wtorek, 18 października 2016

Si vis pacem, para bellum



Jest to kolejna sytuacja pokazująca grę dużych państw europejskich wobec Polski.
Zacznę od tego, że zamiar powołania sił zbrojnych pod dowództwem wyłącznie europejskim nie jest czymś nowym. Z różnym nasileniem maglowany jest od ponad 60 lat. https://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_Zachodnioeuropejska Nigdy jednak nie wyszedł poza fazę rozważań dyplomatycznych. Powód był prozaiczny. Pieniądze, a ściślej ich brak. Lata powojenne nie sprzyjały wyścigowi zbrojeń. Ten owszem, odbywał się pomiędzy ZSRR i USA, ale Europa trzymała się niejako na uboczu. „Stare” mocarstwa, czyli Francja i Wlk. Brytania z trudem odbudowywały się po zakończonej wojnie światowej. Nie oznacza to, że nie tworzono sił zbrojnych w poszczególnych państwach europejskich i nie modernizowano ich. Ale ponoszono również koszty udziału w strukturach NATO. Tu dominowały USA wspierane głównie przez Wlk. Brytanię i ten stan wszystkich zadowalał.
Powrót do koncepcji UZE ma charakter cykliczny i jest spowodowany powtarzającym się zamiarem wycofania militarnego USA z Europy, co jest skutkiem zwiększenia zaangażowania militarnego USA w obszarze Pacyfiku, a to z kolei jest związane z ekspansją Chin.
Trudność doprowadzenia do chwalebnego końca koncepcji UZE wynika z trudności jednoznacznego zdefiniowania wspólnego wroga, czy potencjalnego zagrożenia. Niemcom, Francji, czy Włochom dzisiaj realnie nikt nie zagraża. Z enigmatycznych informacji wynika, że siły UZE miałyby działać głównie w tzw. terytoriach zamorskich, a więc głównie w Afryce. Można do tego dorobić dowolną ideologię w rodzaju walki z terroryzmem, ale nie zmienia to sensu zaangażowania Polski w takim procederze.
Nie widzę pożytku z zaangażowania naszych wojsk w walkach pustynnych, czy w terenie górzystym np. w Afganistanie. Do tych zadań powoływano kiedyś armie najemników w rodzaju Legii Cudzoziemskiej.
Z drugiej strony widać niechęć Europy zachodniej w zaangażowaniu militarnym przeciwko poczynaniom Rosji. Niemcy, Francja, czy Włochy starają się utrzymać dobre kontakty gospodarcze z Rosją, pomijając przy tym interesy mniejszych państw, w szczególności Polski, czy tzw. Państw Pribaltiki.
Kolejne wydarzenia polityczne i ekonomiczne uzmysłowiają, a przynajmniej powinny uzmysłowić, że wielcy tego świata ciągle traktują Polskę jak bantustan w którym każdy z zewnątrz robi co chce i co mu pasuje. Może dziwić łatwość z jaką kolejne rządy po 1989 roku pozbywały się majątku narodowego, wyprzedając go za przysłowiową złotówkę; wpuszczały do Polski banki komercyjne, które preferowały swoich i działały na szkodę polskich firm; poprzez niekorzystne prawo doprowadziły do likwidacji dużej liczby zakładów przemysłowych, sieci handlu detalicznego itd. 
Dzisiejsze wydania mediów przynoszą taką wiadomość http://www.tvp.info/27382084/egipt-sprzedal-rosji-mistrale-za-jednego-dolara
Dziwnymi drogami chadza światowa polityka. Nie wiadomo, czy ta informacja zostanie potwierdzona oficjalnie. Zdziwiłbym się, gdyby Francja sprzedała Mistrale Egiptowi bez zastrzeżenia, że Egipt nie ma prawa odsprzedać ich kolejnemu odbiorcy.
Wracając do spraw polskich, to niestety musimy pogodzić się z faktem, że kolejne rządy po 1989 roku zmarnowały czas jaki był nam dany na odbudowę naszych sił zbrojnych. Karmiono nas bajkami, że żaden konflikt w kraju ani wzdłuż naszych granic nam nie grozi, bo żyjemy wśród przyjaciół. Nie wszyscy byli tego zdania i w rezultacie od kilku lat Federacja Rosyjska dyktuje Europie warunki gry politycznej. A Europa? Cóż, robi dobrą minę do złej gry.
A nadrobienie zaległości w zdolnościach obronnych wymaga pieniędzy i … czasu. 

Jednego i drugiego nie mamy w nadmiarze.

stary.piernik 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja dotycząca plików cookies: