sobota, 24 czerwca 2017

O czym to myśmy, panie tego?

Seria wypowiedzi polityków zachodnich,  z nowym prezydentem Francji na  czele, skłania do zastanowienia, czy my rzeczywiście nie powinniśmy podjąć rzuconej nam rękawicy i podjąć dyskusji o warunkach naszego dalszego uczestnictwa w projekcie jakim jest Unia Europejska.

Zacząć wypada od tego, że wejście Polski do UE to żadna łaska z jej strony, dokładniej, że strony państw należących do tzw. Starej Unii. Wchodziliśmy na określonych warunkach, narzuconych nam przez Brukselę, a chyba jednak przez Berlin. 
Można długo dyskutować na temat kto na naszym wejściu więcej zyskał? My, czy UE, a ściślej Niemcy, czy np. Francja?

Trzeba odróżniać demagogię od czystych faktów. Jednym z argumentów którymi ochoczo szermuje ostatnio Macron, jest dostęp do dotacji unijnych i funduszy pomocowych. Wielokrotnie na ten temat pisałem i dzisiaj powinienem to tylko powtarzać. Unia nic nam nie daje. Wszystko co otrzymujemy, z nawiązką wraca do UE. Poczynając od tego, że Polska płaci składkę w określonej wysokości, to otrzymywane pieniądze możemy wydatkować na określone cele, zaakceptowane przez urzędników unijnych. Realizując określone inwestycje musimy najpierw sfinansować je ze środków własnych, a dopiero potem ubiegać się o zwrot poniesionych nakładów, nie mając nigdy 100% gwarancji ich zwrotu. Musimy wnieść wkład własny sięgający 70% kosztów.  

Za wejście do UE zapłaciliśmy bardzo wysoką cenę. Oddaliśmy nasz rynek wewnętrzny. Zezwoliliśmy na likwidację wielu gałęzi gospodarki, tracąc przy tym setki tysięcy miejsc pracy, ratując tym samym miejsca pracy w innych krajach UE, głównie Niemiec i Francji.

Coraz częściej dociera do nas że trzeba dokonać redefiniowania pojęć którymi się posługujemy. Używamy niby tych samych słów, ale każdy inaczej je rozumie. Kwitnie nowomowa i pustosłowie.

Cytowałem już ten tekst http://niepoprawni.pl/blog/kapitan-nemo/plany-zniszczenia-panstwa-polskiego-1  Można się spierać tylko co do jednego. Czy „plan zniszczenia Polski był wymysłem biurokratów z Brukseli”, czy inspiratorów trzeba szukać gdzie indziej? 
Tak czy inaczej padliśmy ofiarą eksperymentu przed którym nie potrafiliśmy się obronić. Zawiodła nas nasza klasa polityczna i zawiódł Episkopat. Tu możemy sobie dywagować czym kierowali się jedni i drudzy. Ciekawym przyczynkiem do tej dyskusji mogą być wypowiedzi w toku dyskusji u Pospieszalskiego https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,22062017,32493223 
Uczestniczący w debacie biskup nie kieruje się własnym rozumem tylko zasłania się autorytetem papieża Franciszka. Zresztą w tej dyskusji widać jak na dłoni, że nie można o uchodźcach wypowiadać się obiektywnie. Ilu ludzi tyle zdań.

Dzisiaj tematem do dyskusji stał się Brexit. Skoro powiedziało się „A” trzeba mówić „B”. Nikt nie wie jeszcze jaki będzie wynik końcowy rozmów na temat wyjścia Wlk. Brytanii ze struktur UE. Nie wiadomo też, czy Wlk. Brytania znajdzie naśladowców. Trzeba wyraźnie podkreślić, że żaden kraj członkowski UE nie ma takich warunków wyjściowych do wyjścia jak Wlk. Brytania, która jest wyspą. Poza tym biurokracja unijna wyjdzie z siebie żeby przestraszyć innych kandydatów do wyjścia. To jest tak jak ze służbami specjalnymi, wejść można, ale wyjść stamtąd tylko w „drewnianej jesionce” J

Macron i nie tylko on, wypominają nam jakie to korzyści osiągnęła Polska w związku z wejściem do struktur UE. Opowiada bzdety o „wartościach” itp. Nie mówi za to o praktyce funkcjonowania „wolnego rynku” made in EU, o zwalczaniu przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej, o utrudnieniach dla firm budowlanych zarejestrowanych np. w Polsce. 
Dlaczego w tych rozmowach nikt nie domaga się wynagrodzeń dla pracowników Auchan, Lidl itp. działających w Polsce, na poziomie ich odpowiedników w Niemczech, czy Francji? Dlaczego próby uporządkowania zasad odprowadzania zysków powodują taki histeryczny wrzask w Brukseli? Tych dlaczego jest znacznie więcej.

Można bez zobowiązań ględzić trzy po trzy o naszym porządku prawnym, nasyłając na nas Komisję Wenecką, czy innych Junkersów, ale nie zmieni to faktu, że to we Francji, czy w Niemczech ludzie coraz częściej boją się wyjść z domu, zwłaszcza wieczorową porą. To nie w Polsce od chyba już dwóch lat trwa stan wyjątkowy, który na tubylcach nie robi już większego wrażenia, chociażby dlatego, że jest nieskuteczny, bo zagrożenie nie uległo widocznemu zmniejszeniu.

O problemie z uchodźcami można do znudzenia, ale to nie skleroza decyduje o tym, że komisarze unijni nie potrafią zmienić  tonu rozmów na ten temat. 

Trzeba jasno wyartykułować, czy chodzi o realną pomoc dla uchodźców, czy realizacje celów ukrytych, wbrew interesom państw narodowych? 

stary.piernik 

17 komentarzy:

  1. Robienie tragedii z wpadki młodego Tuska /autoryzacja wywiadu, czy jej brak/ zakrawa na groteskę.
    Jakie znaczenie ma ten epizod w całości zeznań?
    Jeśli zostanie ponownie wezwany przed komisję, może np. powiedzieć, że był zmęczony i mógł się pomylić.
    Kto mu udowodni, że to nieprawda?
    Dla mnie młody Tusk jest typem cwaniaka i żadne gierki nie spowodują mojej zmiany opinii o nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieodrodny syn tatusia. I takie ścierwa rządziły Polską. I jeszcze się pieniaczą.

      Usuń
  2. Pod tym tekstem http://kontrowersje.net/przypadek_czy_koniec_w_tym_samym_czasie_po_chce_uchod_c_w_a_salon_nie_chce
    trafiłem na taki komentarz: fr0nd – Czerwiec 24, 2017 21:05
    Pozostaje mi czekać na dementi, albo … na potwierdzenie z innych źródeł. Możliwe jest też wymowne milczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. W związku z aferą Amber Gold publikowane są kolejne materiały. Czy są to rewelacje? Trudno powiedzieć. W każdym bądź razie uzupełniają puzzle. Czy powstanie z tego czytelny obraz? Zobaczymy. Z tego co dotychczas opublikowano, zwraca uwagę pozoracja działań takich organów jak np. ABW. Podsłuchiwano rozmowy Marcina Plichty, z wyłączeniem rozmów z jego żona Katarzyną. Można by to zrozumieć, gdyby nie świadomość, że była ona we władzach AG.

    OdpowiedzUsuń
  4. W dyskusjach zwraca się uwagę, że nieruchomości reprywatyzowane obecnie, przed wojna były zadłużone i wystawione na licytację lub przygotowywane do licytacji z powodu istniejącego zadłużenia.
    Innym problemem jest aktualna wycena reprywatyzowanych nieruchomości i gruntów. Wycena nie obejmuje zniszczeń wojennych i nakładów poniesionych przez państwo bądź miasto, na odbudowę zniszczonej infrastruktury. Kogo mają obciążać te koszty? Miasto? Skarb Państwa, czy odzyskującego nieruchomość?
    Z dotychczas ujawnionych informacji jednoznacznie wynika, że nie brano powyższego pod uwagę przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cechą wspólną zeznań osób występujących w aferze reprywatyzacyjnej i aferze AG jest wybiórcza pamięć, częściej jej brak, a skrajnym przypadkiem jest odmowa składania zeznań przez Gertrudę Jakubczyk Furman, którą komisja Jakiego ukarała grzywną w wysokości 3000 zł.
    Już pierwszy dzień przesłuchań w komisji reprywatyzacyjnej pokazuje, że reprywatyzacja odbywała się w atmosferze „hulaj dusza, piekła nie ma”. Uwidaczniają się dwie kategorie świadków zeznających przed komisją. Jedną stanowią urzędnicy zwolnieni dyscyplinarnie lub którzy odeszli na własną prośbę z BGN, a drugą ci którzy czerpali wymierne korzyści z procederu reprywatyzacji. Ci drudzy mają problemy z pamięcią, albo wręcz twierdzą, że nie mieli zielonego pojęcia o tym co się wokół nich działo.
    Będę z zainteresowaniem przyglądał się dalszym pracom komisji. Szczególnie będzie mnie interesowało jakie będą propozycje „odkręcenia” wielu złodziejskich prywatyzacji. Trudność polega na tym, że „odzyskane” kamienice zostały odsprzedane, często kilkakrotnie i nie bardzo wiem jak się do tego ustosunkuje prawo?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przed komisją śledczą zeznawał Marcin P. O szczegółach piszą wszystkie media które chętnie wykorzystują temat. Ja zwróciłem uwagę na samego „bohatera” i jego styl wypowiadania się w świetle jupiterów. Pewność siebie godna podziwu. Nic nie jest w stanie go speszyć czy zaskoczyć. Z wyglądu facet który do trzech zliczyć nie potrafi. Doskonale wie kiedy odpowiadać całymi zdaniami, kiedy kryć się za barierą niepamięci, a kiedy wprost odmawiać odpowiedzi na postawione pytania, powołując się na swój status prawny.
    Po kilku godzinach zeznań zdziwiło mnie tylko jedno. Chociaż nie powinno. Otóż zwracano na to uwagę na początku ujawnienia afery. Z wypowiedzi Marcina P. wynika, że zniszczono zapisy dotyczące osób stanowiących czołówkę wpłacających swoje oszczędności. Według mnie osoby te zdążyły wycofać, z zyskiem, swoje wkłady oszczędnościowe. Tego „szczęścia” zabrakło ponad 18 tysięcy „frajerom” o których Marcin P. z rozbrajającą szczerością powiedział mniej więcej, że trzeba było uważnie czytać podpisywane umowy.
    W przełożeniu na prosty język brzmi to tak: widziały gały, co brały.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ulega wątpliwości, że w sprawie techniki rozpracowywania afery AG jest wiele pytań na które być może usłyszymy sensowne odpowiedzi w toku prac komisji śledczej, albo będziemy się jedynie ich domyślać. Takim bardzo poważnym zarzutem wobec służb, głównie ABW, jest niezabezpieczenie serwera firmy, złe skopiowanie jego zawartości /podobno około 60% danych jest nie do odczytania/. Zarzutem jest też opieszałość w działaniu służb która umożliwiła wyprowadzenie pieniędzy. Tych zarzutów będzie prawdopodobnie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Magazyn śledczy Anity Gargas prezentowany w środy w TVP1 powinien być dawno zlikwidowany. To marnotrawstwo czasu antenowego. Zajmuje się sprawami z lekka przeterminowanymi, a ponadto pokazuje pozorność działań „dobrej zmiany”.
    Tydzień temu autorka zajmowała się kontraktem na Caracale, a dzisiaj omawiała szaber w obiektach należących do kancelarii prezydenta RP.
    Sprawy znane od chwili ich upublicznienia. Niestety, w obydwu przypadkach autorka nie wyszła poza łatwiznę tzn. nie przedstawiła żadnych nowych faktów, poza znanymi dotychczas.
    Dziwi mnie nieudolność pracowników administracyjnych kancelarii prezydenta RP, którzy po blisko dwóch latach od objęcia urzędu przez Andrzeja Dudę nie potrafią, czy nie chcą, ustalić winnych marnotrawstwa majątku trwałego spowodowanego przez poprzedniego gospodarza obiektów.

    OdpowiedzUsuń
  9. "To jeszcze jeden dowód, że pan prezydent został "wybudzony". Tak miało być.
    Człowiek, który przez dwa lata nie robi nic w sprawach naszego bezpieczeństwa, postanowił zawalczyć o pijarowskie korzyści i drugą kadencję. Przy okazji, pokrzyżować nieco plany ministra Macierewicza."
    ""Może doprosić"...

    - "Nie jest jednocześnie jasne, czy Antoni Macierewicz weźmie udział w rozmowach w rozmowach plenarnych podczas wizyty Donalda Trumpa w Warszawie. Amerykańskiemu prezydentowi towarzyszyć będą bowiem sekretarze obrony, skarbu oraz szef Narodowej Rady Bezpieczeństwa, i to ich polscy odpowiednicy wezmą udział w rozmowach. Skoro nie będzie sekretarza obrony USA, udział szefa MON w spotkaniu zależy - według naszych informacji - od decyzji Andrzeja Dudy, który może doprosić ministrów do udziału w rozmowach."

    "Oh, la, la... Panisko pełną gębą zrobiło się z pana prezydenta. ;)
    ..............................................
    A niech Was szlak trafi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiej się, śmiej.
      A ja poczekam do 5 lipca ;)

      Usuń
    2. Witam:)
      Nie śmieję się. Jest mi to nawet obojętne na tyle, że źródło nie jest godne mych emocji rzeczywistych. Odnotowuję tylko tragiczne próby kreowania konfliktu. Rzucania pomówień, które mają gromadzić jakichś wyznawców tego czy tamtego. Jakie to prymitywne i niskie. Pokazuje tylko, że ma się zmaterializować powiedzenie, że jeszcze się taki nie narodził coby wszystkim dogodził. Po nasemu to taka gadka dla bejdoków. A ja powiem i wielu innych, chuc mi ta chuc.
      To się nie da tak. Chcą ludzie zaistnieć. A tępią wszystko. Godna pożałowania pycha. Wszystkie rozumy zjedli. Buty mają i chcą iść daleką drogę. Polski chleb żrą. Jednak polski. Nie chcę etykietować żadną zagranicą. Jest to po prostu gadka dla bydła? Tak prymitywnie traktować, z wysoka. I jeszcze chcieć by to gadanie trafiło, kształtowało? Paranoja.

      Usuń
    3. Witam również.
      Twój wywód ma jeden feler. Z gruntu jest stronniczy. Nie dopuszczasz, że o urzędującym prezydencie można powiedzieć coś złego czy niepochlebnego.
      Są fakty i ich interpretacja. Dlatego staram się nie komentować wszystkiego. Wolę poczekać.
      Prezydent nie decyduje o wszystkim, to nie jego biznes. Od spraw protokołu dyplomatycznego ma swoich fachowców. Jednak ci fachowcy nie zawsze potrafią być neutralni w swoim działaniu, a to wszystko idzie na konto prezydenta.
      Nie chcę być złośliwy, ale pisałem o tym już wcześniej. Między ekipą rządową a prezydentem trwa rozgrywka na poziomie piaskownicy. To skutek nieczytelnego podziału kompetencyjnego wynikającego z aktualnej konstytucji. Te animozje widać szczególnie na kierunku polityki zagranicznej i obronności państwa.
      Zauważ, że jestem dość dobrym obserwatorem tej sceny i wiem o czym piszę.

      Usuń
    4. Mój wywód nie ma żadnego feleru. Tak jak nie ma ludzi nieomylnych. Jednak gdy, wg mnie zdarzyło się, nam /Polakom/ coś "dobrego", nie można tylko, ponownie jęczeć. Nawet wówczas kiedy chce się prowadzić wojnę należy wiedzieć, że chce się tej wojny. Inaczej będziemy narodem paranoików. Jedni będą dlatego, ę nimi są. Inni mimo woli swej zostaną paranoikami. Cytaty wziąłem z miejsca, które nie chcę nawet wymieniać z nazwy.
      Jesteś obserwatorem"sceny". Jak twierdzisz "dobrym". Dodam, że jeszcze w jakiś sposób skrupulatnym. Nie chcę pouczać, jednak wydaje się, że rozumienie też należy włączyć w pracę. Nie poczuj się dotkniętym. Tak uważam. Ja wszystkiego nie rozumiem, niekiedy, a Ty rozumiesz?
      Kto się nie myli? Czy jest taki, który się nie leni? Ja nie znam takiego Kryształu. Do p. prezydenta tęż mam uwagi. One są moje. Ile takich moich, naszych uwag jest? A tyle ilu Polaków.
      "dobra zmiana" jest zła. Pan prezydent jest zły. Wszystko jest złe. Czy to nie jest jakaś choroba? Nie bronię, nie tłumaczę. Chce zrozumieć. I rozumiem to, że komuś zależy na wiecznym niepokoju, Rozróbie. Nikogo nie chcę na amen. Do nikogo nikt mnie nie zmusi. Zawsze chadzam swoimi ścieżkami. Zaślepiony jestem rodzinnie. Czego nie kryję. Tylko to co jest wartością ponadczasowo w sensie mikro i makro ma wartość. Ale w chorym domu, "w domu wariatów" wariactwa się dzieją. Innej możliwości nie ma. O to mi chodzi. Nie pisz, że jestem stronniczy. Bo tak to brzmi jakbym bronił chorego źródła lub czerpał z niego picie. A tymczasem to nieprawda. O Twoich poglądach i obserwacjach, ich kierunku, wiem wszystko. Tak! Wiem wszystko. Nawet byś się zadziwił. Jak potrafię składać i myśleć. Jednak nie używam etykiet. Nie czyń i tego Ty. Pozdrawiam serdecznie.
      P.s.
      Gdybym był nie do zniesienia i tendencyjny chorobliwie. Zniósł byś mnie? NA pewno nie. Gdybym nie chciał sam bym się nie odzywał. Siedziałbym i klaskał z radości, że dzieje się źle. Za wiele biedy Polacy przeszli, by jeszcze jedna była za wiele. Tego się zawsze trzymam.

      Usuń
    5. Aleś się rozpisał ;) Dziękuję za wyczerpujący wywód.
      Każdy ma swoje racje i motywacje. Jedną z różnic między nami jest ta, że ja piszę to co myślę, a Ty myślisz na użytek wewnętrzny. Czy uważasz, że jeśli jakichś spraw przestanę tykać to one przestają istnieć? Według mnie nie. Możesz pewne sprawy wypierać z pamięci, ale to niewiele zmieni.
      Ja nie jęczę. Prędzej beznamiętnie referuję problemy, czasem nawet ich nie komentując. Na to co się wokół dzieje mam wpływ taki jak na przypływy i odpływy morza. Wielu zjawisk nie rozumiem, ale staram się problemy zgłębiać. Gdybym był taki mądry, pewnie bym zajmował się czymś innym. Sama mądrość nie wystarczy, trzeba jeszcze mieć komu ją przekazać. Młodzi dzisiaj nie chcą słuchać, a starsi mają ustalone poglądy których nie są w stanie zmienić.
      Nie wiem skąd u Ciebie przekonanie, że wg mnie „dobra zmiana” jest zła? Pomysł jest dobry, tylko realizacja tu i ówdzie szwankuje. Dlaczego? Bo za tym stoją ludzie którzy nie zawsze potrafią wspiąć się ponad prywatę. Zbyt często górę bierze kunktatorstwo.
      Poza tym, nie etykietuję. Gdzie to wykryłeś?
      Zwróciłem kiedyś uwagę, że poza tym blogiem nigdzie się nie produkuję. Kiedyś to robiłem, ale uznałem, że nie warto. Zwyczajnie szkoda czasu. Żeby odnieść się merytorycznie, trzeba wiedzy, a pisać po to żeby się użerać z trollami? Pisze właściwie dla siebie, dla ćwiczenia pamięci. Myślenie i przelewanie myśli na papier, czy klawiaturę, to dwa różne rodzaje zajęć.
      Pozdrawiam /nie napiszę letnio, bo możesz opacznie zrozumieć /

      Usuń
    6. Dzięki! Dzięki! Dzięki!
      A ja staram się zrozumieć. I chyba nieco mi się udaje. Nie mam w tym żadnego interesu. Zupełnie. O przepraszam. Mam interes własny. Niekiedy tak szalony, że sam się sobie dziwię. Ty masz w nim udział. Bo naocznie uczestniczyłeś w nim.
      Nie zgadzam się niekiedy z Tobą. Ale to "pikuś". Piszesz, że młodzi nie chcą słuchać, czy też wysłuchiwać. I to nasza satysfakcja. My górą. Jednak nie cierpię nadużywania metod z góry dyskwalifikujących. Co by to nie było, czego by to nie dotyczyło.
      Generalnie nadużywane są metody stygmatyzujące. By miało się to źle kojarzyć. Na przykład złodziej będzie drugiego nazywał złodziejem, ubek będzie mówił o ubekach. Komuch będzie gadał źle o komuchach. Jednym słowem ten, który najbardziej jest utytłany będzie pokazywał innych. Siebie, tym samym, wybielając. Nigdy nie byłem ani z onymi, ani z tymi. Jednak każdy z nas nie może być obojętny na dobro i prawdę. Musimy dążyć do źródła. Tego pisanego z małej i wielkiej litery. Wówczas nie będziemy woskiem lepionym przez manipulatorów. Nie damy się złu. A to, jak naprawdę jesteś dobrym obserwatorem, musisz przyznać jest problemem zasadniczym.

      Usuń
    7. Sprawa jest niezwykle złożona. Świadomie nie piszę wszystkiego co myślę o otaczającej rzeczywistości. Jedno słowo wymaga długich wyjaśnień. Po co? Nie każdy zrozumie, albo zechce zrozumieć. Odwieczny problem tkwi w pytaniu co jest ważne a co jest pilne? Każdy ma swój świat. Pytanie, na ile dobrze się w nim czuje?

      Usuń

Informacja dotycząca plików cookies: