niedziela, 4 sierpnia 2013

I co dalej?



Obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego mamy za sobą. W tym roku było może mniej emocji /dostało się głównie Bartoszewskiemu/, ale za to więcej chamstwa. Tym razem urzędniczego. Kogoś to dziwi? Znajdą się i tacy.
W sieci jest dostępny film z uroczystości przed pomnikiem Gloria Victis na warszawskich Powązkach
Proszę zwrócić uwagę na wywiad z powstańcem warszawskim na początku relacji. Czy tego człowieka mogła spotkać jeszcze większa przykrość w tym dniu?
Wokół pomnika rojno od wszelkiej maści oficjeli i ochroniarzy, namiot/daszek dla mówców, krzesełka dla gości, nie dla powstańców /oni mogli postać/. Do tego tyrady mówców. Można było ich zaoszczędzić.
Również na tym forum byli tacy, którzy jazgotali o zawłaszczeniu rocznicy powstania przez poszczególne ugrupowania polityczne. W tym roku mogli przeżywać bez mała orgazm po tym co można było zobaczyć w wykonaniu jedynie słusznej partii miłości, czyli POlszewików.
Patrząc na to co się stało dochodzę do wniosku, że lepiej by było, gdyby obchody wróciły do formy sprzed lat, kiedy uczestniczył w nich każdy kto chciał i miał taką potrzebę serca.
Za rok będziemy obchodzili 70 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Mam w pamięci obchody 60 rocznicy tego Powstania. Tak to utrwalono dla potomnych
Okazuje się, że można czcić pamięć Powstania w podniosłej atmosferze, bez tych wzajemnych wycieczek i animozji.
Jak będzie teraz? Przekonamy się za rok. Pierwsze reakcje nie nastrajają optymistycznie. Propozycją ze strony oburzonych i wkurzonych zachowaniem elyt jest BOJKOT uroczystości w przyszłym roku. Przez rok może wiele się zdarzyć. Ale w tzw. międzyczasie będą inne rocznice wymagające upamiętnienia. Ja najbardziej obawiam się o 11 listopada. Tu słowo SKANDAL nie wystarcza. Co stało na przeszkodzie żeby chociaż o jeden dzień przesunąć tzw. szczyt klimatyczny? Przecież jak w banku /niekoniecznie ruskim/ mamy zagwarantowane, że oprócz oficjalnych uczestników szczytu będziemy mieli nalot wszelkiej maści „protestantów” zwanych dla niepoznaki np. alterglobalistami i wszelkimi mutacjami zielonych, którzy przy takiej okazji muszą zaistnieć medialnie. Pod pretekstem ich spacyfikowania można będzie pogonić uczestników uroczystości idących np. w Marszu Niepodległości. O to chodzi?
Żadnym usprawiedliwieniem dla rządu Donalda T. jest to, że decyzję podjęto 5 lat temu. Wówczas u władzy był ten sam rząd. A my ciągle jesteśmy suwerennym państwem i coś jednak od nas zależy. Taką przynajmniej mam nadzieję. Nie tylko ja.
Sekretariat Konwencji klimatycznej (UNFCCC) nie musi znać kalendarza uroczystości państwowych w Polsce, ale decyzje podejmowano w uzgodnieniu z delegacją polską!  
Kłamstwo ma to do siebie, że ma krótkie nogi. Zamiast opowiadać kolejne koszałki-opałki lepiej zapoznać się z tym tekstem
i wyciągnąć właściwe wnioski.
Powtórzę więc pytanie z Niepoprawnych:
Skąd tyle kłamstwa w tym rządzie? Tyle tupetu? Sądzą, że są nieusuwalni, że władzy nigdy nie oddadzą? Już tu byli tacy nad Wisłą, Panie Sikorski. Wpuszczacie do Polski, w dniu Święta Niepodległości tysiące ludzi, nastawionych na przemoc i zadymę. Kto Wam narzucił tę datę? ONZ? Jesteście kłamcami, notorycznymi. A ponad wszystko, nic, nic a nic, nie obchodzi mnie żaden Wasz szczyt. 11 Listopada, tak jak 4 lipca dla Amerykanów, jest naszym narodowym świętem.
Rzecznik policji już obiecuje, że się wzmocni. Otóż, g…… mnie obchodzi Wasze policyjne wzmocnienie.
To jest dzień dla Polaków, dla Ojczyzny, dla świętowania naszej Niepodległości, Wy polityczne i ludzkie matoły. Nie chcę w tym dniu żadnych odczytów. Ani klimatycznych, ani energetycznych, ani kosmicznych. Chcę 11 Listopada spokojnie przejść ulicami Warszawy z biało – czerwoną flagą.

p.s. Trudno mi uwierzyć, że porządkowi nie wpuścili na teren uroczystości delegacji PiS. Jeśli to prawda, to kolejny dowód na zawłaszczenie rocznicy Powstania Warszawskiego przez partyjniaków z PO.
Ten film rozwiewa jednak wszelkie wątpliwości.
Tym razem brudną robotę wzięła na siebie HGW!!!!!!

stary.piernik
 

9 komentarzy:

  1. Jak widać, obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego ciągle nie dają spokoju. Również mediom.
    http://prawo.rp.pl/artykul/628874,1035593-Okazalo-sie--ze-Rymkiewicz-ma-racje.html
    Moim zdaniem, powstanie nie było bezsensownym zrywem Narodu. Wybrałem dwa, wartościowe moim zdaniem, komentarze:

    Każde państwo, które nie chce zniknąć z mapy świata, potrzebuje mitologii. Najlepiej autentycznej, nie opartej na fikcji, a to luksus dostępny dla nielicznych. Mówiąc inaczej, każde państwo oprócz "ciała" (sił zbrojnych, administracji, waluty, gospodarki itp.) potrzebuje "duszy" - wspólnego języka, kultury, mitu założycielskiego. My Polacy mamy coś bezcennego, nasi przodkowie i poprzednicy zostawili nam coś, czego nie ma nikt inny - mit Powstania (żeby nie było nieporozumień, mit autentyczny, bo ten wyraz jest wieloznaczny). Mit heroicznej walki o wolność, absolutnej niezgody na podłość stanowiącą fundament współczesnego świata, przymus wyboru między "brunatną śmiercią a czerwoną zarazą", składaniu hołdu jednemu złu za uratowanie przed drugim (i dobrowolnego oddawania mu swoich najlepszych dzieci w ofierze, za cenę przeżycia, albo względnych "luksusów", co upodlałoby jeszcze bardziej - takie były mechanizmy stopniowego zniewalania przez zło, z którym jakikolwiek dialog należało zerwać jednym cięciem, bez względu na koszty. Z hasłem "Non omnis moriar" na ustach i wiarą w pamięć i honor swoich wnuków). Mit państwa zbyt szlachetnego, aby przetrwać we współczesnym świecie, pomiędzy zbrodniczością już zniewolonych złem a tchórzliwością wolnych. Taki mit jest w dzisiejszych czasach bezcennym skarbem, rzeczą, jakiej poza nami nie posiada nikt na świecie. Nic dziwnego, że świat robi wszystko, żebyśmy o tym dziedzictwie zapomnieli, wyparli się go, podeptali je osobiście [wysyła służby jawne, tajne i blogowe, lobbystów, stypendystów fundacji, agentów opinii, wystarczy poczytać inne komentarze tutaj!]. Mamy także rodzimych beneficjentów układu pojałtańskiego, dziedziców Katynia i Magdalenki, mówiąc obrazowo, którzy Mit Powstania odbierają jako ziarno wolności i zagrożenie swojej miski niewolnika (u niektórych nawet pozłacanej). Skoro nie udało się skazanie Mitu Powstania na śmierć przez zapomnienie, zmuszeni są do składania mu hołdu, nie bacząc na gwizdy, będące głosem sumienia ulicy, niezgodą na nową maskę zła. Ten głos sumienia jest dla nich również zagrożeniem, zwalczanym tak samo bezwzględną propagandą, jak kiedyś Powstanie i jego Mit. No cóż, idee są stałe, pochodzą ze świata wiecznego i niezmiennego, ale ludzie są wolni, mogą wybierać, którym ideom służą. I dopóki żyją, żaden wybór nie musi być ostateczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. I ten:

    Dla tych wszystkich głupców z tego forum, którzy gdaczą o nowoczesności i o tym, że powstanie nie przystaje do niej, bo było głupotą i myślenie o nim, to też głupota, powiem tak: jasne, najlepiej trzeba było spokojnie siedzieć w domach i nie sprzeciwiać się Niemcom. Po co ginęli nasi, Ruscy, Angole i Amerykanie, nawet Hindusi, mogli przecież zachować zycie i nie denerwowac pana Hitlera. No cóż, gdyby tak było, dziś ci nowocześni moderniści i światowcy z tego forum pewnie w niemieckiej "dolinie krzemowej" czyściliby klozety. A po co, drodzy postępowcy i "nowocześnie" myślący z tego forum, ludzie w Poznaniu wyszli na ulice w 1956 roku przeciwko komunie (i UB)? A po co było powstanie na Węgrzech? Przecie z góry było wiadome, że komuna czapkami nakryje i jednych i drugich i utopi we krwi. Nie wiecie? Bo za małe móżdżki macie, mimo przeświadczenia o swojej światłości umysłowej. Otóż bez powstań w XIX i XX w., skazanych na klęskę, tkwilibyśmy do dziś w komunizmie, bo wszyscy w Europie Wschodniej patrzyliby tylko na spokój i prywatny interes i zachowanie tego małego własnego żyćka i rzyćka. Bez powstań i bez walk na frontach (przecież także często nieudanych, przynoszących ogromne straty w ludziach) nie byłoby wolnej Polski, Europy i świata, ani pewnie tych przemądrzałych głupców z tego forum. Jesteście tak postępowi w swoim myśleniu, że już kroczycie przed postępem, jak ten Tarełkin ze sztuki Suchowo-Kobylina.

    p.s. Można jeszcze dodać coś na temat Andersa, ale to pominę. Nie warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z Tarełkinem to jest tak
      http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/134880.html

      Usuń
  3. Żeby było jasne o co chodzi z Andersem:

    A Anders to kto? Jakiś prorok, który ogłosił prawdy objawione? Nie potrafił o nic zawalczyć w Królestwie dla byłych żołnierzy, ba - nawet dla generałów, wdawał się w gorszące politycznie kłótnie, dzielące polityków polskich w Londynie, ale mądrował się w sprawie powstania, choć od lat nie było go w Polsce i o sytuacji w Warszawie miał mgliste pojęcie. Równie dobrze można by go zapytać, po co Polacy wykrwawiali się pod Monte Cassino - co nam to dało? Co dało to ludziom, którzy tam walczyli? Po co Polacy wyzwalali Holandię? Po co ginęli wcześniej pod Narvikiem czy nad Wielką Brytanią? Akurat w sprawie powstania Anders wykazał się głupotą, niewiedzą lub niechęcią do dowództwa AK. Nikt nie mógł przewidzieć, że Niemcy zareagują na powstanie całkiem irracjonalnie. A ponadto gdyby nie Niemcy, to Stalin i NKWD wykończyliby tysiące warszawskich AK-owców. W dodatku Niemcy uczyniliby z Warszawy twierdzę, więc tak czy siak co najmniej jedna trzecia lub połowa miasta byłaby w ruinach. Anders po prostu "powiedział, co wiedział".

    p.s. Krótko mówiąc "przyganiał kocioł garnkowi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generał NKWD Iwan Sierow, rozkazał rozstawić wzdłuż wybrzeża Wisły patrole, które miały wyłapywać powstańców. Podobne patrole blokowały wszelkie przejścia piesze czy kołowe oraz kontrolowały dworce kolejowe. W zabudowaniach, wznoszących się ponad torami tzw. górki rozrządowej, stacjonowały kompanie wartownicze NKWD, które zatrzymywały także tych, którzy wyskakiwali z pociągów, zwalniających bieg lub oczekujących pod semaforem. Do uciekających strzelano. Zatrzymanych, nawet rannych, doprowadzano najczęściej do budynku przy ul. 11 Listopada 68, w którym mieściła się główna katownia NKWD wraz z prokuraturą i Sowieckim Trybunałem Wojennym. W jej piwnicach byli przetrzymywani członkowie Armii Krajowej. Prawdopodobnie przebywał tutaj krotko gen. Emil Fieldorf "Nil", również rotmistrz Witold Pilecki. Śledztwo najczęściej kończyło się wyrokiem, który wykonywano na miejscu, a zwłoki zamordowanych grzebano nocami na poboczach nasypów kolejowych i na terenie dawnego cmentarza zmarłych w XIX wieku podczas epidemii cholery. Część zatrzymanych trafiała też do więzień organizowanych naprędce w zarekwirowanych budynkach na Pradze. Praskich aresztów i katowni było bowiem więcej: w budynku dyrekcji kolei przy Targowej, na ul. Sierakowskiego, na ul. św. Cyryla i Metodego, na Strzeleckiej 8 przy Środkowej, na Lęborskiej.

      W tutejszych aresztach śledczych NKWD i jego kontynuatora - Urzędu Bezpieczeństwa przez brutalne śledztwa przeszły tysiące osób. Wielu więźniów straciło w nich życie podczas tortur. Przy Środkowej 13/15 znajduje się były areszt i katownia NKWD i UB od 1944 r. - miejsce przetrzymywania żołnierzy niepodległościowego podziemia. W piwnicach był areszt, na parterze pokoje przesłuchań, a na piętrach stołówka i kwatery oprawców. Z kolei budynek przy ul. Strzeleckiej był jednym z największych. W jego piwnicach, nocą, wykonywano wyroki śmierci - zazwyczaj strzałem w tył głowy. Ciała zabitych chowano na dziedzińcu przed budynkiem. Obecnie mieszczą się tam garaże wybudowane w latach 70. Podczas ich budowy robotnicy odkopali ludzkie kości, ale komunistyczne władze chciały ukryć prawdę o przeszłości tego miejsca. Kości przysypano więc ziemią i zalano betonem. Prawdopodobnie leżą tam do dzisiaj.


      Za najcięższe jednak uważano Więzienie Karno-Śledcze nr III przy ul. Ratuszowej i 11 Listopada, w rejonie Namysłowskiej, potocznie nazywane "Toledo”. Więzienie straszne także i dlatego, ze zabijano w nim nie tylko ludzi, ale i pamięć o nich. To tu prowadziła m.in. swoje nieludzkie przesłuchania Julia Brystygierowa "Luna". Naczelnikiem więzienia był młody, 30-letni porucznik Kazimierz Szymonowicz - „Krwawy Kazio”, jak go nazywali więźniowie. Naprawdę nazywał się Kopel Klejman. Jako komendant więzienia lubił własnoręcznie wykonywać wyroki śmierci. Nikt nie wie ile zginęło tu osób. Znanych jest jedynie 100 nazwisk. Egzekucje funkcjonariusze UB przeprowadzali w specjalnym bunkrze śmierci, zwłoki chowano na terenie więzienia, w rowie, bez ubrania, przykrywając je śmieciami i wapnem, a dla zatarcia śladów zbrodni, na zbiorowej mogile sadzono drzewa. Także tutaj przy kopaniu fundamentów pod bloki, natrafiono na kości ludzkie. Aby tego nie ujawniać, prace kontynuowano nocą, przy reflektorach.

      Usuń
  4. O „Toledo” można było zacząć mówić dopiero po 1989 roku. I dopiero na początku lat 90. przy użyciu sondy policyjnej udało się zlokalizować jedną ze zbiorowych mogił.


    O kilkaset metrów od miejsca, w którym znajdowało się „Toledo”, postawiono pomnik. Pierwszy powstały po II wojnie światowej pomnik w Warszawie. Został uroczyście odsłonięty już 18 listopada 1945 roku. To Pomnik Braterstwa Broni – przez warszawiaków nazywany Pomnikiem Czterech Śpiących. Na cokole widnieje napis w językach polskim i rosyjskim "Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945".
    Gdy go odsłaniano, w katowniach „Toledo” trwały bestialskie przesłuchania, mordowano ludzi i chowano potajemnie w bezimiennych zbiorowych mogiłach.<<



    Powstańcy czekali na wsparcie, które niestety nie nastąpiło. Polska była rosyjską zdobyczą, łupem, który został poświęcony w imię wieloletniego pokoju w Europie. Kto dał im takie prawo? Prawo do decydowania o losie narodu, który walczył o wolność u ich boku? O ich wolność, ale przede wszystkim o swoją. Taką dostał zapłatę. A teraz sam się szmaci plując na swoich bohaterów i odmawiając im prawa po latach niewoli do wyzwolenia swojej własnej stolicy i obrony jej przed tak bezwzględnym przejęciem jakie zgotowali mu sowieci. Cała późniejsza historia Polski krzyczy, że to powstańcy mieli rację.


    OdpowiedzUsuń
  5. I jeszcze słowa wielkiego Polaka, człowieka i papieża:

    Ktoś, kto woli raczej oddać życie, niż sprzeniewierzyć się głosowi własnego sumienia, może budzić podziw albo nienawiść, ale z pewnością nie można wobec takiego człowieka przejść obojętnie. Męczennicy mają nam więc wiele do powiedzenia. Jednak przede wszystkim oni pytają nas o stan naszych sumień - pytają o naszą wierność własnemu sumieniu.

    @stary.piernik - serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten głos też uważam za ważny
    http://kontrowersje.net/to_moda_na_powstanie_warszewskie_buczy_na_socjopatycznego_profesora

    Włącznie z tym komentarzem:
    Przedwczoraj słuchałem w pewnym niszowym radiu zdanie profesora, który logicznie klarował, że o powstaniu przez sześćdziesiąt lat pisano tylko negatywnie lub obojętnie, z uwypukleniem strat… Jako powstańców – bohaterów przedstawiano zazwyczaj tych, którzy poszli na współpracę z powojennymi władzami. Zamilczano jednak argumenty „za”, które w bilansie przeważały na korzyść powstania:
    Niemcy rozkazem z bodajże 23 lipca 44 nakazali stawienie się 100000 cywili w sile wieku do robót przy stworzeniu fortyfikacji „twierdzy Warszawa” – co w praktyce oznaczało przeznaczenie miasta do zniszczenia, a znacznej części ludności do unicestwienia.
    Na pomoc Powstańcom rzucono znaczne siły AK, które w drodze do Warszawy napotkały opór rosyjski, lub wręcz „pomoc „ w postaci transportu, przypadkiem skierowanego nie do stolicy, a na Syberię.
    Propagandowo rozpowszechniono określenie „heroiczne” w stosunku do powstania, mimo, że powstanie miało realne szanse powodzenia, gdyby Rosjanie udostępnili Aliantom łąki na wschód od Warszawy, jako lądowiska (paliwo do samolotów nie pochodziłoby z łaski Rosjan, ale raczej z pomocy USA).
    Powstanie wybuchło w sposób cokolwiek kontrolowany, zapobiegając w ten sposób chaotycznemu i niekontrolowanemu wybuchowi walk w najbliższych dniach, co było nieuniknione.
    Argumentów „za” jest jeszcze z pewnością wiele, postaram się znaleźć źródła i linki, przepraszam, że nie robię tego teraz z chwilowego braku czasu.

    OdpowiedzUsuń
  7. A to trzeba traktować jako memento:
    My to jakoś dożyjemy -
    - powiedziałam niedawno w rozmowie z seniorką - ale szkoda młodych ludzi, bo perspektyw nie ma dla nich żadnych.
    Starsza pani wzięła oddech i spokojnym, ale zdecydowanym tonem powiedziała:
    A młodzi ludzie będą musieli wziąć w ręce to, co młodzi w ręce muszą wziąć, żeby zrobić sobie drogę tak, jak zawsze sobie musieli drogę robić... tylko szkoda, że dużo ludzi ginie... ale jak tak trzeba, to tak trzeba.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: