Od jakiegoś czasu
zastanawiam się czy warto zabierać głos w sprawie wyborów samorządowych,
zwłaszcza w Warszawie. To co się teraz dzieje jest niezgodne z obowiązującym
prawem. Z drugiej strony odpowiedzialny za przestrzeganie tego prawa
przewodniczący PKW twierdzi, że nie może skutecznie zareagować. Prawdą jest też
to, że dzisiaj odbywają się harce przedstawicieli dwóch wiodących ugrupowań
politycznych. Reszta przebiera nogami i … czeka. Dlaczego? Bo nie mają zbyt
dużo pieniędzy na prowadzenie kampanii.
Czy na podstawie dotychczasowych
obserwacji można wyciągać jakiekolwiek wnioski? Ja się nie podejmuję. Nie
odpowiada mi wróżenie z fusów.
Wybory, zwłaszcza samorządowe, mają swoją
logikę. Zawiera się ona w przysłowiu: „bliższa koszula ciału, niźli sukmana”. Struktury
partyjne nie wszędzie są rozbudowane na tyle żeby mieć realny wpływ na
społeczność lokalną. Poza tym w samorządach lokalnych powstają czasem
księżycowe koalicje które zaprzeczają wszelkiej logice, a mają tylko jeden cel,
wyeliminować murowanego faworyta. Krótko mówiąc, wybory to jedno, a to co
powstanie w ich wyniku, to drugie. W dalszej kolejności jest problem relacji
miedzy wójtem, burmistrzem czy prezydentem, a radą. Nie zawsze jest tak, że jest
tu pełna współpraca.
Dzisiaj
kandydat na prezydenta Warszawy może potencjalnym wyborcom obiecywać
przysłowiowe gruszki na wierzbie. Po ewentualnym wygraniu wyborów musi
zorientować się w jakim gronie przyjdzie mu pracować. Najbliższych
współpracowników może sobie dobrać, ale pozostają tysiące których nie można
wymienić z dnia na dzień.
Wracając do
meritum. Nie wiadomo jacy kandydaci zostaną oficjalnie zgłoszeni do wyborów. Jaki
będzie ich odbiór społeczny? Niewiadomych jest sporo, a do oficjalnego
rozpoczęcia kampanii wyborczej jeszcze miesiące. Na razie obserwujemy wzajemne
zniechęcanie się kandydatów do oficjalnego kandydowania. Czy to będzie skuteczne?
Wątpię, bo w ostatecznym rachunku liczy się zaplecze polityczne i … finansowe
kandydata.
To jest w końcu inwestycja długoterminowa.
stary.piernik
Podobno kłopoty wewnętrzne ma PO, Nowoczesna, PSL itd.
OdpowiedzUsuńKto ich nie ma? Czy koalicja rządząca nie ma takich kłopotów, czy tylko media o tym milczą? Bardziej jestem za tym drugim wariantem.
Postrzegany za oknem świat zależy od tego jakie gazety się czyta, jakiego radia słucha, jakie programy w jakiej tv ogląda? Rzecz w tym jak dalece człowiek jest uodporniony na propagandę.
Jak przysłowiowy smród za wojskiem ciągnie się sprawa Misiewicza, o czy wspominałem niedawno. Pechowy ten Misiewicz, zwłaszcza dla PiS. Zniknęła sprawa Koguta. Czy przez to stali się niewinni i krystalicznie czyści?
Wystarczy sięgnąć nie tylko do własnej pamięci i okazuje się, że ten sielankowy obraz zakłóca np. b, doradca prezydenta Dudy pan prof. Królikowski. Konsternację wywołuje przypomnienie, że Królikowski był wiceministrem resortu sprawiedliwości za rządów koalicji PO-PSL gdy resortem kierował Gowin. Podobno obaj panowie byli w dobrych relacjach wzajemnych.
Dzisiaj wypłynęła jeszcze inna sprawa. Dziwnie o niej cicho. https://wpolityce.pl/polityka/393603-parlamentarzysci-pis-maja-zakaz-udzialu-w-i-marszu-sw-huberta-decyzje-mial-przekazal-terlecki-jest-potwierdzenie-od-mazurek Można by sprawę traktować jako fake news, gdyby nie stanowisko Beaty Mazurek. https://www.salon24.pl/newsroom/865121,kaczynski-rzadzi-partia-ze-szpitala-i-marsz-swietego-huberta-nie-dla-poslow-pis
Czy można z powyższego wyciągać jakieś konstruktywne wnioski? To dość trudne zadanie, ale moim zdaniem są to próby walki o schedę po prezesie. To trwa od dłuższego czasu.
http://kontrowersje.net/10_prostych_pyta_do_pani_polityk_iwony_hartwich_kt_re_ch_tnie_powt_rz_w_s_dzie
OdpowiedzUsuńDo czego prowadzi gra na ludzkich emocjach.
https://wpolityce.pl/polityka/393214-machloje-w-pgz-czyli-efekty-pracy-cba-ktore-malo-kto-chce-dostrzec
OdpowiedzUsuńKto tu kogo napuszcza? I dlaczego?