wtorek, 7 maja 2019

Wybory i co po nich?


Pora zająć się kompleksową oceną sceny politycznej przed wyborami do PE i przyszłymi do parlamentu krajowego.
Co do najbliższych wyborów do PE to zdania nie zmieniam. Wynik ma medialne znaczenie w części dotyczącej zgarnięcia więcej mandatów dla swoich przez PiS, czy PO? Reszta musi zadowolić się ochłapami. To nie przejęzyczenie. Można jeszcze dywagować ile mandatów przejmie ta reszta i czyim kosztem?
Niewiadomą jest całościowy układ sił w PE po majowych wyborach. Trwają pertraktacje których wyniku końcowego nie sposób przewidzieć. Dzisiaj bardziej obracamy się w sferze pobożnych życzeń.
Nie do końca wiadomo co dalej z uczestnictwem Wlk. Brytanii w strukturach UE. Wiele wskazuje na to, że w PE powstaną nowe koalicje partyjne, a tym samym nowe wspólnoty interesów. Jakie miejsce przypadnie w nich europosłom wybranym w Polsce?
Nowy układ sił w PE może zadecydować o ostatecznym podziale budżetu UE w perspektywie 2021-2027. Od nowego układu sił będzie też zależał podział stanowisk decyzyjnych /chodzi o komisarzy/.
Dopiero przebrnięcie tego etapu pokaże w jakim kierunku będzie podążała UE po wyborach majowych. Pokaże też ile z obecnych pomysłów zostanie skierowanych do realizacji.
Wybory do PE nie są jednak celem samym w sobie. Niezależnie co o tym sadzimy, po stronie opozycji mamy do czynienia ze zbieraniną która chce wydrzeć jak najwięcej mandatów dla swoich. W głosowaniach w PE i KE będą zachowywali się podobnie jak ich poprzednicy w obecnej kadencji. To mogę traktować jako pewnik. Cudów nie ma.
Po wyborach do PE powstanie problem co dalej z KE /Koalicją Europejską/? Wybory do parlamentu krajowego, czyli Sejmu i Senatu, kierują się innymi przesłankami. Zakładam, że KE się rozpadnie, czyli wróci do punktu wyjścia.
Ale udziałowcy zapłacą frycowe za brak reakcji swych wodzów na zachowania lewaków z „Liberte” i udawanie wbrew temu co było widać, słychać i czuć, że nie ma różnicy między poglądami elektoratu PO, PSL, Nowoczesnej i pozostałego planktonu z lewej strony sceny politycznej. Pozostaje odpowiedź na pytanie czy to skutek braku przewidywalności politycznej, czy świadomej  akcji rozbijackiej. W analizie warto wziąć pod rozwagę ten tekst http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/niedziela-5-maja-2019-liberte-industrial-kfk-i-pastor-naumann-czyli-bezboznicy-i-mitteleuropa
Opozycja nie stanowi monolitu. To nie tylko KE, ale Kukiz’15, Wiosna i zbieranina do której trafił Marek Jakubiak i zwolennicy JKM, a także skrajnej prawicy kojarzonej z narodowcami Winnickiego i Bosaka.
W wyborach jesiennych znowu wrócimy do sytuacji w której zadecydują partyjne interesy.
Zanim jednak do tych wyborów dojdzie musi dojść do reorganizacji rządu premiera MM. Skala będzie zależała od ilości trofeów zdobytych w wyborach do PE. Reorganizacja nastąpi po wyborach. Wcześniej nie ma najmniejszego sensu.
Nerwowość nie jest pożądana. Niemniej ta nerwowość w obozie rządzącym ma miejsce. Wynika ona z arytmetyki sejmowej. Stopień poparcia daje obecnie rządzącym możliwość dalszego sprawowania rządów w dotychczasowym układzie. Ta sielankowa sytuacja może ulec zmianie jeśli do parlamentu wejdzie nowa/stara siła z lewej, czy prawej strony sceny politycznej. Krótko mówiąc, ile partii załapie się do Sejmu w kolejnej kadencji. Wówczas wrócą koalicje i wszystko wróci w stare koleiny /chcemy, ale koalicjant nam nie pozwala/. Próbki tego mamy już dzisiaj, bo czym innym są zagrania Gowina który nie przepuści żadnej okazji żeby podkreślić swą odrębność. Ma w tym wprawę. W końcu wyszedł z PO, ale PO z niego niekoniecznie /tak samo jak z tymi z nieboszczki UW/.
Kampania wyborcza w zasadzie już trwa, ale rumieńców nabierze w czerwcu i kolejnych miesiącach kiedy będzie wiadomo jakie będą podstawy wyjściowe po wyborach w maju.
Na dzisiaj mogę stwierdzić, że media, również te prorządowe, manipulują w najlepsze. Nie powinno być dla nas pocieszeniem, że ciągle możemy mówić i publikować to co uważamy.
Wazeliniarstwo mediów prorządowych staje się męczące.
Jeżeli prowadzi się program publicystyczny to powinno się dopuścić wypowiedzi stron na równych prawach /pluralizm/. Tymczasem normą staje się tłumienie niewygodnych dla rządzących wypowiedzi, albo przez przerywanie wypowiedzi w trakcie jej trwania, albo nachalne przeskakiwanie na nowy, najczęściej mało znaczący temat. Najświeższym przykładem był wczorajszy wywiad z Grzegorzem Braunem w południowym programie PR1.
Jest kilka poważnych problemów które nie mogą doczekać się odpowiedzi, a te udzielane są wymijające. Czy brak odpowiedzi to gra na zwłokę? Wiele wskazuje na to, że tak może być. Świadczą o tym kolejne wrzuty medialne które służą wybitnie zamulaniu naszej rzeczywistości politycznej. Do takich działań zaliczam propozycje zmian w konstytucji z 1997 roku /udział Polski w UE i NATO/, sprawę terminu wprowadzenia w Polsce jako waluty narodowej euro i sprawy reparacji wojennych od pogrobowców III Rzeszy Niemieckiej. O reparacjach od Federacji Rosyjskiej na razie nikt nie waży się nawet wspomnieć. Mało kto pamięta, że nie są uregulowane sprawy reparacji po I wojnie światowej.
Jednocześnie nie mamy jasnego stanowiska w sprawie dużej ustawy reprywatyzacyjnej i nie mamy oficjalnego stanowiska rządu w sprawie odniesienia do ustawy amerykańskiej Act 447. Deklaracje składane przez prezesa PiS i premiera podczas mitingów wyborczych to za mało. Po wyborach sytuacja może ulec zasadniczej zmianie. Warto mieć to na uwadze.
Podobną rolę odgrywają dyskusje światopoglądowe i debaty na temat moralności kleru. Upadek obyczajów jest zjawiskiem zdecydowanie wykraczającym poza duchowieństwo. Różnica polega na tym że tej reszcie, póki co, uchodzi to na sucho. Ale nic nie trwa wiecznie.
Jedno możemy na dzisiaj przyjąć za pewnik. Do jesiennych wyborów parlamentarnych żadna istotna dla Polski i Polaków sprawa nie zostanie doprowadzona do pozytywnego zakończenia. 

Gonienie króliczka trwa w najlepsze. Nikomu nie zależy by złapać go. 


stary.piernik

1 komentarz:

  1. stary.piernik7 maja 2019 23:38

    Ekscesy towarzyszące występom ryżego powinny nam uświadomić jedno. Wersal to prehistoria.
    Czego oczekujecie po tych dla których polskość to nienormalność? Żeby zaistnieć w dzisiejszej rzeczywistości trzeba mieć coś oryginalnego do przekazania, albo w jakiś szczególny sposób zwrócić na siebie uwagę. Czasem wystarczy zdjąć gacie i wypiąć goły zadek na publikę.
    Jedną z metod jest obrażanie publiczności z pełną świadomością, że nikt się nie odważy i nie doprowadzi natychmiast takiego bęcwała do porządku, z obawy o oskarżenie o naruszenie nietykalności cielesnej.
    Od dość dawna trwa testowanie jak daleko można się posunąć? Proszę zwrócić uwagę, że ci „ekscentrycy” naruszają obowiązujący porządek prawny, słownie i czynami, a jednocześnie, w oparciu o to prawo domagają się tolerancji dla swego postępowania /wolność do czegoś i od czegoś/. Problem wygląda tak, że lewactwo, stanowiące mniejszość, pozwala sobie na zbyt wiele, a my nie potrafimy skutecznie zareagować. To prowokowanie będzie trwało tak długo aż w powszechnym odbiorze zostanie zaakceptowane przez większość. Tego chcemy? A może czekamy aż komuś puszczą nerwy i zobaczymy reakcje podobne do tych jakie miały miejsce we Francji?
    Inni mogą mówić i myśleć co chcą, ale dla mnie duet Jażdżewski-Tusk to było działanie skoordynowane i dokładnie przygotowane. Nie ma mowy o żadnym przypadku.
    O tym jak nisko żeśmy upadli świadczy reakcja audytorium. Najmniej chodzi o Kamysza. Tam byli znacznie od niego ważniejsi, w dodatku nie tylko politycy.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: