be&a
    Na uroczystościach oficjalnych na Powązkach, przy pomniku Gloria Victis wybuczano tylko Bartoszewskiego. Cóż w tym dziwnego. Zasługuje na to.
    Symptomatyczna jest wypowiedź powstańca na początku filmu.
    To nie jego święto. Może przyjść kiedy indziej.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: