Jak
zwalczano górnictwo węglowe w Polsce po 1989 roku?
Patent
był dość oryginalny. W polityce gospodarczej kolejnych rządów figurowała zawsze
pozycja: straty na eksploatacji kopalń. Skoro wydobycie węgla było nieopłacalne
ekonomicznie, trzeba było do tego dopłacać z budżetu, bo nie można było kopalni
zamknąć, bo to z kolei oznaczało zwolnienie z pracy tysięcy górników, a
bezrobocie wówczas oscylowało wokół 20% zatrudnionych, a okresami nawet więcej.
Ta
nieefektywność kopalń nie brała się znikąd. W kopalniach były przerosty
zatrudnienia. W kopalniach były związki zawodowe które utrzymywane były przez
kopalnie. Kopalnie miały własne ośrodki wypoczynkowe. Kopalnie miały szkoły
przyzakładowe. Kopalnie miały wreszcie różne zakłady które prowadziły własną
działalność gospodarczą. Ale kopalnie mają też kooperantów, którzy w przypadku
likwidacji kopalń też pójdą na bezrobocie.
Efekt
był taki, że przerost zatrudnienia sięgał 50%. Było więc do kogo dokładać, a
nikt z decydentów nie miał odwagi powiedzieć, że zatrudnienie trzeba
zracjonalizować. Robiono to etapami i nie zawsze jawnie.
Przede
wszystkim po 1989 roku nie podjęto żadnych prac nad uruchomieniem nowych
kopalń. Istniejące kopalnie eksploatowano do granic opłacalności wydobycia
urobku. Jednocześnie dokonywano zabiegów papierowych, polegających na zmianie
struktury organizacyjnej zespołów kopalń /łączenie kopalń rentownych z
nierentownymi/. W 1989 roku kopalnie zatrudniały około 140 tysięcy ludzi, przy
wydobyciu węgla około 180-200 mln ton. Dzisiaj jest to ciągle około 100 tysięcy
zatrudnionych.
Na
to wszystko nakładała się dekoniunktura na rynku światowego zapotrzebowania na
węgiel. Światowe wydobycie było większe niż zapotrzebowanie. Do tego doszedł
brak ochrony rynku własnego. Do Polski sprowadzano węgiel ze wschodu, nie
zawsze dobrej jakości. Na dokładkę kopalnie miały zakaz bezpośredniej sprzedaży
węgla z hałd. To opanowali pośrednicy. Efekt był taki, że cena detaliczna
stanowiła podwojenie ceny wydobycia. To też wpływało na obniżkę zapotrzebowania
na rynku krajowym.
W
kolejnych etapach zamykano kopalnie, górników wysyłano na wcześniejsze
emerytury, a części zaoferowano odprawy z zaleceniem przekwalifikowania się.
Ten model też się nie sprawdził, ale kopalnie pozbyły się około 40 tysięcy
zatrudnionych.
Wokół
górnictwa działy się różne ciekawe rzeczy. Przykładowo, istnieje spółka
„Haldex”, która powstała w 1959 roku jako przedsięwzięcie polsko-węgierskie.
Spółka zajmowała się odzyskiwaniem węgla z hałd odpadów pokopalnianych. W 2005
roku zakończyła działalność jako przedsięwzięcie rządów Polski i Węgier. Spółka
działa dalej w oparciu o kodeks handlowy. W 2007 roku spółka przeszła w całości
pod kontrolę kapitału polskiego. Obecny zakres działalności uległ znacznemu
rozszerzeniu i jest jednym z przykładów działania na rzecz ochrony środowiska
naturalnego.
Wrócę
jednak do tematu „ratowania” polskich kopalń. Jak to przebiegało? Z jednej
strony działania interwencyjne kolejnych rządów, a z drugiej strony „dobre
duszki” które czuwały na przygotowaniem przejścia kopalni w „dobre ręce”.
Wyglądało
to z grubsza tak /ciągle posługuję się przykładem KWK Brzeszcze/:
Z
budżetu szły duże pieniądze na modernizację kopalni. W dalszej kolejności
podejmowano, niestety, działania sabotażowe polegające na obniżeniu wartości
kopalni poprzez np. wstrzymanie sprzedaży węgla, opóźnienie o rok otwarcia pola
pożarowego. Kompania węglowa tłumaczyła to brakiem nabywców z powodu niskiej
jakości węgla. Później okazało się, że miałem z KWK Brzeszcze wzbogacano miał z
KWK Piast. Jednocześnie intensywnie „szukano” nabywcy kopalni. Brak takowego w
założonym terminie spowodował, że kopalnia trafiła do nowego tworu powołanego w
ramach restrukturyzacji kopalń, czyli SRK /Spółka Restrukturyzacji Kopalń/. A tu
już pole do matactw stało otworem. Jednym z takich „niewiniątek” był nie żyjący
już poseł PO T. Tomczykiewicz, w latach 2011-2015 sekretarz stanu w
Ministerstwie Gospodarki w rządzie DT. Plotka głosi, że TT został uwieczniony
na „taśmach u Sowy” /które być może kiedyś ujrzą światło dzienne/ w trakcie
rozmowy z M. Sołowowem który był zainteresowany nabyciem KWK „Brzeszcze”.
Ostatecznie Sołowow wypadł z gry, a KWK „Brzeszcze” trafiła do Grupy TAURON
Warto
wspomnieć, że premier B. Szydło w latach 1998-2005 była burmistrzem Brzeszcz, Media
próbowały wmontować ją w niegospodarność, ale nic z tego nie wyszło.
Innym
przykładem jest kopalnia węgla w Orzeszu. Jej pole wydobywcze sąsiaduje z KWK
Krupiński która to kopalnię zamknięto. Jeśli dojdzie do uruchomienia, przez
spółkę niemiecką, kopalni w Orzeszu, jest „nadzieja” na połączenie pod ziemią
tych pól. Jest to łakomy kąsek bo zalega tam dobrej jakości wegiel.
O
tym co napisałem wyżej trzeba pamiętać gdy słyszymy o sukcesach finansowych
polskich kopalń pod zarządem ustanowionym przez rząd „dobrej zmiany”. Czy
wystarcza realizacja hasła pani premier „wystarczy nie kraść?”
Czy
jest sens oddawania polskich kopalń w obce ręce? Przy braku jasnych uregulowań
prawnych zyski z wydobycia idą do obcych, a nam pozostaje degradacja środowiska
naturalnego /szkody kopalniane/ i nieustanne zwolnienia podatkowe obcych
inwestorów.
Gdzie
w tym wszystkim jest nasz interes narodowy?
stary.piernik
Z cyklu najważniejsze jest to czego nie widać /przynajmniej na pierwszy rzut oka/
OdpowiedzUsuńhttp://niezalezna.pl/63210-ogorek-la-prl-jak-to-bylo-w-przeszlosci-bezpartyjnej-kandydatki-sld
„Polityczne wątki kariery „bezpartyjnej” Ogórek od samego początku wiążą się postkomunistyczną lewicą. Pani Magdalena pracowała w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Centrum Informacyjnym Rządu za czasów premiera Leszka Millera. Przez trzy lata była też szefową gabinetu politycznego Grzegorza Napieralskiego.
Jednak najbardziej brzemienne w skutki okazały się lata 2004–2006, gdy pracowała w MSW jako sekretarka. Wówczas jej szefem był przyszły mąż, prominent SLD Piotr Mochnaczewski. W MSW kierował departamentem zajmującym się współpracą międzynarodową i integracją europejską. Nic zatem dziwnego, że po 2006 r. znalazła posadę w zarządzie Europejskiego Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii.”
Przez przypadek, jako kandydatka bezpartyjna na prezydenta RP została wylansowana przez Leszka Millera. Tych ciekawych związków jest znacznie więcej. Choćby ten przywołany w poniższym tekście
http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/miriam-shaded-lord-weidenfeld-czyli-biznesy-i-ewakuacje
http://niepoprawni.pl/blog/wawel24/tanczacy-krag-armageddonu-czyli-miriam-pastor-shaded-i-pasterze-firm
Trzeba wyrazić uznanie autorowi za dociekliwość w poszukiwaniu prawdy. Myślę, że niewielu z nas miało świadomość szwindlu rozgrywanego przy otwartej kurtynie. Zresztą ten proceder trwa w najlepsze.
Co do tego nie mam złudzeń.
Nie wszystko złoto co się świeci.
http://niepoprawni.pl/blog/lospolski/farbowane-lisy
UsuńTen tekst przeczytałem dzisiaj.
Zbiegiem okoliczności zainteresował nas ten sam wątek.
http://niezalezna.pl/201788-akt-oskarzenia-przeciwko-waznej-polityk-po
OdpowiedzUsuńTeraz pytanie za 100 pkt.
Co zrobi z aktem oskarżenia Wysoki Sąd III RP?
Poszczekiwanie dobiegające zza Odry ma jeden pozytywny skutek. Uodparnia nas na próby traktowania Polaków z buta. Zbliża się 1 września, a my mamy dobrą pamięć.
OdpowiedzUsuńDzisiejszy dzień upływa pod znakiem poznawania okoliczności przejmowania przez nieuprawnione osoby warszawskiej kamienicy przy ul. Poznańskiej 14. Słuchając zeznań świadków – mieszkańców tej kamienicy nabieram przekonania graniczącego z pewnością, że państwo wystawiło nas na pośmiewisko. Powodów niech zainteresowani poszukają sami w materiale dostępnym na TVP Info /i nie tylko/.
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie w tym jedno, jakie są realne możliwości wyprostowania tych, mimo wszystko zawiłych spraw. Kto odpowie materialnie za dewastację kamienicy? Jakie konsekwencje poniosą wszystkie osoby które doprowadziły do tej sytuacji. Ilu osobom, mimo wszystko, upiecze się „ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu?”
Czy ktokolwiek z tych złodziei w togach otrzyma dożywotnio sądowy zakaz wykonywania zawodu?