Przed nami 4
czerwca, czyli krótko mówiąc, okazja do świętowania. Ale przy tej okazji, dla
opozycji, jest kilka problemów do
natychmiastowego rozwiązania. One się nie wzięły znikąd, po prostu były i
czekały na swój czas.
Okazuje się,
że opozycja ma problemy ze zdefiniowaniem swego przywództwa. Chętnych jest
więcej niż jeden, a Petru nie chce się z nikim podzielić. Snuje się różne
opowieści a decyzji brak. Cóż mogę powiedzieć, nie moje małpy, nie mój cyrk.
A tak w ogóle,
to jak to jest z tą naszą demokracją? Co ma być jutro świętowane? 4 czerwca
1989 roku, czy 4 czerwca 1992 roku?
Żeby nie było wątpliwości 4 czerwca 1989
roku przeszedł do historii dla jednych jako wielkie zwycięstwo ruchu „Solidarności”,
a dla innych jako wielki przekręt. Im więcej czasu upływa od tej daty, tym bliższa
prawdy, przynajmniej dla mnie, jest ta druga opcja.
Podobna
sytuacja wiąże się z drugą datą, czyli zamachem stanu dokonanym przez Wałęsę
rękami swoich zwolenników w Sejmie, już nie kontraktowym, w nocy z 3 na 4
czerwca 1992 roku. http://www.jaworzniak.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=32:-nocna-zmiana-czyli-23-lat-od-obalenia-rzdu-jana-olszewskiego&catid=3:wydarzenia&Itemid=4
Obydwa
wydarzenia potwierdzają, że realizowano ustalenia „zmowy okrągłostołowej” które
nie pozwalały na przeprowadzenie lustracji samozwańczych elit które doszły
wówczas do władzy. Te elity były pracowicie uwiarygodniane przez SB przez
ostatnie lata PRL-u.
Mój dawno zmarły teść mówił o nich: agent na agencie agentem pogania. Nie pozwolili się zlustrować po
dzień dzisiejszy i to dowodzi ich siły.
Jakoś nie
słyszałem żeby ktoś zapytał Joannę Szczepkowską jak się czuje po latach ze
swoim tekstem: „4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” https://www.youtube.com/watch?v=JkuYYu8PL_I
Co przeważa, wstyd, zażenowanie, czy mimo wszystko duma?
To było stwierdzenie
kłamliwe z wielu powodów. Pierwszy i zasadniczy według mnie jest taki, że nie
mogło upaść coś czego nie było. W Polsce nie było komunizmu. Był socjalizm, a
według innych demokracja socjalistyczna. Tak to definiowała oficjalna
propaganda. Po drugie, nawet jeśli był to nie upadł. Dalej miał się dobrze, a
nawet bardzo dobrze i ma się tak po dzień dzisiejszy.
Czy mamy
wobec tego co świętować? Warto się poważnie zastanowić.
stary.piernik
W obronie której demokracji będą protestować jutro KOD-eraści? Tej z 1989 roku, czy z 1992?
OdpowiedzUsuńBo któraś wg nich jest zagrożona.
Warto też przypomnieć wywiad Kornela Morawieckiego z 2009 roku
OdpowiedzUsuńhttp://polonus.forumoteka.pl/temat,728,kornel-morawiecki-dlaczego-przewrocilem-okragly-stolik.html
http://www.rp.pl/artykul/258725-Dlaczego-przewrocilem-okragly-stolik-.html
Wymowny cytat z tego artykułu:
... obie umawiające się strony połączyła wspólnota strachu. Czy uzasadnionego? Wydaje się, że nie. My, którzy dziś wiemy, jak się potoczyły dzieje, możemy jedynie spekulować, jak mogłyby się potoczyć. Nie zwalnia to nas z obowiązku oceniania ówczesnych postaw i wyborów.
Stawiam paradoksalną z pozoru tezę: na doprowadzenie do Okrągłego Stołu, jego przebieg i rezultat największy wpływ mieli nie uczestnicy, ale przeciwnicy takiego porozumienia. Oni stworzyli klimat zagrożenia dla wysokich dogadujących się stron, co skłaniało komunistów do większej otwartości i ustępliwości. Po to, żeby osiągnięte porozumienie sprzedać jako wzajemny sukces i żeby tak zostało odebrane przez większość społeczeństwa, koncesje komuny musiały być znaczne. Inaczej triumfowaliby kontestatorzy Okrągłego Stołu.
Przypomnijmy, jak pod tym naciskiem stopniowo poszerzało się pole społecznego manewru. Jak pierwsze propozycje zgody na "Solidarność" w poszczególnych zakładach pracy przekształciły się w relegalizację związku ogólnopolskiego. Jak zapisywano i uzgadniano kolejne, potem się okazało, że papierowe, zdobycze socjalne. Jak odzyskiwano "Tygodnik "Solidarność"", jak pączkowała "Gazeta Wyborcza".
Jak zgodzono się na wolne wybory do, wydawało się, mało istotnego Senatu, co wkrótce przypieczętowało wyborcze zwycięstwo obywateli. Te i inne ustępstwa, wymuszone ewentualnym brakiem akceptacji ugody, okazały się zbawienne. Polacy zobaczyli i poczuli słabość komuny. Kunktatorskie zagrywki "naszych" okrągłostołowych elit na nic się zdały.
A to jest ciągle aktualne podsumowanie:
OdpowiedzUsuń"... Dzisiaj patrzymy na konsekwencje ugody Okrągłego Stołu, na nierozliczenie komuny, fałszywe autorytety, skrywanie agentów, na rozgrabienie społecznego majątku z jednej, a biedę i wegetację wielu działaczy podziemia z drugiej strony. Uświadamiamy sobie, że Okrągły Stół zaprzepaścił wielką ideę solidarności. Nie tylko nas, Polaków, ale wszystkie po części naśladujące Polskę pokomunistyczne kraje wepchnął w nomenklaturowy, nieprawy kapitalizm. Obserwujemy niewymierne straty moralne, słabnięcie polskiej tożsamości.
Stało się to, przed czym przestrzegałem, pisząc wówczas, że zgniły kompromis spowoduje "ubytek polskiego ducha i materii". Gdy dziś przypominam sobie moje symboliczne publiczne przewracanie Okrągłego Stołu w 1991 r. przed kamerami TVP – jestem z tego gestu dumny. Ale nie ja byłem pierwszy. Mecenas Władysław Siła--Nowicki, uczestnik Okrągłego Stołu, w jego trakcie określił swoich solidarnościowych kolegów najcięższym polskim zarzutem: targowica."