środa, 19 października 2016

Polska aferami stoi?



Patrząc na nasze życie polityczne w perspektywie minionego roku, roku rządów nowej koalicji, mogę powiedzieć, że mamy dla każdego coś innego. 
Wbrew opiniom obecnej opozycji muszę jednak podtrzymać pogląd, że po latach rządów koalicji PO-PSL mamy do czynienia z przysłowiową stajnią Augiasza.
Doszło do zawłaszczenia państwa na niespotykaną skalę. To już nie jest nepotyzm, a raczej traktowanie państwa jako prywatnego folwarku. 

Od lat mieliśmy do czynienia z sytuacją, że do mediów o zasięgu ogólnokrajowym przebijał się znikomy procent nadużyć władzy państwowej i samorządowej. Dzisiaj należy postawić pytanie czy obecna władza jest w stanie cokolwiek zrobić dla przywrócenia praworządności. 
Spraw do uporządkowania jest sporo. Wręcz trudno powiedzieć od czego zacząć. Logicznym wydaje się, że ten początek powinien być zrobiony w wymiarze sprawiedliwości. 

Taką poglądową ilustracją jest tzw. afera podkarpacka. O nadużyciach mówiono już od lat. 
Nie przekładało się to jednak na realne działania w kierunku ukrócenia tych praktyk. 
W uruchomieniu lawiny pomógł przypadek. Szukano dowodów przestępstw w innej sprawie, Teraz powinno być już z górki. Z dotychczasowego śledztwa wyłania się dość ciekawy obraz. 
W sprawę zamieszani są nie tylko sędziowie i prokuratorzy. Są politycy PO i PSL, chociaż jeden z podejrzanych zdążył się już ukryć w szeregach PiS. Są też księża kościoła rzymsko-katolickiego. Śledztwo trwa już trzeci rok, ale są trudności z postawieniem zarzutów. 
W przypadku sędziów i prokuratorów najpierw trzeba doprowadzić do uchylenia immunitetu. Lata pracy w tym zawodzie sprawiają, że podejrzani bronią się przy pomocy wszelkich dostępnych środków i jak na razie skutecznie. Warto zwrócić uwagę na przypadek
b. prokurator Anny H. z Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Uchylono jej immunitet, ale obrońca Anny H. odwołał się od decyzji i zażądał skierowania jej na badania psychiatryczne. Ich wyniku nie można z góry przesądzić, bo biegli są w swych decyzjach niezawiśli. Warto tu zacytować komentarz jednego z internautów:
Nie jestem w zespole, który ma orzekać w sprawie A.Habało, nawet nie jestem psychiatrą, ale znam treść orzeczenia.
Choroba psychiczna nie pozwoliła jej na prawidłową ocenę zdarzeń, w związku z tym nie można jej przypisać winy i oczywiście kary.....
Sanatorium, leżaki, słoneczko, dobre odżywianie i do domu.
Po kilku latach wyleczona otworzy praktykę adwokacką, niekoniecznie w Rzeszowie.
 
Póki co, sprawa jest otwarta.

Dla zainteresowanych do poczytania:

Mam pełną świadomość, że afera podkarpacka to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie mnie oceniać jak ma się ona do afery reprywatyzacyjnej. W tej ostatniej mamy do czynienia z zawężoną specjalizacją sprawców, ograniczoną do pozaprawnego odzyskiwania atrakcyjnych finansowo kamienic i gruntów. W aferze podkarpackiej jest inaczej. Główni jej bohaterowie, wykorzystując piastowane stanowiska państwowe i samorządowe są w stanie załatwić dosłownie wszystko. No, chyba za wyjątkiem gwiazdki z nieba. Nie robili tego oczywiście bezinteresownie. Ale za to jakim autorytetem się cieszyli wśród swoich.
A teraz? Teraz trzeba ich rozliczyć i przykładnie ukarać. Tylko czy polskie prawo na coś takiego pozwala?

To jest właśnie test dla ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie.

Ja będę cierpliwie czekał na wyniki.

stary.piernik 

1 komentarz:

  1. W powyższym opisie pominąłem sprawy które uległy przedawnieniu. Pod tym względem nasz wymiar sprawiedliwości może ustanawiać rekordy świata.
    Warto przypomnieć przypadek europosła J. Lewandowskiego, sędziów SN, obecnej prezes SN itd. O takim czy innym potraktowaniu zawsze decydowało czyjeś dobro.
    Dobro Polski zawsze jest na szarym końcu.

    OdpowiedzUsuń

Informacja dotycząca plików cookies: