poniedziałek, 28 maja 2018

Kto? Kiedy? dlaczego i po co? nas podzielił i dzieli dalej?



Zacząłem pisać ten tekst dość dawno i miałem problemy z dokończeniem. Kiedy doszedłem do końca, zobaczyłem że wyszło zupełnie coś innego niż pierwotnie zamierzałem.
Zdziwiłem się niesamowicie, bo wszechwiedzący wujek Google nic na tytułowe pytanie nie wyrzuca, a przecież na okrągło pojawiają się teksty, że jesteśmy podzieleni. I to w dodatku od dawna.
Być może winne jest źle postawione pytanie.
O jaki podział chodzi? Oczywiście o różnice poglądów na tle politycznym.
Dzielono lub próbowano nas dzielić od zawsze tzn. od kiedy dostępne są jakiekolwiek zapiski historyczne. Powód był zwykle dowolny, niekoniecznie przypadkowy. Dodam jeszcze istotne, przynajmniej dla mnie pytanie, kto zajmuje się dzieleniem nas? Kto prowokuje podziały?
Jaki jest ich cel? Na pewno nie jest to robota naszych przyjaciół. Na pewno nie jest to działanie bezinteresowne.
Próby podzielenia nas ostatnio nasilają się. Wieści pochodzą z różnych ośrodków w kraju jak i podrzucane są z zewnątrz, oczywiście przez wrogie nam siły. To element gry politycznej.
Pora więc odpowiedzieć na pytanie kto i po co próbuje nas dzielić? Po co te podziały?
Powodów znajdzie się tysiąc i jeden. W zarządzaniu i polityce powód jest jeden, chociaż nie zawsze wystarczająco eksponowany. Zorganizowaną strukturą łatwiej jest zarządzać, a trudniej manipulować. Dzielą nas ci którzy szkodzą Polsce i Polakom. Nie robią tego bezinteresownie. Szkodzą, bo za to im płacą. Szkodzą, bo w ten sposób usiłują destabilizować państwo polskie. Oczywiście robią to także z pobudek politycznych. Robi to lewactwo, lewica, a także nacjonaliści. Niestety, ale robią to również ci aspirujący do rządzenia Polską.  
W skali państwa zwalczają się dwa trendy, jeden zdążający do umocnienia struktur społecznych , a drugi do dezintegracji społeczeństwa. Za tym pierwszym kryje się działalność propaństwowa, za drugim próby sabotażu państwa. To podział na my i oni.
Wielu będzie miało problem z określeniem powodu i okresu od kiedy ten podział stał się widoczny i realny. Żeby nie było wątpliwości, nie chodzi o antagonizowanie pojedynczych osób czy małych grup społecznych.
To o czym piszę dotyczy całego społeczeństwa polskiego.
Nie od rzeczy jest też przypomnienie, że powinniśmy w końcu doprowadzić do redefiniowania pojęć dotyczących debaty publicznej.
Ale ad rem, o co chodzi z tym podziałem Polaków?
Uważam, że podziały na tle różnic w poglądach politycznych jako takie istnieją, bo jest to jeden z atrybutów demokracji. Ważne jest jednak ich podłoże i zasadność. Podziały nie mogą być celem samym w sobie.
Co do samej demokracji, można mieć do niej zastrzeżenia, ale dzięki niej możemy artykułować swoje poglądy i je publicznie wyrażać. Musimy pamiętać, że nie zawsze racja jest po stronie większości. Trzeba pamiętać o maksymie, że w domu wariatów dyrektorem nie może być wariat.
Przez lata powojenne mieliśmy do czynienia z agresją grupy rządzącej z nadania ZSRR wobec pozostałej części społeczeństwa polskiego. Ta grupa rządząca eliminowała z życia politycznego i publicznego osoby szczególnie jej niewygodne. Okresami eliminacja przyjmowała charakter eksterminacji i tym zajmowała się policja polityczna jaką było UB, a później SB.
W pierwszych latach powojennych represjami objętych było ponad dwa miliony Polaków. Ci którzy nie podzielali poglądów nowej władzy walczyli o swe przekonania również z bronią w ręku. Spotyka się opinie, że w Polsce w pierwszych latach po wojnie trwała kontrrewolucja. Grupy zbrojne zostały spacyfikowane ostatecznie w początkach lat 50-tych. Pojedyncze przypadki zbrojnego oporu odnotowano jeszcze na początku lat 60-tych.
Przez kolejne lata dochodziło do spontanicznych buntów społecznych, z których najgłośniejsze miały miejsce w 1956 roku /czerwiec w Poznaniu i ogólnopolski październik/, w 68 roku mieliśmy lokalne wydanie buntów które objęły Europę i USA. Bunt społeczny o podłożu ekonomicznym miał miejsce w grudniu 1970 roku, ze szczególnym nasileniem na Wybrzeżu. Powtórka miała miejsce w 1976 roku /głównie Ursus i Radom/.
Przez lata powojenne propagandę serwowaną przez jedynie słuszną partię starała się równoważyć propaganda radiowa nadawana w języku polskim z ośrodków w RFN, głównie RWE. Wiadomo, ze propaganda to nie obiektywna informacja. Gdyby nie te informacje wiedza o buntach społecznych byłaby właściwie żadna, bo prasa, radio i tv o tych sprawach milczały albo informowały jako o nieodpowiedzialnych zachowaniach poszczególnych zakładów, czy grup społeczeństwa /słynne przestoje w pracy zamiast po prostu strajki robotnicze/.
Przełom nastąpił w 1980 roku kiedy nastał „festiwal Solidarności”. Nastąpiła wówczas niesamowita konsolidacja społeczeństwa, które naiwnie uwierzyło, że nastał czas odnowy politycznej i moralnej. To przekonanie wzmocnił wybór Polaka na papieża i Jego pielgrzymka do Polski w 1979 roku. Niestety, ludzie nie wiedzieli wszystkiego, a szczególnie tego, że uczestniczyli w kolejnej ustawce, która sprowadziła na nas stan wojenny 1981 roku i kilka lat marazmu gospodarczego po jego wprowadzeniu. Nie miało większego znaczenia, że w ruchu Solidarności uczestniczyło około 10 milionów dorosłych Polaków. Po latach okazało się, że przywódcy tego ruchu z liderem Wałęsą na czele byli ludźmi podstawionymi przez SB. Krótko mówiąc ten ruch, mimo widocznej spontaniczności, był kontrolowany przez obóz rządzący. Przez kolejne lata trwała walka wewnątrz kierownictwa pierwszej Solidarności o przywództwo. Prawdę mówiąc, nie ucichła ona po dzień dzisiejszy. Teraz chodzi o prawdę historyczną.
Przez lata wrogiem publicznym numer 1 była PZPR i ludzie z nią związani. Było tych partyjnych w szczytowym okresie popularności ponad 3 miliony dorosłych obywateli. Jakoś bezpartyjnym i tym wrogo nastawionym do partii nie przeszkadzało, w miarę dostępności, korzystać z dobrodziejstw materialnych jakimi dysponowała partia-matka.
W okresie Solidarności nastąpiła jednak zasadnicza zmiana w skuteczności propagandy. Poza oddziaływaniem radia nasiliła się akcja ulotkowa. Technika była dość prymitywna /powielacze/ a jedną z cech szczególnych był ograniczony dostęp do papieru. Efekty akcji ulotkowej były widoczne dzięki sprytnemu kolportażowi z którym nie potrafiło poradzić sobie SB. Przez krótki czas drukowana była legalnie prasa opozycyjna, która zniknęła w stanie wojennym. Ciekawostką były dowcipy polityczne krążące w społeczeństwie. Plotka głosiła, że dowcipy tworzono w MSW i puszczano je w obieg, a później kontrolowano reakcje społeczeństwa na ich zawartość. Ilustrował to doskonale dowcip z czasów stalinowskich: Kto budował Kanał Białomorski? Jedną stronę ci co opowiadali dowcipy, a drugą ci co ich słuchali.
Ważne było i to, że w tamtych latach mieliśmy niekwestionowane autorytety moralne i polityczne, historyczne i żywe. Do tych żywych należał bez wątpienia kardynał Stefan Wyszyński. Po wyborze stał się nim papież Jan Paweł II. Były też autorytety mniejszego formatu. Wszystko to pozwalało społeczeństwu przetrwać trudny czas. Podtrzymywała nas nadzieja na lepsze jutro.
Nieco inaczej sytuacja wyglądała w okresie tzw. transformacji ustrojowej. Wystarczy przypomnieć początki „Solidarności”. Hasło opozycji „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!” zostało wykorzystane przez SB do walki z opozycją. Z jednej strony były rzekome listy proskrypcyjne członków PZPR, a z drugiej realne listy według których SB osadzała w więzieniach i obozach internowania aktyw solidarnościowy.
Kto nie z nami, ten przeciwko nam”, to kolejne hasło z tamtych lat. Represje dotknęły kilka tysięcy Polaków. Z tym związana była wymuszona emigracja tysięcy którzy nie chcieli pogodzić się z sytuacją.  
Do 1989 roku to władza przyprawiała gębę opozycji i przedstawiała ją w czarnych barwach.
Za tym szły przetasowania na scenie politycznej. Jednak zapominamy, że czołowi gracze na dzisiejszej scenie politycznej mają ten sam rodowód polityczny wywodzący się z Magdalenki. W publicystyce używa się określenia „zmowa magdalenkowa”. To nie jest pusty slogan. To wyjaśnia, według mnie, dlaczego przy takim ożywieniu sceny politycznej zmiany mają ciągle charakter pozorny.
Cóż pacta sunt servanda. O odwecie nie mogło być więc mowy.



stary.piernik 


cdn

7 komentarzy:

  1. Czujesz się podzielony? Bo ja nie. Przez pączkowanie czy przez co? Podział na dwoje to schizofrenia. Czyli czubkostwo:) Szlak by trafił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stary.piernik28 maja 2018 22:33

      Nie.
      Chyba dość wyraźnie to napisałem.
      Nie jestem politykiem i nie uczestniczę w tym cyrku.

      Usuń
    2. Skoro już zdajemy sobie sprawę z tego, że obserwujemy wariatkowo, że chcą nami manipulować, że podrzucają, podżegają, podpuszczają, podjudzają. Napuszczają, wyzywają, mataczą itd., itp.! to nie jest z nami źle. A ty człowieku myśl. Myśl. Będziecie wrogiem, będą cię nazywać i wyzywać. Myśl! Wiedz jednak, że będziesz wrogiem. Ale obronisz się bo myślisz. Nie dasz się upolować.

      Usuń
    3. Seryjny podpalacz. A śmieci płoną.

      Usuń
    4. stary.piernik28 maja 2018 23:49

      Problem jest zawsze ten sam. Przestępcy wyprzedzają prawo. Na całym świecie. Nie tylko u nas.
      P.s. problem śmieciowy był znany od dawna.
      Teraz szambo wybiło.

      Usuń
  2. stary.piernik28 maja 2018 22:37

    Zbiegiem okoliczności w tym samym czasie pojawił się nowy AS https://bezdekretu.blogspot.com/2018/05/faszywa-alternatywa-2terapia.html
    Też w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stary.piernik29 maja 2018 14:47

      W komentarzach pod tym tekstem AS przypomina swój wpis z lutego br. https://bezdekretu.blogspot.com/2018/02/przepasc.html
      Po kilku miesiącach można przekonać się czy prawidłowo ocenił sytuację.

      Usuń

Informacja dotycząca plików cookies: